Zwrócił kierowcy radiowozu uwagę, że je lody. Został skazany…

Artur Mezglewski

Pan Łukasz – podczas kontroli drogowej – zwrócił uwagę policjantowi, że podczas prowadzenia radiowozu nie powinien jeść lodów.  Spotkała go za to represja: został przez policję oskarżony o to, że wyprzedzając motocyklem zabytkowym samochód poruszający się po tym samym pasie ruchu najechał na linię ciągłą (co było nieprawdą), a następnie został skazany za to wykroczenie przez Sąd Rejonowy w Koninie.

Podczas przewodu sądowego ów policjant – zanim złożył zeznania jako świadek – przysłuchiwał się wyjaśnieniom obwinionego, a następnie te wyjaśnienia komentował. Taki sposób „dowodzenia” zaordynował prowadzący sprawę sędzia Przemysław Kowalski. Sędzia – chociaż nie miał takiego prawa – zakazał prasie filmowania tego incydentu.  W dniu 30 września 2022 r. odbędzie rozprawa odwoławcza przed Sądem Okręgowym w Koninie.

I. Opis zdarzenia oraz zarzuty

Zdarzenie miało miejsce w dniu 21 sierpnia, w ciągu drogi krajowej nr 25 – na wylocie z miasta w kierunku Inowrocławia. Droga 25 w tym miejscu była zakorkowana, a ruch odbywał się pulsacyjnie. Pan Łukasz wyprzedził radiowóz, który ustąpił mu miejsca, a następnie wyprzedził lub ominął jeszcze cztery samochody, które stały lub bardzo wolno poruszały się pulsacyjnie. W tym momencie zobaczył w lusterku sygnały świetlne i dźwiękowe. Policjant wydał mu nakaz zjechania na najbliższy parking.

Sierżant Gruchalski liże loda.

Po zatrzymaniu się, na parkingu, odbyła sie konwersacja pomiędzy sierżantem sztabowym Maiuszem Gruchalskim a panem Łukaszem. Sierżant Gruchalski w czasie rozmowy cały czas lizał loda.

  • Policjant: ładnie to tak wyprzedzać na podwójnej ciągłej”?

  • Pan Łukasz: można wyprzedzać jednośladem na podwójnej ciągłej, jeśli nie najeżdża się na linię ciągła;

  • Policjant: taki pan mądry?…

  • Pan Łukasz: a można tak jeść loda za kierownicą?

Na te słowa policjant bardzo się zdenerwował i powiedział: „jeszcze zobaczymy, kto jest taki mądry”…

 

Jak się później okazało sierżant Gruchalski nie był gołosłowny. Do Sądu Rejonowego w Koninie został skierowany wniosek o ukaranie, a Pan Łukasz stanął pod dwoma zarzutami:

  1. niezastosowania się do znaku P-4 „linia podwójna ciągła” i najeżdżania na nią podczas manewru wyprzedzania;

  2. niezachowania bezpiecznej odległości od pojazdu wyprzedzanego.

    Sprawę zarejestrowaną pod sygnaturą II W 116/21.

II. Przewód sądowy, czyli sceny dantejskie

To, co działo się w przewodzie sądowym pana Łukasza było przerażające. Tak drastycznie niepraworządnych reakcji sądu nie doświadczyliśmy w czasie naszej kilkunastoletniej działalności. A oto scena po scenie.

Scena 1. Czy sąd był gotów skazać nawet umarłego?

Proces zaczął się od tego, że obrońca złożył wniosek o umorzenie postępowania ze względu na przedawnienie karalności czynu. Od chwili popełnienia czynu minął bowiem rok, a w tym czasie sprawa nie została prawidłowo wszczęta.

W postępowaniu wykroczeniowym (art. 5 k.p.w.), podobnie jak w postępowaniu karnym (art. 17 k.p.k.) określono przesłanki procesowe, od których uzależnione jest wszczęcie lub dalsze prowadzenie postępowania. Do kategorii takich przesłanek należy m. in. przedawnienie, brak skargi upoważnionego oskarżyciela, śmierć obwinionego. Przesłanki te stanowią przeszkody procesowe uniemożliwiające prowadzenie postępowania. Zgłoszenie wątpliwości w przedmiocie przesłanki negatywnej obliguje sąd do jej natychmiastowego rozpatrzenia. Sąd nie ma prawa prowadzić postępowanie, gdy tego rodzaju wątpliwość zostaje zgłoszona.

Sędzia Przemysław Kowalski zgłoszonej przez obrońcę wątpliwości co do negatywnej przesłanki procesowej nie rozpatrzył – zapowiadając jej rozpatrzenie dopiero w wyroku. Jednak ogłaszając wyrok w ogóle się do niej nie odniósł… Zapomniał…

Wobec powyższego postawione w podtytule pytanie jest zasadne: czy sędzia prowadziłby sprawę aż do wydania wyroku, gdyby zgłoszono w trakcie przewodu inną przesłankę negatywną tej samej rangi, jaką jest śmierć obwinionego?…

Scena 2. Pogwałcenie najbardziej podstawowych zasad postępowania dowodowego

W teorii prawa dowodowego podnosi się, że czynność przesłuchania świadka powinna być przeprowadzana w warunkach izolacji świadka od stanów i okoliczności, które mogłyby wpływać na wiarygodność zeznań. Na świadkach nie można wywierać żadnych nacisków, jak też nie należy świadkom sugerować, co mają powiedzieć. Ponadto – co niezwykle istotne – świadkowie, którzy nie złożyli zeznań nie powinni się kontaktować ze świadkami, którzy zeznania już złożyli, jak też na sali sądowej nie mogą pozostawać świadkowie, którzy zeznania dopiero mają składać.

Sędzia Przemysław Kowalski naruszył wszystkie powyżej wyliczone zasady:

  1. świadkowie (policjanci) przesłuchiwani byli na odrębnych terminach rozprawy – a zatem mogli się ze sobą kontaktować (pracują razem, pełnią służbę w tym samym patrolu);
  2. na świadków wywierany był wpływ, co do tego, co mają zeznawać – a to w ten sposób, że:
  • świadkowi odczytano wyjaśnienia obwinionego,
  • sąd zadawał pytania w sposób sugerujący odpowiedź
  • sąd nakazał świadkowi-policjantowi pozostanie na sali rozpraw przed złożeniem przez niego zeznań – a w tym czasie przysłuchiwał się on wyjaśnieniom obwinionego. W ten sposób świadek miał możliwość złożenia zeznań przeczących twierdzeniom obwinionego.

Najpoważniejszym zarzutem odnośnie postępowania dowodowego było jednak to, że Sąd oddalił wniosek dowodowy obrońcy obwinionego o zwrócenie się do Google maps o nadesłanie osi czasu pana Łukasza, która dokumentuje miejsce i czas jego przejazdu  w dniu zdarzenia – który to dowód rozwiałby wszelkie wątpliwości, co do tego, która z wersji przebiegu zdarzenia jest prawdziwa: wersja podana przez obwinionego, czy też wersja podana przez policjantów.

Pan Łukasz miał w dniu zdarzenia aktywowaną w Google maps funkcjonalność tzw. osi czasu. Włączenie tej funkcji oznacza, że Google mps rejestruje całą trasę przejazdu klienta tej funkcji oraz prędkość przejazdu. Obwiniony załączył do akt sprawy wydruk z osi czasu zawierający standardowe informację udostępniane przez Google maps swoim użytkownikom. Google maps gromadzi jednak informacje bardziej szczegółowe. Na podstawie tych informacji można byłoby odtworzyć metr po metrze całą trasę przejazdu obwinionego na terenie miasta Konin. Przeprowadzenie tego dowodu z całą pewnością wykluczyłoby jedną z wersji zdarzenia: wersję obwinionego lub wersję policjantów.
Sąd Rejonowy oddalił wniosek dowodowy, który zmierzał do obalenia prawdziwości twierdzeń policjantów – jako nie mający znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy – a następnie stwierdził w ustnych motywach wyroku, że „Sąd nie doszukał się żadnej okoliczności, z której wynikałoby, żeby policjant miał zeznawać nieprawdę”. Sąd z całą pewnością doszukałby się takiej okoliczności, gdyby przeprowadził zawnioskowany dowód z analizy osi czasu Google maps.

Scena 3. Zakaz nagrywania rozprawy i zastraszanie dziennikarza

W świetle obowiązujących przepisów sąd nie ma prawa zabronić dziennikarzowi nagrywania rozprawy. Informowanie społeczeństwa o jawnych procesach sądowych jest prawem i obowiązkiem prasy. Sędzia Przemysław Kowalski – dostrzegając na sali rozpraw obecnego dziennikarza – zaczął zachowywać się w sposób anormalny. Zastraszał dziennikarza i czynił mu zarzut z tego, że wszedł on na salę rozpraw, aby zlożyć wniosek o rejestrację rozprawy. Bezprawnie zabronił mu dokonywania rejestracji obrazu i dźwięku. Dziennikarz nie mógł np. zarejestrować tego, jak obecny na sali  sądowej świadek-policjant przysłuchuje się wyjaśnieniom obwinionego. Poniżej publikujemy to, co zostało zarejestrowane.

 

Scena 4. Sąd skazał Pana Łukasza za czyn, który nie stanowi wykroczenia

Sędzia Przemysław Kowalski przyjął w wyroku określony stan faktyczny, ustalony na podstawie zeznań policjantów, jednakże nie dokonał prawidłowej subsumcji, tzn. nie przyporządkował tego stanu faktycznego do obowiązujących norm prawnych. W szczególności naruszył przepisy prawa materialnego, tj. art. 16 ust. 4 p.r.d. w zw. z art. 3 ust. 3 p.r.d w zw. z art. 92 § 1 k.w. poprzez ich niezastosowanie, co spowodowało, że w sposób nieprawidłowy ustalił obowiązki poszczególnych uczestników ruchu drogowego w związku ze zdarzeniem opisanym w zarzucie nr 1 wniosku o ukaranie.
Stan faktyczny ustalony przez Sąd jest następujący:

• obwiniony wyprzedzał jadący przed nim samochód;
• podczas wykonywania manewru wyprzedzania samochód ten jechał z prędkością ok. 50-/60 km/h w odległości 30-40 cm od osi jezdni wyznaczonej podwójną linią ciągłą.

W ocenie powyższego stanu faktycznego Sędzia Kowalski pominął jednak dwa kluczowe zagadnienia:

  1. kierowca wyprzedzanego samochodu nie stosował się do określonego w art. 16 ust. 4 p.r.d. obowiązku ruchu prawostronnego nakazującego jazdę możliwie blisko prawej krawędzi jezdni, utrudniając tym samym wyprzedzanie i stwarzając sytuację zagrożenia w ruchu drogowym;
  2.  w celu uniknięcia zderzenia z wyprzedzanym pojazdem pan Łukasz zmuszony został do zastosowania art. 3 ust. 3 p.r.d., który stanowi, że „jeżeli uczestnik ruchu lub inna osoba spowodowała jednak zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego, jest obowiązana przedsięwziąć niezbędne środki w celu niezwłocznego usunięcia zagrożenia. Skutecznym zaś sposobem uniknięcia zagrożenia było wykonanie manewru wyprzedzania poza pasem ruchu – poprzez poruszanie się szerzej – aż po linii ciągłej wyznaczającej oś jezdni.

Ad. 1)
Naruszanie obowiązku, o którym mowa w punkcie 1) stanowi w pragmatyce sądowej podstawę, czy też element zarzutu – w przypadku, gdy niestosowanie się do w/w nakazu stanowi jedną z przyczyn zaistnienia kolizji, czy też wypadku drogowego.

Ad. 2)
Sędzia Przemysław Kowalski nie uwzględnił faktu, iż obwiniony w związku z powstałym stanem zagrożenia – na podstawie art. 3 ust. 3 p.r.d. – był zobowiązany do zastosowania zasady bezpieczeństwa poprzez podjęcie manewru obronnego, który polegał na zjechaniu poza prawy pas ruchu, na linię oddzielającą pasy ruchu – w celu uniknięcia zderzenia z pojazdem wyprzedzanym, który utrudniał wyprzedzanie.

Zauważyć należy, iż w doktrynie oraz w orzecznictwie podkreśla się, że zasady bezpieczeństwa nie muszą pokrywać się z przepisami ruchu.Wskazuje się ponadto, że między przepisami ruchu a zasadami bezpieczeństwa ruchu mogą zachodzić stosunki:

  • zgodności, w których przestrzeganie przepisu oznacza zachowanie zgodne z zasadami bezpieczeństwa,
  • sprzeczności, w których dyrektywa wynikająca z przepisów może pozostawać w sprzeczności z tą, jaka wynika z zasad bezpieczeństwa ruchu,
  •  braku relewancji, w których przestrzeganie czy naruszenie przepisu względem zasady bezpieczeństwa ruchu jest obojętne.

Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 16 sierpnia 1961 r. (I K 559/60, PiP 1962/7) zwrócił ponadto uwagę, że „zachowanie przez kierowcę ostrożności lub stwierdzenie nieostrożności nie zawsze pokrywa się z przestrzeganiem lub nieprzestrzeganiem określonego przepisu administracyjno-drogowego. W pewnych sytuacjach zachowanie ostrożności może dyktować potrzebę naruszenia określonego przepisu regulującego ruch drogowy (…) Kierowca nie może przeto skutecznie bronić się przed zarzutem nieostrożności tym, że nie naruszył żadnego przepisu administracyjno-drogowego, a nawet tym, że postąpił zgodnie z istniejącym nakazem albo zakazem drogowym, jeżeli fachowa ocena jego zachowania się w konkretnej sytuacji drogowej z punktu widzenia umiejętności prowadzenia pojazdów na drogach publicznych dyktuje wniosek, że nie zachował on ostrożności wymaganej dla wykonywania zawodu lub czynności kierowcy. I odwrotnie – naruszenie przez kierowcę takiego lub innego nakazu lub zakazu drogowego nie daje podstaw do ścigania karnego”.

Rozprawa apelacyjna odbędzie się w dniu 30 września 2022 r. w Sądzie Okręgowym w Koninie.  o godz. 12:40, w sali 102. Sprawę zarejestrowano pod sygnaturą II Ka 230/22.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bezstronność sądu, Interwencja dziennikarska, Jawność postępowania, Negatywne przesłanki procesowe, Policja, Wyprzedzanie. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Zwrócił kierowcy radiowozu uwagę, że je lody. Został skazany…

  1. skazany pisze:

    To jest PN, czyli typowa rozprawa 'wykroczeniowa” przed sądem rejonowym.
    Chociaż? nie całkiem typowa, bo sąd przesłuchiwał świadków oskarżenia zamiast po prostu włączyć ich zeznania z akt. Ten sąd bardzo brutalnie obszedł się z funkcjonariuszami, to niedopuszczalne!!
    Odrzucanie wszelkich wniosków dowodowych obrony jest typowe, ich uwzględnienie spowodowałoby że napisany przed rozprawą wyrok będzie … nie całkiem pasujący do kwitów. A przecież papiery muszą się zgadzać. Dobrze że nie nie ukarano obwinionego albo obrońcy za utrudnianie pracy Wysokiego Sądu.
    „Normalnie” wygląda to tak, że wyrok sporządza się robiąc CTRL+C/CTRL+V z oskarżenia dodając nagłówek i podpis. Dobra, pojechałem po bandzie, skopiowana treść stanowi najwyżej 80% tekstu (reszta to typowe gotowce w których zmienia się dane delikwentów i daty).

  2. antypies pisze:

    Bezspornie widać, że sędzia Kowalski czyje się nadczłowiekiem, widać pogardę dla człowieka, doskonale wie, że jest całkowicie bezkarny w swoim działaniu! Pomógł koledze w zrobieniu loda – lizanie loda to przecież zwykła czynność i jak można to kwestionować. Sędzia po prostu zataił dowody niewinności, rzeczywiście do skazania są one nieprzydatne!!!

  3. Lorenz Freimann pisze:

    PRZEMYSŁAW KOWALSKI za swoje jawne SĘDZIOWSKIE z wykorzystaniem URZĘDU SĘDZIEGO w pelni zasługuje na wpis do

    OGÓLNOPOLSKA LISTA-KSIĘGA 337 NIEGODNYCH URZĘDU SĘDZIEGOŚCIGANYCH Z KK

    • skazany pisze:

      „OGÓLNOPOLSKA LISTA-KSIĘGA 337 NIEGODNYCH URZĘDU SĘDZIEGOŚCIGANYCH Z KK’

      Kompletnie zbędny wysiłek. Dużo prostsze będzie sporządzenie listy orzekających sędziów SR/SO którzy nie zasługują na postępowanie z KK.

      To nie jest problem z pojedynczymi „czarnymi owcami”, cały ten system jest zepsuty w stopniu wykluczającym naprawę.
      Temat na długą kłótnię i jeszce dłuższe wyjasnienia „dlaczemu tak”.

  4. 31węzłowy Burke pisze:

    Porażające….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *