Trzy zasady stosowane przez polskich sędziów – czyli „Głupia sprawa”…

Krzysztof Thol

Do napisania tego tekstu skłoniło mnie moje osobiste doświadczenie z polskim wymiarem sprawiedliwości, a zainspirował świeży jeszcze tekst opisujący przypadek osoby niesłusznie skazanej pt: „Głupia sprawa”: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137923,15840622,Glupia_sprawa.html#CukGW

Historia bohatera tego felietonu obrazuje w pigułce praktykę działania polskiego wymiaru sprawiedliwości i istotę jego funkcjonowania. Poniżej postaram się sformułować i udowodnić trzy podstawowe zasady, które rządzą praktyką polskiego wymiaru sprawiedliwości, a w szczególności dotyczą samych sędziów.

I – Teoria:

W każdej dziedzinie swej działalności ludzie popełniali, popełniają i popełniać będą błędy, co już starożytni zauważyli i zgrabnie sformułowali w maksymie „errarum humanum est”. Natomiast my, ludzie współcześni, mówimy zwykle, że „nie popełnia błędów ten, kto nic nie czyni”. Naturalną koleją rzeczy jest, że ludzie ”od zawsze”  starają się jak mogą unikać popełniania błędów, gdyż ich skutki są mniej lub bardziej kosztowne, a konsekwencje często niemożliwe do odwrócenia.

W przypadku wymiaru sprawiedliwości ludzkość przeszła długą i ciernistą drogę pełną „okresu błędów i wypaczeń”. Na gruncie tego doświadczenia stworzyła mniej lub bardziej doskonałe prawo oraz przepisy szczegółowe dotyczące postępowań w sprawach karnych i o wykroczenia, co w Polsce przybrało postać Kodeksu Postępowania Karnego (kpk) i Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia (kpwow).

Oba kodeksy napisane są generalnie „w duchu prawa” z uwzględnieniem co najmniej trzech podstawowych zasad prawa rzymskiego, stosowanych odpowiednio na kolejnych trzech etapach procesu, czyli:

  • zasady domniemania niewinności (łac. praesumptio boni viri) na etapie oskarżenia
  • zasady równości stron (łac. audiatur et altera pars) na etapie procesowania
  • zasady cesarza Trajana „lepiej uniewinnić 100 winnych niż skazać jednego niewinnego” na etapie wyrokowania.

Wydawać by się zatem mogło, że skoro oba kodeksy zawierają w sobie tak daleko idące gwarancje procesowe, to do pomyłek sądowych czyli do skazania osoby niewinnej nie powinno w ogóle dochodzić, ewentualnie w bardzo nielicznych przypadkach spowodowanych wyjątkowym zbiegiem okoliczności. Tyle teoria..

II – Praktyka

Zgodnie z trzema podstawowymi zasadami dynamiki sformułowanymi przez Newtona (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zasady_dynamiki_Newtona) które są podstawą mechaniki klasycznej, rządzącej między innymi ruchem pojazdów samochodowych, przestrzeganie tych zasad przez kierowców skutkowałoby brakiem kolizji i wypadków wynikających z naruszenia samej fizycznej istoty ruchu pojazdu. Niestety ludzie popełniają błędy i taka najczęstsza  statystycznie przyczyna wypadków jak „niedostosowanie prędkości do warunków drogowych” jest właśnie doskonałym przykładem naruszenia zasad dynamiki Newtona, a konkretnie drugiej jako przyczyny, a trzeciej jako skutku.

Postarajmy się zatem na podstawie doświadczenia życiowego sformułować i udowodnić trzy podstawowe zasady prawne, które rządzą polskim procesem karnym, a w szczególności dotyczą sędziów. W tym celu posłużę się sprawą opisaną w tekście „Głupia sprawa” oraz  moją własną. Sprawy tam pokazane są oczywiście innej miary niż moja, ale generalnie wszystko sprowadza się do jednego wspólnego mianownika.
Podstawą takiego a nie innego działania polskiego wymiaru sprawiedliwości są generalnie trzy pryncypialne zasady:

I – zasada domniemania winy oskarżonego
wynika ona z systemowego założenia, że skoro oskarżony jest oskarżony, to znaczy, że oskarżony jest winny, bo gdyby był niewinny, to nie byłby oskarżony. Zasada ta ma oczywiście swoją „swoistą logikę”, która jednak nie ma nic wspólnego z logiką i zasadami prawa rzymskiego, lecz jest jej dokładnym zaprzeczeniem. Jest to więc zasada totalitarna czyli mająca służyć temu, który ją stosuje na szkodę osoby, wobec której jest stosowana.

Dowód:

W mojej sprawie (Sygn. akt XVI K 459/12) z oskarżenia o czyn z art. 177 § 1 k.k. Sąd Rejonowy w Częstochowie w osobie SSR Justyny Boreckiej wydał wyrok nakazowy, bez udziału stron oczywiście, uznający winę oskarżonego skazując go na karę grzywny. Sam fakt przeprowadzenia procesu bez udziału stron, a w szczególności  bez samego oskarżonego , jest ewidentnym naruszeniem  prawnej teoretycznie zasady domniemania niewinności i udowadnia wprost praktyczne funkcjonowanie zasady domniemania winy. Z treści wyroku nakazowego wynika bowiem, że sędzia rozpatrzył sprawę z oskarżenia publicznego i uznał winę oskarżonego. Na jakiej podstawie ? Ano chyba na takiej, że skoro oskarżony jest oskarżony, to jest „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszych wątpliwości „ winny, bo gdyby nie był winny, to nie byłby oskarżony.  Jasne jak słońce na niebie !

W sprawie opisanej w felietonie „Głupia sprawa” wyroku nakazowego ze względu na wagę samej sprawy  oczywiście nie było, tylko od razu areszt tymczasowy ciągnący się prawie w nieskończoność.

Samo istnienie instytucji postępowania nakazowego w sprawach karnych i o wykroczenia jest wystarczającym dowodem na totalitarny charakter polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Jedyną przesłanką zastosowania takiego trybu byłoby przyznanie się oskarżonego do popełnienia zarzucanego mu czynu i poddanie się dobrowolnie karze, ze wskazaniem jej rodzaju i wysokości uzgodnionej z prokuratorem. Wówczas Sąd mógłby taki tryb zastosować, o ile sprawa rzeczywiście nie budziłaby żadnych, ale to najmniejszych wątpliwości. W każdym innym przypadku, szczególnie gdy oskarżony nie przyznaje się do winy, a w materiale dowodowym są istotne różnice w zeznaniach świadków, przy jednoczesnym braku wystarczających dowodów materialnych, stosowanie trybu postępowania nakazowego jest absolutnie niedopuszczalne. Jest to bowiem de facto skazanie bez procesu z naruszeniem drugiej zasady równości stron oraz trzeciej zasady, gdyż skazuje się osobę potencjalnie niewinną.

II zasada –  prymatu wiary sędziów w zeznania poszkodowanych i świadków oskarżenia, które są z definicji wiarygodne, nad wyjaśnieniami oskarżonego i jego świadków, które są z definicji niewiarygodne – czyli de facto ZASADA STRONNICZOŚCI

Zasada ta wynika z zasady pierwszej oraz dodatkowego założenia, że skoro oskarżony „ma prawo kłamać” w swojej obronie, to oczywiście z tego prawa korzysta i jego wyjaśnienia są niewiarygodne, a składane wnioski dowodowe „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszej wątpliwości są manipulowaniem dowodami”. Jest to dokładnie taka sama „logika rozumowania” jak w zasadzie pierwszej.

Dowód:

Po moim sprzeciwie od wyroku nakazowego  Sąd przeprowadził postępowanie w trybie zwykłym i po czterech posiedzeniach wydał wyrok skazujący.  W jego uzasadnieniu SSR Anna Bojanowska-Wysmołek napisała wprost, cytuję:

Ustalając stan faktyczny w przedmiotowej sprawie Sąd zasadniczo oparł się na zeznaniach świadków: P.B. i R.J. (przyp: poszkodowany i świadek oskarżenia), częściowo na zeznaniach A.T. (świadek obrony) i jedynie w niewielkim zakresie – na wyjaśnieniach oskarżonego tj. w takiej części w jakiej pokrywają się z pozostałym zebranym materiałem dowodowym”

I dalej pewne fragmenty uzasadnienia SSR:

„Po pierwsze Sąd nie dał wiary oskarżonemu, który twierdził, że…”

„Podobnie Sąd nie dał wiary twierdzeniom  oskarżonego, który….”

„Ponieważ rozprawianie się z kolejnymi zarzutami oskarżonego polega generalnie na ocenie materiału dowodowego, którą to ocenę oskarżony w sposób nieuprawniony próbował narzucić zarówno biegłemu, jak i Sądowi, Sąd nie wdając się w szczegółowe omawiania zarzutów, wskazuje, że wersja przedstawiona przez oskarżonego jest niewiarygodna, nielogiczna i sprzeczna z zasadami doświadczenia życiowego”

 

„Oceniając zeznania A.T. (przyp. Świadek obrony) Sąd dał im wiarę tylko w części, w której znalazły poparcie w zgromadzonym materiale dowodowym. Nie dał świadkowi (obrony)  natomiast wiary, gdy ta wskazywała na przebieg manewru wykonywanego przez oskarżonego..” i dalej „..W ocenie Sądu zeznania te są mało wiarygodne i ewidentnie stronnicze”

Jak z powyższych fragmentów uzasadnienia Sądu wynika „sąd” dwoi się i troi, aby broń Boże nie uznać wyjaśnień oskarżonego i zeznań jego świadka obrony za wiarygodne, a nawet wyjaśnień oskarżonego nie traktuje jako dowód i je pomija ! Jednak dowodem oskarżonego na kłamstwa poszkodowanego i świadka oskarżenia zostaje zmuszony do następującego stwierdzenia:

„Jedynie w oparciu o wyjaśnienia oskarżonego oraz zeznania A.T. , Sąd przyjął natomiast, że w dniu zdarzenia …wbrew zeznaniom świadków P.B. i R.J. (poszkodowany i świadek oskarżenia) Sąd ustalił, że żona oskarżonego nie siedziała w samochodzie męża, tylko szła ulicą…” i dalej: „Z kolei Sąd ocenił, że w zakresie, w jakim świadkowie (oskarżenia) wskazywali, że obok kierowcy siedziała pasażerka, zeznania te nie mogły być podstawą pewnych ustaleń w sprawie, albowiem Sąd powziął wątpliwości, czy faktycznie świadkowie zanotowali ten fakt z  chwili sprzed wypadku, który przebiegał bardzo dynamicznie. Nadto obaj kierujący …mogli dokładnie nie widzieć, czy miejsce pasażera jest faktycznie  zajęte, czy też zasugerowali się… Powyższe nie świadczy jednak o braku wiarygodności świadków, których zeznania w pozostałym zakresie Sąd ocenił jako w pełni wiarygodne, gdyż były składane szczerze, swobodnie, bez kalkulacji. Okoliczność ta wskazuje raczej na mechanizm zapamiętywania pewnych szczegółów, które Sąd też musi mieć na uwadze ustalając okoliczności zdarzenia”.

Ta ostatnia wypowiedz SSR Anny Bojanowskiej-Wysmołek jest zadziwiająca, bo wręcz udowadnia, że ta sędzia nie zapoznała się z materiałem dowodowym, który dokładnie przedstawia „mechanizm zapamiętywania” rzekomo poszkodowanego P.B, który w swoich zeznaniach stwierdził wprost:

Ja cały czas zbliżałem się do samochodu oskarżonego, dostrzegając manewr powrotu miałem około 10-20 m do oskarżonego i nie miałem szans wyhamować (przyp.: P.B. twierdził, a biegły to „potwierdził”, że samochód poszkodowanego jechał w tym momencie z prędkością około 40 km/h) Mogłem wówczas podjąć dwie decyzje albo uderzyć oskarżonego w prawy tylny bok, ale wówczas dostrzegłem, że w samochodzie oskarżonego siedziała jakaś osoba, później dowiedziałem się, że to małżonka, to podjąłem decyzję drugą odbicia w prawo…”

Oczywiście zeznania świadka oskarżenia R.J. który raz twierdzi, że „Ja drugi samochód zauważyłem jak jechał już po chodniku..” ale jednocześnie dalej twierdzi, że: „Ja widziałem całe zdarzenie jak oskarżony jechał jeszcze prosto, ..,hamował, i miał zamiar skręcić. Ja nie mogę stwierdzić, czy pan zatrzymał się przed skrętem na skrzyżowaniu, czy też cały czas jechał. Ja cały czas kierowałem swoim samochodem i obserwowałem pas drogi  (w domyśle: swój pas drogi). …Ja widziałem, że obok kierowcy Opla siedziała kobieta”

są absolutnie wiarygodne, szczególnie po odpowiedzi na pytanie Przewodniczącej : „Ile osób widział świadek bezpośrednio na miejscu  po wypadku ?”  Odpowiedź świadka R.J., która nie została wpisana do protokołu brzmiała: „Ja nie liczyłem osób…”. Świadek ten nie miał pojęcia o istnieniu innego świadka, który wówczas również znajdował się na miejscu wypadku, ale nie ujawnił się policji.

Z powyższych zeznań Sąd wywnioskował, że :..ustalając stan faktyczny Sąd oparł się na zeznaniach oskarżyciela posiłkowego P.B. (poszkodowany), które Sąd ocenił jako w pełni wiarygodne , bowiem w uznaniu Sądu stanowią bezpośrednią, konsekwentną i spójną wewnętrznie relację. W oparciu o jego zeznania oraz zeznania bezstronnego świadka R.B. …Zeznania ww świadków wzajemnie  uzupełniały się bowiem w szczegółach i były logiczne”

Jeśli wrócimy teraz do sprawy opisanej w felietonie „Głupia sprawa” to widzimy dokładnie w czym te oba oskarżenia i skazania są idealnie dokładnie takie same . W tym, że podstawą obu tych oskarżeń są ZEZNANIA ŚWIADKA OSKARŻENIA. W polskim wymiarze „sprawiedliwości” NAJWAŻNIEJSZY JEST ŚWIADEK OSKARŻENIA, którego zeznania pozwalają na skazanie bądź uniewinnienie oskarżonego. Ani policja, ani prokuratura, ani biegli sądowi, ani wreszcie sami sędziowie w najmniejszy nawet sposób nie weryfikują zeznań świadków oskarżenia, natomiast wykazują całkowitą nonszalancję wobec zeznań świadków obrony. Wobec poszkodowanego stosują zaś zasadę „współczucia” i pełnej wiary w jego zeznania, choćby nawet były ze sobą sprzeczne, co wyżej wykazałem na konkretnej sprawie.

W mojej sprawie występował również biegły z dziedziny rekonstrukcji zdarzeń drogowych, który w momencie sporządzania opinii zleconej przez Policję na etapie po przedstawieniu zarzutów podejrzanemu, był czynnym policjantem – co samo w sobie stanowi elementarne naruszenie BEZSTRONNOŚCI w postępowaniu. Zgodnie bowiem z orzecznictwem ETPC w sprawie subiektywnego i obiektywnego aspektu bezstronności popartym poglądem Trybunału Konstytucyjnego wyrażonego w wyroku z dnia 20.07.2004 r., SK 19/02, który w warunkach tej sprawy może być stosowany odpowiednio,” nakaz zachowania zewnętrznych znamion niezawisłości dowodzi, że ważne jest nie tylko to, by biegły sporządzający opinię w sprawie zachowywał się zawsze rzeczywiście zgodnie ze standardami niezawisłości i bezstronności , lecz także by w ocenie zewnętrznej strony zachowanie biegłego odpowiadało takim standardom”.

Część zarzutów do tej opinii opisałem już we wcześniejszym moim tekście „ Analiza szkicu biegłego” https://prawonadrodze.org.pl/?s=analiza+szkicu+bieg%C5%82ego

Opinia tegoż biegłego  jest w swojej istocie jedynie nieudolną próbą udowodnienia prawdziwości wersji oskarżenia i rozpatruje jedynie tę wersję, przy czym podana wyżej analiza wskazuje na całkowity fałsz tej opinii i jej niezgodność w istotnych szczegółach nawet z materiałem dowodowym, na którym się opiera ! Chociaż w ramach swej opinii biegły nie ma umocowania do oceny prawnej zdarzenia, to jednak taka ocena została w tej opinii zawarta, – co Sąd w osobie SSR Anny Bojanowskie-Wysmołek  wyraził expressis verbis”:

„Z wniosków końcowych opinii wynika, że zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym naruszył kierujący …. K.T. … Sąd w całości powyższe wnioski podziela, uznając je za własne, albowiem biegły rzeczowo i logicznie uzasadnił swoje stanowisko, opinia nie zawiera sprzeczności, a osoba ją sporządzająca posiada szeroką wiedzę i doświadczenie z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych” i dalej : „Sąd zwraca nadto uwagę, że oskarżony na poparcie swych twierdzeń nie tylko manipulował dowodami,……, ale w zależności od kolejnych odpowiedzi biegłego modyfikował także swoje stanowisko w sprawie i formułował kolejne zarzuty”.

Widać wyraźnie, że Sąd jest najwyraźniej obrażony i wręcz zły na oskarżonego, który próbuje wszelkimi sposobami się bronić i UDOWADNIAĆ SWOJĄ NIEWINNOŚĆ !  Cokolwiek oskarżony nie powie, to jest niewiarygodne, a wszelkie jego dowody to „nieuprawnione manipulowanie dowodami”. Tym samym Sąd sprowadza konstytucyjne prawo oskarżonego do obrony do absurdu i fikcji !

W mojej sprawie została wniesiona apelacja, szczegółowo uzasadniona, lecz została przez SO odrzucona, jako „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszych wątpliwości”  nieuzasadniona.     Nie ma potrzeby przytaczania uzasadnienia wyroku sporządzonego przez  SSO Agnieszkę Gałkowską, gdyż zawiera dokładnie ten sam tok rozumowania i „logiki”, którą stosuje SSR Anna Bojanowska-Wysmołek. Między „rozumowaniem” Sądu Rejonowego a Sądu Okręgowego nie ma najmniejszej różnicy.

Reasumując można stwierdzić, że w praktyce polskiego wymiaru sprawiedliwości liczą się tylko i wyłącznie:

  1. Zeznania świadków oskarżenia oraz pokrzywdzonych, dotyczy obu omawianych spraw, a zapewne co do zasady – wszystkich, które są uznawane za w pełni wiarygodne, spójne i logiczne, nawet gdy są wzajemnie sprzeczne.
  2. Bezwzględna wiara sędziów w opinie biegłych sądowych, które wspierają akt oskarżenia. W mojej sprawie Sąd oczywiście nie zgodził się na powołanie innego biegłego sądowego w celu weryfikacji mojej wersji zdarzenia, zapewne z obawy, aby druga opinia nie wykazała czasem prawdziwości mojej wersji. Sąd  podzielił zdanie prokuratora, który wniósł o oddalenie tego wniosku obrony, motywując to tym, że „wniosek w sposób oczywisty dąży do przedłużenia sprawy”.
  3. Wyjaśnienia oskarżonego są w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszej wątpliwości niewiarygodne, oskarżony z całą pewnością kłamie i manipuluje dowodami, a w miarę jak próbuje się bronić i modyfikuje swoje zarzuty co do aktu oskarżenia, to tym bardziej jest niewiarygodny.
  4. Świadek obrony, szczególnie bliski osobie oskarżonego jest oczywiście równie niewiarygodny i ewidentnie stronniczy, co wyraził na piśmie Sąd. Ponadto prowadzący postępowanie policjant (z litości pominę nawet jego inicjały) powiedział mi wprost z nieukrywaną satysfakcją i pewnością siebie: „Dla policji i sądu żona to żaden świadek”. W całej pełni znalazło to potwierdzenie na sali sądowej.

Bohater felietonu „Głupia sprawa” został dokładnie w ten sam sposób potraktowany i na podstawie TYLKO FAŁSZYWYCH ZEZNAŃ JEDNEGO ŚWIADKA  wsadzony „za niewinność” na 12 lat do więzienia, a następnie z niego wypuszczony na wolność na podstawie INNYCH ZEZNAŃ TEŻ JEDNEGO  ŚWIADKA ! W jaki sposób policja, prokuratura i sądy „zbierały i badały dowody materialne” mające ustalić stan faktyczny zgodny z prawdą materialną – to jest dokładnie opisane w felietonie.

Powstaje pytanie : dlaczego takie wielkie znaczenie mają zeznania świadka oskarżenia ?
Odpowiedź jest oczywista – ponieważ zdejmują z policji, prokuratury, biegłych sądowych i samych sędziów jakąkolwiek odpowiedzialność za dążenie do ustalenia stanu faktycznego zgodnego z prawdą materialną.
Czyli dokładnie tak jak w czasach Świętej Inkwizycji wystarczył „świadek, który widział, że oskarżona kopulowała z Diabłem” czyli była „czarownicą” za co była skazywana na karę śmierci na stosie !      Oraz jak w czasach bolszewickiego i nazistowskiego terroru – oskarżony, czyli winny i rozstrzelany.
Cynizm, arogancja, poczucie ABSOLUTNEJ BEZKARNOŚCI policjantów, biegłych sądowych, prokuratorów i sędziów powoduje, że oni wszyscy (może z nielicznymi wyjątkami) mają głęboko w „poważaniu”  jakąkolwiek prawdę i sprawiedliwość !
Oskarżyć i skazać niewinnego ? Toż to małe piwo ! Przecież „ma prawo do obrony”, „dwuinstancyjność postępowania wyklucza pomyłki”, wreszcie „może wnieść kasację”…
A rzeczniczka prokuratury w głównej sprawie stwierdziła, że dzisiaj też by taki akt oskarżenia do sądu skierowała ! I oni wszyscy zawsze mogą powiedzieć, w przypadku gdy wykazana zostanie niewinność oskarżonego, że „zostali wprowadzeni w błąd przez świadka oskarżenia”, który mógł zeznawać fałszywie zarówno umyślnie jaki i nieumyślnie. Z powyższych dwóch zasad funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości wynika oczywiście zasada trzecia, będąca ich skutkiem, podobnie jak u Newtona zasada trzecia jest skutkiem dwóch pierwszych:

III – zasada „anty-Trajana” czyli „lepiej skazać 100 niewinnych, niż uniewinnić jednego winnego”

Obie omawiane sprawy udowadniają tę zasadę bez praktycznie dalszej potrzeby jej uzasadniania, gdyż są oczywistym skutkiem określonego działania organów wymiaru sprawiedliwości prowadzącymi do ściśle określonych i OCZEKIWANYCH przez sam wymiar sprawiedliwości skutków.

W systemie totalitarnym, w którym człowiek jest PRZEDMIOTEM, a nie PODMIOTEM działania prawa i wymiaru sprawiedliwości prawda materialna i sprawiedliwość nie mają najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko szybkość i skuteczność SKAZYWANIA, gdyż to jest właśnie całym sensem wszystkich totalitarnych systemów wymiaru sprawiedliwości.

Na zakończenie chciałbym zauważyć, że Sądy obu instancji bardzo lubią powoływać się w uzasadnieniach swoich wyroków na „zasady doświadczenia życiowego” , gdy tymczasem doświadczenie życiowe w sprawach procesów karnych wskazuje na następującą praktykę Sądów, którą były wiceminister sprawiedliwości, dr hab. Michał Królikowski opisał następująco:

„…mając akt oskarżenia, (sędziowie) mentalnie angażują się, aby tak długo szukać dowodów, aż znajdą tezy na jego poparcie (…) Sami sędziowie zresztą twierdzą, że bardzo często angażują się w ratowanie aktu oskarżenia i tak prowadzą postępowanie, żeby usunąć ewentualne jego braki. I to jest właśnie powód, że zapada 92 procent wyroków skazujących, a tak mało jest wyroków uniewinniających”.

Lepszego dowodu na  prawdziwość tej zasady trudno znaleźć.

O ile jednak policja, prokuratura i biegli sądowi mogą mieć mniejszy lub większy „interes” w takim a nie innym prowadzeniu dochodzenia czy wydawaniu opinii, to jaki interes mają sędziowie w stronniczym postępowaniu i  orzekaniu oraz skazywaniu niesłusznie oskarżonych ? Przecież oni są niezawiśli ?!

Kto i kiedy dokładnie policzy jaka jest w Polsce skala „szarej strefy skazujących wyroków niewinnych Obywateli” ?…….

Bo to jest rzeczywiście – Bardzo Głupia Sprawa

PS: zapewne zdecydowana większość skazanych jest skazywana słusznie, jednak równie liczne przypadki uniewinnienia rzeczywiście winnego, które bulwersują opinię publiczną, są dowodem na to, że polska Temida jest zupełnie ślepa.  Dotychczas byłem zwolennikiem orzekania i wykonywania kary śmierci TYLKO I WYŁĄCZNIE na mordercach o absolutnie udowodnionej winie. Po moim doświadczeniu z polskim wymiarem sprawiedliwości i zapoznaniu się z losem ofiary tegoż systemu opisanego w felietonie „Głupia sprawa” nigdy za żadną KŚ nie będę, bo w tym systemie prawnym można każdego skazać na śmierć, nawet absolutnie niewinnego i co najgorsze – NIE PONIEŚĆ ZA TO ABSOLUTNIE ŻADNEJ KARY !!!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bezstronność sądu, Postępowanie dowodowe, Postępowanie przed sądem. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

79 odpowiedzi na Trzy zasady stosowane przez polskich sędziów – czyli „Głupia sprawa”…

  1. Przemysław pisze:

    Przeszło miesiąc temu dostałem list z sądu w Rzeszowie o wyroku nakazującym ( kara grzywny ) za kradzież w jakimś sklepie batoników i perfum. Mam dość dziś dostałem list z Leżajska z sądu z wyrokiem nakazującym ( prace społeczne ) za kradziesz w Biedronce mleka modyfikowanego. Obie miejscowości są przeszło 100 km oddalone od mojej miejscowości. Nidy w nuci nawet nie byłem na rozprawie też nie byłem. Zostałem rozpoznany z kamer ale nie wiem jak skoro sędzia mnie nie widział na żywo ani ten co mnie oskarża. Co to za prawo ? Będę skazywany winnym ze wszystkie kradzieże w Polsce bo naprawdę winnego nie unią znaleźć ? Nawet prawo jazdy nie mam by tak daleko jechać by coś ukraść !

  2. Bar-Bus pisze:

    Witam. Szukam Kogos-redaktora, dziennikarza-ktory pomoglby mi w sprawie niesprawiedliwosci,arogancji oraz odrzucaniu przez sad faktow i nie beanie pod uwage iz -rzekoma-poszkodowana dopuscika sie okolo 100 klamstw a przeciwko mine nie ma zadnych dowodow. Prosze o POMOC.
    DZIEKI. zbyszek

  3. Boguslaw Biedrzynski pisze:

    ” Mafia przejęła wymiar sprawiedliwości ”
    Rzeczywiście wymiar sprawiedliwości stoczył się w III RP na samo dno.
    Przez 8 lat PO i PsL prowadziła agresywną walkę z nami.
    W której do więzienia wysyła się ludzi walczących z korupcją ?
    W której wymiar „ niesprawiedliwosci „ byli do dyspozycji „władzy „ ?
    Czas na zmiany !!!!!!

    Ilu takich Biedrzyńskich jest w Polsce, panie Ministrze Ziobro?

    „Łatwiej w Polsce liczyć na sumienie przestępcy niż na sumienie wymiaru sprawiedliwości”.
    http://tagen.tv/vod/2016/08/latwiej-w-polsce-liczyc-na-sumienie-przestepcy-niz-na-sumienie-wymiaru-sprawiedliwosci/?c=4554

  4. gregor pisze:

    ja też miałem „ciekawe doświadczenia” z sędziami z okręgu częstochowskiego. Jak pewne rzeczy nie przyniosą konkretnego rezultatu, to złożę na nich zawiadomienie do prokuratury regionalnej w Katowicach. Sądy w tymże okręgu przypominają działania służb rodem z PRL-u. Zostałem zszokowany postawą sędziów. Więcej kultury w sobie mieli policjanci (jednak świat się zmienia).

  5. Wiesława pisze:

    Mam podobne doświadczenia jak autor felietonu. Sędzia dał wiarę świadkom oskarżenia, mimo że w czasie przesłuchań milczeli i sędzia przyjął to co zeznawali w prokuraturze. Nieważne było to , że świadkowie byli pracownikami skarżącego, sędziowie nie mają pojęcia o bezrobociu w Polsce. Moim świadkiem była sąsiadka i jej zeznania sędziemu wydały się niewiarygodne, bo pewnie się przyjaźnimy. Sędzia wydał wyrok na podstawie własnej sugestii, a nie dowodów, bo ich było brak.

  6. Krzysiek pisze:

    Dawno temu była bardzo popularna piosenka „Cicha woda” … brzegi rwie.
    Zaczynam odnosić wrażenie, że powolutku, pomału, działanie SPnD oraz innych osób prowadzi do ucywilizowania zarówno straży wiejsko-gminnych jak i też samych sądów.
    http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,35640,16747242,Cofnal_samochod_o_3_metry_po_pijaku__Sad_go_uniewinnil.html#BoxSlotIMT
    Jak bowiem wytłumaczyć powyższy wyrok, który wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym ?
    A skoro sąd i prokuratura jednym głosem mówią, to policja wychodzi na „głuptoka”.
    Na efekty tej tresury długo czekać nie trzeba będzie….

  7. 31węzłowy Burke pisze:

    Wpisz w wyszukiwarkę : ” Skandal ! Policjanci kryją podpitego kolegę?”. Kapitalny film ekipy tv w Ostrowie Wlkp ! Czyli jak kolesie podejrzanego o promile polucjanta z drogówki bronią go przed ekipą tv . 31

    • Krzysiek pisze:

      Dla mnie najciekawszym fragmentem był moment, kiedy zdesperowany polucjant poszedł w poszukiwaniu „bezstronnego świadka”. Wybrał sobie słusznego wiekiem i posturą mężczyznę, który na propozycję zostania „bezstronnym świadkiem” odwrócił się był d…ą do „stróża prawa”, który z widoczną na filmie „beznadzieją” wracał do swego radiowozu – jak mawiają Anglicy – „My home is my castle” tak polscy polucjanci mawiają „mój radiowóz jest moją warownią” co było widać na filmie jak się w nim zamykali przed kamerzystą TV Ostrów.
      Tym razem się nie udało, bo jak już wielokrotnie pisałem, w polskim „wymiarze sprawiedliwości inaczej” najwyższą wartość dowodową ma „bezstronny świadek”.

      • BB pisze:

        Ilu Policjantów trzeba do przeprowadzenia kontroli trzeźwości?
        Czterech. Jeden obsługuje alkomat, drugi dmucha, trzeci zasłania okno a czwarty jest bezstronnym świadkiem.

  8. gizmo pisze:

    wg MSW w Polsce jest około 600 jednostek sm/g na temat ilu masz dane? 10? 20?
    całuski mysiu pysiu

  9. Tom2 pisze:

    „31 Ps. Przekręcanie nazw osobowych , nawet nicków, jest dobitnym przykładem na Twoje resortowe korzenie i potwierdza tezę o waszym zdziczeniu .”- Szanowny Panie jak można to skomentować, w kontekście mojej wypowiedzi? Może przypowieść o Kalim byłaby tu właściwa. Bo chyba nie muszę wybierać co ciekawszych cytatów z komentarzy użytkowników – 31węzłowy Burke o raz Krzysiek

    • Krzysiek pisze:

      A wybieraj Waść co ciekawsze cytaty z moich komentarzy – wszak vox populi, vox deus…

      • gizmo pisze:

        (…)
        „Vox populi vox dei” a nie „vox populi vox deus” i ty mały krzysio oczekujesz merytorycznych dyskusji jak nawet prostej łacińskiej sentencji nie potrafisz poprawnie napisać …

  10. gizmo pisze:

    (…) nie liczę na publikację mojego komentarza, bo i w tak prześwietnym towarzystwie „swołoczy” nie uchodzi by inteligentnego człowieka cytować.
    (…) Według sprawdzonych danych tzw. emerytów jest w sg/m nie więcej niż 30 % ale burek jak to u was (…) wie lepiej hauhau
    życzę wielu równie ciekawych wpisów, mnie dzięki temu rośnie zbiór cytatów z „printscreenami” aż przyjdzie czas, że zajmie się tym ten kto powinien 🙂

    • 31węzłowy Burke pisze:

      Kłamiesz jak ta słynna bura suka ( a i Twoje 30% to o 30% za dużo). Przeprowadzony test wykazuje że już prawie 100% stanowisk kierowniczych ( bo o kierownicze tu chodzi) jest obsadzonych przez emerytów z w/w służb. Co dziwne, te ” schorowane, wycieńczone” osoby przechodzące na resortową emeryturę w młodym wieku czyli ok. 40 , lądują na kierowniczych stołkach w SM, SG, albo w tzw. firmach ochroniarskich. I nagle ich stan zdrowia ulega gwałtownemu polepszeniu! W takich kurortach jak SM, SG jest to możliwe : nieróbstwo, chamstwo, nieprawdopodobna degeneracja , brak jakiejkolwiek odpowiedzialności. Znakomicie to ukazują choćby filmy TVBigos oraz Emil łowca radarów na TVNTurbo. A więc nie bredźcie towarzyszu Gizmo że ktoś was źle ocenia bo takie są fakty. Znów napiszę że redakcja tego forum poprosiła o przesłanie przykładów pozytywnych działań SM/SG ale do dziś żadnego tu nie ma. To macie towarzyszu Gizmo szansę , czekam z nadzieją . 31 Ps. Przekręcanie nazw osobowych , nawet nicków, jest dobitnym przykładem na Twoje resortowe korzenie i potwierdza tezę o waszym zdziczeniu .

    • Lubuszanin pisze:

      emerytow 30%, resortowych dzieci emerytow 30% , resortowych wnuków 30%.
      Razem 90%. Wszystko się zgadza.

  11. martucha pisze:

    Witam
    Zazwyczaj się tak tak dzieje gdy przychodzi znajomek(ITD, POLICJA, SW, WP, SM/SG) któregoś z komendantów z takim „Tomkiem” i wtedy szef każe pouczyć i zawsze tak jest więc Pan TOMEK jest albo powiązany z tymi służbami albo w nich pracuje 🙂 za ciekawostkę podam że NIGDY żaden komendant osobiście nie pouczyć w/w Panów sceduje to na swoich pracowników żeby w razie kontroli/nagrania/pomówienia zostać czystym 🙂

    • 31węzłowy Burke pisze:

      A może masz jakieś nowości we wiadomym temacie ? To podeślij, wiesz jak. Pozdrawiam.31

    • Tom2 pisze:

      Zostałem zdemaskowany. W dyskusji, którą podjąłem, liczyłem na to, że Szanowni dyskutanci no chociaż w 30% zgodzą się ze mną, że więcej pożytku w dyskusji przyniesie poruszanie kwestii merytorycznych, niż obrażanie innych. A tu masz rozsądny Krzysztof sprawę komendanta Czerska opisuje na podstawie przekazów medialnych. Proponowałbym nie traktować przekazów TVN i innych mediów jako 100% pewnik, że tak było. Użytkownik Martucha nie dyskutuje ze mną tylko wyciąga ad personam wniosek, że jestem albo funkcjonariuszem albo związany jestem z nimi. Ks. Tischner coś o prawdzie powiedział, to do mnie tyczy się to ostatnie „G…o prawda”, ale jak mam udowodnić przysłać zdjęcie, życiorys czy zaświadczenie z pracy. Mister węzłowy Burke gaworzy coś o prowokacji. Każdy ma swoje zdanie tylko, no właśnie – PS: co do języka używanego na tym Forum, to ma się w odniesieniu „do kultury” nijak w porównaniu do języka używanego „na co dzień” przez najwyższych urzędników państwowych, o czym cała Polska mogła się niedawno dowiedzieć. A przecież oni stanowią te „najlepsze z najlepszych polskich elit”…. i co dlatego w dyskusji o prawie na drodze mamy wylewać gnojowice kierując się językiem polityków? Powtarzam pytanie czy to ma przynieść poprawę bezpieczeństwa na drodze i jednocześnie poprawę prawa? Czekam na dalsze „merytoryczne” wypowiedzi. Serdecznie pozdrawiam. Użytkownik i czytelnik Tomek

      • 31węzłowy Burke pisze:

        Pech: komendant z Czerska już nie jest komendantem z powodu komedianctwa. Użytkownik Martucha doskonale wie o czym pisze i jest to pewnik. Co zaś do rzekomego obrażania SM/SG : na ok. 600 komendantów + kadry kierowniczej SM/SG w Polsce to aż ok. 95% są to emerytowani oficerowie MSW ( MO, SB, ZOMO itd) , LWP czyli ci co bronili socjalizmu ; z bronią w ręku zresztą . Można więc powiedzieć że ” zbrojne ręce partii”. Do tego doszli policjanci czyli dawni milicjanci. Tylko na samym dole są też ludzie nie związani z MSW i LWP czy policją którzy w szybkim czasie i tak się degenerują. I te zdegenerowane grupy , często przestępcze, mają oparcie w lokalnych strukturach mafii ,zwanej dla zmylenie społeczeństwa, wymiarem sprawiedliwości. Poszukaj w internecie , skala degeneracji w/w jest nie do opisania.31

  12. Tom2 pisze:

    Widzę, u wszystkich odpowiadających na moją wypowiedź, chęć udowodnienia mi, że działania dziennikarskie opisujące patologie istniejące w postępowaniu służb i wymiarze sprawiedliwości odnoszą skutek bardzo konkretny. Słuchajcie ja się z tym zgadzam, takie sprawy jak ta z lawetą czy dziwne orzeczenia sądu czy pozaprawne postępowanie policji i straży różnych maści powinny być pokazywane, opisywane, wyśmiewane itd. itp. Tylko czy używanie takiego języka – „Ktoś tę swołocz dopuścił do koryta . Może jest tak że jaki naród taka swołocz i odwrotnie ? 31” – wnosi jakieś pozytywne działanie? To taki cytat pierwszy z rzędu nie chciałbym wklejać innych bo po co. Co do mojego spotkania ze służbami. No miałem, miałem min. z mister Bulwanem – 61 km/h w Wierzchowie Czluchowskim, czy 21 w Białym Borze. Uważam te zdjęcia za objaw dziwnego zachowania straży bo to ja ani pirat ani prędkość nie była oszałamiająca, jeszcze do tego późnym popołudniem. Jednak nie staram się wybielając soje niecne uczynki wyzywać strażników od „srażników” policjantów od „polucjantów” czy komendanta Bulwana od……. Zawsze w kontaktach z policją, strażą miejsko gminą wina późniejszych działań jest obustronna. Pyskówki, jakieś chęci udowodnienia drugiej stronie, że to ja i tylko ja mam rację. Potem już leci i zapomina się o początku sprawy. Muszę wam powiedzieć, że moje sprawy zakończyły się polubownym zakończeniem /upomnieniem/ i sympatyczną rozmową ze strażnikami. To tyle mojego wpisu wynikającego z chęci wytłumaczenia przesłanek zabrania głosu w dyskusji. Pozdrawiam walczących o czystość działania prawa w Polsce niech wam nie zabraknie chęci. Tomek /działający w dziedzinie BRD/

    • 31węzłowy Burke pisze:

      Tom.2 . Cieniutka prowokacja, oj cieniutka. A podpieranie się Bulwanem herbu Gnojowica to ściema bo jego dokonania w dziedzinie nieprawdopodobnej głupoty zwanej bulwalizmem czy też bulwanokilometrem są powszechnie znane. Zresztą jego podwładnych też ; szczególnie tych z mięsnego…. A i Burak w tle…Mnie zaś osobiście to Bałwan ( były placowy na stacji benzynowej) najbardziej zaimponował gdy ścigał nieboszczyka za przekroczenie prędkości; Bałwan to ma fantazję…31

    • Krzysiek pisze:

      Szanowny Panie @Tom 2: język używany przez większość Komentujących jest adekwatny do spraw tu omawianych. Co się tyczy „swołoczy” to ona istnieje i ma się doskonale ponieważ stanowi fundament biurokracji i aparatu terroru tego państwa. Co do uzasadnienia nazwania polskich służb „swołoczą” to posłużę się przykładem niemieckim, bo wielokrotnie w moich wpisach powoływałem się na praktykę prawa niemieckiego:
      http://natemat.pl/107719,kon-zostal-zlapany-przez-fotoradar
      Niemieccy policjanci wyrzucili to zdjęcie do kosza, bo to jest OCZYWISTE !
      Oni mają poczucie ELEMENTARNEJ PRZYZWOITOŚCI, mimo, że „kawałów” na temat „zielonych” (czyli niemieckich policjantów) jest w Niemczech tyle samo co w Polsce, a może i więcej.
      Natomiast „srażnicy” z Czerska mając taką fotkę najpierw ustaliliby właściciela konia, a następnie zażądali od niego…. ujawnienia kierującego Volvo zasłoniętego przez konia ! I oczywiście usiłowali nałożyć mandat „za niewskazanie” ! Ewentualnie koń zostałby wezwany do obowiązkowego osobistego stawiennictwa przed srogim obliczem miejscowego komedianta SM oraz poddany przesłuchaniu „na okoliczność” przekroczenia dozwolonej prędkości o 9 km/h. Gdyby „odmawiał” zeznań, to komediant SM zapewne skierowałby wniosek do „sondu” o ukaranie konia.
      No bo skoro można było zidentyfikować rowerzystę z gaciami na łepetynie za przekroczenie prędkości, to jaki problem ze zidentyfikowaniem konia i dowaleniu mu mandatu ???!!!
      „Dura lex, sed lex”….
      Czy Pan @Tom2 rozumie już co dokładnie oznacza sformułowanie „swołocz” wobec polskich „polucjantów”, „bulwanowatych srażników” czy też „prokurwatorów” lub „sondów” – czy jeszcze trzeba bardziej dobitniej tłumaczyć ?!
      Jest chyba przecież jakaś granica ludzkiej przyzwoitości, której przekraczać NIE WOLNO ! Jednak SWOŁOCZ uważa, że JEJ WSZYSTKO WOLNO i mało tego, robi co chce, a swołocz w „prokurwatorniach” i „sondach” „zaklepuje” to, co swołocz polucyjna i srażnicza „ustali”.
      I na tym właśnie polega nasze polskie nieszczęście.
      PS: co do języka używanego na tym Forum, to ma się w odniesieniu „do kultury” nijak w porównaniu do języka używanego „na co dzień” przez najwyższych urzędników państwowych, o czym cała Polska mogła się niedawno dowiedzieć. A przecież oni stanowią te „najlepsze z najlepszych polskich elit”….

  13. 31węzłowy Burke pisze:

    Polecam : Auto Świat z 30 czerwca bo tam : ” Teraz każdy ma prawo dostać zdjęcie” czyli klęska połcia głupowatego prostaka . Oraz : „Okradli policjantów ” czy jak zbójom z CBŚ inni zbóje ukradli służbowy samochód. Oraz ” Z drogi śledzie sędzia jedzie” jak to tylko w stolicy przyłapali 25 prokuratorów i 48 sędziów na wykroczeniach drogowych( bezkarni przecież). A potem ci przestępcy ubierają swoje tużurki i ….karzą innych!!!! A w ” Motor” nr. 27 : ” Kasują fotoradary”. I na koniec z radyjka : Koledzy, na wlociku ….alfa z dwoma gejami ! Re : Ten jeden taki tłuściutki, okrąglutki, sam bym go przeleciał. Re : Ani się nie waż. Już jadę, Robert. 31

    • BB pisze:

      A tym czasem w Czersku, rżnięcia głupa ciąg dalszy. Tym razem w roli głównej komendant, wracający z urlopu.
      Co dziwne, wreszcie w TVN24 przedstawili sprawę tak jak powinni, czyli powiedzieli wprost, że sytuacja ta ma na celu zmuszenie do zapłaty celem powiększenia budżetu gminy bo skoro jest zdjęcie to ktoś musi zapłacić. A skoro nie udało się zlokalizować Duńczyka to koszty przerzucono na samochod jadący na lawecie.

    • Krzysiek pisze:

      Za PRL menelstwo rozładowywało wagony aby zarobić na flaszkę.
      Za III RP menelstwo jest zatrudnione w aparacie przymusu i terroru i efekty tego „zatrudnienia” widać i czuć….

      • 3węzłowy Burke pisze:

        Ktoś tę swołocz dopuścił do koryta . Może jest tak że jaki naród taka swołocz i odwrotnie ? 31

        • Tom2 pisze:

          Czy w tym krytykanctwie Szanowni dyskutanci, nie posunęliście się odrobinę za daleko? Te wasze napastliwe komentarze dotyczące SM, Policji, Sądów wszelkiej maści są już nudne i chyba nie działają zbyt dobrze na rzecz podnoszenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. wypowiedzi o tej swołoczy i narodzie jakoś nie mogę zrozumieć. Ponadto obrażani chyba raczej nie czytają waszych wypowiedzi, jakoś nie mogę wyobrazić sobie sędziego który koryguje swoje działania na podstawie infantylnie krytycznych tekstów.

          • BB pisze:

            Zrozumiesz jak będzie Ci dane zetknąć sie na gruncie PoRD z tą zorganizowaną grupą przestępczą. Facet z samochodem na lawecie pewnie miesiąc temu myślał tak jak Ty. Widząc wezwanie do sądu za niewskazanie ducha, raczej zmienił zdanie. Zmienili zdanie też ludzie karani bezprawnie ]brak homologacji, złe ustawienie foto, mierzenie w szkodliwych warunkach pomiaru, karanie za coś czego sie nie zrobiło]. OGlądając w telewizji i internecie bezkarność piratów drogowych w mundurach, również logicznie myślący człowiek zmieni zdanie. Przykładów potwierdzających tezy o swołoczy, zomo i ustawianiu wyroków sadów jest milion. Po prostu w Twoim przypadku, Twoja osobowość wymaga osobistego przejechania sie na „organach pilnujacych bezpieczeństwa” i „wymiarze sprawiedliwości”.

            Wówczas zmienisz zdanie.

          • 31węzłowy Burke pisze:

            A czytają …I korygują swoje postępowania …i to jak . Nawet na skrajnie inne. Albowiem internet i przekaziory mają piekielną siłę rażenia . Ten portal takoż bo nikt z wymienionych przez Ciebie „orłów” nie chce być tu gwiazdą. I w przekaziorach też. Widzimy jak reagują w/w na widok kamery, mikrofonu a nawet zwykłego dyktafonu czy notatnika i długopisu w ręku . Swego czasu redakcja ogłosiła konkurs na zacnego z w/w formacji . I co ? Ano nic, żadnych kandydatur. Może wiesz dlaczego ? Jeśli założysz że w w/w formacjach działają degeneraci i ułożone prostytutki spijające to co płynie z ust ich zwierzchników to niewiele się pomylisz, niestety. Są też bardzo nieliczne wyjątki ale ich nie podamy bo można im tym tylko zaszkodzić. 31

          • Lubuszanin pisze:

            Bardzo przepraszam, mój post to krytyka konstruktywna a nie krytykanctwo, bowiem konstrukcja mojej krytyki opiera się na obśmianiu absurdu.

            A propos, właśnie odtrąbiono sukces fotoradarowego tsunami. Podobno fotoradary robią mniej fotek.
            Sęk jednak w tym, że wypadkowość i śmiertelność w stosunku do 2013 jest wyższa o 10%.

          • Krzysiek pisze:

            Krytyka organów wymiaru sprawiedliwości i służb powołanych do zapewnienia BRD nie wynika z żadnego „krytykanctwa” i „napastliwości” dyskutantów lecz jest każdorazowo uzasadniona konkretnymi zachowaniami konkretnych urzędników czy funkcjonariuszy. Gdyby prawo w Polsce spełniało warunki racjonalności i sprawiedliwości oraz realizujący je funkcjonariusze działali zgodnie z duchem nawet tegoż prawa, to prawdopodobnie nie byłoby potrzeby powołania do życia SPnD. I nikt by takich komentarzy nie pisał, bo nie byłoby powodów, aby te wszystkie felietony i komentarze pisać.
            Jest oczywistym, że większość jak nie wszyscy „obrażani” nie czytają ani tych tekstów, ani tych komentarzy i oczywiście nie korygują swoich nagannych działań, bo im wszystkim się wydaje, że są PONAD społeczeństwem, PONAD zwykłym człowiekiem, którego można bezkarnie oskarżyć i skazać. To jest właśnie arogancja władzy, która w ostateczności prowadzi nawet do rewolucji. Działania SPnD odnoszą jednak skutek, bo kropla drąży skałę…..

  14. 31węzłowy Burke pisze:

    Ps. Bo niczego tak się nie boi tzw. sond jak castingu na You Tube, publiczności czy mediów. A na widok kamery dostają rozwolnienia czy idą na L-4. 31

  15. ella pisze:

    czy ktoś zna przypadek, że w kolizji samochód sprawcy nie ma żadnego śladu kontaktu z innym pojazdem na karoserii a uderzony ma liczne ślady w tym wgniecenia na kilka cm, złamaną listwę, pogniecioną i porysowaną karoserie itp. Przy czym uderzający jest rozsypującym się autkiem w plastikowej obudowie.
    Sędzia stwierdziła, że to jest możliwe i w związku z tym doszło do kolizji między samochodami. czy ktoś słyszał o apelacji wniesionej ze względu na sprzeczność z III zasadą dynamiki Newtona?

    • redakcja pisze:

      Nic nie rozumiesz. Sędzia ma prawo ustalić stan faktyczny jaki chce. Nawet wbrew zasadom fizyki. Apelcaja zostanie oddalona.

    • Re Ella pisze:

      Jeśli jesteś przekonana że masz rację to walcz ! Pisz apelację, na rozprawę zaproś sąsiadów, rodzinę, lokalne media, nagrywaj , poradź się prawnika. albowiem tu o Ciebie chodzi, Twoje nazwisko i szacunek dla samej siebie. Zeskanuj dokumenty, prześlij do Stowarzyszenia Prawo na Drodze i poproś o radę. Jestem przekonany że Tobie, jak zresztą innym , na pewno takiej porady udzielą. Nigdy się nie poddawaj . Pozdrawiam.31

    • Krzysiek pisze:

      Ja znam taki przypadek i jest to zgodne z III zasadą dynamiki Newtona. Z opisu uszkodzeń wynika, że „sprawca” trafił prostopadle „poszkodowanego”, u którego powstały wgniecenia na kilka cm, złamana została listwa (najprawdopodobniej na drzwiach) , blacha drzwi pognieciona i porysowana. Przypadek mi znany polegał na tym, że kierowca Fiata 125p wymusił pierwszeństwo na jadącym prawidłowo kierowcy Golfa II poprzez wyjechanie z drogi podporządkowanej z pozycji niewidocznej dla kierowcy Golfa, bo Fiat był zasłonięty przez autobus przegubowy skręcający w prawo w drogę podporządkowaną i nie mogąc w tę wąską drogę skręcić kierowca autobusu dał znak kierowcy Fiata, aby ten zrobił mu miejsce wjeżdżając na skrzyżowanie bez upewnienia się czy lewym pasem ktokolwiek jedzie ! Kierowca Golfa instynktownie zaczął hamować i na dosłownie kilka metrów przed nim nagle sprzed autobusu wyskoczył mu biały Fiat 125p ! Mając już nogę na hamulcu kierowca Golfa wykonał jedyny możliwy manewr dający szansę na uniknięcie kolizji czyli hamowanie pełną siłą na raz ! Hamowanie okazało się skuteczne na tyle, że Golf wytracił prędkość PRAWIE do zera, ale do kolizji doszło z prędkością już tak minimalną, że zapewne około 5 km/h. Skutki tej kolizji były następujące:
      Fiat 125p – wgniecione na blisko 10 cm lewe przednie i tylne drzwi (kierowca miał kłopot je otworzyć, aby wyjść), miejscami zdarty biały lakier.
      Golf II – brak jakichkolwiek trwałych uszkodzeń przedniego zderzaka, żadnych rys na nim, jedynie kilka okruchów białego lakieru z Fiata oraz odchylone do tyłu reflektory przeciwmgielne umieszczone na zderzaku – pozostały nieuszkodzone, bo mocowanie było na przegubach, błotniki przednie bez jakichkolwiek śladów kolizji.
      W tym konkretnym przypadku pozostała energia kinetyczna Golfa została zrównoważona pracą wykonaną na odkształcenie karoserii Fiata. Wytrzymałość zderzaka Golfa była na tyle duża, że siła reakcji pochodząca od Fiata nie była w stanie go trwale uszkodzić i zderzak ten zapewne w czasie trwania kolizji odkształcił się w zakresie swojej sprężystości bez powstania jednak żadnych zniszczeń. Wytrzymałość płaskiej blachy drzwi Fiata była z kolei tak niewielka w stosunku do zderzaka Golfa, że ten dokonał trwałego przesunięcia tej blachy powodując jej trwałe uszkodzenie, gdyż sprężystość tej blachy nie była w stanie zamortyzować bez uszczerbku tego uderzenia.
      Jak widać, takie zdarzenie jest nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie możliwe, ale ma miejsce wyjątkowo rzadko, gdy spełnione zostaną dodatkowe warunki. Jeśli przykładowo na przejeździe kolejowym jadąca z prędkością nawet tylko 0,1 km/h lokomotywa „draśnie” jakiś samochód zderzakiem, to nie potrzeba wielkiej wyobraźni, aby przewidzieć jakie ślady zostaną na zderzaku lokomotywy, a co zostanie z karoserii samochodu. I wszystko zgodnie z prawami natury oraz wiedzą techniczną.
      W opisanym przypadku obaj kierowcy załatwili sprawę tej kolizji między sobą bez wzywania policji, przy czym kierowca Fiata zapłacił „odszkodowanie” kierowcy Golfa. Bo faktycznym sprawcą kolizji był kierowca Fiata, który wymusił pierwszeństwo na Golfie, a jednocześnie został „poszkodowanym”, gdyż to jego auto zostało uszkodzone.
      W Twoim przypadku uderzający samochód miał karoserię tworzywową, co nie oznacza, że „szklaną”. Jeśli uszkodzenia drugiego pojazdu nie powstały na skutek jego zderzenia z inną przeszkodą np, jeśli jego kierowca chcąc uniknąć zderzenia, nie uderzył w cokolwiek innego niż samochód „sprawcy”, no to do ich kolizji musiało dojść, bo przecież same z siebie te uszkodzenia nie powstały.
      Kluczowe jest zatem ustalenie stanu faktycznego co do przyczyny powstania sytuacji kolizyjnej, bo ta przyczyna determinuje winę jednego lub obu kierowców.
      Sądy mają największe problemy właśnie z ustaleniem stanu faktycznego, gdyż w większości przypadków kolizji i wypadków drogowych relacje uczestników i świadków są rozbieżne. Sąd w takiej sytuacji „ustala stan faktyczny” dostosowując go do zeznań strony uznanej przez policję za „pokrzywdzoną”, co samo w sobie jest już STRONNICZOŚCIĄ. Ani policja, ani sądy nie uznają sytuacji, gdy „poszkodowany” sam jest winny powstania kolizji czy wypadku, co samo w sobie stanowi dowód na ograniczoność umysłową policjantów i sędziów ! Jeśli na dodatek powołany w sprawie biegły sądowy „czuje swoją powinność” wobec sądu czy organu go powołującego, no to wtedy bez najmniejszego problemu można z faktycznego sprawcy zrobić wielce „niewinną” i „bardzo poszkodowaną” ofiarę. Taka sytuacja spotkała mnie osobiście co już na tych łamach opisałem. Ale polski sąd z definicji nie bawi się w żadne ustalanie stanu faktycznego zgodnego z prawdą materialną, bo to zwyczajnie przerasta jego zdolności umysłowe ! Dostaje od policji jak na tacy winnego i go skazuje, bo nie jest ważna żadna sprawiedliwość, tylko system wymaga od sędziego wyroku i taki wyrok on wydaje. Apelacja nic nie zmienia, bo zarzut apelacyjny w postaci ” błędnego ustalenia stanu faktycznego” jest przez równie „rozwiniętych umysłowo” sędziów SO oddalany !
      W ten właśnie sposób polskie sądy ustalają „stany faktyczne”, które po dokładnej i szczegółowej analizie NIE MOGŁY ZAISTNIEĆ ! A zaistniały, bo w sprawie był świadek lub świadkowie, którzy zeznali, że coś widzieli, gdy tak naprawdę NIC NIE WIDZIELI, tylko sobie ubzdurali, bo chcieli „zaistnieć”, bądź mieli w tym „interes”….
      W polskim sądownictwie zeznanie świadka, szczególnie „bezstronnego” czyli teoretycznie przypadkowego MA NAJWYŻSZĄ WARTOŚĆ DOWODOWĄ ! Nawet jak taki świadek opowiada bzdury, czy wręcz kłamie i to kłamstwo zostaje nawet udowodnione, to sąd i tak wierzy świadkowi, bo ten „mógł się pomylić, albo czegoś dobrze nie widzieć, bo sytuacja była dynamiczna” – ale to nie znaczy, że świadek jest niewiarygodny ! Jest to kolejna STRONNICZOŚĆ sądu. Podobnie zeznania uznanego za poszkodowanego są przez sąd traktowane jako wiarygodne nawet wtedy, gdy oskarżony kłamie w swoich zeznaniach. Reakcja sądu jest taka sama jak wyżej w przypadku „bezstronnego świadka”.
      Tak więc na Twoje pytanie odpowiadam: powoływanie się w apelacji na III zasadę dynamiki Newtona nie ma najmniejszego sensu, bo gdyby nawet sędziowie SO zaznajomili się z nią w Wikipedii, to i tak do końca życia tej zasady nie zrozumieją, nie mówiąc już nawet o jej zastosowaniu do ustalenia stanu faktycznego. To po pierwsze..
      A po drugie – jak wynika z moich wywodów i doświadczenia życiowego – jeśli nie masz swojego „bezstronnego świadka”, to nawet nie składaj apelacji, bo poniesiesz niepotrzebne koszta.
      To jest dokładnie tak, jak w pewnej anegdocie – klient przychodzi do adwokata i pyta, czy ma w sprawie przedstawić świadków ? A adwokat odpowiada: nie potrzeba, mam swoich, sprawdzonych !:)

      • Krzysiek pisze:

        Errata:
        zamiast: „Podobnie zeznania uznanego za poszkodowanego są przez sąd traktowane jako wiarygodne nawet wtedy, gdy oskarżony kłamie w swoich zeznaniach”
        powinno być:
        „Podobnie zeznania uznanego za poszkodowanego są przez sąd traktowane jako wiarygodne nawet wtedy, gdy POSZKODOWANY kłamie w swoich zeznaniach”

  16. Sławek pisze:

    Z własnego doświadczenia niestety potwierdzam wszystkie tezy zawarte w artykule.
    Jestem na etapie pisania apelacji od wyroku SR w sprawie z art 92a kw w którym to zostałem uznany winnym popełnienia w/w wykroczenia. Jednakże na miejscu zdarzenia policja nie była w stanie wykazać mi że pomiar prędkości należy do mojego pojazdu, gdyż, jak się okazało, urządzenie nie identyfikuje jednoznacznie sprawcy wykroczenia więc jest de facto niezgodne z Rozporządzeniem Ministra gospodarki z 9. listopada 2007r., co skutkuje (a właściwie powinno skutkować) stwierdzeniem poświadczenia nieprawdy w dokumencie legalizacji gdzie czytamy że, cytuję: „W wyniku sprawdzenia stwierdzono, że ww. przyrząd pomiarowy spełnia wymagania.”. Jednym zdaniem: ręce opadają… ale poddanie się w walce nie wchodzi w rachubę w związku z tym pojawiają się następujące pytania:
    Czy domniemanie niewinności, zasada równości stron oraz zasada Trajana mają swoje odniesienie w Konstytucji? Jeśli tak czy można się na nie powołać w apelacji od wyroku SR? Czy mogę wykorzystać artykuł zamieszczony na stronie jako ramę do budowy apelacji od w/w wyroku?
    Pozdrawiam

    • deV pisze:

      Oczywiście można w apelacji pisać co się chce, przy czym sugestia by argumenty o charakterze prawniczym napisać na 1 stronie czcionką 20 a potem dopiero można snuć wywody.

      Wskazanie artykułu (najlepiej dołączyć wydruk bo nikomu nie będzie się chciało przepisywać długiego linka) daje szansę na to, że jakiś sędzia trochę nad sprawą pomyśli. Niestety zdarzają się przypadki, że sędzia W OGÓLE nie czyta akt, na rozprawę apelacyjną na wokandzie przewidziane jest 5 minut a śpiąca lala milicjant jako przedstawiciel oskarżyciela nawet okładki na oczy nie widział tylko przytakuje sędziemu.

      Więc dopóki nie będziesz z dobrym adwokatem, który nie da się spławić i z publicznością która uwieczni całe zajście to raczej nie ma szans na cokolwiek prócz wyroku skazującego w rodzaju: „zeznania funkcjonariuszy są spójne i logiczne, wina nie budzi wątpliwości a wyjaśnienia obwinionego są niewiarygodne bo stanowią jego linię obrony” (ostatnio widziałem to zdanie rozpisane w uzasadnieniu na 2 strony A4 – niezrównane mistrzostwo wodolejstwa – bez najmniejszego merytorycznego odniesienia się do zarzutów apelacji).

      Jak to jeden z sędziów powiedział onegdaj do skazanego:
      „Panie, 300 zł? O co w ogóle Panu chodzi?”

    • Krzysiek pisze:

      Drogi Sławku ! Wymienione przez Ciebie zasady są polskim sędziom nieznane. W momencie nominacji na sędziego natychmiast ulatują z ich malutkich móżdżków, a jakakolwiek wzmianka o tych zasadach wywołuje u nich złość i chęć szczerą „dowalenia laikowi prawniczemu”, za jakich mają swoich podsądnych.
      Przykro to powiedzieć, ale COKOLWIEK napiszesz w apelacji to i tak nie będzie miało żadnego znaczenia. Bo wyrok już zapadł w SR, a SO go tylko potwierdzi.

  17. Sławek pisze:

    Witam!

    Czy sąd może wydać wyrok w postępowaniu nakazowym gdy wystawiony jest wniosek o ukaranie w trybie zwyczajnym?

    pozdrawiam
    Sławek

    • redakcja pisze:

      Art. 60 par. 1 pkt 7 kpw:
      „Prezes Sądu, po wszczęciu postępownaia, kieruje sprawę na posiedzenie, jeżeli:
      (…)
      7) zachodzi mozliwość wydania wyroku nakazowego”.

  18. tylka pisze:

    Witam, czytam i analizuje, od przeszło pół roku samotnie walczę z Policją za niesłusznie wystawiony mandat którego nie przyjęłam. No i dobrze zrobiłam, wygrałam sprawę sędzia praktycznie doprowadziła Policjanta do załamania nerwowego wykazując jego niekompetencje, ja spostrzegłam to już w chwili zatrzymania. Mimo wygranej i poświadczenia prawdy przez drugiego obecnego na miejscu strażnika granicznego Policja złożył apelacje i znów czeka mnie pielgrzymka do Białegostoku. Jak to długo jeszcze będzie się ciągnąć, mam już dość choć nie braknie mi energii aby do końca bronić prawdy. Na czym polega rozprawa apelacyjna, jak się przygotować, czy ktoś już przez to przechodził? Proszę o pomoc

    • Krzysiek pisze:

      Na 90% w apelacji wyrok się ostanie, czyli będziesz niewinna. Jesteś w bez porównania lepszej sytuacji niż byłem ja, bo mnie SR skazał, więc miałem tylko 10% szans na wygranie apelacji (tak mówi statystyka).
      Twoim przeciwnikiem jest natomiast tylko policjant, nawet nie prokurwator, więc najprawdopodobniej będzie sobie mógł co najwyżej ogonem ze złości pomachać:)
      Ponadto ta sędzina z SR, co to zmaltretowała psychicznie misiaczka, ma koleżanki w SO, gdzie trafi jego apelacja. To on w piśmie apelacyjnym postawi zarzuty do uzasadnienia wyroku sporządzonego przez sędzinę z SR. SO natomiast rozpatrzy sprawę za zamkniętymi drzwiami, na rozprawie apelacyjnej wysłucha skarżącego (lub jego adwokata), poprosi Ciebie o wygłoszenie swojej opinii i/lub uwag do apelacji oraz … najprawdopodobniej po krótkiej przerwie wyda wyrok ….oddalający apelację „jako oczywiście bezzasadną, gdyż sąd I instancji z należytą starannością rozpatrzył sprawę, a zarzuty skarżącego są w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszej wątpliwości bezzasadne”.
      W sytuacji odwrotnej, czyli gdybyś Ty została w SR skazana i walczyła dalej w apelacji przed SO sprawy potoczyłyby się dokładnie tak samo, z tą różnicą, że to Ty złożyłabyś apelację, ale wyrok utrzymujący Twoje skazanie uzasadniony były DOKŁADNIE taką samą formułką jak wyżej napisałem.
      Eh, szczęściara z Ciebie 🙂

  19. 31węzłowy Burke pisze:

    A w „Auto Świat” z 19.maj br. ” ” Pijacy i piraci w policji. Są bezkarni i beztroscy”. A psy szczekają że narkotyki i anaboliki również ….31

  20. Rafał pisze:

    Witam,
    niestety muszę sie zgodzić z autorem. Występowałem przed sądem jako oskarżony w sprawie Iskry1. Sąd skazał mnie, otrzymałem uzasadnienie wyroku w którym sędzia stwierdził, ze nie dał wiary w moje zeznania, nie uwierzył też świadkowi obrony, czyli mojej żonie.
    sąd uznał , że Iskra1 posiada możliwość identyfikacji pojazdu, zresztą w wyroku wielkokrotnie jest napisana nieprawda, lub inaczej prawda sędziego nie znajdująca potwierdzenia w instrukcji obsługi miernika 🙂 Sędzia stwierdził , że mataczyłem bo stwierdziłem ,że jechałem jako pierwszy w kolumnie pojazdów w której odstęp między pojazdami sięgał 20 metrów – no przecież w kolumnie pojazdów nie ma odstępów I przecież miałem ograniczone pole widzenia przez inne pojazdy , nie wziął pod uwagę , ze jechałem pierwszy. Sędzia też nie wziął pod uwagę , że policjant nie umiał obsługiwać miernika, nie wiedział nawet czyją prędkość w kolumnie pojazdów pokazuje miernik.
    Noszę sie z myslą o apelacji ale boje się kosztów w przypadku przegranej. Wyczytałem, ze w przypadku przegranej pokrywam koszty reprezentacji procesowej strony przeciwnej oraz koszty postępowania. Jeżeli jest to prawdą to koszty mogą wynieść kilka tysięcy złotych czy ktoś może potwierdzić , że mogą być aż tak wysokie koszty apelacji?

    • Admin pisze:

      Koszty sądowe, w przypadku złożenia apelacji wzrosną o 50 zł.
      Nie będzie żadnej reprezentacji procesowej. Policja nie korzysta z pełnomocników.
      Jednakże szanse wygrania przez Pana tego procesu oceniam na 1%.

      • Rafał pisze:

        Czyli, jeżeli sędzia uzasadniając wyrok opiera się na nieprawdziwych faktach takich jak możliwość identyfikacji pojazdu przez Iskrę, to nic się z tym nie da zrobić? Przecież to jest niezgodne ze stamen faktycznym?

        • Admin pisze:

          Drogi Kolego,
          Jesli sąd stwierdzi w prawomocnym wyroku, że Śłońce jest zielone, to nie da się z tym nic zrobić.

          • Rafał pisze:

            Cytując wielkiego poetę :”dziki kraj dzikie obyczaje „. Bardzo proszę Admina o informację w jaki sposób mogę zostać członkiem Stowarzyszenia, chciałbym pomóc innym dotkniętym polskim wymiarem niesprawiedliwości choćby poprzez uczestnictwo w sprawach sądowych jako widz.

          • pioter pisze:

            Ja bym apelował. W okręgowych zdarza się, że ktoś z sędziów poważnie podchodzi do sprawy.

  21. konkluzja pisze:

    Wsiuna kundzia-
    – w todze
    widły ma-
    – sąd
    zabiła nimi psa –
    -ja
    bo jak wsiuna kundzia kce-
    – to wsiuna kundzia może

    a na drzewach zamiast liści-
    – w togach
    wisieć będą niezawiśli
    – z kamieniem w nogach.

  22. Krzysiek pisze:

    „Sądownictwo w naszym kraju to zorganizowana grupa przestępcza” – czyż potrzeba lepszego komentarza ?…
    Całość tutaj:
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,15905861,Byly_wicewojewoda_odmowil_przyjecia_odznaczenia_od.html#BoxWiadTxt

  23. Krzysiek pisze:

    Życie samo przynosi kolejne dowody na stosowanie wymienionych zasad przez polski system wymiaru sprawiedliwości inaczej. I tak w sprawach cywilnych obowiązuje jednakowo I zasada domniemania winy pozwanego, którą bezbłędnie stosuje E-sąd wydając wyroki bez badania jakichkolwiek dowodów, li tylko na podstawie pozwu:
    http://biznes.onet.pl/e-sad-wciaz-sadzi-bez-dowodow,18497,5634232,1,prasa-detal
    Już nawet dalej komentować mi się nie chce….

    • zenker pisze:

      Bo już nie liczy się sprawiedliwość tylko statystyka i ograniczanie kosztów funkcjonowania państwa za wszelką cenę, ale tylko tam, gdzie może cierpieć obywatel. Trzeba zaoszczędzić na spoty reklamujące UE, koncerty pseudoartystek typu „Madonna” oraz kolejne stadiony.
      http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,14706720,_Efekt_kryzysu___Polskie_sady_tona_w_sprawach.html

      A teraz spójrzmy w budżet państwa, czy tam zabezpieczono finansowanie tej nawały. Oczywiście, że nie. Tanie mięso psy jedzą….

      • Krzysiek pisze:

        Z treści linkowanego artykułu wynika, że te autostrady zostały zbudowane na koszt ich wykonawców, co to teraz biegają do sądów z niezapłaconymi fakturami. To w końcu Unia dała tę kasę na te autostrady czy nie dała ? A jak dała, to kto tę kasę zarąbał ???!!!
        Windykatorzy śpieszą się do e-sądów, bo te „zmiany w prawie” mają polegać na tym, że osoba czy instytucja składająca fałszywy pozew będzie odpowiadać za ten czyn karnie (jakby dotąd prawo nie widziało takich paragrafów …) oraz będzie musiała zapłacić, na rzecz skarbu państwa oczywiście, a nie na rzecz pokrzywdzonego, grzywnę bodajże 30 000 pln.
        Ci nasi ustawodawcy to jednak durnie do sześcianu – mogliby wpisać minimum 300 000 lub lepiej 3 miliony – przynajmniej państwo zaczęłoby wreszcie spłacać swoje długi, a nie tylko je rolować z coraz większymi odsetkami od odsetek.
        Co do wniosku autora artykułu odnośnie sądów okręgowych (apelacyjnych) to w niczym się nie różni od mojego z komentowanego tekstu. Napiszę jeszcze coś publicznie na tę okoliczność, bo nie wolno zamilczeć sprawy – IM na tym bardzo zależy, aby ICH łajdactwa nie ujrzała opinia publiczna !
        Ilość spraw sądowych narasta, bo społeczeństwo z jednej strony jest coraz bardziej świadome swych praw, ale z drugiej strony CAŁY SYSTEM FUNKCJONOWANIA PAŃSTWA, nie tylko samego wymiaru sprawiedliwości, generuje sam z siebie coraz większą liczbę spraw ZUPEŁNIE ZBĘDNYCH, a wynikających jedynie z chęci wyrolowania Obywatela przez urzędnika państwowego. W takich sądach pracy większość spraw stanowią zapewne odwołania Obywateli od decyzji urzędników ZUS, którzy w gnębieniu „ubezpieczonych” daleko prześcignęli nawet SM/SG w ich łowach fotoradarowych ! No i zgadnij koteczku, czyją stronę trzymają sędziowie „sądów zusowskich” ?…..

  24. Leszek Zakrzewicz pisze:

    Po przeczytaniu tego artykułu i uświadomieniu sobie w jakim kraju żyjemy – osoby o kryształowej uczciwości potrzebują pomocy psychologa – gdyż świadomość realiów i ich bezsilność biorą górę nad wypracowanym przez siebie, wymagającym wielu wyrzeczeń, stylem życia. Dlaczego część społeczeństwa jest sfrustrowana? Moim zdaniem m.in. dlatego, że musi znosić cierpienia psychiczne (najczęściej już na etapie postępowania mandatowego) za zachowania prawidłowe.
    Większość komentatorów jest przekonana, że za zachowaniem sędziów stoją lokalne układy z których sędziowie i prokuratorzy chronieni są przez immunitet. Jednak immunitet nie chroni wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, którzy piastują swoje funkcje z wyborów, a są przełożonymi strażników gminnych (miejskich).
    Proponuję zatem wdrożyć, stosowaną przez sędziów zasadę domniemania winy, do życia politycznego przez publikowanie nazwy partii, którą reprezentują wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast będący bezpośrednimi przełożonymi straży miejskich, w tym przełożonymi oskarżycieli publicznych tych formacji. Jestem przekonany, że przewodniczący (prezesi) partii prędzej niż prokurator, czy sędzia (art. 3 Kpow) wyegzekwują od swoich członków nienaganne zachowania podwładnych strażników.

    • Krzysiek pisze:

      Jak dotąd to chyba tylko burmistrz Szczecinka wkurzył się na swoich gamoni z SM i napisał list z przeprosinami do Pana Emila. W przypadku sędziów i prokuratorów lepsze będzie jednak permanentne publikowanie ich „osiągnięć” w postaci uzasadnień aktów oskarżenia czy wyroków oraz umorzeń postępowań. W tym środowisku też jest konkurencja i rywalizacja, więc jak na którego zbierze się odpowiednia ilość „donosów publicznych” to pozostali chętnie go wysiudają i dokooptują następnego do „rodziny”. Normalna rzecz w każdej mafii…

  25. 31węzłowy Burke pisze:

    Szanowny Krzysztofie ! Jeśli pozwolisz to : pióro Twoje wyborne i celnie opisujące istniejący stan rzeczy; niestety. A wniosek o badania okresowe sędziów, prokuratorów itd. a także okresowe badania przydatności do zawodu jest jak najbardziej zasadny. Jednak jest tu pewien haczyk : są też , lecz w mniejszości, w/w którzy wiedzą na czym polega ich służba społeczeństwu. To jak oddzielić plewy od ziarna ? Znam sędziego poczciwego lecz nie wymienię z nazwiska a to dlatego żeby go ” swoi” nie utopili …Pozdrawiam.31

    • Krzysiek pisze:

      Wątpię w skuteczność badań okresowych, nazwijmy je po imieniu – psychiatrycznych, bo doktorzy też nie w ciemię bici, a i kieszenie w fartuchach mają raczej na większe niż mniejsze koperty wyrychtowane. Problem nie leży też w psychiatrii ani w „przydatności do zawodu”, bo oni są super przydatni dla systemu i doskonale znają swą powinność. Oczywiście są Sędziowie, którzy są sprawiedliwi i nigdy nie uogólniałem moich tez na całe środowisko.
      Natomiast do oddzielenia ziarna od plew służy…wialnia:
      http://pl.wikipedia.org/wiki/Wialnia
      Trudno sobie wyobrazić, aby przepuszczać sędziów przez taką maszynę. Można sobie natomiast wyobrazić program komputerowy, który będzie analizował uzasadnienia wyroków sporządzane przez poszczególnych sędziów na okoliczność użytych sformułowań jednoznacznie kojarzonych z „nowomową” sędziowską. Liczne przykłady tej nowomowy zamieściłem w tekście. A przede wszystkim sala sądowa to nie kościół czy kaplica, żeby sędzia „wierzył” w to czy tamto ! Prawo nie opiera się na „wierze” w zeznania świadków, lecz na ANALIZIE FAKTÓW i ustaleniu stanu faktycznego zgodnego z prawdą materialną. A w moich uzasadnieniach jest tylko „wiarygodny” i „niewiarygodny” i tak w kółko Macieju. A GDZIE FAKTY ?!

      • chwalawszystkimdzielnym pisze:

        Wymiaru sprawiedliwości nie interesuje PRAWDA MATERIALNA. Im wcześniej obywatelu najjaśniejszej RP to zrozumiesz tym zdrowszy psychicznie pozostaniesz. I tak np. :
        W akcie oskarżenia w części dotyczącej okoliczności wypadku prokurator prezentuje subiektywną opinię SPRAWCY wypadku co do stanu pojazdu, którym kierował w chwili zdarzenia. Co istotne opinii SPRZECZNEJ z opiniami:
        1. pokrzywdzonej
        2. świadka zdarzenia ustalonego przez policję
        3. biegłego z zakresu rekonstrukcji w części dotyczącej !głównej! przyczyny wypadku
        oraz opiniami prawdopodobnie wszystkich, którzy widzieli ten pojazd po zdarzeniu. Wszystkich poza policją, która na tę okoliczność lansowała przed sądem tezy przeciwne.
        Z niezrozumiałych względów w akcie oskarżenia przytacza się więc opinię kłamiącego jak z nut oskarżonego oraz skompromitowanej policji. Zaprawdę powiadam Wam na trzeźwo nie sposób tego cyrku na kółkach ogarnąć. Ile razy kur%^ można prostować banany ?

        Obiektywne fakty przyjacielu, o które się tak upominasz poddane subiektywnej, arbitralnej ocenie wymiaru sprawiedliwości nie mają nic wspólnego z logiką dwuwartościową ani nawet trójwartościową Łukasiewicza ani nawet przepraszam za wyrażenie logiką gównianą. Logika wymiaru sprawiedliwości nie poddaje się kwantyfikacji… w tej materii nic nie jest mierzalne, policzalne ani obiektywne i wiesz co jest najgorsze ? Nic z tym nie zrobisz. Z Pareto uważaj. Porównanie 20/80 do Newton’owskiego ciążenia jest zdecydowanie zbyt daleko idące, poza tym zamiast 20/80 równie dobrze może być 15/85, 10/90 itp. Niestety 20/80 nie działa bezwzględnie. Ekonomia matematyczna i statystyka się kłania.

        • wolności nie dają za darmo pisze:

          A wszystkie te frustracje biorą swe źródło z dosłownego traktowania zapisów o równości wobec prawa, trójpodziale władzy, demokratycznym państwie prawnym, chronieniu obywateli i tak dalej. Na naszych ziemiach nie ma czegoś takiego co najmniej od wieku XVII. Face it.

          Władza jest zdobywana dla władzy – nie dla dobra ludzi. Dla jej ochrony budowany jest aparat „wymiaru sprawiedliwości” i „ochrony bezpieczeństwa publicznego”. Nie oczekujcie od tych służb niczego sprzecznego z interesem władzy. Nie po to władza im płaci.

          Nota bene warto sobie poczytać o początkach obecnych struktur prokuratorskich, sądowniczych, bezpieczniackich i milicyjnych z lat 1944-1950. Otwiera to oczy.

        • Krzysiek pisze:

          Skazywanie niewinnego i uniewinnianie winnego w praktyce niczym się nie różnią, bo oba procesy polegają na osądzaniu fikcji wynikającej z kłamstwa. W obu przypadkach mamy do czynienia z dokładnie tym samym mechanizmem i jednakową szkodą społeczną. Zresztą problem niesłusznych uniewinnień już poruszałem. Można nawet odnieść wrażenie, że zdecydowanie więcej winnych jest uniewinnianych, niż niewinnych…
          Policja, prokuratorzy i biegli sądowi mogą sobie pleść bzdury przeróżne – ale od tego jest sędzia, aby oddzielić ziarno od plew. Zamiast Sędziów mamy natomiast kolejne „małpy z brzytwą w ręku” i efekty są widoczne.
          Co do oceny „logiki wymiaru sprawiedliwości” to pełna zgoda. Profesor Wolniewicz twierdzi, że „polski system prawny obraża ludzkie poczucie sprawiedliwości””.
          Pareto nie jest oczywiście wyrocznią, ale jak 90% przychodów firmy generuje jeden klient, to prawdopodobieństwo plajty tej firmy w przypadku upadłości jego odbiorcy wynosi praktycznie 100%. Osobiście znam takie firmy i ich losy – prezesi ich nie znali widocznie zasady Pareto…Wartość tej zasady polega na tym, że jak cokolwiek odbiega od proporcji 20/80 to należy się temu przyjrzeć ze szczególną uwagą. W tym sensie oczywiście nie działa to bezwzględnie, bo nawet grawitacja w pewnej odległości od Ziemi przestaje działać. Ekonomii matematycznej i statystyki do sądów raczej bym nie wprowadzał, bo „statystycznie” pies i jego właściciel mają „średnio” trzy nogi i z tego „wniosku statystycznego” jakiś sędzia mógłby wyciągnąć wniosek, że i pies winien i jego właściciel mieć po trzy nogi. I skazać właściciela „za nie manie trzeciej nogi”, a psa : za posiadanie nogi nadliczbowej”. Ktoś powie : przecież to absurd ! Ale gdy w kodeksie pojawi się taki paragraf, to już nikomu do śmiechu nie będzie, a sąd „z całą powagą swojego majestatu” wyegzekwuje to „prawo”.
          A to, że „wymiaru sprawiedliwości” nie interesuje prawda materialna, to praktycznie w każdym moim poście piszę.

          • Sławek pisze:

            Z tymi „małpami z brzytwami w ręku” to się pozwolę nie zgodzić co do narzędzia… Ktoś już im tę brzytwę zabrał i dał w zamian kałacha.
            pozdrawiam
            Sławek

          • Lubuszanin pisze:

            W Bielsku Białej chcą likwidacji SM (zaleźli ludziom mocno za skórę choć ponoć radaru nie mają).
            Nie wiem czemu ale mnie natychmiast nasuneła się nowa definicja (administracyjna) „wolnego miasta”
            – miasto wolne od SM. 🙂

            http://www.bielsko.biala.pl/aktualnosci/27240/chca-likwidacji-strazy-miejskiej-foto

            Łatwo jednak nie bedzie ponieważ podczas zbierania podpisow w terenie przez inicjatorów akcji, strażnicy wyszli z kontrakcją i nałozyli mandat (bodaj 300 zł) za … nielegalne zbieranie podpisów. Za BB trzymamy kciuki

  26. zenker pisze:

    Bardzo chaotyczne i emocjonalne , dobrze by było zamieścić np. skany z akt całej sprawy z opisem poszczególnych wadliwości postępowania.

    • Krzysiek pisze:

      Emocje są wszędzie tam, gdzie jest ewidentna KRZYWDA ludzka – ta bohatera felietonu „Głupia sprawa” nieporównanie większa od mojej, jak i bardzo wielu osób niesłusznie skazanych za czyny, których nie popełnili. Te sprawy drastyczne, pokazywane często chociażby w programie „Państwo w państwie”, to jest zaledwie czubek góry lodowej ! Pod powierzchnią znajduje się cały ogrom spraw mniejszej wagi, jak choćby moja czy jej podobne, o takiej „drobnicy”, jak bezprawnie wystawione „głupie” mandaty na kilkadziesiąt złotych „ze śmiechu” nie wspominając. Jeśli dodamy jeszcze „przestępstwa” gospodarcze wydumane przez zmieniające się interpretacje „widzimisię” bezkarnych urzędników, to już mamy cały obraz polskiego „państwa prawa”. To nie jest wcale zaledwie 8% (czy wg innych źródeł nawet mniej, bo tylko 1,5%) uniewinnień. W tych 8 procentach uniewinnień są bowiem uniewinnienia niesłuszne, gdzie prym wiodą i decydują opinie biegłych lekarzy, ze słynną „pomrocznością jasną” na czele czy „chwilowym wylewem do mózgu w trakcie zdarzenia, którego jednak skutki całkowicie się cofnęły, nie pozostawiając w mózgu jakichkolwiek śladów” – taka opinia też „zmusiła” sąd do uniewinnienia sprawcy śmiertelnego wypadku ze względu na chwilową „niepoczytalność” w czasie zdarzenia. Jak widać nie tylko oskarżeni „manipulują” dowodami , sędziowie są w tym jeszcze „lepsi”…
      Śmiało można oszacować liczbę błędnych oskarżeń i skazań na około 20%, bo prawo Pareto działa bezwzględnie, tak jak grawitacja. Czyli w prawidłowo funkcjonującym wymiarze sprawiedliwości, stosującym kodeksowe zasady gwarancji procesowych, wyroków uniewinniających powinno być co najmniej 20%.
      Z pozornego chaosu, który mi Pan zarzuca ( być może – ale czy na pewno ?) wyłania się uporządkowany i zdefiniowany obraz funkcjonowania najważniejszej władzy w państwie, gdyż to właśnie Wymiar Sprawiedliwości pisany dużymi literami jest gwarantem praworządności i sprawiedliwości. Jest to władza, która ma być rzeczywiście niezawisła od dwóch pozostałych, bo zarówno ustawodawcy jak i rządzący również pod nią podlegają, a nawet sami funkcjonariusze władzy sądowniczej też mogą być i są często osądzani. Mój tekst jest właśnie takim osądem obywatelskim dokonanym na podstawie autentycznych spraw. Czy ja, jako Obywatel (jeszcze) tego państwa nie mam prawa oceny władzy sądowniczej ? Przecież te prawa są zapisane w Konstytucji, której niestety, władza sądownicza nie uznaje, a jak uznaje, to „po uważaniu”.
      Sformułowane i udowodnione zasady stosowane przez sędziów w zależności od stopnia przekonania sędziego o winie oskarżonego, stopnia jego stronniczości w ocenie zeznań świadków i wyjaśnień oskarżonego, a wreszcie od jego zdolności do prawidłowego ustalenia stanu faktycznego zgodnego z prawdą materialną prowadzą do różnych efektów końcowych w postaci różnych wyroków. I zapewne tam, gdzie ustalenie stanu faktycznego nie jest trudne, sprawca przyznaje się do winy lub dowody materialne świadczą o jego winie, to skazanie z reguły jest słuszne tylko wysokość wyroku może budzić wątpliwości zarówno w jedną jak i w drugą stronę. Kiedy jednak oskarżony jest pewny swojej niewinności, a mieć w tej kwestii absolutną pewność jest bardzo łatwo, w sytuacji gdy oskarżenie jest fikcją i przedstawia zdarzenie, które nie miało miejsca. Fałszywie oskarżony doskonale wie bowiem, jaka jest prawda materialna. Ale jeśli trafi przed oblicze sędziego stosującego opisane zasady, to nie ma najmniejszych szans na udowodnienie swojej niewinności ! Jedno jest absolutnie pewne – jeśli sędzia stosuje opisane zasady, a w szczególności drugą czyli gdy jest STRONNICZY w ocenie osobowego materiału dowodowego, to nie ma absolutnie żadnych szans na ustalenie prawdy o osądzanym zdarzeniu. Czyli de facto sądzona jest FIKCJA, a właściwie KŁAMSTWO, bo dowody materialne, które w mniejszym lub większym stopniu występują w każdej sprawie zawsze prowadzą do ustalenia prawdy. Przykładem liczne uniewinnienia osób skazanych za morderstwo w różnych krajach świata, gdzie wykonane po latach proste badanie DNA w „banalny” sposób udowadniało niewinność osoby skazanej. Natomiast KŁAMSTWO zawsze jest związane z człowiekiem, jak choćby takim, który po latach przyznał się z rozbrajającą szczerością, że świadomie fałszywie zeznał w sądzie ( i wysłał za kratki niewinnego człowieka) , bo jak sam tłumaczył :”Myślałem, że sąd nie uwierzy w moje kłamstwo, bo tak grubymi nićmi było szyte”. Zadziwiająca szczerość jakże wymownie świadcząca … o sędziach, którzy w kto kłamstwo uwierzyli. A uwierzyli, bo właśnie to kłamstwo było im potrzebne do skazania – w tym rzecz ! Nawet gdy dowody materialne zostaną spreparowane, to zawsze za tym stoi konkretny człowiek, który ma konkretny cel w tym co robi. I z prawdą jego działanie nie ma nic wspólnego.
      Życzę Panu, aby NIGDY nie miał Pan okazji znaleźć się w sytuacji, w jakiej znajdują się osoby niesłusznie oskarżone i skazane. Natomiast sędziom, którzy tak procesują i wyrokują bardzo by się to doświadczenie przydało. Może wtedy ledwo 30-letnia sędzina nie ośmieszałaby się swoimi „zasadami doświadczenia życiowego”, którego nawet nie zdążyła jeszcze posmakować.
      W ramach aplikacji sędziowskiej kandydaci na sędziów powinni obowiązkowo brać udział w „grze” sytuacyjnej i po kolei być fałszywie oskarżani i sądzeni zgodnie z opisanymi zasadami. Po oczywistym wyroku skazującym, w ramach tych ćwiczeń, powinni przyjechać „kominiarze”, zabrać „skazańca” w pozycji „na Małysza” i wrzucić „szkoleniowo” do ciemnego lochu, chociażby na godzinę. Może wtedy mieliby jakieś „doświadczenie życiowe” i NIE CZYNILI DRUGIEMU CO IM NIEMIŁE.
      Akta sprawy można zawsze przeglądać w czytelni sądowej, natomiast ich publikacja nie jest do niczego potrzebna, a nawet niewskazana, gdyż w żadnych aktach nie ma wszystkiego, co być powinno, a jest zbyt wiele jest informacji fałszywych. A wtedy ktoś z klapkami na oczach może próbować z FAŁSZU wyciągać PRAWDĘ, jak ta rzeczniczka prokuratury, która już po uniewinnieniu i uwolnieniu bohatera z „Głupiej sprawy” kolejny raz poszła by z tymi „dowodami” do sądu i skarżyła, bo tak jej te „dowody”, a raczej fałszywy świadek mówią.
      Pozdrawiam
      Krzysiek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *