Piotr Jakubiak
Co zrobić, kiedy „góra” pragnie wyników do statystyk, skarbnik potrzebuje wpływów do budżetu, a wykonawcy powinni stawiane zadanie zrealizować łatwo i przyjemnie? Wtedy znajduje się urządzenie, które mierzy według własnego widzimisię, zaprzyjaźnione krasnoludki w urzędzie odpowiedzialnym za legalizację przysłaniają niewygodne fragmenty przepisów, jakie miernik powinien spełniać, wydaje się glejt dopuszczający bubla do użytku i gotowe.
Ale co w przypadku, kiedy znajdą się niepokorni, i przesłonięte fragmenty wyciągną na światło dzienne? Wtedy sztab się naradza, wzywa szamana w postaci Laboratorium Urządzeń Elektronicznych, przeprowadza „niezależny” test, którego wynik – jakby to powiedział gospodarz Stanisław Anioł – zamawiający z góry akceptuje, oczywiście pod warunkiem, że będzie zgodny z jego oczekiwaniami …..
- Wilgotność
Każdy, kto ukończył choćby podstawówkę wie, że H2O występuje w trzech podstawowych stanach skupienia, jednym z nich jest postać gazowa, czyli para. Jest ona wszechobecna, a jej zawartość w powietrzu atmosferycznym określa wskaźnik wilgotności względnej. Wiemy też, jak szkodliwe działanie ma woda na powszechnie stosowane obecnie urządzenia elektroniczne – sporej części z nas przydarzyło się już zapewne zalanie telefonu komórkowego i na skutek tego jego nieodwracalne uszkodzenie. Dlatego nie spotykamy nikogo, kto wnosiłby radio czy smartfona do sauny parowej, a instrukcje obsługi zakupionego sprzętu RTV przestrzegają, że po wniesieniu do pomieszczenia nowego nabytku z zimnego środowiska, należy odczekać przynajmniej kilkadziesiąt minut w celu uniknięcia ryzyka awarii spowodowanego kondensacją pary wodnej na podzespołach elektronicznych – czyli zjawiska, które obserwujemy np. na okularach, kiedy w zimowy dzień wejdziemy z zewnątrz do domu.
- Wymagania klimatyczne dla mierników prędkości
Wszystkie obecnie stosowane przez polską policję radary, które służą do pomiaru prędkości, są urządzeniami elektronicznymi. Ze względu na specyfikę swojej pracy, powinny one zapewniać swoją konstrukcją odporność na zmienne, często – w krótkim okresie czasu – wręcz diametralnie różne warunki środowiskowe. W § 21 Rozporządzeniem Ministra GPiPS z dnia 20.01.2004 w sprawie wymagań metrologicznych, którym powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości pojazdów w ruchu drogowym, określono następujące warunki odniesienia dla ich użytkowania: zakres temperatury pracy jako co najmniej od 0 °C do +50 °C oraz wilgotność względna powietrza w zakresie od 20 % do 95 %. W punkcie 3.3 polskiej instrukcji obsługi Iskry-1 stwierdza się, że wartość wilgotności względnej dla radaru nie może przekroczyć 90%. Co więcej, w oryginalnej, rosyjskiej instrukcji obsługi, parametr wilgotności względnej jest określony jako „do 90% bez kondensacji wilgotności”. Zatem zapisy instrukcji stoją w jawnej sprzeczności z ww. rozporządzeniem. Nie przeszkodziło to jednak Głównemu Urzędowi Miar do poświadczenia w dokumentach legalizacyjnych, że Iskra-1, zgodnie z wymogami polskiego prawa, i wbrew parametrom określonym przez producenta, jest odporna na wilgotność względną do 95%.
- Realia pomiarów
Radar Iskra-1, mimo dowiedzenia wysokiej zawodności w rzetelności pomiarów oraz szeregu poświadczeń nieprawdy w procesie legalizacji, jest nadal używany na polskich drogach. Co więcej, policja zdaje się już w ogóle nie przejmować zapisami samej instrukcji. Bo skoro producent urządzenia dopuszcza jego eksploatację dla wilgotności względnej maksymalnie do 90%, a parametr ten w polskich warunkach klimatycznych jest bardzo często przekraczany (szczególnie w okresach jesiennym i zimowym), to wydaje się oczywiste, że na wyposażeniu policji powinny znaleźć się higrometry, które pozwolą stwierdzić, czy w danym miejscu i czasie warunki klimatyczne nie przekraczają dopuszczalnych dla radaru zakresów (ogólne dane IMGW nie są miarodajne, bo często występują punktowe zjawiska mikroklimatyczne, wywołane przez lokalne warunki hydrologiczne). Pojawiły się wyroki uniewinniające, gdzie podstawą do ich wydania był fakt, ze w miejscu pomiaru wilgotność powietrza przekraczała dopuszczoną przez producenta wartość (m.in. sprawa Tomasza Motylińskiego przed SO w Poznaniu). Dlatego Stowarzyszenie zwróciło się do Biura Ruchu Drogowego KGP z zapytaniem, czy na wyposażeniu policjantów dokonujących pomiarów znajdują się higrometry.
- Policyjne czary mary czyli zanik negatywnego wpływu pary
Uniewinniające wyroki wprowadziły niepokój w odpowiednich kręgach, bo nie dość, że zaczęto głośno podnosić kolejny z wielu argumentów wskazujących, że Iskra nie spełnia wymogów prawnych i nie powinna dostać w ogóle zatwierdzenia typu, to jeszcze sądy oddalały zarzuty wobec obywateli i skarb państwa zamiast wpływów miał wydatki. Taka sytuacja nie mogła długo trwać, dlatego w 2013 roku importer ruskiego bubla, firma Videoradar z Puszczykowa, zlecił Laboratorium Urządzeń Elektronicznych przeprowadzenie „niezależnego” testu odporności Iskry na wilgotność. Żeby test był jak najbardziej obiektywny, zleceniodawca dostarczył swój emiter sygnału testowego IS-24/2 oraz określił, w jaki sposób badanie ma zostać przeprowadzone.
Laboratorium Urządzeń Elektronicznych jest częścią Instytutu Logistyki i Magazynowania w Poznaniu. Czym się zajmuje? Jak można przeczytać na ich stronie internetowej, obszarem działalności jest przeprowadzanie kompleksowych badań kompatybilności elektromagnetycznej (EMC) urządzeń elektronicznych oraz badań bezpieczeństwa ich użytkowania (LVD). Oprócz badań ILiM zajmuje się między innymi zarządzeniem wykorzystywania przez firmy kodów kreskowych, projektowaniem etykiet logistycznych czy optymalizacją procesów produkcyjnych w przedsiębiorstwach.
LUE ochoczo zabrało się do pracy i 18 XII 2013 r. przeprowadziło badanie nr SB-15/2013, którego wynik – jak można było się spodziewać – wykazał, że Iskra praktycznie może pracować nawet w warunkach przesycenia środowiska parą wodną. Na jego podstawie policja w odpowiedzi na zapytanie SPnD stwierdziła, że wyposażenie patroli drogówki w higrometry jest zbyteczne, bo rosyjski radar może mierzyć w każdych warunkach wilgotności – nawet WBREW wskazaniom instrukcji obsługi producenta urządzenia!
- Co i jak zbadało Laboratorium Urządzeń Elektronicznych?
Jak wynika z protokołu ekspertyzy SB-15/2013, badaniu został poddany miernik Iskra-1 nr seryjny 1706/2013, dostarczony przez zleceniodawcę badania. W protokole nie ma żadnej informacji, czy urządzenie miało plomby homologacyjne, czy budowa nie wskazywała na dokonanie jakiś zmian mogących wpłynąć na wynik badania, czyli czy konstrukcja miernika nie odbiegała od tej, dla której GUM wydał zatwierdzenie typu. Co więcej, laboratorium podaje, że badanie spełniało warunki normy PN-EN 60950-1, która jest wydana dla urządzeń techniki informatycznej i elektrycznych urządzeń techniki biurowej, czyli np. laptopa, skanera czy maszyny do pisania, ale nie dla radarowych urządzeń pomiarowych!
Im dalej zagłębić się w wynik badań, tym więcej wskazań, że badania LUE i GUM są tyle samo warte i wiarygodne. Zgodnie z § 34.2.1) Rozporządzeniem Ministra Gospodarki z 9 listopada 2007 r. w sprawie badań wykonywanych podczas prawnej kontroli metrologicznej urządzeń pomiarowych, podczas badań klimatycznych należy wyznaczyć tzw. wartość błędów wskazań. Metodę takiego badania określa § 34 ww. aktu prawnego, jako dokonanie co najmniej 500 pomiarów w różnych zakresach prędkości mierzonych przez urządzenie – LUE odnotowało, że przeprowadzono JEDNO badanie dla JEDNEJ prędkości. Emiter sygnału kontrolnego umieszczono parę centymetrów przed radarem, choć instrukcja zakazuje „strzelania” z odległości mniejszej niż 10 metrów, za emiterem na zdjęciach widoczne są same duże, metalowe konstrukcje, a podczas badań pomiarów dokonano „videoradarem” (???). No cóż, widocznie takie były właśnie „wymagania własne zleceniodawcy”.
Telewizja właśnie podaje, że w gminie Koniecpol odprawiane są msze w intencji pojawienia się opadów, bo od miesięcy panuje katastrofalna susza. Włodarzom gminy polecam wizytę w BRD KGP – tam leją wodę na potęgę, która ich elektronice nie szkodzi, mają na to badania, może się podzielą?
Co oni pie……ą . Nie ma co badać urządzenia jak wystarczy zmierzyć cokolwiek i poczekać czy urządzenie wskaże jakiego obiektu pomiar dotyczy . Swoją drogą na rozprawie warto zapytać czy urządzenie wskazało i w jaki sposób czy też policjant na podstawie domniemania sobie ustalił .
Na drugiej stronie sprawozdania napisano, że użyto urządzenia VOTSCH VC4057.
Na trzeciej cytuję fragment: „Podstawa Badania
Badania wykonano według wybranych punktów (temperatura +50°C, symulowana wartość prędkości 70km/h) Rozporządzenia Ministra Gospodarki z dnia 9 listopada 2007. Dziennik Ustaw RP nr 225 z dnia 3 grudnia 2007 poz. 1663 oraz w oparciu o wymagania własne Zleceniodawcy (wilgotność względna powietrza 99%)”
W instrukcji urządzenia , którym dokonywano pomiaru czytamy, że zakres pracy wilgotności wynosi od 10 – 98%
Jak dobili do 99% ?
Skąd ten procent?
LUE uczy się od mistrza, czyli GUMu, w badaniach Iskry taka praca poza zakresem dozwolonych parametrów urządzenia to norma. W trakcie prac nad zatwierdzeniem typu GUMowce też badały odporność na temperaturę i wilgotność, do ustalenia osiągniętych warunków użyto termohigrometru LB-701, Trzy z czterech zrobionych badań wykonano w dosyć stabilnych warunkach temperatury i wilgotności, właściwych dla urządzeń stosowanych wewnątrz pomieszczeń, a nie w warunkach nagłych skoków wartości, Wykonano tylko jedno badanie, w której testowano wysoką wilgotność, był to stan 50 ± 1°C i 85 ± 5% wilgotności. W instrukcji obsługi LB-701 producent określił, że zakres dopuszczalnych wskazań wilgotności dla temperatury 50°C wynosi od 10 do 60%, czyli w tym badaniu użyto LB-701 grubo poza dopuszczalnym zakresem jego pracy.
Podawanie wyników, które są oparte na niemożliwym do wykonania pomiarze są KŁAMSTWEM. Powyższa ekspertyza jest KŁAMSTWEM i to na zamówienie.
Czy to się da w udowodnić?
To już jest udowodnione. Warszawska prokuratura od dwóch lat, po zawiadomieniu pana Sławka Janczewskiego, prowadzi śledztwo. Śledztwo się toczy, i toczy, i toczy …
A pan Maksymilian to ten sam od afery w barze i niemożności skladania zeznań bo z za granicy ciężko? Kanada, czy się mylę?
Nie ten , panie(i) baoba
Kłamstwo, czyli domniemanie niewinności.
@ Maksymilian
Po co Pan reaguje na zaczepki jakiegoś s(t)rażnika – w dodatku s(t)rażnika słabo piśmiennego („z za granicy”)?
Przyganiał kocioł…
„…Znak zapytania kończy zdania pytające, a ujęty w nawiasy podaje w wątpliwość część zdania, do której się odnosi. …”
A samo „zza” błąd niezamierzony, ale jak się nie ma do czego dopieprzyć. To akurat domena ludzi słabych i płytkich, a wystarczy być człowiekiem przyzwoitym
@ wwm,
może racja.
@ baoba,
po prostu kłamstwo czarno na białym. Czemu to owijać w domniemanie niewinności? Lepiej brzmi?
Pan s(t)rażnik (jak zwykle) się myli. Innymi słowy: wie, że dzwonią, ale nie wie w którym kościele. Tak to jest, gdy ktoś „wiedzę” czerpie z wikipedii (mała litera na początku zamierzona), w dodatku nie rozumie prostego polskiego zdania.
„Znak zapytania kończy zdania pytające, a ujęty w nawiasy podaje w wątpliwość część zdania, do której się odnosi”.
O co chodzi z tym znakiem zapytanie ujętym w nawiasy widzimy tutaj:
„Pytajnika używa się w nawiasie dla podania w wątpliwość treści poprzedniego wyrazu lub zdania:
Powoływał się na swoje zasługi (?) wobec społeczeństwa”.
źródło: Stanisław Jodłowski i Witold Taszycki, „Słownik ortograficzny i prawidła pisowni polskiej”, wydanie ósme rozszerzone, Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk, Zakład Narodowy im Ossolińskich – Wydawnictwo, 1974, str. 127
Także tutaj:
http://sjp.pwn.pl/zasady/Pytajnik;629834.html
http://sjp.pwn.pl/zasady/413-Pytajnik-w-nawiasie;629838.html
Niniejszy wpis nie jest polemiką ze s(t)rażnikiem „baoba” – jest informacją dla pozostałych czytelników niniejszego portalu (pan s(t)rażnik i tak nie zatrybi o co chodzi).
Ja mam higrometr. Pomiary przy 98-100% to norma, choć zawsze wtedy się zatrzymuję przy takim patrolu i pytam, czy ich nie popieprzyło ze szczęścia… Swoją drogą opisana metodologia przypomina badanie słuchu polegające na krzyczeniu przez megafon do staruszki z 1m, z pytaniem, czy nas słyszy. Badanie odporności na zakłócenia, czy wilgotność należy wykonywać na granicy czułości urządzenia, ale na to nikt z nich nie wpadł, albo i wpadł a badanie było robione pod wynik.
Pracowałem tam w drukarni w czasie kiedy powstawało to laboratorium. Podobno miało być ekranowane i odporne na zakłócenia. Zakład mieliśmy na tym samym poziomie ale oddzielony kilkoma ścianami (a ściany były jebitne) i pomieszczeniami. Każde załączenie maszyny powodowało zakłócenia aparatury i wielkie zdziwienie „badaczy”. To tyle w temacie profesjonalizmu.
Ja udowodnię, że jajka nie da się potłuc.
Spuszczę je z wysokości 0,5 cm na kamienny stół.
Jeden raz.
Komisyjnie.