Prokurator Prokuratury Rejonowej w Puławach Ziemowit Sułek wydał postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie sfingowanych pomiarów trzeźwości pijanego traktorzysty, sfałszowania protokołów badania trzeźwości oraz czynów mających charakter poplecznictwa, których dopuścili się funkcjonariusze Policji z Annopola i Kraśnika. Prokurator nie wykonał żadnych czynności śledczych a w uzasadnieniu postanowienia nie odniósł się ani jednym słowem do najpoważniejszych zarzutów. Stowarzyszenie Prawo na Drodze złożyło zażalenie do Sądu Rejonowego w Kraśniku. Poniżej publikujemy pełny tekst prokuratorskiego postanowienia oraz pełny tekst zażalenia na to postanowienie.
- Tekst postanowienia o odmowie wszczęcia śledztwa – w pliku pdf
2. Tekst zażalenia na postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa – w pliku pdf
3. O sprawie pisaliśmy kilkakrotnie. Oto linki:
4. Prokurator Ziemowit Sułek – ekspert Prokuratury Okręgowej w Lublinie od spraw przeciwko policjantom
Dziwnym trafem sprawy przeciwko policjantom z Okręgu Lubelskiego trafiają do prokuratora Ziemowita Sułka z Puław.
To on odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie bandyckiej interwencji policjantów z Kraśnika nagłośnionej przez Magazyn Ekspresu Reporterów:
To on odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie nagłośnionej przez TYP Powiśle:
Natomiast, gdy prokurator Sułek poweźmie informację, że w czasie interwencji jakiś policjant został „znieważony” – gotów jest przesłuchać nawet 70 świadków
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,4874790.html
W temacie „sądy”:
https://www.youtube.com/watch?v=7UzmA2bLkBk
Nie jestem w stanie odszukać sygnatury akt, nie znam nikogo z Wrocławia kto by znał układy.
Ta sprawa potężnie śmierdzi. O tym że we Wrocławskich sądach dzieją się cuda słyszałem, o tamtejszej policji też krążą nieciekawe opinie. Ten przekręt był zrobiony na żywca, jakby sprawcy byli pewni nietykalności.
Chyba że nic takiego nie wydarzyło się?
Ludzie różne rzeczy wysyłają do sieci, w różnych celach.
Ciekawostka.
Policjanci wiedzą, że rozmowy są rejestrowane więc rozmawiają ostrożnie.
Temu odbierającemu można zarzucić co najwyżej niezbyt etyczne porady co do straszenia „młodziaków”, w końcu wierzył koledze, że to oni gnali przez wieś i tratowali płoty na widok traktorów.
Umorzenie sprawy (przepraszam za wyrażenie) „przy samej dupie” jakże typowe dla stalinowskiej konstrukcji organu śledczego. Szlag mnie trafia, że to się dzieje za moje pieniądze.
Trzymam kciuki za sprawiedliwość!
Dygresja:
Jeszcze ostrożniejszy jest p. Tusk.
https://www.newsweek.pl/polska/premier-donald-tusk-boi-sie-podsluchow/vdz6w8k
Sierżant-student. To dobrze że się polucjant uczy .Ale dlaczego kłamstwa i manipulacji?31
W prokuraturze Bydgoszcz -Północ role Sułka pełni Gierczak. Prokuratorzy tzw. stare wygi biorą sprawy znieważenia bo są łatwe i wynik jest pewny – nie ma przy nich żadnej roboty. Trudno się spodziewać że Sułek cokolwiek zrobi poza tym że skręci sprawę. Kasta kaście łba nie urwie!!!
Nie widzę nic nie stosownego w rozmowie. Popieram asp.. jakby jechał 30 ma drodze to do niczego by nie doszło. A młody próbuje zrzucić wine na traktorzystw.
Właśnie tyle jechał. 30 km/h. Tylko zza drzew wyjechał mu na drogę z całym impetem traktor z pijaną załogą – o czym aspirant nie został powiadomniony (jak i o śladach zdarzenia).
Samo nagranie rozmowy faktycznie szokujące nie jest. Dopiero w zestawieniu z faktami zdarzenia wychodzą ciekawostki. A co do „jakby jechał 30 ma drodze to do niczego by nie doszło” – Gdyby zakazać ruchu kołowego nie byłoby wypadków komunikacyjnych. Skoro lekarstwem na przepracowanie i zaniedbywanie rodziny jest zakaz handlu w niedzielę to może warto się zastanowić nad powyższym rozwiązaniem.
redakcja pisze:
„Właśnie tyle jechał. 30 km/h.”
Możliwe, aczkolwiek mało prawdopodobne. Patrząc na odległości to było co najmniej 40, ale raczej około 50 km/h. W momencie zatrzymania pojazdu (w wyniku uderzenia o przeszkodę – kamień) prędkość była większa od zerowej. Nie widząc uszkodzeń pojazdu trudno oszacować jaka, lecz wiedząc że powstały uszkodzenia (poważne), można założyć że prędkość nie była zerowa.
Przyczepność na oblodzonym polu nie jest duża, ale jednak większa niż na ślizgawce (którą w momencie zdarzenia była jezdnia). Samochód jechał po płotach i polu, co sprzyja wytracaniu prędkości.
Oczywiście wierzę w zapewnienia kierowcy! Ale nie z przekonania o ich prawdziwości, tylko dlatego że nie mam twardych dowodów które im zaprzeczają. Podobnie zresztą jak milicjanci, którzy tak skupili się na mataczeniu że w efekcie nie mieli żadnych dowodów na nikogo. No ale czego się nie robi dla rodziny, prawda?
Ktoś jedzie a priori, to ja też…
Oj tam zaraz … „student” jeszcze nie wystudiował wszystkiego, ale widać że jest na dobrej drodze. Postudiuje jeszcze trochę, to kto wie jak wysoko zajdzie!
Na razie bzdury wypisuje, bo nawet przy 30 km/h szansa na wykonanie manewru po którym samochód nie wyląduje na polu albo w płocie była niewielka. Nie piszę „niemożliwe”, ale w tych warunkach nawet bardzo dobremu kierowcy nie musiało się udać. Ślizgawka plus wąska droga – to nie daje zbyt wielu opcji. Żaden ABS ani kontrola trakcji nie uratuje tyłka, bo tam po prostu było za mało metrów i zbyt ślisko.
Mając bardzo dużą praktykę w jeździe po śliskich drogach można było się uratować, ale tylko na zasadzie odruchu. Poniekąd to było/jest tajemnicą sukcesów fińskich kierowców w rajdach, dopóki nie byłem w Finlandii to nie kojarzyłem, oni tam mają przez ponad pół roku idealne warunki do treningów.
Mnie niepokoi co innego, otóż ten sposób myślenia który prezentuje „student” wydaje się dominujący w komentarzach pod kompilacjami filmów (typu „Polskie Drogi”, „wypadki” itp) na YouTube. Na pewno część tych komentarzy produkują trole różnej maści, obawiam się jednak że wiele osób naprawdę tak myśli. Co jest niepokojące, bo w momencie kiedy przenosimy winę z łamiącego przepisy na tego który nie uniknął kolizji z nim … robi się niebezpiecznie. W sensie nie tylko dosłownym, ale też tym bardziej abstrakcyjnym. Temat na dłuższą dyskusję.