Na naszych łamach wielokrotnie opisywaliśmy wyczyny „eterycznego znakologa”, czyli Swawolnego Zyzia. Rozpoczęliśmy śledzenie jego poczynań w stolicy Wielkopolski, potem „badaliśmy” jego twórczość w Olsztynie, Suwałkach, Ostródzie, nie tak dawno opisywaliśmy, jak płatał psikusy w pomorskiej gminie Szemud. Sprytny, zwinny, ustawia sobie znaki jak chce, jakie chce i gdzie chce – a ty kierowco bądź mądry i rozpoznaj, co jest przy drodze „na legalu”, a co wynikiem jego nieograniczonej swawoli.
Ostatnio znowu trafiliśmy na „zyziowy” ślad – tym razem w Bartoszycach, czyli w mieście, które już wielokrotnie gościło na naszych łamach, i jak widać – tęsknią tam za nami. Opisywaliśmy, jak Strefę Płatnego Parkowania wyznaczono tam tak, że jej nie było, ale pieniądze zbierano i kary wlepiano tak, jakby była, później informowaliśmy o tym, jak policja wystawiała „lewe” mandaty za postój na niebieskiej kostce brukowej na prywatnym terenie – ku uciesze lokalnego skarżypyty.
W 2017 r. rozpoczął się proces „rewitalizacji” bartoszyckiej starówki (mała litera – z szacunku do Starówek w Krakowie czy Gdańsku). Była ona przeprowadzona z duchem „nowoczesności”, czyli wycięto dorodne drzewa, zlikwidowano trawniki i ścieżki wokół nich, a cały plac wyłożono kostką granitową i zabetonowano. W trakcie remontu teren budowy opuściła ekipa, która wygrała przetarg, kolejna chciała dodatkowych pieniędzy, planowany budżet pękł jak bańka mydlana, później sprawa remontu stała się też przedmiotem postępowania w Sądzie Okręgowym w Olsztynie (oskarżono wykonawcę o nieprawidłowości w pracach). W końcu, po trzech latach, nastąpił koniec remontu – nastała era zgodna z kanonami „nowourbanizacji”, czyli równo jak na stole, bez skrawka cienia, bez miejsca dla ptaków, ale za to z „uwypukleniem rysu architektonicznego zabudowy”.
Skoro było po remoncie, to takiej okazji nie mógł przepuścić nasz Swawolny Zyzio, który wpadł do miejscowego magistratu i zaczął podszeptywać – „budżet przekroczony, ale odkuć się da! Zrobimy to i owo ze znakami, posadzimy dzielnego strażnika przed monitorem i biznes zacznie się kręcić! Zobaczycie, kasiorka już wkrótce wartkim strumieniem zacznie zasilać konto miasta!„
Zyzio tchnął pomysł w głowę bartoszyckich znakologów, a ci pomysł podchwycili – zróbmy taką organizację ruchu, żeby dać zajęcie naszym dzielnym strażnikom miejskim! Po co mają szwendać się po ulicach, patrolować, jeździć – spala się drogie paliwo, buty się zużywają, same koszty, a korzyści małe. Lepiej niech siedzą w ciepłym i przytulnym gabineciku przed monitoringiem, my przygotujemy znakowe pułapki i będzie „high life”!
Jak pomyśleli, tak zrobili – i wprowadzili organizację ruchu miłą sercu Swawolnego Zyzia. Na wjeździe na Plac Konstytucji 3 Maja od ul. Bema ustawili znak B-1, z kilkoma wyłączeniami jego rzekomego obowiązywania. Jest on jednak posadowiony tak, że stanowi misterną, nielegalną pułapkę, zastawioną na niczego nieświadomych kierowców. Na „wpadkowiczów” czeka przed monitorem nieugięty funkcjonariusz, którego zajęciem jest „cykanie” zarejestrowanego przez kamerę monitoringu obrazu. A potem już standardzik – wezwanie dla właściciela, nakłonienie do powiedzenia „kto” i zaproszenie do programu „płać i zbieraj punkty”.
Czas odpowiedzieć na pytanie – a jak w tym maczał paluszki nasz Swawolny Zyzio? Popatrzcie więc na te fotografie:
Jest to wjazd na „zrewitalizowaną” bartoszycka starówkę najbardziej uczęszczaną trasą – czyli od ul. Bema. Kiedy dojeżdżamy do Placu Konstytucji 3 Maja, na końcu ulicy Bema widzimy na latarni miniaturowy znak C-2 „nakaz jazdy w prawo za znakiem” oraz jakąś niebieską tabliczkę z użyciem wzoru znaku A-5 „skrzyżowanie równorzędne”. Czemu „jakąś tabliczkę”? Ponieważ Rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych nie przewiduje „strefy skrzyżowań równorzędnych”! Stref może być tylko sześć – ograniczonego postoju (znak B-39), ograniczonej prędkości (B-43), zamieszkania (D-40), płatnego parkowania (D-44), ruchu (D-52) i czystego transportu (D-54). Ww. tabliczka przypomina znak D-48 „„zmiana pierwszeństwa”, ale nim nie jest, bo wspomniany D-48 ma ostrzegać przed wprowadzoną zmianą w pierwszeństwie przejazdu, a nie o „strefie”, powinien też zawierać datę wprowadzenia nowej zasady pierwszeństwa.
Po nakazanym skręcie w prawo kierowca wjeżdża na starówkę i wtedy ma nielichy rebus do rozwiązania. Znajduje się na skrzyżowaniu, na środku którego stoją znaki D-3 „droga jednokierunkowa” i B-36 „zakaz zatrzymywania się”, kawałeczek dalej (na zjeździe) przedmiotowy B-1 „zakaz ruchu”, wypełniony tak licznymi informacjami o czasie obowiązywania, że użyto czcionki o wielkości dającej się odczytać z pojazdu tylko osobom o sokolim wzroku. Pod owym znakiem jest umieszczona tabliczka „nie dotyczy służb miejskich”, pod nią znak D-6 „przejście dla pieszych”, pod którym jest tabliczka „Nie dotyczy pojazdów posiadających zezwolenie zarządcy drogi” (czyli ktoś, kto ma zezwolenie od zarządcy, może jeździć pojazdem po przejściu). Do tego kierowca ma zachować szczególną ostrożność, obserwować ruch pieszych, pojazdów. Ufff …
Obydwie konstrukcje, na których posadowiono obie grupy znaków, oddalone są od siebie o 8,5 m – czyli brak jest minimalnej wymaganej odległości 10 m od siebie (zgodnie z punktem 1.5.2 Załącznika nr 1 do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Już ten jeden fakt sprawia, że posadowienie znaku niezgodnie z wymogami prawnymi (w tym przypadku zbyt mała odległość od poprzedzającego znaku) skutkuje jego „nieważnością” w zakresie wywołania skutków prawnych za niezastosowanie się do jego treści. To ugruntowane stanowisko w linii orzeczniczej polskich Sądów – wyrażone np. w wyrokach Sądu Najwyższego z 23 kwietnia 2008 r. syg. III KK 445/07, z 24 kwietnia 2013 r. syg. IV KK 99/13, z 14 czerwca 2013 r. syg. IV KK 140/13, z 17 marca 2016 r. syg. V KK 34/16, a także Sądów Okręgowych – w Szczecinie z 7 listopada 2016 r. syg. IV Ka 1559/16, Poznaniu z 11 września 2017 r. syg. IV Ka 815/17 czy Opolu z 20 września 2017 r. syg. VII Ka 562/17.
Ale to nie wszystko – ów B-1 jest nielegalny po raz kolejny. Otóż wspomniany powyżej Załącznik nr 1 w punkcie 3.2.1 JASNO OKREŚLA, jak należy oznakować skrzyżowanie, kiedy na jego wylocie umieszczono znak B-1. Otóż prawodawca sformułował to tak:
„Jeżeli znak B-1 jest umieszczony na wylocie ze skrzyżowania, to na wlotach pozostałych dróg, odpowiednio do warunków lokalnych, stosuje się znaki dopełniające: zakazu B-21 i B- 22, znaki nakazu od C-1 do C-8 lub znaki F-6. W przypadku gdy pod znakiem B-1 umieszczono tabliczkę z napisem „Nie dotyczy…”, wówczas pod zastosowanymi dopełniającymi znakami zakazu lub nakazu należy również umieścić tabliczki z takimi samymi napisami„.
Niestety, na wspomnianym skrzyżowaniu takiego oznakowania nie ma (są tylko w jego połowie wzmiankowane D-3 i B-36), a umieszczony na ul. Bema znak C-2 niejako sugeruje, że trzeba jechać w prawo, „w zakaz”, niezależnie od pory dnia/nocy oraz tygodnia.
Powyższe ustalenia wskazują, że wszystkie dotychczasowe postępowania, prowadzone przez straż miejską w Bartoszycach o rzekome niezastosowanie się do zakazu wynikającego z opisanego powyżej znaku B-1, SĄ NIELEGALNE I POZBAWIONE JAKICHKOLWIEK PODSTAW PRAWNYCH! Oczekujemy, że po poznaniu powyższych faktów funkcjonariusze tejże formacji, z komendantem Jerzym Szostakiem na czele, złożą natychmiast odpowiednie wnioski do bartoszyckiego Sądu zgodnie z art. 101 § 1 kpow: „Prawomocny mandat karny podlega niezwłocznie uchyleniu, jeżeli grzywnę nałożono za czyn niebędący czynem zabronionym jako wykroczenie (…). Uchylenie następuje na wniosek (…) organu, którego funkcjonariusz nałożył grzywnę (…)”.
I żeby nie było tak kolorowo, że Swawolny Zyzio namaścił tylko miejsce skrzyzowania Placu Konstytucji 3 Maja i ul. Bema – zrobiliśmy audyt oznakowania w całej okolicy bartoszyckiej starówki i zyziowych śladów jest dużo więcej, oj dużo. Wkrótce przedstawimy nasze sprawozdanie.
Miałem podobną pilną sytuację podjechałem tylko do apteki ale nadęty szef strażników nie przyjmuje takiego tłumaczenia (choć na kamerze mógł to sprawdzic). Mega bezduszny służbista i jak się okazuje laik. Przykry gość.
Pieniądze to jedno a punkty???
Dla mnie „komendant” straży miejskiej dał 5 za wjazd po godz.14 w sobotę.
Istnieje jakaś ścieżka by to odkręcić i po jakim czasie tego typu przypadki ulegają przedawnieniu?
Czyli Zyzio się klonuje….
Nie bardzo rozumiem ! Czyli nakaz skrętu w prawo powodował, że kierowcy wjeżdżali pod zakaz ruchu ? i nie mogli się wycofać?
Jest nakaz skrętu w prawo, a de facto trzeba było po skręceniu w prawo natychmiast skręcać w lewo w zatokę parkingową, by nie wjechać za zakaz (w określonych godzinach). Taka „przypadkowa” pułapka 😉 A przepisy jasno określają, że przed takim skrzyżowaniem MUSI być informacja o zakazie ruchu na zjeździe z niego.
No to trzeba dać ogłoszenie w lokalnej Bartoszyckiej prasie, że komendanci policji i straży miejskiej zwracają z własnej kieszeni pieniądze za mandaty które nałożyli na ukaranych kierowców.
No tak…
Pieniądze to jedno a punkty???
Dla mnie „komendant” straży miejskiej dał 5 za wjazd po godz.14 w sobotę.
Istnieje jakaś ścieżka by to odkręcić i po jakim czasie tego typu przypadki ulegają przedawnieniu?