Człowiek leżący na drodze ginie pod kołami samochodu. Kto jest winny? Metodyka pracy prowincjonalnego prokuratora, który chce awansować

Artur Mezglewski

W dnu 7 września 2019 r. ok. godz. 21.55 w miejscowości Bezwola (lubelskie), na drodze powiatowej nr 1126L, w pobliżu skrzyżowaniu z ul. Komarowską,  nieustalony pojazd najechał na leżącego na jezdni nietrzeźwego mężczyznę (3,32‰ alkoholu we krwi). Mężczyzna ten leżał w miejscu nieoświetlonym – co oznacza, że nikt, kto jechał tędy w kierunku Wohynia, nie był w stanie go zauważyć i w porę zareagować.  Takie postępowania po prostu się umarza.

Prokurator z Radzynia Podlaskiego – prawdopodobnie powodowany chęcią wykazania się statystycznym osiągnięciem wykrycia i ukarania „przestępcy” –  postawił jednak zarzuty spowodowania wypadku Michałowi K., który zatrzymał swój samochód w miejscu zdarzenia, chociaż żadne ślady nie wskazywały w sposób jednoznaczny, że to właśnie on najechał na leżącego. Zarzut był kuriozalny, a nawet idiotyczny: wina Pana Michała miała polegać na tym, że jechał swoim pasem ruchu, ale zbyt blisko osi jezdni – co miało stanowić przyczynę wypadku…

1. Treść zarzutu postawionego panu Michałowi

Marzena Wojtuń – Zastępca Prokuratora Rejonowego w Radzyniu Podlaskim, uwzględniając dane zebrane w sprawie PR Ds.1421.2020.Spc, na podstawie art. 313 § 1 i 2 k.p.k. postanowiła przedstawić Michałowi K. zarzut, że:

„7 września 2019 r. w Bezwoli gm. Wohyń nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, w ten sposób, że kierując samochodem osobowym marki BMW (…) poruszając się w terenie zabudowanym, nie zachował szczególnej ostrożności i naruszając obowiązek ruchu prawostronnego, nakazujący jazdę możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, jechał swoim pasem, poruszając się przy osi jezdni, skutkiem czego doprowadził do najechania na leżącego na jezdni Dariusza L., czym nieumyślnie spowodował wypadek drogowy (…), tj. o czyn z art. 177 § 2 k.p.k.” 

Pełna treść zarzutu

Powyższy zarzut „jechania po swoim pasie, ale zbyt blisko osi jezdni” wymyślił biegły Tomasz Chwiejczak – w opinii przygotowanej na zlecenie radzyńskiej prokuratury. Na etapie postępowania sądowego biegły Chwiejczak wykonał ponadto jeszcze dwie opinie: pisemną uzupełniającą oraz ustną uzupełniającą, w których to opiniach swój pogląd podtrzymał.

2. Stanowisko Stowarzyszenia Prawo na Drodze odnośnie zarzutu  radzyńskiej prokuratury 

a) Uwagi odnośnie obowiązku zachowania szczególnej ostrożności

Oskarżony w niniejszej sprawie stanął pod zarzutem popełnienia przestępstwa spowodowania wypadku drogowego. Zastrzeżenia organizacji społecznej dotyczą przede wszystkim ustaleń prokuratury w zakresie znamion strony przedmiotowej czynu. Zgodnie bowiem z brzmieniem art. 177 § 1 k.k. przestępstwo spowodowania wypadku drogowego może popełnić jedynie osoba, która naruszyła zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. W postanowieniu Prokuratury Rejonowej w Radzyniu Podlaskim z dnia 5 maja 2020 r. o przedstawieniu zarzutów wskazano, iż Michał K. naruszył zasadę szczególnej ostrożności – co miało wyrazić się w tym, że kierując samochodem osobowym poruszał się prawym pasem ruchu ale blisko osi jezdni, czym naruszył zasadę ruchu prawostronnego, nakazujący jazdę możliwie blisko prawej krawędzi jezdni.

Zwrócić należy uwagę, iż szczególna ostrożność to ostrożność kwalifikowana, którą obowiązani są zachować uczestnicy ruchu oraz inne osoby znajdujące się na drodze oraz osoby znajdujące się w pobliżu drogi, w sytuacjach wyraźnie wskazanych w ustawie. Ustawa – Prawo o ruchu drogowym precyzyjnie i taksatywnie określa sytuacje na drodze, w których kierujący pojazdem zobowiązany jest do zachowania zasady szczególnej ostrożności. Sytuacje te określają następujące przepisy:
• art. 17 ust. 2 p.r.d. – włączanie się kierującego do ruchu,
• art. 22 ust. 1 p.r.d. – zmiana kierunku jazdy lub zajmowanego pasa ruchu,
• art. 23 ust. 1 pkt 3 p.r.d. – cofanie pojazdem,
• art. 24 ust. 2 p.r.d. – wyprzedzanie pojazdem,
• art. 25 ust. 1 p.r.d.– zbliżanie się pojazdem do skrzyżowania,
• art. 25 ust. 3 p.r.d. – zbliżanie się do linii przecinania się poza skrzyżowaniem kierunku ruchu pojazdów jadących po tej samej drodze,
• art. 26 ust. 1 p.r.d. – zbliżanie się kierującego do przejścia dla pieszych,
• art. 26 ust. 6 p.r.d. –przejeżdżanie obok oznakowanego przystanku tramwajowego nieznajdującego się przy chodniku,
• art. 27 ust. 1 p.r.d. – zbliżanie się kierującego do przejazdu dla rowerzystów,
• art. 28 ust. 1 p.r.d. –zbliżanie się kierującego i przejeżdżanie przez przejazd kolejowy,
• art. 28 ust. 6 p.r.d. –zbliżanie się kierującego i przejeżdżanie przez tory tramwajowe,
• art. 30 ust. 1 p.r.d. – jazda w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza,
• art. 53 ust. 2 p.r.d. – niestosowanie się do przepisów ruchu drogowego przez kierującego pojazdem uprzywilejowanym,
• art. 54 ust. 2 p.r.d. – niestosowanie się do przepisów o obowiązku jazdy jezdnią lub przy jej prawej krawędzi oraz o zatrzymaniu i postoju przez kierujących pojazdami używanymi do wykonywania czynności na drodze,
• art. 55 ust. 3 p.r.d. – przejeżdżanie obok pojazdu do nauki jazdy lub egzaminowania oznaczonego literą „L” i jeździe za nim,
• art. 57 ust. 2 p.r.d.– omijanie pojazdu przeznaczonego do przewozu zorganizowanej grupy dzieci lub młodzieży w wieku do 18 lat,
• art. 57a ust. 2 p.r.d. – przejeżdżanie obok autobusu szkolnego,
• art. 58 ust. 2 p.r.d. – omijanie pojazdu przewożącego osobę niepełnosprawną.

W kontekście powyższego, skonstatować należy, iż poruszanie się przez kierującego prawym pasem przy osi jezdni nie stanowi sytuacji, w której wymagane jest zachowanie szczególnej ostrożności. A zatem Michał K. nie naruszył swoim czynem zasady szczególnej ostrożności, gdyż do jej zachowania nie był zobowiązany.

b) Zasady bezpieczeństwa a przepisy ruchu drogowego

Należy mieć na względzie, że zasady bezpieczeństwa nie muszą pokrywać się z przepisami ruchu drogowego. W doktrynie wskazuje się, że między przepisami ruchu drogowego, a zasadami bezpieczeństwa, mogą zachodzić stosunki:

  • zgodności, w których przestrzeganie przepisu oznacza zachowanie zgodne z zasadami bezpieczeństwa, np. zatrzymanie pojazdu pod znakiem „stop”,
  • sprzeczności, w których dyrektywa wynikająca z przepisów może pozostawać w sprzeczności z tą, jaka wynika z zasad bezpieczeństwa ruchu;
  • braku relewancji, w których przestrzeganie czy naruszenie przepisu względem zasady bezpieczeństwa ruchu jest obojętne, np. wjazd w ulicę, na której dopuszczony jest tylko ruch jej mieszkańców.

Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że:

„Zachowanie przez kierowcę ostrożności lub stwierdzenie nieostrożności nie zawsze pokrywa się z przestrzeganiem lub nieprzestrzeganiem określonego przepisu administracyjno-drogowego. W pewnych sytuacjach zachowanie ostrożności może dyktować potrzebę naruszenia określonego przepisu regulującego ruch drogowy (np. użycie sygnału dźwiękowego lub świetlnego wbrew zakazowi, przekroczenie dozwolonej szybkości jazdy dla uniknięcia zderzenia z nieoczekiwaną przeszkodą, wyprzedzanie lub wymijanie z nieprawidłowej strony pojazdu zajmującego nieprawidłowe miejsce na jezdni itp.). (…) Kierowca nie może przeto skutecznie bronić się przed zarzutem nieostrożności tym, że nie naruszył żadnego przepisu administracyjno-drogowego, a nawet tym, że postąpił zgodnie z istniejącym nakazem albo zakazem drogowym, jeżeli fachowa ocena jego zachowania się w konkretnej sytuacji drogowej z punktu widzenia umiejętności prowadzenia pojazdów na drogach publicznych dyktuje wniosek, że nie zachował on ostrożności wymaganej dla wykonywania zawodu lub czynności kierowcy. I odwrotnie – naruszenie przez kierowcę takiego lub innego nakazu lub zakazu drogowego nie daje podstaw do ścigania karnego” (wyr. SN z dnia 16 sierpnia 1961 r., I K 559/60, PiP 1962, z. 7, s. 209).

W doktrynie podkreśla się, że potrzeba zachowania niezgodnego z obowiązującymi przepisami może wynikać również z ich statycznego charakteru w stosunku do przekształcających się warunków współczesnej komunikacji oraz z naruszenia modelu zachowania przez uczestnika ruchu, co zmusza innych do odstąpienia od przepisów ruchu, np. potrzeba zjechania na lewą stronę drogi w celu uniknięcia zderzenia z pojazdem nadjeżdżającym z przeciwka nieprawidłowo swoją lewą stroną. Słuszne jest stanowisko, że istnieje nawet obowiązek zachowania się sprzecznego z obowiązującymi przepisami ruchu po to, aby uniknąć zderzenia, i powołanie się na zachowanie zgodne z przepisami nie wyłącza odpowiedzialności karnej (J. Kochanowski, Przestępstwa…, s. 182-183);
Zob. J. Kochanowski, glosa do wyroku SN z dnia 21 października 1975 r., VI KRN 47/75, PiP 1979, z. 5, s. 170-173; tenże, Przestępstwa i wykroczenia drogowe…, s. 181-183).

c) Uwagi odnośnie obowiązku jazdy blisko prawej krawędzi jezdni w kontekście zasad bezpieczeństwa

Wymóg jazdy możliwie blisko prawej krawędzi jezdni ma zapewniać sprawność ruchu, a zwłaszcza służyć ułatwianiu wykonywania manewru wyprzedzania. Nakaz jazdy „możliwie” blisko prawej krawędzi jezdni wskazuje na względny charakter przepisu. Kierujący może oddalić się od krawędzi jezdni, jeżeli jazda zbyt blisko niej mogłaby stwarzać zagrożenie dla pieszych wchodzących na jezdnię lub powodować ochlapanie pieszych, gdy na jezdni znajdują się kałuże wody itp. Oddalenie się od prawej krawędzi jezdni może być uzasadnione złym stanem nawierzchni drogi, np. występującymi wyrwami w pobliżu tej krawędzi jezdni. Zob. wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z dnia 9 listopada 2017 r., sygn.akt I ACa 1457/16, Lex nr 2412802; R. Stefański, Prawo o ruchu drogowym. Komentarz. Wyd. III, lex 2008.

Przepis art. 16 ust. 4 p.r.d. ma zatem charakter czysto porządkowy i cechuje go brak jakiejkolwiek relewancji względem zasad bezpieczeństwa. W szczególności ratio legis jego ustanowienia nie miało na celu uniknięcie najechania na leżącego człowieka, którego głowa usytuowana jest przy osi jezdni. Naruszeniem zasady ruchu prawostronnego będzie sytuacja polegająca na utrudnianiu przez kierującego dokonania manewru wyprzedzania poprzez jazdę zbyt blisko osi jezdni. Wówczas taki czyn można zakwalifikować jako wykroczenie drogowe. Nadal jednak nie stanowić on będzie naruszenia zasady szczególnej ostrożności, gdyż jest to delikt o charakterze wybitnie porządkowym.

4. Stanowisko Stowarzyszenia Prawo na Drodze w odniesieniu do opinii biegłego Tomasza Chwiejczaka

Zadaniem biegłego opiniującego w sprawach, których przedmiotem jest wypadek drogowy, jest wykazanie związku lub braku związku pomiędzy naruszeniem określonych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym a skutkiem tego zachowania w postaci zdarzenia drogowego. Nie jest natomiast zadaniem biegłego analiza i interpretacja przepisów prawa – bowiem wykładni przepisów dokonuje Sąd.

W niniejszej sprawie biegły Tomasz Chwiejczak nie wskazał naruszenia przez oskarżonego jakiejkolwiek zasady bezpieczeństwa. Biegły przyznał wprost, że oskarżony nie miał żadnych szans uniknięcia wypadku. Nie było zatem takich manewrów obronnych, których oskarżony nie wykonał, a których wykonanie prowadziłoby do uniknięcia zdarzenia. Biegły uznał natomiast, że naruszenie określonego przepisu jest jednocześnie naruszeniem zasady szczególnej ostrożności – co jest niedopuszczalne.

Na kanwie swojej opinii biegły dokonuje zatem jedynie interpretacji przepisów prawa o ruchu drogowym – do czego nie jest uprawniony. W dodatku zaprezentowana przez niego wykładnia jest karkołomna i zasadniczo błędna. Nie ma ona żadnego potwierdzenia w orzecznictwie, jak też w doktrynie.

5. Postępowanie sądowe oraz wyrok w sprawie Michała K.

Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim długo zastanawiał się nad tym, jakie ma zająć stanowisko wobec opinii biegłego Tomasza Chwiejczaka. Sprawa „wisiała na włosku”. Ostatecznie stanęło na tym, że Sąd powołał kolejnego biegłego.

Prawdopodobnie o zmianie nastawienia Sądu do rzetelności opinii biegłego Tomasza Chwiejczaka zadecydował fakt, iż obrońca oskarżonego wykazał, iż biegły  Chwiejczak błędnie oparł swoje analizy na założeniu, że samochód najechał przednim lewym kołem na głowę leżącego mężczyzny, gdy tymczasem z opinii medycznej wynikało  jednoznacznie, że koło pojazdu, który najechał na mężczyznę, przetoczyło się po klatce piersiowej, a jego głowa znalazła się pod podwoziem samochodu – co należy rozpatrywać w kategorii kompromitacji biegłego. Oto ta sytuacja:

 

Kolejnym biegłym w sprawie został powołany Mirosław Kędzierski.  W przygotowanych przez niego opiniach (pisemnej oraz ustnej) najistotniejsze jest to, że nie podzielił on karkołomnych poglądów Tomasza Chwiejczaka oraz radzyńskiej prokuratury w przedmiocie naruszenia przez oskarżonego  zasady bezpieczeństwa oraz zasady ruchu prawostronnego. Biegły ten uznał, że sposób kierowania pojazdem przez oskarżonego był prawidłowy. Mirosław Kędzierski stwierdził też jednoznacznie, że zagrożenie w ruchu drogowym spowodował pieszy, a nie kierujący samochodem – a ten drugi nie był w stanie wypadku uniknąć.

Biegły Mirosław Kędzierski – podobnie jak biegły Tomasz Chwiejczak – stanął natomiast na stanowisku, że kierującym, który najechał na mężczyznę leżącego na drodze, był Michał K. Inna jednak była jego argumentacja w przedmiocie braku jakichkolwiek śladów na pojedzie oskarżonego. Biegły ten „wizjonersko” stwierdził, że ślady na pojedzie na pewno były, ale ich nie odnaleziono, gdyż badania nie były na tyle szczegółowe…

Przewód sądowy trwał bardzo długo, jednakże Sądowi nie można tutaj zarzucić żadnej opieszałości. W sprawie przesłuchano kilkunastu świadków – w tym pięciu naocznych świadków zdarzenia. Wywołano w sumie 9 opinii (opinia Rafała Fedończuka, trzy opinie  biegłego Tomasza Chwiejczaka, dwie opinie biegłego Mirosława Kędzierskiego, opinię medyczną, opinię biegłego informatyka, która dotyczyła odczytu kamery na przejeździe kolejowym w Bezwoli, oraz opinię prywatną). Przeprowadzono też szereg dowodów z dokumentów – w tym dokumentów video. Rozprawy, na których ustne opinie składali poszczególni biegli, trwały wiele godzin.

Bardzo aktywni w sprawie byli obrońcy oskarżonego. Na każdej rozprawie składali wnioski dowodowe oraz wnioski formalne. Składali obszerne oświadczenia co do przeprowadzonych dowodów. Przygotowali obszerne i wnikliwe wystąpienie w ramach głosów stron.

W procesie czynnie też uczestniczyło Stowarzyszenie Prawo na Drodze – korzystając ze statusu strony amicus curiae. Przedstawiciel Stowarzyszenia składał na rozprawie rozprawy w dniu 10 stycznia 2023 r.  oświadczenia co do przeprowadzonych dowodów – w szczególności dobitnie odnosząc się do opinii biegłego Tomasza Chwiejczaka. Stowarzyszenie złożyło też do akt postępowania obszerną, pisemną opinię amicus curiae. W każdej rozprawie uczestniczył też dziennikarz czasopisma „prawonadrodze.org.pl”. Całość procesu została zarejestrowana.

Prokuratura Rzeczypospolitej nie wykazała w toku sprawy żadnej aktywności. W rozprawach uczestniczyło (na zmianę) trzech prokuratorów.  Prokuratorzy ci nie złożyli ani jednego wniosku, nie zadali ani jednego pytania. Prokuratorzy nie uzasadnili też żadnej ze swoich decyzji procesowych. Na koniec przewodu sądowego jeden z prokuratorów wstał i  poprosił Sąd o skazanie oskarżonego na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz zasugerował, aby wyrok oprzeć na opinii biegłego Tomasza Chwiejczaka …

Ostatecznie Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim wyrokiem z dnia 24 stycznia 2023 r. (sygn. akt II K 577/20) uniewinnił Michała K. od postawionego mu zarzutu. Strony postępowania złożyły wnioski o pisemne uzasadnienie wyroku, ale ostatecznie apelacji nikt nie złożył. Wyrok zatem stał się  prawomocny.

6. Ocena zgromadzonych dowodów w sprawie

a) dowody osobowe

Świadkami zatrzymania się pojazdu oskarżonego w pobliżu leżącego na drodze człowieka było pięć osób. Dwie osoby podróżowały samochodem kierowanym przez oskarżonego, natomiast trzy kolejne osoby to przypadkowi podróżni jadący innym samochodem – od strony Wohynia, a który to samochód zatrzymał się chwilę przed tym, gdy od strony Ostrówek nadjechał pojazd kierowany przez Michała K.

Żaden z naocznych świadków nie zeznał, że Michał K. przejechał po ciele mężczyzny leżącego na drodze. Wszyscy świadkowie zeznali, że BMW kierowane przez Michała K. zatrzymało się – różnie określając miejsce tego zatrzymania.

b) dowody materialne

Jedynymi dowodami materialnymi w sprawie są dwa niewielkie kawałeczki nadkola  pochodzące z pojazdu oskarżonego, które ekipa kryminalistyczna odnalazła kilka godzin po zdarzeniu w miejscu znajdującym się kilka metrów za leżącym na drodze denatem – przy czym nie ma żadnej pewności, że ktoś – przypadkowo lub celowo – nie przemieścił tych kawałków. Nie ma też absolutnie żadnej pewności, że kawałki te odłamały się w związku z uderzeniem samochodu w ciało człowieka.

Na podstawie tych dwóch luźnych kawałków nadkola obaj biegli sądowi – Chwiejczak i  Kędzierski – opisują w swoich opiniach, z najmniejszymi szczegółami, cały przebieg wypadku …

Zaznaczyć przy tym należy, że:

  • pojazd oskarżonego po zdarzeniu został dwukrotnie poddany oględzinom i nie znaleziono na jego podwoziu jakichkolwiek śladów charakterystycznych dla kontaktu podwozia z ciałem pieszego;
  • ciało denata – w szczególności jego odzież – została poddana szczegółowym badaniom i nie odnaleziono na niej jakichkolwiek śladów kontaktu z pojazdem oskarżonego;
  • na drodze nie ustalono jakichkolwiek śladów toru jazdy pojazdu oskarżonego;
  • na trawiastym poboczu ustalono ślad pojazdu, którego tor omijał ciało denata. Nikt nie zbadał, czy był to ślad pojazdu oskarżonego – przy czym po wypadku żaden pojazd tamtędy nie przejeżdżał;
  • na monitoringu znajdującym się przy przejeździe kolejowym w miejscowości Bezwola nagrane zostały wszystkie pojazdy, które przejeżdżały tamtędy krytycznego dnia. Wśród nich – kilka minut przed oskarżonym – przejeżdżała Toyota RAV4, której prześwit jest na tyle duży, że mieścił się w nim głowa człowieka. Namiarów tego pojazdu nie ustalono – a tym samym nie zbadano, czy nie ma na nim śladów powypadkowych;
  • nikt  nie badał, jakie pojazdy krytycznego dnia wyjeżdżały z ul. Komornickiej w kierunku Wohynia. A przecież pojazd, który najechał na leżącego mógł przyjechać właśnie stamtąd …

Ale najlepsze jest to, że obaj biegli, Chwiejczak i Kędzierski (a za nimi Sąd), każą nam wierzyć w to, że w prześwicie pojazdu oskarżonego, który wynosił niecałe 17 cm, zmieściła się głowa denata, której rozmiar wynosił 20 cm – i nie wyrządziła ona żadnej usterki na zderzaku pojazdu BMW, kierowanym przez oskarżonego! Każą nam ponadto wierzyć w to, że głowa denata i część jego ciała, które znalazła się pod podwoziem BMW (koła najechały na klatkę piersiową), nie pozostawiły na pojeździe oskarżonego jakichkolwiek śladów, pomimo następujących obrażeń ciała, które spowodowane zostały najechaniem przez samochód:

  • rana darta prawej okolicy ciemieniowo-skroniowej,
  • rana lewej małżowiny usznej,
  • otarcia naskórka i podbiegnięć krwawych na twarzy,
  • wylewy krwawe w tkance twarzy,
  • wylewy krwawe w tkance podskórnej głowy i obu mięśniach skroniowych,
  • naderwania obu pasm wzrokowych,
  • wynaczynienia krwi do przestrzeni podtwardówkowej i podpajęczynówkowej, krwi w komorach mózgu i kanale kręgowym,
  • wylewy krwawe w zakresie mostu,
  • złamania kości sklepienia i podstawy czaszki,
  • złamania kości twarzoczaszki,
  • otarcia naskórka na tułowiu,
  • wylewy krwawe w tkance podskórnej i mięśniach grzbietu,
  • złamania lewego obojczyka i lewej łopatki,
  • liczne obustronne złamania żeber z przebiciami opłucnej ściennej,
  • krwiaki obu jam opłucnowych,
  • złamania trzonu kręgu Th 8,
  • naderwanie opłucnej we wnęce prawego płuca,
  • ogniska zachłystowe i stłuczenia miąższu obu płuc,
  • podbiegnięcia krwawe i otarcia naskórka na lewej ręce.

Poniżej publikuję opinię prywatną, sporządzoną przez osobę znajdującą się na liście biegłych sądowych jednego z sądów okręgowych, w której autor bardzo rzeczowo odnosi się do wagi dowodowej tych dwóch kawałków nadkola, które stanowiły podwaliny całego procesu. W opinii tej zamieszczona została fotografia przykładowych uszkodzeń zderzaka pojazdu, który przy udokumentowanej prędkości 48 km/h, zderzył się z głową człowieka leżącego na drodze. Proszę, zobaczcie wszyscy skalę tych zniszczeń! Przedmiotową opinię publikuję bez zgody autora i bez zgody kancelarii adwokackiej, która broniła oskarżonego. Podejmuję to ryzyko, gdyż liczę na wyrozumiałość. Wszyscy walczyliśmy w słusznej sprawie. Uratowaliśmy człowieka.

opinia prywatna

7. Kanony pracy Prokuratury RP (zamiast wniosków)

Zacznijmy od tego, że prokurator RP nie ustala sprawcy czynu. Po co miałby to robić, skoro nikt od niego tego nie wymaga? Prokurator sprawcę czynu typuje.

Różne bywają motywy, którymi kieruje się prokurator wybierając swoją ofiarę. Najlepiej jednak, gdy sprawcy czynu nie trzeba szukać – gdy sam się napatoczy.

Prokurator RP może postawić zarzuty komu chce. Za błędne wytypowanie sprawcy nic mu nie grozi – chyba, że wytupuje osobę, która jest krewnym lub znajomym ministra sprawiedliwości. Możliwość stawiania zarzutów komu się chce, traktowana jest w prokuraturze niczym serwituty.

Prawie nie zdarza się, aby prokurator uzasadniał swoje decyzje procesowe (np. decyzji o postawieniu zarzutu). Jeśli już musi coś uzasadnić, to jego uzasadnienie stanowi powtórzenie sentencji pisma lub skopiowanie treści przepisu prawnego.

Prokurator nie musi niczego udowadniać – ani tym bardziej poszukiwać dowodów. Od tego są dyspozycyjni biegli, którzy za publiczne pieniądze (będące w dyspozycji prokuratora RP) wykonają opinię taką, jaką sobie życzy mocodawca. Dodatkowa korzyść jest z tego taka, iż taki dyspozycyjny biegły, będzie później pełnił swoją funkcję także przed sądem – chociaż wybrała go jedna z opozycyjnych stron.

Prokurator  RP występujący w sądzie jako oskarżyciel publiczny nie musi składać żadnych wniosków, ani nawet nie musi nic sensownego mówić, ani w ogóle zabierać głosu. Ważne, aby się srożył, puszył i nadymał – czyli wykazywał groźne usposobienie.

Prokurator nie jest rozliczany z rzetelności swojej pracy, ale z wyników, czyli z osiągniętej statystyki.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Biegli sądowi, Kolizja drogowa, Opinie biegłych, Organizacje społeczne, Postępowanie dowodowe, Prokuratura, Wypadki drogowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Człowiek leżący na drodze ginie pod kołami samochodu. Kto jest winny? Metodyka pracy prowincjonalnego prokuratora, który chce awansować

  1. Piotr pisze:

    To wszyscy normalni ludzie pracujący w korporacjach muszą dbać o wypełnianie KPI/OKR. Może czas, żeby ten korporacyjny ład dotarł do Państwa?

    Może ktoś zacznie w końcu prowadzić statystyki…. ile z oskarżonych osób zostały skazane. A ile uniewinnione. Ile z tego zostało odrzuconych w pierwszej a ile w drugiej instancji. I może w końcu ktoś będzie z tego rozliczany – tak jak każdy z pracowników korporacji jest rozliczany ze swoich KPI/OKR.

    Ale jeszcze zanim to się zadzieje – to jeszcze ktoś musiał by definiować poprawnie te KPI/OKR. Bo jak będziemy je definiować jako „ilość skazanych” bardziej niż „ilość oskarżeń, która została odrzucona” – to będziemy dreptać w miejscu

    • redakcja pisze:

      Myślę, że takie statystyki istnieją. Wiem, że Policja ściąga i bada akta spraw z zakresu ruchu drogowego, w których poległa jako oskarzyciel publiczny. Inna rzecz, że takich spraw nie ma wiele… W każdym razie wszystkie przegrane sprawy, które monitorowało SPnD były ściagane i analizowane przez wierchowkę.

      • bazooka Charlie pisze:

        Czyli w tym zakresie imperium zła się doucza? Myślę tu o przypadku klęski polucjantów z Pobiedzisk. Co dalej w sprawie? Czy policjanty wyleciały z roboty?A może jakieś odszkodowanie?

  2. antypies pisze:

    Szkoda że nie zostałem prokuratorem, nie musiałbym nic robić i kasa by leciała do końca życia – to tak humorystycznie. Ci prokuratorzy to do kabaretu się nadają, biegły to niezły krętacz – skompromitował się pięknie. Sam już nie wiem czy jazda w odległości 1 cm od krawędzi starczy? czy będzie to niezachowanie szczególnej ostrożności!

  3. deV pisze:

    I dlatego niektórzy zamiast prokuratura używają określenia „pro*****tura”.
    Ileż to mamy w tym państwie instytucji z dykty?
    Ehhh

  4. Bazooka Charlie pisze:

    Duch duraczówki ma się znakomicie…. Dupokracja…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *