Sąd Okręgowy w Olsztynie zmienił kuriozalny wyrok Sądu Rejonowego w Bartoszycach, skazujący obywatela za czyn, który wykroczeniem nie jest …

Straże miejskie/gminne zostały powołane po to, by wspierać – na szczeblu lokalnym – działania policji w sprawach utrzymania porządku i bezpieczeństwa. Niestety, możliwość zasilania budżetów samorządów wpływami z mandatów szybko doprowadziło do tego, że spora część tych formacji skupiła się praktycznie wyłącznie na działaniach związanych z ruchem drogowym, często wręcz w formie przydrożnej bandyterki  i w mętnych układach, bo to tam były do zgarnięcia największe „konfitury”.  Udało się co prawda doprowadzić do zlikwidowania najbardziej patologicznego obszaru tej zbójowskiej działalności, czyli likwidacji formacji fotoradarowych, ale to nie znaczy, że temat łupienia kierowców został odpuszczony.

W Bartoszycach dokonano za grube miliony tzw. rewitalizacji Placu Konstytucji 3 Maja, czyli wykonano betonozę, pozbywając się prawie całej zieleni. Zmieniono też organizację ruchu, przy okazji dokonując sporządzenia misternej pułapki na niczego nieświadomych kierowców – przy użyciu imitacji znaku B-1. Zamontowano monitoring, posadzono przed nim strażnika i ruszono na łowy. No i strumyczek wpływów zaczął płynąć, płynąć, płynąć … 

  1. Opis sprawy

O sprawie łupienia obywateli w Bartoszycach na podstawie misternie przygotowanej zasadzki pisaliśmy już na naszych łamach:

https://prawonadrodze.org.pl/swawolny-zyzio-znowu-w-akcji-tym-razem-w-bartoszycach/

Jedną z ofiar monitoringowych łowów był pan Kordian (imię zmienione). W jeden z wtorkowych wieczorów udał się po pilne zakupy do jedynej czynnej o tej porze apteki, która znajdowała się przy bartoszyckim Placu Konstytucji. Dojeżdżając nie zauważył (bo i nie mógł), że wjeżdża w obszar rzekomo dotyczącego go zakazu ruchu. Nie umknęło to jednak oczywiście uwadze obsługującego miejski monitoring, który zarejestrował zdarzenie i skierował materiał do dalszego postępowania. Sprawa ruszyła, czego efektem były próby wezwania pana Kordiana do stawienia się w siedzibie straży miejskiej za pomocą pism, wysyłanych na nieaktualny od kilku lat adres (zamieszkuje pod nim członek rodziny pana Kordiana). Drugie z wezwań (pierwsze nigdy nie dotarło) zostało przekazane adresatowi, a jego treść skonsultowano z naszą redakcją. Przyznamy, że takiego gniota już dawno nie widzieliśmy – nie została w nim wskazana rola, w jakiej obywatel jest wzywany (zostawiono do własnego wyboru quiz z czterema opcjami: podejrzany, świadek, biegły, specjalista), nie przytoczono jakichkolwiek pouczeń (a jest to obowiązek organu!), zawarto za to bezpodstawną groźbę, że w przypadku niestawienia należy wskazać straży, kto kierował pojazdem (czyli de facto sprawcę wykroczenia), a jako podstawę tego żądania wskazano art. 96 § 3 Kodeku wykroczeń (czyli powołano się na sankcję karną, a nie na podstawę prawną obowiązku)!!! Po prostu unikatowa perła radosnej, strażniczej twórczości.

Pan Kordian – mimo braku takiego obowiązku – próbował ustalić, w jakim charakterze jest wzywany. Telefonicznie skontaktował się nawet z panem Jerzym Szostakiem, czyli komendantem bartoszyckiej straży. Ten jednak nie chciał udzielić mu jakichkolwiek wyjaśnień, z uporem wyłącznie wzywając do stawienia się w siedzibie SM. Ponieważ pan Kordian nie wykonał bezpodstawnych poleceń, w ramach swoistego odwetu został  przeciwko niemu skierowany do Sądu Rejonowego w Bartoszycach wniosek o ukaranie – za niewskazanie sprawcy wykroczenia (sic !!!).

2. Pierwsza instancja – Sąd Rejonowy w Bartoszycach 25.05.2023 r.

Oskarżyciel wnioskował o rozpoznanie sprawy w postępowaniu zwyczajnym (czyli z pominięciem trybu nakazowego, praktycznie zawsze wnioskowanego w tego typu sprawach), co może świadczyć o tym, że może i sami strażnicy mieli wątpliwości, czy sprawa jest oczywista. Akta o syg. II W 98/23 trafiły do referatu SSR w Bartoszycach Magdaleny Wierzejskiej. Sprawa objęta została naszym monitoringiem, a pomocy prawnej udzielił wybrany przez SPnD adwokat. Wydawało nam się, że zebrany materiał dowodowy jest tak oczywisty i wskazujący na absurdalność skierowanego wniosku o ukaranie, że wydanie prawidłowego wyroku będzie łatwe i szybkie. Co do tych dwóch elementów nie myliliśmy się – sprawa trwała zaledwie kilkanaście minut, a wyrok został wydany łatwo. Natomiast myliliśmy się co do tego, że sędzia Sądu Rejonowego w Bartoszycach potrafi prawidłowo rozpoznać, że postępowanie pana Kordiana w sposób oczywisty nie wyczerpywało znamion jakiegokolwiek czynu zabronionego. Niestety, na rozprawie jedynym obszarem zainteresowania przewodniczącej było to, czy obwiniony udzielił odpowiedzi SM w Bartoszycach, pytania o to samo płynęły jak z zaciętej katarynki.  Sąd w niezrozumiały sposób całkowicie pominął w rozpoznawaniu kluczowe elementy – czy były jakiekolwiek podstawy do wzywania, jak wezwanie zostało sporządzone, doręczone i, co podstawowe, o co w ogóle pan Kordian został obwiniony. Ot, typowe bezrefleksyjne przyklepanie wniosku o ukaranie, jakich niestety w naszych sądach wiele. Mam nieodparte wrażenie, że gdyby SM w Bartoszycach wnioskowałaby o ukaranie pana Kordiana z art. 96 § 3 np. za niestawienie się na zaproszenie na sobotniego grilla z komendantem, to w referacie sędzi Wierzejskiej też mógłby zapaść wyrok skazujący …

Poniżej materiał z ogłoszenia wyroku i jego ustne uzasadnienie:

3. Postępowanie apelacyjne w Sądzie Okręgowym w Olsztynie

Do Sądu II instancji od powyżej wskazanego kuriozalnego wyroku zostały skierowane dwie apelacje (obwinionego i jego obrońcy). W obydwu podnoszono podobne zarzuty, m.in.:

  • wydanie wyroku skazującego za czyn, który nie jest zabroniony przez prawo (sankcję z art. 96  3 k.w. stosuje się w przypadku, gdy wbrew OBOWIĄZKOWI nie udziela się informacji upoważnionemu organowi, komu POWIERZONO pojazd, a nie w przypadku niewskazania SPRAWCY WYKROCZENIA);
  • wydanie wyroku skazującego w sytuacji, gdy obwiniony był wyłącznie wzywany do stawienia się do siedziby SM w Bartoszycach, a nie – na podstawie art. 78 ust. 4 PoRD – zobligowany do wskazania, komu powierzył pojazd w oznaczonym dniu i godzinie;
  • sprzeczność pomiędzy wydanym wyrokiem i jego uzasadnieniem, gdyż podstawą skazania pana Kordiana było niewskazanie sprawcy wykroczenia, a w uzasadnieniu wyroku Sąd dokonał obszernej wykładni art. 78 ust. 4 PoRD (który w ogóle w sprawie nie był podnoszony), który dotyczy obowiązku wskazania osoby, której pojazd powierzono do użytkowania;
  • brak podstaw działania Straży Miejskiej, gdyż przedmiotowy znak B-1 jest posadowiony z rażącym pogwałceniem zasad jego umieszczania, a zgodnie z powszechnie ugruntowana linią orzeczniczą, taki znak nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych w przypadku niezastosowania się do jego normy.

Sprawę rozpoznawał SSO w Olsztynie Dariusz Firkowski (syg. VII Ka 569/23). Na jedynym posiedzeniu (29.08.2023 r.) obrońca obwinionego wystąpił z wnioskiem dowodowym o odczytanie treści wezwania od SM w Bartoszycach, które dotarło do pana Kordiana. W trakcie lektury owego majstersztyku strażniczej płodności pisarskiej widać było, że brwi Przewodniczącego unoszą się coraz wyżej (może dlatego, że opisujący tę sprawę ma w ogóle wrażenie, że z treścią apelacji pan Sędzia zapoznawał się dopiero w trakcie ich odczytywania na początku rozprawy). W mowie końcowej pani mecenas dosadnie i mocno wskazała, że wydany w Bartoszycach wyrok skazujący nie powinien być zakwalifikowany nawet do kategorii kuriozalnych. Przewodniczący wydanie wyroku odroczył o tydzień.

5 września 2023 r. nastąpiło ogłoszenie wyroku. Za zadowoleniem przyjmujemy, że SSO Dariusz Firkowski dokonał prawidłowej subsumpcji zgromadzonego materiału i zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że pana Kordiana uniewinnił, a kosztami postępowania obciążył – niestety –  Skarb Państwa (niestety, bo za takie absurdalne wnioski o ukaranie koszt postępowania powinien ponosić oskarżyciel). Przewodniczący składu w ustnym uzasadnieniu stwierdził, ze podstawą zmiany wyroku i uniewinnienia było to, co całkowicie stracił z pola widzenia Sąd I Instancji – że oskarżyciel wnioskował o ukaranie za czyn, który nie jest zabroniony przez prawo.  Poniżej ogłoszenie wyroku Sądu II Instancji i jego ustne motywy:

Zaszufladkowano do kategorii Monitoring miejski, Monitoring sądów powszechnych, Niewskazanie kierującego, Organizacja ruchu, Postępowanie przed sądem, Sąd, Straż gminna (miejska), Uncategorized, Wniosek o ukaranie, Wskazanie kierującego (art. 96 par. 3 kw), Znaki drogowe | 6 komentarzy

Zawiadamiamy o stosowaniu tortur wobec zatrzymanego

Artur Mezglewski

Policjanci z Komendy Powiatowej Policji torturowali na stacji benzynowej pana Marcina S. Od tego momentu mijają już trzy lata. Pomimo, iż całe zdarzenie zostało nagrane kamerą znajdującą się na budynku stacji ORLEN – do tej pory nikt nie wszczął w tej sprawie żadnego śledztwa. Dlatego też pokrzywdzony oraz Stowarzyszenie Prawo na Drodze złożyli w lipcu bieżącego roku złożyli zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa.  

Poniżej publikujemy fotokopie złożonych zawiadomień, w których szczegółowo zostały opisane nadużycia kraśnickich policjantów. Niech każdy się przekona, czego prokurator nie widzi. Czytelnicy naszego czasopisma mają też okazję zweryfikować każde słowo zawarte w zawiadomieniu, gdyż udostępniamy poniżej w link do nagrania z monitoringu, który zarejestrował policyjną bijatykę. Zamieszczamy też skany ewidentnie fałszywych zeznań, jakie trzy lata temu złożyli policjanci. Na podstawie tych fałszywych zeznań  pobity przez policjantów pan Marcin został skazany za czyny, których na pewno nie popełnił. Każdy może porównać tekst zawiadomienia z nagraniem z monitoringu oraz fałszywymi zeznaniami policjantów.

O sprawie pisaliśmy tutaj:

Jak obowiązek noszenia maseczek w Kraśniku wprowadzano

I. Zawiadomienie pokrzywdzonego o uzasadnionym podejrzeniu popelnienia przestępstwa

 

II Zawiadomienie Stowarzyszenia Prawo na Drodze o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa

 

III. Nagranie zdarzenia z dnia 10 października 2020 roku

Fałszywe zeznania funkcjonariusza Bartłomieja Falkowskiego

Fałszywe zeznania funkcjonariusza Damiana Szmita

 

III. Reakcja Prokuratury Generalnej oraz Prokuratury Regionalnej w Lublinie na zawiadomienie o torturowaniu zatrzymanego przez kraśnickich policjantów

 Prokuratorzy z Kraśnika od samego początku mieli dostęp do nagrania torturowania pana Marcina na stacji ORLEN i do tej pory  nie zrobili niczego, aby sprawców tego czynu pociągnąć do odpowiedzialności. Nagranie to widzieli nie tylko kraśniccy i lubelscy prokuratorzy, ale także wszyscy sędziowie orzekający w wydziale karnym kraśnickiego sądu. W  opublikowanych na naszych łamach materiałach  wykazano (i to na podstawie dokumentów), że w Kraśniku działa potężna grupa towarzyska, do której należą sędziowie, prokuratorzy oraz policjanci. Nikt się z tym nie kryje.  Pani sędzia, przy świadkach,  na korytarzu sądowym, zwraca się do policjantów „per ty” i umawia się z nimi na grilla. Do tego dochodzą stosunki towarzyskie kraśnickich sędziów z kraśnickimi prokuratorami (a na pewno z jednym). Oni w ogóle się z tym nie kryją i uważają za coś normalnego. Skala zjawiska jest ogromna i nieporównywalna z żadnym innym polskim miastem. Nie ma tu miejsca na wstyd, ani na przyzwoitość. Sprawą (i charakterem) tych powiązań dawno powinna się zainteresować ABW.

Dlatego prosiliśmy Prokuratora Generalnego, aby do prowadzenia sprawy przeciwko policjantom z Kraśnika wyznaczył jednostkę prokuratury spoza okręgu lubelskiego. Pisaliśmy, dzwoniliśmy… Na nic. Zero reakcji. Prokuratura Generalna nasze pismo „spuściła” do Prokuratury Regionalnej w Lublinie, a ta z kolei przekazała sprawę do okręgu lubelskiego. Ostatecznie nasze zawiadomienie wylądowało w Kraśniku.

Warto zwrócić uwagę na rzecz znamienną. Pismo Prokuratury Regionalej w Lublinie podpisała pani prokurator Prokuratury Okręgowej w Lublinie – Aldona Stefańczak. Czyli pani Aldona Stefańczak, która jest prokuratorem Prokuratury Okręgowej w Lublinie (na delegacji w Prokuraturze Regionalnej) przekazała sprawę do Prokuratury Okręgowej w Lublinie…. Nie mieć dyszla, to mało powiedziane…

Oto pisma z Prokuratury Generalnej oraz z Prokuratury Regionalnej:

 

 

 

Skoro nie znaleźlimy pomocy w kraju, będziemy jej szukać za granicą. Poszukujemy kogoś, kto przetłumaczy fachowo nasze zawiadomienia na inne języki europejskie.  Ze sprawą z Kraśnika przebijemy się do europejskich mediów. O torturach w Polsce będą mówić wszyscy!

Sprawą z Kraśnika – w innym kontekście – zajmuje się Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wniosek o kasację do Sądu Najwyższego w sprawie pobicia pana Marcina przez policjantów z Kraśnika

 

 

 

 

 

 

 

Zaszufladkowano do kategorii Bezstronność sądu, Kasacja, Prokuratura, Prokuratura Krajowa, Rzecznik Praw Obywatelskich | 9 komentarzy

Wojna zastępcza. Prokuratura walczy z wolnymi mediami

Jędrzej Kitowicz

Proces czterech policjantów z poznańskiej policji trwa od 15 lutego 2022 roku i wygląda na to, że przekształca się w konflikt zastępczy … Czy w demokratycznej Polsce jest miejsce na standardy białoruskie i rosyjskie?
Ale kogo z kim? Ano wygląda na to, że niektórzy oskarżeni i ich prawnicy wywołują i potem kierują furor iudex przeciw obserwującym posiedzenia dziennikarzom.

A sąd jest uprzejmy i wyrozumiały na momentami nieelegancką wręcz postawę prawników i oskarżonych wobec i sądu, i dziennikarzy. Niektórzy z dziennikarzy są częstowani nieeleganckimi wręcz gestami, a nawet określeniami, tyle, że poza salą … Sąd, tak wrażliwy na wykorzystanie sprzętu audio-wideo przez dziennikarzy, nie reaguje na ostentacyjne wręcz używanie sprzętu przez niektórych obrońców i oskarżonych. A niektórzy z tej ławy nawet nie kryją, że ważniejsze są dla nich ekraniki sprzętu, niż obserwacja i czynny udział w rozprawach.

Jeden wyjątek rzeczywistości nie zmienia. Niejeden z obrońców nie zadaje żadnych pytań, nie bierze udziału w sprawie, ale nader często i ochoczo posyła radosne uśmiechy w stronę „przyjaznego” sprzętu audio-wideo. Sądowi to nie przeszkadza, natomiast gwałtowną i nerwową reakcję wywołuje samo spojrzenie jednego z oskarżonych w stronę dziennikarzy.  Reakcję niczym nie uzasadnioną …

Od pierwszej rozprawy niektórzy oskarżeni i obrońcy nie ukrywają, że nie chcą mediów i podejmują brutalne próby wyeliminowania ich z sali sądowej. A przecież czterej policjanci (oskarżeni przez prokuraturę o ciężkie przestępstwa z 2019 roku), ich obrońcy oraz Sąd powinni być żywotnie zainteresowani obecnością mediów. Ale tak nie jest, budzi wręcz nasze zdumienie nieukrywana i widoczna wzajemna życzliwość obrońców i Sądu (który również w stosunku do świadków zachowuje się z kulturą i wyrozumiałością – przesłuchano ich już ok. 20 i to nie koniec). Nigdy wcześniej na żadnej sali sądowej nie spotkaliśmy się z taką sytuacją. Również zadziwiający jest ostentacyjny brak życzliwości dla prasy, też dotychczas niespotykany na żadnej innej sali sądowej.

Dodatkowego smaczku dodaje niezwykła tolerancja Sądu dla poziomu „ekspresji” okazywanej składowi orzekającemu przez niektórych obrońców i oskarżonych. Usłyszeliśmy wielokrotnie niewybredne i wulgarne komentarze, np. kiedy Sędzia pomyliła się lub przejęzyczyła zostało to skwitowane komentarzem: „co ona pierd***?” Lub bardziej pieszczotliwe:  „pojeb*** babę„. Żadnej reakcji, uwagi, o karze porządkowej za obrazę Sądu nawet nie wspominamy.

Dodamy przy tym, że dotychczas nas salach sądowych nigdy nie stawiano żadnych przeszkód w rejestrowaniu audio-wideo. Niezwykle rzadko sądy żądały okazania legitymacji dziennikarskich, wymownym gestem wskazując miejsce gdzie, można postawić statyw i gdzie są gniazdka zasilania. Co najwyżej uwaga, by praca związana z relacjonowaniem przebiegu postępowania nie utrudniała jego procedowania. Powiemy więcej: były przypadki, gdy sądy zwracały się do dziennikarzy z prośbą o udostępnienie nagrań z rozpraw. I je otrzymywały. Dlatego, że zdziwieniem i niedowierzaniem, przyjęliśmy decyzję sądu zakazującą rejestracji audio-wideo na rzecz tylko audio. Z takim zakazem nigdy przedtem się nie spotkaliśmy. Istnieje pogląd, że Sąd uległ słowotokowi jednego z obrońców (a nawet dał się wprowadzić w przysłowiowe maliny), który potem śmiał się w twarz dziennikarzom.

Nie możemy nie wspomnieć o gigantycznej wręcz pracy, jaką włożyła w tę sprawę pani prokurator ze Świebodzina (prokuratura z Poznania wyłączyła się ze sprawy). Odczytany przez nią w dniu 15 luty 2022 akt oskarżenia wobec 4 policjantów poraża swoją zawartością, a skala zarzucanych przestępstw jest niespotykana i przerażająca. Sprawa budzi zrozumiałe zainteresowanie społeczeństwa, bowiem dotyka jednego z najbardziej istotnych obszarów naszego życia – jak funkcjonują służby, których zadaniem jest ochrona ładu i porządku publicznego. Dlatego media mają wręcz obowiązek w sposób obiektywny relacjonować, jak proces przebiega. I tak się dzieje, o sprawie ukazały się liczne artykuły, np. w:

1. Głosie Wlkp. (15 maja 2019 r., 20-21 lutego 2021, 6 września 2021 r. i 17 lutego 2022 r.;
2. Auto Świecie (19 sierpnia 2021 r.);
3. Gazecie Wyborczej (16 lutego 2022 r. – pod znamiennym tytułem: Policjanci wrobili kierowcę w uszkodzenie radiowozu. Bagno w poznańskiej drogówce);
4. Onet Poznań (16 lutego 2022 r.);
5. Onet Wiadomości (17 lutego 2022 r.);
6. WTK (12 maja 2022 r.);
7. Fakcie (15 lutego 2022 r.);
9. Skarga.com;
10. Wydawnictwie Stowarzyszenie Prawo na Drodze.

Dochodzi do tego obszerna ilość relacji zamieszczonych w mediach społecznościowych, stacjach radiowych oraz w stacjach telewizyjnych (dotarły do nas informacje, że o sprawie wspominano także za granicą, m.in. w ZDF i BBC – z komentarzami o bezkarności policji w Polsce). Wszystkie te materiały są ilustrowane ujęciami z sali rozpraw, na których oprócz relacji o meritum sprawy pokazano „przestrzeganie prawa” przez część oskarżonych i reprezentujących ich prawników. Policjo, sądzie, prokuraturo, do dzieła…

A przecież to stróże prawa! Co prawda trzech z nich to obecnie emeryci, ale Przemysław Kusik, były już Naczelnik WRD w Poznaniu, wciąż jest policjantem w służbie. Tyle, że ci trzej emeryci w pewnym sensie nadal są policjantami, albowiem w każdej chwili można ich przywrócić do służby – w celu wykonania określonych zadań.

Ale gdzie tu standardy białoruskie i rosyjskie ?

Już wyjaśniamy. Jeden z oskarżonych, Maciej K., na którym ciążą bardzo poważne zarzuty prokuratorskie, miał donieść do prokuratury, że jakoby przetworzono jego dane osobowe bez upoważnienia – co miało naruszyć art.107 ust. 1 Ustawy o ochronie danych osobowych.

I , o dziwo, prokuratura w Poznaniu przyjęła takie zawiadomienie (zamiast ponownie wyłączyć się ze sprawy – jak to było z przekazaniem śledztwa do prokuratury w Świebodzinie) i zleciła prowadzenie czynności… poznańskiej policji, w której przecież pracował Maciej K., a Przemysław Kusik nadal pracuje. Niejako przy okazji okazało się, że oskarżony Maciej K. jest bardzo blisko spokrewniony z którymś z obrońców. Natomiast założyciel kancelarii niegdyś miał się chwalić (wg naszego źródła), że ma świetne relacje z prokuratorami.

Nie wiadomo, co to właściwie znaczy, a więc tym bardziej należało sprawę skierować do prowadzenia daleko od Poznania, aby uniknąć ewentualnych podejrzeń. Ale tak się nie stało, choć było to narzucające się wręcz rozwiązanie… Dlaczego tak się nie stało? Są też sugestie, że może chodzić tu o wykorzystanie aparatu państwa do zamknięcia ust wolnej (jeszcze) prasie.

I rozpętało się piekiełko. Komisariat Policji Poznań-Grunwald wysłał wiele wezwań na różne osoby o tym samym nazwisku, ale innym imieniu (bo co, może „uda się” trafić?). Owe pisma były sygnowane przez jedną osobę – aspirant Magdalenę S. Nie udało się. A więc wysłali „w bój” policjantkę z komisariatu Jeżyce, którą tu nazwiemy „Alicją z krainy czarów”, której też nie udało się ustalić, o kogo chodzi. Jak zaś długo i fantazyjnie to ustalanie trwało, długo by o tym (a była to ewidentna kompromitacja policji) mówić, to temat na osobny artykuł. Aby ulżyć cierpieniom działań organu, na usilne prośby policjantki, znany z samarytańskiego serca dziennikarz, udał się w końcu do aspirant Magdaleny S. 30 września 2022.

Tamże wypytywano go, nie podając mu, w jakim charakterze on tam przebywa, o różne niesamowite historie, których miał być ponoć świadkiem, np. sugerując, że może chodzić o kolizję drogową niedaleko sądu, której dziennikarz rzeczywiście był świadkiem. Tyle, że dopiero po ok. 1,5 godzinnej rozmowie, w której głównie usiłowano wyciągnąć tajemnice pracy dziennikarskiej, czyli ok. 10.30 – po wielokrotnych monitach – aspirant Magdalena S. wypisała odręcznie wezwanie do stawienia się o godz.9.00 w dniu 30 września 2022 r. w roli … świadka. Ale nikt nie chciał, nie umiał, powiedzieć świadka czego… Tyle tylko, że w wezwaniu z mozołem udało się odczytać, że w sprawie przetwarzania danych osobowych Macieja Karubala lub Karubabe lub Karubade, Karbala a może Barbapapy itd. bez upoważnienia (art. 107 ust. 1 ustawy Ochronie Danych Osobowych).

Policjantka Magdalena S. wiedziała, że świadek jest dziennikarzem, bo wylegitymował się dwoma legitymacjami prasowymi, a więc do przesłuchania dziennikarza jako świadka konieczna jest zgoda sądu na zwolnienie dziennikarza z tajemnicy dziennikarskiej. Mimo to próbowano nadal przesłuchiwać dziennikarza, nawet stosując nacisk psychologiczny w postaci sugestii użycia siły, jeśli nie udostępni telefonu do przejrzenia – bo takie haniebne przecież żądanie wystawiła na piśmie asesor prokuratury… A taką zgodę Sąd Rejonowy  Poznań Grunwald i Jeżyce wydał dopiero w dniu 22 listopada 2022 roku.

Według naszej wiedzy, dziennikarzowi – świadkowi nie pokazano żadnego konkretnego materiału, aby mógł się do niego odnieść jako świadek. Wyjątkiem miała być próba wyświetlenia z CD kawałka jakiegoś nagrania z jednego z czterech ponoć plików, która zakończyła się sromotną klęską, bo policyjny  sprzęt ponoć poległ (choć nie jesteśmy o tym przekonani). W ocenie świadka przerwano ten pokaz, gdy zauważył ciekawe sytuacje niewygodne dla policjantki i sprzeczne z jej tezą. A poległ w momencie prośby o cofnięcie materiału … Co takiego było na ekranie skoro nagle sprzęt poległ? Taka prośba o okazanie materiału nie została spełniona. Także dziewięć miesięcy później.

Myliłby się ktoś, gdyby sądził, że to koniec ewidentnych prób wywierania nacisku na wolność prasy, bo pewnego dnia zadzwonił na prywatny numer dziennikarza sierżant Radosław P. z Komisariatu Policji Poznań Grunwald (pytanie, w jaki sposób wszedł w posiadanie numeru, bo dziennikarz policji go w żaden sposób nie przekazał). Sierżant stwierdził, że ma wypisane wezwanie i że jak się dziennikarz u niego stawi na komendzie w dniu 16 czerwca o godz.11.00, to je okaże. Okazało się to nieprawdą – bo nie pokazano wzywanej osobie pisemnego wezwania, odmówiono również wskazania zdarzenia, o którym miałby zeznawać świadek. Za to okazano kolejne już postanowienie wcześniej wzmiankowanej asesor o przeszukaniu świadka, jego rzeczy, itp.

Na pytanie, w jakim charakterze dziennikarz został wezwany i dlaczego nie przesłano mu pisemnego wezwania, sierżant Robert P. z pewną dozą emfazy oświadczył, że „przecież pan się ochotniczo i dobrowolnie zgłosił na komisariat” …

To było, panie sierżancie, delikatnie mówiąc – nieeleganckie. Jest też promyk nadziei, albowiem drugi z policjantów, Filip K., godnie milczał i wstydu policji nie przyniósł. Jak twierdzi dziennikarz, podczas ok.1,5 godz. pobytu w komisariacie sierżant wychodził ok. 8 razy, aby skonsultować się z kultową już asesor prokuratorską. To z tego dziennikarza może  jakiś zbrodniarz? A może chodzi o jakąś wiedzę tajemną związaną z tym słynnym policyjnym granatnikiem ? Kto to wie …

Policjo, prokuraturo, do dzieła. Wyjaśnijcie, kto przetwarzał dane osobowe dziennikarza bez jego zgody, czyli naruszył prawo. Kto przekazał policji jego prywatny numer telefonu?

Informujemy, że ostatnia rozprawa w sądzie, dotycząca czterech oskarżonych policjantów, odbyła się w dniu 21 czerwca 2023. Trwała króciutko, po przesłuchaniu jednego świadka i wymianie wzajemnych uprzejmości Sąd wyznaczył następny termin posiedzenia na 11 października 2023 r., o godz. 9.30 sala nr 10.

NIE dla rosyjskich czy białoruskich standardów wobec wolnej prasy. Ten białoruski numer, czyli zastraszanie prasy, nie przejdzie, i nie pomogą tu żadne groźby – także te zawoalowane, bezpośrednie i pośrednie typu: takie śmieci jak wy zutylizujemy, niedługo kurwo pożyjesz, ty pisowska kur**, itp. I te ciągłe grzebanie w smartfonie, bezczelne i chamskie wykradanie danych, podsłuchy i wrzucanie tzw. fejków, fałszywe wiadomości i SMS, tzw. głuche telefony, podsyłanie profili pornograficznych, próby śledzenia, itd. To w zasadzie przestępcze działania. Przypominamy tu Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997r. w tym art.14 : Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu. I przesadzili fachowcy od granatnika, bo tzw. smartfon zaczął dymić i palić się podczas jazdy samochodem, niczym rasowe auto elektryczne. Tylko zimna krew, a także szczęśliwy przypadek, spowodował, że nikomu nic się nie stało, bo smartfon wylądował w pojemniku z wodą. A co by było, gdyby to się stało np. w tłumie ludzi?

Policjo, prokuraturo! Waszym zadaniem jest podjęcie czynności celem ujawnienia, kto stoi za w/w działaniami. Czy to próba zniszczenia niewygodnych materiałów dziennikarskich? Te próby zastraszania trwają od pierwszej rozprawy, która miała miejsce w lutym 2022 r., a nawet wcześniej. Komuś bardzo zależy, aby na sali sądowej nie było wolnej prasy…

Czyżby tak pozornie banalna sprawa rozbitej szyby w policyjnym radiowozie miała drugie dno? Po wyroku Sądu poznamy. Obojętnie kiedy, ale przecież jakiś wyrok musi w końcu zapaść. A przynajmniej taką mamy nadzieję, bo ta umiera ostatnia.

Wnioski końcowe

1. Jeśli państwo coś od ciebie chce, np. policja, prokuratura itd. reaguj tylko na wezwania, czy zawiadomienia przekazane wyłącznie w formie pisemnej za pomocą listu poleconego. Nie reaguj na żadne emaile, faxy, sms, telefony itd. A także próby wręczenia ci pisma np. przez patrol policji. Telefony nieznane i podejrzane po prostu zablokuj i nie odbieraj.
2. Reagując na pisma sprawdź ich legalność i zgodność z prawem. Zdarza się, że np. nie ma sygnatury, ani czytelnego podpisu, albo w jakim charakterze jesteś wezwany – bo od tego zależą twoje prawa i obowiązki.
3. Nie podpisuj niczego, czego nie rozumiesz.
4. Zwróć uwagę, czy nie pozostawiono tzw. pustych rubryk.
5. A najlepiej nic nie podpisuj, bo nie masz takiego obowiązku.
6. Rób swoje notatki i nagrywaj rozmowę. Masz takie prawo! Obecnie prawie wszystkie smartfony mają funkcję dyktafonu i nagrywania obrazu.
7. Jeśli nie musisz, nie zabieraj niepotrzebnych rzeczy na komendę lub do prokuratury.
8. Nie daj się zastraszyć, możesz przecież nie pamiętać, nie kojarzyć zdarzeń z przeszłości.
9. Nie podawaj numeru do kontaktu – nie masz takiego obowiązku.
10. UWAGA. Takie w/w postępowanie, czyli przesłuchanie świadka połączone z zastraszaniem, służy jedynie temu, aby następnie świadka postawić w roli oskarżonego. Nie dajcie się nabrać na uśmiechy, gesty – bo cel uświęca środki.
11. Powiadom rodzinę i sąsiadów, aby nie odbierali za ciebie korespondencji.

Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego artykułu. Informujemy też, że materiał dowodowy, zebrany przez dziennikarzy śledczych, został zabezpieczony przynajmniej w kilku znanych w Polsce kancelariach. Pozdrawiamy także służącym złej sprawie.

Ps. Furorę w przestrzeni publicznej robi: „Redaktorzy naczelni w obronie wolności mediów w Polsce. Oświadczenie”. A więc w końcu problem kneblowania wolności mediów został dostrzeżony.

Zaszufladkowano do kategorii Uncategorized | 10 komentarzy

Sępy poznańskie (gyps posnaniensis)

Zaszufladkowano do kategorii Kontrola drogowa, Policja, Znaki drogowe | Jeden komentarz

Dwie mentalnie niesprawne bomby

Cezary Bąk

Czy strażnik miejski powinien nałożyć na samego siebie mandat karny, jeśli w jego radiowozie, który stoi na zakazie B 36 są popsute „bomby”? Taka  oto bowiem sutuacja wydarzyła się w Lublinie: 

Odpowiedź na powyższe uzależniamy od pewnego „zależy”. Bo zależy, po co taka straż miejska w ogóle jest?

Jeśli straż jest po to, aby pilnować porządku i urzeczywistniać zasadę państwa prawa – to mandat, albo symboliczne pouczenie, są potrzebne – chociażby po to, aby wdrożyć obywatela-strażnika do poszanowania obowiązującego prawa.

Jeśli natomiast straż jest jedynie formacją (a raczej zbieraniną osób), której celem jest osiąganie  określonych zysków dla miejscowego magistratu oraz innstyucją, w której można dać zatrudnienie wszelkiego rodzaju „znajomkom” – to mija się z celem poddawanie członków tej formacji jakiejkolwiek formacji – intelektualnej, czy etycznej. W takiej sytuacji włączanie i wyłączanie bomb, to zwyczajna strata czasu, który może zostać lepiej wykorzystany w celach łupieżczych.

Zaszufladkowano do kategorii Dziennikarstwo obywatelski, Kontrola drogowa, Parkowanie, Straż gminna (miejska), Znaki drogowe | Jeden komentarz

Człowiek leżący na drodze ginie pod kołami samochodu. Kto jest winny? Metodyka pracy prowincjonalnego prokuratora, który chce awansować

Artur Mezglewski

W dnu 7 września 2019 r. ok. godz. 21.55 w miejscowości Bezwola (lubelskie), na drodze powiatowej nr 1126L, w pobliżu skrzyżowaniu z ul. Komarowską,  nieustalony pojazd najechał na leżącego na jezdni nietrzeźwego mężczyznę (3,32‰ alkoholu we krwi). Mężczyzna ten leżał w miejscu nieoświetlonym – co oznacza, że nikt, kto jechał tędy w kierunku Wohynia, nie był w stanie go zauważyć i w porę zareagować.  Takie postępowania po prostu się umarza.

Prokurator z Radzynia Podlaskiego – prawdopodobnie powodowany chęcią wykazania się statystycznym osiągnięciem wykrycia i ukarania „przestępcy” –  postawił jednak zarzuty spowodowania wypadku Michałowi K., który zatrzymał swój samochód w miejscu zdarzenia, chociaż żadne ślady nie wskazywały w sposób jednoznaczny, że to właśnie on najechał na leżącego. Zarzut był kuriozalny, a nawet idiotyczny: wina Pana Michała miała polegać na tym, że jechał swoim pasem ruchu, ale zbyt blisko osi jezdni – co miało stanowić przyczynę wypadku…

Czytaj dalej

Zaszufladkowano do kategorii Biegli sądowi, Kolizja drogowa, Opinie biegłych, Organizacje społeczne, Postępowanie dowodowe, Prokuratura, Wypadki drogowe | 6 komentarzy

Swawolny Zyzio znowu w akcji – tym razem w Bartoszycach

Na naszych łamach wielokrotnie opisywaliśmy wyczyny „eterycznego znakologa”, czyli Swawolnego Zyzia. Rozpoczęliśmy śledzenie jego poczynań w stolicy Wielkopolski, potem „badaliśmy” jego twórczość w Olsztynie, Suwałkach, Ostródzie, nie tak dawno opisywaliśmy, jak płatał psikusy w pomorskiej gminie Szemud. Sprytny, zwinny, ustawia sobie znaki jak chce, jakie chce i gdzie chce – a ty kierowco bądź mądry i rozpoznaj, co jest przy drodze „na legalu”, a co wynikiem jego nieograniczonej swawoli.

Ostatnio znowu trafiliśmy na „zyziowy” ślad – tym razem w Bartoszycach, czyli w mieście, które już wielokrotnie gościło na naszych łamach, i jak widać – tęsknią tam za nami. Opisywaliśmy, jak Strefę Płatnego Parkowania wyznaczono tam tak, że jej nie było, ale pieniądze zbierano i kary wlepiano tak, jakby była, później informowaliśmy o tym, jak policja wystawiała „lewe” mandaty za postój na niebieskiej kostce brukowej na prywatnym terenie – ku uciesze lokalnego skarżypyty.

W 2017 r. rozpoczął się proces „rewitalizacji” bartoszyckiej starówki (mała litera – z szacunku do Starówek w Krakowie czy Gdańsku). Była ona przeprowadzona z duchem „nowoczesności”, czyli wycięto dorodne drzewa, zlikwidowano trawniki i ścieżki wokół nich, a cały plac wyłożono kostką granitową i zabetonowano. W trakcie remontu teren budowy opuściła ekipa, która wygrała przetarg, kolejna chciała dodatkowych pieniędzy, planowany budżet pękł jak bańka mydlana, później sprawa remontu stała się też przedmiotem postępowania w Sądzie Okręgowym w Olsztynie (oskarżono wykonawcę o nieprawidłowości w pracach). W końcu, po trzech latach, nastąpił koniec remontu – nastała era zgodna z kanonami „nowourbanizacji”, czyli równo jak na stole, bez skrawka cienia, bez miejsca dla ptaków, ale za to z „uwypukleniem rysu architektonicznego zabudowy”.

Skoro było po remoncie, to takiej okazji nie mógł przepuścić nasz Swawolny Zyzio, który wpadł do miejscowego magistratu i zaczął podszeptywać – „budżet przekroczony, ale odkuć się da! Zrobimy to i owo ze znakami, posadzimy dzielnego strażnika przed monitorem i biznes zacznie się kręcić! Zobaczycie, kasiorka już wkrótce wartkim strumieniem zacznie zasilać konto miasta!

Zyzio tchnął pomysł w głowę bartoszyckich znakologów, a ci pomysł podchwycili – zróbmy taką organizację ruchu, żeby dać zajęcie naszym dzielnym strażnikom miejskim! Po co mają szwendać się po ulicach, patrolować, jeździć – spala się drogie paliwo, buty się zużywają, same koszty, a korzyści małe. Lepiej niech siedzą w ciepłym i przytulnym gabineciku przed monitoringiem, my przygotujemy znakowe pułapki i będzie „high life”!

Jak pomyśleli, tak zrobili – i wprowadzili organizację ruchu miłą sercu Swawolnego Zyzia.  Na wjeździe na Plac Konstytucji 3 Maja od ul. Bema ustawili znak B-1, z kilkoma wyłączeniami jego rzekomego obowiązywania. Jest on jednak posadowiony tak, że stanowi misterną, nielegalną pułapkę, zastawioną na niczego nieświadomych kierowców. Na „wpadkowiczów” czeka przed monitorem nieugięty funkcjonariusz, którego zajęciem jest „cykanie” zarejestrowanego przez kamerę monitoringu obrazu. A potem już standardzik – wezwanie dla właściciela, nakłonienie do powiedzenia „kto” i zaproszenie do programu „płać i zbieraj punkty”.

Czas odpowiedzieć na pytanie – a jak w tym maczał paluszki nasz Swawolny Zyzio? Popatrzcie więc na te fotografie:

Jest to wjazd na „zrewitalizowaną” bartoszycka starówkę najbardziej uczęszczaną trasą – czyli od ul. Bema. Kiedy dojeżdżamy do Placu Konstytucji 3 Maja, na końcu ulicy Bema widzimy na latarni miniaturowy znak C-2 „nakaz jazdy w prawo za znakiem” oraz jakąś niebieską tabliczkę z użyciem wzoru znaku A-5 „skrzyżowanie równorzędne”. Czemu „jakąś tabliczkę”? Ponieważ Rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych nie przewiduje „strefy skrzyżowań równorzędnych”! Stref może być tylko sześć – ograniczonego postoju (znak B-39), ograniczonej prędkości (B-43), zamieszkania (D-40), płatnego parkowania (D-44), ruchu (D-52) i czystego transportu (D-54). Ww. tabliczka przypomina znak D-48 „„zmiana pierwszeństwa”, ale nim nie jest, bo wspomniany D-48 ma ostrzegać przed wprowadzoną zmianą w pierwszeństwie przejazdu, a nie o „strefie”, powinien też zawierać datę wprowadzenia nowej zasady pierwszeństwa.

Po nakazanym skręcie w prawo kierowca wjeżdża na starówkę i wtedy ma nielichy rebus do rozwiązania. Znajduje się na skrzyżowaniu, na środku którego stoją znaki D-3 „droga jednokierunkowa” i B-36 „zakaz zatrzymywania się”, kawałeczek dalej (na zjeździe) przedmiotowy B-1 „zakaz ruchu”, wypełniony tak licznymi informacjami o czasie obowiązywania, że użyto czcionki o wielkości dającej się odczytać z pojazdu tylko osobom o sokolim wzroku. Pod owym znakiem jest umieszczona tabliczka „nie dotyczy służb miejskich”, pod nią znak D-6 „przejście dla pieszych”, pod którym jest tabliczka „Nie dotyczy pojazdów posiadających zezwolenie zarządcy drogi” (czyli ktoś, kto ma zezwolenie od zarządcy, może jeździć pojazdem po przejściu). Do tego kierowca ma zachować szczególną ostrożność, obserwować ruch pieszych, pojazdów. Ufff …

Obydwie konstrukcje, na których posadowiono obie grupy znaków, oddalone są od siebie o 8,5 m – czyli brak jest minimalnej wymaganej odległości 10 m od siebie (zgodnie z punktem 1.5.2 Załącznika nr 1 do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Już ten jeden fakt sprawia, że posadowienie znaku niezgodnie z wymogami prawnymi (w tym przypadku zbyt mała odległość od poprzedzającego znaku) skutkuje jego „nieważnością” w zakresie wywołania skutków prawnych za niezastosowanie się do jego treści. To ugruntowane stanowisko w linii orzeczniczej polskich Sądów –  wyrażone np. w wyrokach Sądu Najwyższego z 23 kwietnia 2008 r. syg. III KK 445/07, z 24 kwietnia 2013 r. syg. IV KK 99/13, z 14 czerwca 2013 r. syg. IV KK 140/13, z 17 marca 2016 r. syg. V KK 34/16, a także Sądów Okręgowych – w Szczecinie z 7 listopada 2016 r. syg. IV Ka 1559/16, Poznaniu z 11 września 2017 r. syg. IV Ka 815/17 czy Opolu z 20 września 2017 r. syg. VII Ka 562/17.

Ale to nie wszystko – ów B-1 jest nielegalny po raz kolejny. Otóż wspomniany powyżej Załącznik nr 1 w punkcie 3.2.1 JASNO OKREŚLA, jak należy oznakować skrzyżowanie, kiedy na jego wylocie umieszczono znak B-1. Otóż prawodawca sformułował to tak:

Jeżeli znak B-1 jest umieszczony na wylocie ze skrzyżowania, to na wlotach pozostałych dróg, odpowiednio do warunków lokalnych, stosuje się znaki dopełniające: zakazu B-21 i B- 22, znaki nakazu od C-1 do C-8 lub znaki F-6. W przypadku gdy pod znakiem B-1 umieszczono tabliczkę z napisem „Nie dotyczy…”, wówczas pod zastosowanymi dopełniającymi znakami zakazu lub nakazu należy również umieścić tabliczki z takimi samymi napisami„.

Niestety, na wspomnianym skrzyżowaniu takiego oznakowania nie ma (są tylko w jego połowie wzmiankowane D-3 i B-36), a umieszczony na ul. Bema znak C-2 niejako sugeruje, że trzeba jechać w prawo, „w zakaz”, niezależnie od pory dnia/nocy oraz tygodnia.

Powyższe ustalenia wskazują, że wszystkie dotychczasowe postępowania, prowadzone przez straż miejską w Bartoszycach o rzekome niezastosowanie się do zakazu wynikającego z opisanego powyżej znaku B-1, NIELEGALNE I POZBAWIONE JAKICHKOLWIEK PODSTAW PRAWNYCH! Oczekujemy, że po poznaniu powyższych faktów funkcjonariusze tejże formacji, z komendantem Jerzym Szostakiem na czele, złożą natychmiast odpowiednie wnioski do bartoszyckiego Sądu zgodnie z art. 101 § 1 kpow: „Prawomocny mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie (…). Uchylenie następuje na wniosek (…) organu, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę (…)”.

I żeby nie było tak kolorowo, że Swawolny Zyzio namaścił tylko miejsce skrzyzowania Placu Konstytucji 3 Maja i ul. Bema – zrobiliśmy audyt oznakowania w całej okolicy bartoszyckiej starówki i zyziowych śladów jest dużo więcej, oj dużo. Wkrótce przedstawimy nasze sprawozdanie.

Zaszufladkowano do kategorii Droga wyłączona z ruchu, Monitoring miejski, Organizacja ruchu, Samorząd terytorialny, Straż gminna (miejska), Uchylenie mandatu, Zarząd dróg, Znaki drogowe | 8 komentarzy

Policjantom giną nagrania pomiarów prędkości. Istna plaga. Jest kolejny wyrok w takiej sprawie

Artur Mezglewski

Notujemy ostatnio sporą liczbę spraw sądowych o wykroczenie z art. 92 a kw, w których Policja nie dostarcza do akt sprawy nagrania przeprowadzonego pomiaru prędkości. Dotyczy to również najnowocześniejszych ręcznych mierników prędkości typu TruCam II. Policja nie zauważyła, że czasy się zmieniły (i prawo się zmieniło)  i samo zeznanie policjanta już nie wystarczy do skazania obwinionego. Tym bardziej, że w przypadku mierników laserowych policjant nigdy nie może mieć pewności, że zmierzył prędkość akurat tego pojazdu, do którego celował, gdyż miejsce celowania w tych urządzenia wizualizowane jest przez punkt pozorowany, a nie rzeczywisty. Zeznanie takie może być jedynie dowodem uzupełniającym.

Sąd Rejonowy w Garwolinie nie dał wiary takim właśnie zeznaniom policjanta i wyrokiem z dnia 18 kwietnia 2023 r. uniewinnił obwinionego kierowcę od zarzucanego mu czynu. Wyrok jest prawomocny.

  1. Uzasadnienie wyroku Sądu Rejonowego w Garwolinie

Sąd Rejonowy w Garwolinie w uzasadnieniu wyroku z dnia 18 kwietnia 2023 r. (sygn. akt II W 1135/22) – odnośnie zarzutu przekroczenia prędkości stwierdził, co następuje:

„W punkcie II wyroku uniewinnił Sąd Grzegorza S. od popełnienia czynu zarzuconego w pkt. II wniosku o ukaranie. Oczywiste jest bowiem dla Sądu, iż to rolą oskarżyciela publicznego jest zabezpieczenie w toku postępowania dowodu tak istotnego, jak nagranie z przeprowadzonej kontroli prędkości lub chociażby zrzutu ekranu ukazującego moment pomiaru. Nie robiąc tego, mimo świadomości, iż z uwagi na brak zgody obwinionego na przyjęcie mandatu kredytowanego, kierowany będzie do sadu wniosek o ukaranie, pozbawiono Sąd możliwości weryfikacji prawidłowości dokonanego pomiaru. Mając na uwadze treść wyjaśnień obwinionego co do konfiguracji pojazdów na drodze w momencie pomiaru, których Sąd nie miał podstaw kwestionować, uznając, że na tle tych wyjaśnień pojawiły się wątpliwości, których z uwagi na brak nagrania nie spospób usunąć, należało je rozstrzygnąć zgodnie z treścią art. 5 § 2 k.p.k. w zw. z art. 8 k.p.w. na korzyść obwinionego. Konsekwencja takiego rozstrzygnięcia nie mogła być inna niż uniewinnienie obwinionego od zarzucanego mu w pkt. II czynu”.

2. Dlaczego w przypadku pomiaru miernikiem TruCam II nagranie jest konieczne?

Ujmijmy rzecz najprościej, jak tylko można. TruCam II jest urządzeniem technicznym, dlatego też ocena prawidłowości jego działania musi być rozstrzygana w oparciu o wskazania wiedzy technicznej (a nie o widzimisię sędziego). Z kolei podstawowe kwestie techniczne, a więc zasady używania miernika podczas kontroli ruchu drogowego oraz  zasady oceny prawidłowości pomiaru, określa decyzja zatwierdzenia typu, wydana przez właściwy organ administracji miar.

W decyzji zatwierdzenia typu przyrządu do pomiaru prędkości pojazdów w kontroli ruchu drogowego – przyrządu laserowego o nazwie LTI 20/20 TruCam, wydanej  przez Prezesa Głównego Urzędu Miar w dniu 5 grudnia 2019 r. pod sygnaturą ZT 89/2019, czytamy:

„Dowodem potwierdzającym pomiar zmierzonej wartości prędkości pojazdu oraz wskazującym pojazd, którego prędkość została zmierzona jest film video zawarty  w zaszyfrowanym pliku w formacie *.jmx.”

Z powyższego wynika, że jeśli nie ma nagrania, to znaczy, że pomiaru nie było. Są tylko poetyckie wypowiedzi funkcjonariuszy, które między bajki należy włożyć.

Tej prostej prawdy nie są w stanie zrozumieć sędziowie wychowywani jeszcze w duchu stalinowskim, którzy uważają, że ich rolą jest pilnowanie, żeby bydło się nie rozłaziło, gdzie nie należy…

 

Zaszufladkowano do kategorii Główny Urząd Miar, Negatywne przesłanki procesowe, Policja, Sądownictwo, TruCam | 16 komentarzy

Motocyklista kopał nogą w lusterko samochodu. To pupil komendanta

Artur Mezglewski

Komendant Komisariatu Policji w Kostrzynie podkom. Krzysztof Kliński zamierza przedawnić  sprawę pirata drogowego, który jadąc motocyklem drogą ekspresową S5 kopał nogą w lusterko samochodu i ogólnie zachowywał się bardzo agresywnie. Od momentu czynu minął już prawie rok, a komendant do tej pory nie skierował do sądu wniosku o ukaranie, jak również odmawia udostępnienia akt oraz danych  adresowych pirata – aby uniemożliwić pokrzywdzonym samodzielne wystąpienie z oskarżeniem (gdy minie rok sprawy już wszcząć nie będzie można).

Komendant Kliński jednak swego celu nie osiągnie. Włożyliśmy w to ogromny wysiłek intelektualny i finansowy i ustaliliśmy dane adresowe pirata, a Sąd Rejonowy we Wrześni wszczął przeciwko niemu postępowanie wykroczeniowe. Okazało się, że pirat z zawodu jest maszynistą. Przecież ten pomyleniec może kogoś rozjechać pociągiem! Trzeba odebrać mu uprawnienia do kierowania czymkolwiek!

  1. Okoliczności zdarzenia

W dniu 19 czerwca 2022 r. ok. godz. 11.00 drogą ekspresową S5 pomiędzy Poznaniem a Gnieznem  podróżowało małżeństwo z dzieckiem. Samochodem kierował ojciec rodziny. Jechał spokojnie i bezpiecznie. Nagle do ich samochodu podjechał motocyklem jakiś wariat, który w czasie jazdy zaczął kopać nogą w lusterko boczne samochodu.  Widząc to, pasażerka samochodu wyciągnęła telefon komórkowy, aby nagrać wyczyny wariata. Ten – widząc, że jest nagrywany – przestał kopać w lusterko, ale nie przestał być agresywny, popełniając cały szereg wykroczeń:

  • jechał z prędkością utrudniającą jazdę pokrzywdzonemu oraz hamował w sposób powodujący zagrożenie bezpieczeństwa ruchu jak i utrudniający ruch pojazdu kierowanego przez pokrzywdzonego, m.in. zajeżdżając mu drogę i hamując bezpośrednio przed pojazdem pokrzywdzonego ,
  • wyprzedzał pojazd pokrzywdzonego z prawej strony,
  • nie sygnalizował zamiaru zmiany pasa ruchu,
  • nie utrzymywał wymaganego odstępu niezbędnego do uniknięcia zderzenia jadąc bezpośrednio za pojazdem pokrzywdzonego,
  • nie zachowywał wymogu jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, jadąc przy osi jezdni, czym utrudniał wyprzedzenie go przez pokrzywdzonego,
  • zwiększał prędkość jazdy uniemożliwiając wykonanie przez pokrzywdzonego manewru wyprzedzania,
  • poruszał się po częściach jezdni wyłączonych z ruchu,
  • zatrzymał motocykl na pasie ruchu drogi ekspresowej.

A oto nagranie tego zdarzenia:

2. I co na to Policja?

Zawiadomienie telefoniczne złożone w chwili zdarzenia (na numer alarmowy) nie przyniosło jakiejkolwiek reakcji Policji. Wobec tego – w styczniu 2023 r. – pokrzywdzeni złożyli na adres Komisariatu Policji w Kętrzynie formalne zawiadomienie pisemne – domagając się ukarania pirata drogowego. Reakcja kostrzyńskiej Policji była taka, że w marcu 2023 r. skierowała do sądu wniosek o ukaranie, ale nie przeciwko piratowi na motocyklu, ale przeciwko kierowcy samochodu osobowego – z zarzutem zajeżdżania drogi motocykliście… Natomiast w sprawie przeciwko motocykliście – zapanowała cisza.

W tym miejscu warto zauważyć, że – zgodnie z obowiązującym Kodeksem postępowania w sprawach o wykroczenia – Policja, po otrzymaniu zawiadomienia o wykroczeniu, ma obowiązek przeprowadzenia w terminie 30 dni tzw. czynności wyjaśniających. Czynności te mogą się skończyć na dwa sposoby:

  • skierowaniem do sądu wniosku o ukaranie;
  • odstąpieniem od skierowania wniosku o ukaranie.

W przypadku odstąpienia przez Policję od skierowania wniosku o ukaranie zastosowanie mają przepisy art. 54 § 2  k.p.w. oraz art. 27  § 2 k.p.w., które stanowią, że:

  • Policja ma obowiązek  poinformować wszystkich pokrzywdzonych o przyczynach odmowy skierowania wniosku o ukaranie;
  • Policja ma również obowiązek pouczyć pokrzywdzonych o możliwości zaznajomienia się z materiałem dowodowym czynności wyjaśniających, a także uzyskania uwierzytelnionych kopii i odpisów tych czynności;
  • Policja ma ponadto obowiązek poinformowania pokrzywdzonych o przysługującym im prawie do samodzielnego wniesienia wniosku o ukaranie do sądu oraz o prawie do występowania przed sądem w charakterze oskarżyciela posiłkowego (subsydiarnego).

Komendant Krzysztof Kliński do dnia dzisiejszego nie przesłał jednak pokrzywdzonym żadnej informacji, ani żadnego pouczenia. Komendant nie odpowiada na żadne monity, a przede wszystkim odmówił pełnomocnikowi pokrzywdzonej udostępnienia akt czynności wyjaśniających. Komendantowi Klińskiemu chodzi o to, żeby pokrzywdzeni nie poznali danych adresowych szaleńca-motocyklisty – i aby w ten sposób skutecznie uniemożliwić im skierowanie wniosku o ukaranie do sądu przeciwko motocykliście.

3. Komendant popełnił jednak błąd

Do przedawnienia sprawy zostało jeszcze trzy tygodnie – i prawdopodobnie Komendantowi Krzysztofowi Klińskiemu udało by się przedawnić sprawę pirata-motocyklisty. Jednak  popełnił błąd. Mówiąc kolokwialnie – przedobrzył.

Dane pirata byłyby niemożliwe do uzyskania, gdyby… komendant nie skierował wniosku o ukaranie przeciwko kierowcy samochodu osobowego, bowiem w aktach tej sprawy znajdują się dane adresowe „pokrzywdzonego” pirata. Trzeba było jeszcze ustalić właściwy sąd oraz sygnaturę tej sprawy. Udało się! Zdążyliśmy. Oboje pokrzywdzeni skierowali do Sądu Rejonowego we Wrześni wnioski o ukaranie szaleńca na motorze, a postępowanie przeciwko niemu zostało wszczęte. Teraz mamy od losu dodatkowe dwa lata na doprowadzenie go do skazania. Z całą pewnością to się uda. Dowody są porażające. Brawo my.

4. Postępowanie karne przeciwko komendantowi Klińskiemu

Do Prokuratury Rejonowej we Wrześni skierowane zostało zawiadomienie o uprawdopodobnieniu popełnienia przez Komendanta Krzysztofa Klińskiego przestępstwa z art. 231 § 1 k.k. Zarzuty są następujące:

  1. w dniu 4 maja 2023 r. pomimo ciążącego na nim obowiązku wynikającego z art. 54 § 2 k.p.s.w. nie udostępnił dokumentów z akt czynności wyjaśniających prowadzonych pod sygn. akt RSOW 66/2023 pełnomocnikowi pokrzywdzonej Małgorzaty K., tym samym niedopełniając obowiązków służbowych działając na szkodę interesu prywatnego Małgorzaty K. tj. o czyn z art. 231 § 1 k.k.
  2. w okresie od dnia 19 czerwca 2022 r. do 15 maja 2023 r. prowadząc postępowanie w sprawie o wykroczenie pod sygn. akt RSOW 66/2023, w której osobą pokrzywdzoną jest Małgorzata K., prowadził postępowanie w sposób opieszały, podejmując czynności w celu przedawnienia karalności czynu wykroczenia, tym samym przekraczając swoje uprawnienia działając na szkodę interesu prywatnego pokrzywdzonej Małgorzaty K. oraz interesu publicznego, tj. wymiaru sprawiedliwości tj. czyn o z art. 231 § 1 k.k.

Żarty się skończyły panie komendancie…

 

 

 

 

Zaszufladkowano do kategorii BRD, Piraci drogowi, Policja, Uprawnienia do kierowania pojazdami | 19 komentarzy

Wniosek o kasację do Sądu Najwyższego w sprawie pobicia pana Marcina przez policjantów z Kraśnika

Artur Mezglewski

Stowarzyszenie Prawo na Drodze poparło w dniu dzisiejszym wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich o złożenie kasacji do Sądu Najwyższego w sprawie skazania przez kraśnicki sąd człowieka (pana Marcina) pobitego przez kraśnickich policjantów. Stowarzyszenie poparło również wniosek o kolejną kasację – w sprawie uchylenia postanowienia Sądu Rejonowego w Kraśniku o uznaniu zatrzymania pana Marcina za zasadne, legalne i prawidłowe. SPnD wystąpiło również z wnioskiem o dopuszczenie naszej organizacji do postępowań kasacyjnych w charakterze strony postępowania amicus curiae.

Poniżej publikujemy treść zaskarżonego postanowienia Sądu Rejonowego w Kraśniku, treść wniosku pana Marcina do Rzecznika Praw Obywatelskich o skierowanie kasacji do Sądu Najwyższego oraz pismo Stowarzyszenia Prawo na Drodze.

I. Najbardziej ohydne postanowienie sądu, jakie w życiu widziałem

Zacznijmy od przedstawienia treści postanowienia, które jest przedmiotem wniosku o kasację. Wydał je sędzia Ernest Plewa – przy udziale prokuratora Mirosława Węcławskiego, z którym pan sędzia i jego żona pozostają w relacjach towarzyskich:

Dokument potwierdzjący pozostawanie Państwa Sędziostwa Plewów z prokuratorem Węcławskim w relacjach towarzyskich

Dokument potwierdzjący pozostawanie Państwa Sędziostwa Plewów z prokuratorem Węcławskim w relacjach towarzyskich

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Treść postanowienia Sądu Rejonowego w Kraśniku, którego dotyczy prośba o kasację:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

W życiu nie widziałem orzeczenia sądu, które jest tak bulwersujące, zakłamujące rzeczywistość i tak rażąco niesprawiedliwe – a jednocześnie, którego fałsz w łatwy sposób można wykazać. Dlatego głęboko wierzę, że kasacja w tej sprawie się powiedzie.

Zwróćmy jednak uwagę choćby na kilka stwierdzeń sędziego Ernesta Plewy, zawartych w powyższym postanowieniu, które go ośmieszają i kompromitują jako sędziego.

1) obrażenia pana Marcina

Sędzia Ernest Plewa napisał w postanowieniu z dnia 9 listopada 2022 r., że:

„Sąd nie dopatrzył się nieprawidłowości w przeprowadzaniu czynności zatrzymania, a skutkujących powstaniem obrażeń u Marcina S. (…) w postaci otarć naskórka, czy krwawych podbiegnięć. Nie stwierdzono u Marcina S. takiego rodzaju obrażeń, które mogłyby wskazywać, iż użyto wobec niego siły nieadekwatnej do sytuacji. Nie sposób zauważyć, iż podobnych obrażeń doznał również jeden z funkcjonariuszy Policji przeprowadzających czynność”.

Wobec tego przedstawiany poniżej fotografie obrażeń pana Marcina, obdukcję oraz publikujemy zeznania lekarza złożone w sprawie.

 a) fotografie obrażeń pana Marcina

b) obdukcja pana Marcina i sierżanta Szmita

Obdukcja pana Marcina.

Obdukcja policjanta, o którym jest mowa w postanowieniu Plewy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Porównajmy zatem obrażenia jednego i drugiego. Przede wszystkim jednak kłamstwem jest, że obrażenia, których doznał sierżant Szmit powstały na skutek uderzenia przez pana Marcina. Na zarejestrowanym filmie (link poniżej) widać wyraźnie, że pan Marcin Szmita w ogóle nie uderzył. Szmit sobie sam uczynił rzekome obrażenia, aby uzyskać w sądzie odszkodowanie od pana Marcina! A więc wszystko, co pisze Plewa na temat obrażeń, jest po prostu podłe i nieprawdziwe.

c) zeznania lekarza

Lekarz Andrzej Fornal, na rozprawie w dniu 27 sierpnia 2021 r. – w sprawie II K 275/21 – po okazaniu mu fotografii obrażeń pana Marcina zeznał:

„Gdybym widział takie obrażenia, to bym poprosił chirurga”.

2. Rzekome przeszkadzanie w przeprowadzaniu czynności i brak reakcji na polecenia

Sędzia Ernest Plewa napisał w postanowieniu z dnia 9 listopada 2022 r., że:

„Marcin S. w sposób uporczywy przeszkadzał w przeprowadzeniu czynności przez funkcjonariuszy Policji, nie reagował na wydawane przez nich polecenia, a stosowane wobec niego środki przymusu bezpośredniego nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, wobec czego podjęto decyzję o zatrzymaniu”.

Powyższe słowa sędziego to jeden wielki fałsz. One po prostu ośmieszają stan sędziowski.

Na poniższym filmie widać, że pan Marcin wycofał się z miejsca, do którego przybyli policjanci. Nagle, bez żadnego słowa, bez pouczenia i bez żadnej „decyzji o zatrzymaniu”, podbiega do niego sierżant Bartłomiej Falkowski i razi go dwukrotnie gazem pieprzowym. Nie było zatem ze strony funkcjonariuszy żadnych poleceń. Nie było też żadnego przeszkadzania w czynnościach ze strony pana Marcina.

3. Rzekome stawianie czynnego oporu funkcjonariuszom Policji

Sędzia Ernest Plewa napisał w postanowieniu z dnia 9 listopada 2022 r., że:

„Również w trakcie wykonywania tej czynności procesowej Marcin S. miał dopuścić się czynu zabronionego określonego w art. 224 § w k.k. w zb. z art. 157 § 2 k.k. w zb. z art. 11 § 2 k.k. stawiając czynny opór funkcjonariuszom Policji”.

O jakim czynnym oporze pisze sędzia Ernest Plewa? Interwencja zaczęła się od „zagazowania” pana Marcina. Od tego momentu – przez kilka godzin – pan Marcin niczego nie widział. W takim stanie został zaatakowany od tyłu przez sierżanta Falkowskiego. Przecież pan Marcin nawet nie wiedział, kto go atakuje!!!

Po raz ponowny publikujemy nagranie audio, na którym zarejestrowane zostało całe zdarzenie. Każdy może na nim zobaczyć kto kogo bił, kto kogo zaatakował, i czy w ogóle policjant „dokonujący zatrzymania” w ogóle rozmawiał z panem Marcinem. Każdy też może zobaczyć, jak kłamliwe i krzywdzące są orzeczenia kraśnickiego sądu. Ten sąd musi zostać zlikwidowany.

Nagranie całego zdarzenia:

II. Prośba pana Marcina skierowana do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o wniesienie kasacji do Sądu Najwyższego

Szanowny Panie Rzeczniku,
I) zwracam się z prośbą o złożenie kasacji w mojej sprawie, zarówno dotyczącej skazania mnie, jak i nielegalnego zatrzymania mojej osoby;
II) wnoszę o załączenie akt z:
Sądu Rejonowego w Kraśniku: II Kp 74/22; II K 275/21; II Kp 109/21, II Kp 74/21; II Kp 64/21; II K 133/21;
Sądu Okręgowego w Lublinie: XI Kz 80/23; V Ka 142/22; V Kz 131/22; V Kz 382/21.
III) wniosek swój motywuję następującymi okolicznościami:
1. wobec mnie zastosowano środki przymusu bezpośredniego w postaci: użycia gazu w odległości ok. 30 cm od twarzy, trzykrotnego użycia na moim ciele paralizatora, który przepuszczał prąd przez moje ciało, ale nie w natężeniu, które pozbawiałoby mnie ruchu. Po założeniu mi kajdanek policjant klęczał mi na szyi przez kilka minut, aż straciłem przytomność.
2. Zdarzenie zostało nagrane przez monitoring stacji Orlen, o czym początkowo nie wiedzieli policjanci ani prokurator, w efekcie czego policjanci pomówili mnie i składali fałszywe zeznania.
3. W aktach tych spraw jest nagranie z Orlenu, z paralizatora, mimo takich materiałów obiektywnych, Sąd Rejonowy w Kraśniku zrobił wszystko żeby ukryć nieprawidłowości policjantów w związku z zatrzymaniem.
4. Po utracie przytomności zostałem przewieziony do szpitala, gdzie lekarz nie został poinformowany o użyciu wobec mnie gazu i paralizatora, ale dokonał oględzin mojego ciała i nie stwierdził
żadnych większych obrażeń. Następnie zostałem ciężko pobity na
komendzie policji w Kraśniku. W czasie mojego zatrzymania nie
udzielono mi pouczeń, co prawomocnie stwierdził Sąd Okręgowy w Lublinie. Po wypuszczeniu z komendy, udałem się na obdukcję lekarską, zdjęcia mojego ciała wykonał biegły lekarz sądowy i te zdjęcia znajdują się w aktach sprawy.
5.Lekarz ze szpitala przesłuchiwany w sądzie, po okazaniu tych zdjęć stwierdził, że nie mogłem mieć tego rodzaju obrażeń, jak przyjmował mnie do szpitala, bo by je opisał i cytuje: wezwałby chirurga.
6. Sąd Rejonowy w Kraśniku początkowo w ogóle nie chciał rozpoznać zażalenia na zatrzymanie. Sprawa była aż trzy razy w Sądzie Okręgowym z powodów formalnych. Ostatecznie Sąd Rejonowy w Kraśniku stwierdził, że zatrzymanie było prawidłowe, mimo zastosowania środków przymusu bezpośredniego niezgodnie z ustawą oraz pobicia mnie na komendzie. Nadmienić należy, że w sprawie orzekał sędzia, który powinien się wyłączyć, a orzeczenie Sądu Rejonowego w Kraśniku nie mogło być dalej zaskarżalne. Wnioski o wyłączenie zostały złożone, ale nie zostały uwzględnione.
7. W sprawie głównej zostałem oskarżony na podstawie zeznań policjantów, którzy składając je nie wiedzieli o istnieniu nagrania
ze stacji Orlen i wprost zeznali nieprawdę na szereg okoliczności: nie było żadnego pouczenia, nie byłem agresywny wobec policjantów, nie wyciągałem rąk w kierunku policjantów, stałem z rękoma wzdłuż ciała, nie groziłem policjantom, nie próbowałem wyrwać broni z kabury policjantowi, nie uderzyłem żadnego policjanta. Podobnie jak nie próbowałem im wręczyć żadnej korzyści majątkowej.
8. Policjanci zaś w swoich zeznaniach nieprawdziwie twierdzili, że ich zaatakowałem, że wyciągałem w ich kierunku ręce, że chciałem im wręczyć korzyść majątkową, że próbowałem wyrwać im broń z kabury, że uderzyłem jednego z nich, mimo że nagranie tym wszystkim okolicznościom przeczy. Policjanci w tej sprawie zeznawali kilkukrotnie, bezpośrednio po zdarzeniu składali fałszywe zeznania, następnie w sądzie również składali fałszywe zeznania. W czasie konfrontacji w sądzie z nagraniem, nie byli w stanie wyjaśnić sprzeczności swoich zeznań, z tym, co widać na nagraniu.

9. Sąd Rejonowy w Kraśniku i tak mnie skazał. Wynika to z faktu, że sędziowie są w stosunkach osobistych z policjantami, co było przedmiotem zainteresowania medialnego, linki:
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2022-02-06/panstwo-w-panstwie-policjanci-pobili-go-i-kleczeli-na-szyi-zapis-monitoringu-ujawnil-prawde/
https://www.polsatnews.pl/wideo-program/panstwo-w-panstwie-robi-sie-ze-mnie-przestepce-zeby-ratowac-skore-policjantom_6800335/
https://wydarzenia.interia.pl/news-panstwo-w-panstwie-brutalna-interwencja-policji-w-krasniku-j,nId,5816873
https://prawonadrodze.org.pl/jak-obowiazek-noszenia-maseczek-w-krasniku-wprowadzano/
https://prawonadrodze.org.pl/policjanci-utrzymuja-sie-z-nawiazek/
10. Sędziowie w różnych sprawach wskazują, że są w stosunkach
osobistych z policjantami i się z nich wyłączają, w mojej sprawie tego nie zrobili.
11. Ja i mój obrońca wnieśliśmy apelacje. Sąd Okręgowy zmienił tylko nieznacznie wyrok, eliminując wyrwanie broni, nie odnosząc się do istoty apelacji. Mimo konfrontacji policjantów z nagraniem, Sąd Okręgowy nie odniósł się do istoty sprawy, jaką jest wiarygodność policjantów. Skoro nie nagrało się wyrwanie broni i trzeba to wyeliminować, to jak ocenić wiarygodność policjantów w pozostałym zakresie.
12. Sąd Okręgowy nie odniósł się do kwestii obdukcji lekarskiej, do zdjęć mojego ciała po pobiciu, do ukrywania nagrania z paralizatora przez szereg lat przed sądem. Sąd Okręgowy nie odniósł się do zeznań lekarza ze szpitala, z których wynika, że nie byłem pobity, do braku mojego pouczenia, co wszystko łącznie wskazuje, że policjanci ukrywali wszystkie swoje zaniedbania i sztucznie wykreowali oskarżenia wobec mnie w tym celu. Sama lektura przesłuchań policjantów w tej sprawie jest niewiarygodna, a mimo to stały się podstawą i to jedyną ustaleń faktycznych w sprawie.
13.Jednocześnie Prokuratura i Sądy zaczęły się zajmować ściganiem dziennikarzy, którzy opisali tę sprawę, co także powinno być przedmiotem zainteresowania ze strony RPO.
14. W związku z wyczerpaniem możliwości złożenia środków w sprawie przez mojego obrońcę proszę o wniesienie kasacji zarówno od wyroku Sądu Okręgowego w mojej sprawie, jak i postanowienia o akceptacji takiego rodzaju zatrzymania. W załączeniu przyszłam także link do mojego zatrzymani ze stacji Orlen, jest ono za duże żeby przesłać je do Rzecznika. Link do nagrania ze stacji: https://www.youtube.com/watch?v=8Yd6RWFTz6o
15. Proszę również o lekturę obu uzasadnień wyroków, bowiem formularz jest napisany w taki sposób, że strona nie jest w stanie go zrozumieć. Jak zatem strona ma realizować swoje prawo do sądu. W związku z tym proszę także o rozważenie zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego braku kontroli w II instancjach sądowych zatrzymania – jest tylko zażalenie do sądu rejonowego. Wnoszę także o rozważanie złożenia w tej sprawie skargi do ETPCz w moim imieniu. A także wnoszę o rozważenie do Trybunału Konstytucyjnego braku kontroli w II instancjach sądowych zatrzymania – jest tylko zażalenie do sądu rejonowego. Wnoszę także o rozważanie złożenia w tej sprawie skargi do ETPCz w moim imieniu. A także wnoszę o rozważenie złożenia skargi do Trybunału Konstytucyjnego o zgodność z konstytucją
modeli formularzy uzasadnień, które pozwalają pozorować ich
sporządzanie.

z poważaniem

Marcin S.

III. Pismo Stowarzyszenia Prawo na Drodze

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak obowiązek noszenia maseczek w Kraśniku wprowadzano

Zaszufladkowano do kategorii Bezstronność sądu, Kasacja, Policja, Rzecznik Praw Obywatelskich | 5 komentarzy