Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Trzy zasady stosowane przez polskich sędziów – czyli „Głupia sprawa”…

Krzysztof Thol

Do napisania tego tekstu skłoniło mnie moje osobiste doświadczenie z polskim wymiarem sprawiedliwości, a zainspirował świeży jeszcze tekst opisujący przypadek osoby niesłusznie skazanej pt: „Głupia sprawa”: http://wyborcza.pl/duzyformat/1,137923,15840622,Glupia_sprawa.html#CukGW

Historia bohatera tego felietonu obrazuje w pigułce praktykę działania polskiego wymiaru sprawiedliwości i istotę jego funkcjonowania. Poniżej postaram się sformułować i udowodnić trzy podstawowe zasady, które rządzą praktyką polskiego wymiaru sprawiedliwości, a w szczególności dotyczą samych sędziów.

I – Teoria:

W każdej dziedzinie swej działalności ludzie popełniali, popełniają i popełniać będą błędy, co już starożytni zauważyli i zgrabnie sformułowali w maksymie „errarum humanum est”. Natomiast my, ludzie współcześni, mówimy zwykle, że „nie popełnia błędów ten, kto nic nie czyni”. Naturalną koleją rzeczy jest, że ludzie ”od zawsze”  starają się jak mogą unikać popełniania błędów, gdyż ich skutki są mniej lub bardziej kosztowne, a konsekwencje często niemożliwe do odwrócenia.

W przypadku wymiaru sprawiedliwości ludzkość przeszła długą i ciernistą drogę pełną „okresu błędów i wypaczeń”. Na gruncie tego doświadczenia stworzyła mniej lub bardziej doskonałe prawo oraz przepisy szczegółowe dotyczące postępowań w sprawach karnych i o wykroczenia, co w Polsce przybrało postać Kodeksu Postępowania Karnego (kpk) i Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia (kpwow).

Oba kodeksy napisane są generalnie „w duchu prawa” z uwzględnieniem co najmniej trzech podstawowych zasad prawa rzymskiego, stosowanych odpowiednio na kolejnych trzech etapach procesu, czyli:

Wydawać by się zatem mogło, że skoro oba kodeksy zawierają w sobie tak daleko idące gwarancje procesowe, to do pomyłek sądowych czyli do skazania osoby niewinnej nie powinno w ogóle dochodzić, ewentualnie w bardzo nielicznych przypadkach spowodowanych wyjątkowym zbiegiem okoliczności. Tyle teoria..

II – Praktyka

Zgodnie z trzema podstawowymi zasadami dynamiki sformułowanymi przez Newtona (http://pl.wikipedia.org/wiki/Zasady_dynamiki_Newtona) które są podstawą mechaniki klasycznej, rządzącej między innymi ruchem pojazdów samochodowych, przestrzeganie tych zasad przez kierowców skutkowałoby brakiem kolizji i wypadków wynikających z naruszenia samej fizycznej istoty ruchu pojazdu. Niestety ludzie popełniają błędy i taka najczęstsza  statystycznie przyczyna wypadków jak „niedostosowanie prędkości do warunków drogowych” jest właśnie doskonałym przykładem naruszenia zasad dynamiki Newtona, a konkretnie drugiej jako przyczyny, a trzeciej jako skutku.

Postarajmy się zatem na podstawie doświadczenia życiowego sformułować i udowodnić trzy podstawowe zasady prawne, które rządzą polskim procesem karnym, a w szczególności dotyczą sędziów. W tym celu posłużę się sprawą opisaną w tekście „Głupia sprawa” oraz  moją własną. Sprawy tam pokazane są oczywiście innej miary niż moja, ale generalnie wszystko sprowadza się do jednego wspólnego mianownika.
Podstawą takiego a nie innego działania polskiego wymiaru sprawiedliwości są generalnie trzy pryncypialne zasady:

I – zasada domniemania winy oskarżonego
wynika ona z systemowego założenia, że skoro oskarżony jest oskarżony, to znaczy, że oskarżony jest winny, bo gdyby był niewinny, to nie byłby oskarżony. Zasada ta ma oczywiście swoją „swoistą logikę”, która jednak nie ma nic wspólnego z logiką i zasadami prawa rzymskiego, lecz jest jej dokładnym zaprzeczeniem. Jest to więc zasada totalitarna czyli mająca służyć temu, który ją stosuje na szkodę osoby, wobec której jest stosowana.

Dowód:

W mojej sprawie (Sygn. akt XVI K 459/12) z oskarżenia o czyn z art. 177 § 1 k.k. Sąd Rejonowy w Częstochowie w osobie SSR Justyny Boreckiej wydał wyrok nakazowy, bez udziału stron oczywiście, uznający winę oskarżonego skazując go na karę grzywny. Sam fakt przeprowadzenia procesu bez udziału stron, a w szczególności  bez samego oskarżonego , jest ewidentnym naruszeniem  prawnej teoretycznie zasady domniemania niewinności i udowadnia wprost praktyczne funkcjonowanie zasady domniemania winy. Z treści wyroku nakazowego wynika bowiem, że sędzia rozpatrzył sprawę z oskarżenia publicznego i uznał winę oskarżonego. Na jakiej podstawie ? Ano chyba na takiej, że skoro oskarżony jest oskarżony, to jest „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszych wątpliwości „ winny, bo gdyby nie był winny, to nie byłby oskarżony.  Jasne jak słońce na niebie !

W sprawie opisanej w felietonie „Głupia sprawa” wyroku nakazowego ze względu na wagę samej sprawy  oczywiście nie było, tylko od razu areszt tymczasowy ciągnący się prawie w nieskończoność.

Samo istnienie instytucji postępowania nakazowego w sprawach karnych i o wykroczenia jest wystarczającym dowodem na totalitarny charakter polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Jedyną przesłanką zastosowania takiego trybu byłoby przyznanie się oskarżonego do popełnienia zarzucanego mu czynu i poddanie się dobrowolnie karze, ze wskazaniem jej rodzaju i wysokości uzgodnionej z prokuratorem. Wówczas Sąd mógłby taki tryb zastosować, o ile sprawa rzeczywiście nie budziłaby żadnych, ale to najmniejszych wątpliwości. W każdym innym przypadku, szczególnie gdy oskarżony nie przyznaje się do winy, a w materiale dowodowym są istotne różnice w zeznaniach świadków, przy jednoczesnym braku wystarczających dowodów materialnych, stosowanie trybu postępowania nakazowego jest absolutnie niedopuszczalne. Jest to bowiem de facto skazanie bez procesu z naruszeniem drugiej zasady równości stron oraz trzeciej zasady, gdyż skazuje się osobę potencjalnie niewinną.

II zasada –  prymatu wiary sędziów w zeznania poszkodowanych i świadków oskarżenia, które są z definicji wiarygodne, nad wyjaśnieniami oskarżonego i jego świadków, które są z definicji niewiarygodne – czyli de facto ZASADA STRONNICZOŚCI

Zasada ta wynika z zasady pierwszej oraz dodatkowego założenia, że skoro oskarżony „ma prawo kłamać” w swojej obronie, to oczywiście z tego prawa korzysta i jego wyjaśnienia są niewiarygodne, a składane wnioski dowodowe „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszej wątpliwości są manipulowaniem dowodami”. Jest to dokładnie taka sama „logika rozumowania” jak w zasadzie pierwszej.

Dowód:

Po moim sprzeciwie od wyroku nakazowego  Sąd przeprowadził postępowanie w trybie zwykłym i po czterech posiedzeniach wydał wyrok skazujący.  W jego uzasadnieniu SSR Anna Bojanowska-Wysmołek napisała wprost, cytuję:

Ustalając stan faktyczny w przedmiotowej sprawie Sąd zasadniczo oparł się na zeznaniach świadków: P.B. i R.J. (przyp: poszkodowany i świadek oskarżenia), częściowo na zeznaniach A.T. (świadek obrony) i jedynie w niewielkim zakresie – na wyjaśnieniach oskarżonego tj. w takiej części w jakiej pokrywają się z pozostałym zebranym materiałem dowodowym”

I dalej pewne fragmenty uzasadnienia SSR:

„Po pierwsze Sąd nie dał wiary oskarżonemu, który twierdził, że…”

„Podobnie Sąd nie dał wiary twierdzeniom  oskarżonego, który….”

„Ponieważ rozprawianie się z kolejnymi zarzutami oskarżonego polega generalnie na ocenie materiału dowodowego, którą to ocenę oskarżony w sposób nieuprawniony próbował narzucić zarówno biegłemu, jak i Sądowi, Sąd nie wdając się w szczegółowe omawiania zarzutów, wskazuje, że wersja przedstawiona przez oskarżonego jest niewiarygodna, nielogiczna i sprzeczna z zasadami doświadczenia życiowego”

 

„Oceniając zeznania A.T. (przyp. Świadek obrony) Sąd dał im wiarę tylko w części, w której znalazły poparcie w zgromadzonym materiale dowodowym. Nie dał świadkowi (obrony)  natomiast wiary, gdy ta wskazywała na przebieg manewru wykonywanego przez oskarżonego..” i dalej „..W ocenie Sądu zeznania te są mało wiarygodne i ewidentnie stronnicze”

Jak z powyższych fragmentów uzasadnienia Sądu wynika „sąd” dwoi się i troi, aby broń Boże nie uznać wyjaśnień oskarżonego i zeznań jego świadka obrony za wiarygodne, a nawet wyjaśnień oskarżonego nie traktuje jako dowód i je pomija ! Jednak dowodem oskarżonego na kłamstwa poszkodowanego i świadka oskarżenia zostaje zmuszony do następującego stwierdzenia:

„Jedynie w oparciu o wyjaśnienia oskarżonego oraz zeznania A.T. , Sąd przyjął natomiast, że w dniu zdarzenia …wbrew zeznaniom świadków P.B. i R.J. (poszkodowany i świadek oskarżenia) Sąd ustalił, że żona oskarżonego nie siedziała w samochodzie męża, tylko szła ulicą…” i dalej: „Z kolei Sąd ocenił, że w zakresie, w jakim świadkowie (oskarżenia) wskazywali, że obok kierowcy siedziała pasażerka, zeznania te nie mogły być podstawą pewnych ustaleń w sprawie, albowiem Sąd powziął wątpliwości, czy faktycznie świadkowie zanotowali ten fakt z  chwili sprzed wypadku, który przebiegał bardzo dynamicznie. Nadto obaj kierujący …mogli dokładnie nie widzieć, czy miejsce pasażera jest faktycznie  zajęte, czy też zasugerowali się… Powyższe nie świadczy jednak o braku wiarygodności świadków, których zeznania w pozostałym zakresie Sąd ocenił jako w pełni wiarygodne, gdyż były składane szczerze, swobodnie, bez kalkulacji. Okoliczność ta wskazuje raczej na mechanizm zapamiętywania pewnych szczegółów, które Sąd też musi mieć na uwadze ustalając okoliczności zdarzenia”.

Ta ostatnia wypowiedz SSR Anny Bojanowskiej-Wysmołek jest zadziwiająca, bo wręcz udowadnia, że ta sędzia nie zapoznała się z materiałem dowodowym, który dokładnie przedstawia „mechanizm zapamiętywania” rzekomo poszkodowanego P.B, który w swoich zeznaniach stwierdził wprost:

Ja cały czas zbliżałem się do samochodu oskarżonego, dostrzegając manewr powrotu miałem około 10-20 m do oskarżonego i nie miałem szans wyhamować (przyp.: P.B. twierdził, a biegły to „potwierdził”, że samochód poszkodowanego jechał w tym momencie z prędkością około 40 km/h) Mogłem wówczas podjąć dwie decyzje albo uderzyć oskarżonego w prawy tylny bok, ale wówczas dostrzegłem, że w samochodzie oskarżonego siedziała jakaś osoba, później dowiedziałem się, że to małżonka, to podjąłem decyzję drugą odbicia w prawo…”

Oczywiście zeznania świadka oskarżenia R.J. który raz twierdzi, że „Ja drugi samochód zauważyłem jak jechał już po chodniku..” ale jednocześnie dalej twierdzi, że: „Ja widziałem całe zdarzenie jak oskarżony jechał jeszcze prosto, ..,hamował, i miał zamiar skręcić. Ja nie mogę stwierdzić, czy pan zatrzymał się przed skrętem na skrzyżowaniu, czy też cały czas jechał. Ja cały czas kierowałem swoim samochodem i obserwowałem pas drogi  (w domyśle: swój pas drogi). …Ja widziałem, że obok kierowcy Opla siedziała kobieta”

są absolutnie wiarygodne, szczególnie po odpowiedzi na pytanie Przewodniczącej : „Ile osób widział świadek bezpośrednio na miejscu  po wypadku ?”  Odpowiedź świadka R.J., która nie została wpisana do protokołu brzmiała: „Ja nie liczyłem osób…”. Świadek ten nie miał pojęcia o istnieniu innego świadka, który wówczas również znajdował się na miejscu wypadku, ale nie ujawnił się policji.

Z powyższych zeznań Sąd wywnioskował, że :..ustalając stan faktyczny Sąd oparł się na zeznaniach oskarżyciela posiłkowego P.B. (poszkodowany), które Sąd ocenił jako w pełni wiarygodne , bowiem w uznaniu Sądu stanowią bezpośrednią, konsekwentną i spójną wewnętrznie relację. W oparciu o jego zeznania oraz zeznania bezstronnego świadka R.B. …Zeznania ww świadków wzajemnie  uzupełniały się bowiem w szczegółach i były logiczne”

Jeśli wrócimy teraz do sprawy opisanej w felietonie „Głupia sprawa” to widzimy dokładnie w czym te oba oskarżenia i skazania są idealnie dokładnie takie same . W tym, że podstawą obu tych oskarżeń są ZEZNANIA ŚWIADKA OSKARŻENIA. W polskim wymiarze „sprawiedliwości” NAJWAŻNIEJSZY JEST ŚWIADEK OSKARŻENIA, którego zeznania pozwalają na skazanie bądź uniewinnienie oskarżonego. Ani policja, ani prokuratura, ani biegli sądowi, ani wreszcie sami sędziowie w najmniejszy nawet sposób nie weryfikują zeznań świadków oskarżenia, natomiast wykazują całkowitą nonszalancję wobec zeznań świadków obrony. Wobec poszkodowanego stosują zaś zasadę „współczucia” i pełnej wiary w jego zeznania, choćby nawet były ze sobą sprzeczne, co wyżej wykazałem na konkretnej sprawie.

W mojej sprawie występował również biegły z dziedziny rekonstrukcji zdarzeń drogowych, który w momencie sporządzania opinii zleconej przez Policję na etapie po przedstawieniu zarzutów podejrzanemu, był czynnym policjantem – co samo w sobie stanowi elementarne naruszenie BEZSTRONNOŚCI w postępowaniu. Zgodnie bowiem z orzecznictwem ETPC w sprawie subiektywnego i obiektywnego aspektu bezstronności popartym poglądem Trybunału Konstytucyjnego wyrażonego w wyroku z dnia 20.07.2004 r., SK 19/02, który w warunkach tej sprawy może być stosowany odpowiednio,” nakaz zachowania zewnętrznych znamion niezawisłości dowodzi, że ważne jest nie tylko to, by biegły sporządzający opinię w sprawie zachowywał się zawsze rzeczywiście zgodnie ze standardami niezawisłości i bezstronności , lecz także by w ocenie zewnętrznej strony zachowanie biegłego odpowiadało takim standardom”.

Część zarzutów do tej opinii opisałem już we wcześniejszym moim tekście „ Analiza szkicu biegłego” https://prawonadrodze.org.pl/?s=analiza+szkicu+bieg%C5%82ego

Opinia tegoż biegłego  jest w swojej istocie jedynie nieudolną próbą udowodnienia prawdziwości wersji oskarżenia i rozpatruje jedynie tę wersję, przy czym podana wyżej analiza wskazuje na całkowity fałsz tej opinii i jej niezgodność w istotnych szczegółach nawet z materiałem dowodowym, na którym się opiera ! Chociaż w ramach swej opinii biegły nie ma umocowania do oceny prawnej zdarzenia, to jednak taka ocena została w tej opinii zawarta, – co Sąd w osobie SSR Anny Bojanowskie-Wysmołek  wyraził expressis verbis”:

„Z wniosków końcowych opinii wynika, że zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym naruszył kierujący …. K.T. … Sąd w całości powyższe wnioski podziela, uznając je za własne, albowiem biegły rzeczowo i logicznie uzasadnił swoje stanowisko, opinia nie zawiera sprzeczności, a osoba ją sporządzająca posiada szeroką wiedzę i doświadczenie z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych” i dalej : „Sąd zwraca nadto uwagę, że oskarżony na poparcie swych twierdzeń nie tylko manipulował dowodami,……, ale w zależności od kolejnych odpowiedzi biegłego modyfikował także swoje stanowisko w sprawie i formułował kolejne zarzuty”.

Widać wyraźnie, że Sąd jest najwyraźniej obrażony i wręcz zły na oskarżonego, który próbuje wszelkimi sposobami się bronić i UDOWADNIAĆ SWOJĄ NIEWINNOŚĆ !  Cokolwiek oskarżony nie powie, to jest niewiarygodne, a wszelkie jego dowody to „nieuprawnione manipulowanie dowodami”. Tym samym Sąd sprowadza konstytucyjne prawo oskarżonego do obrony do absurdu i fikcji !

W mojej sprawie została wniesiona apelacja, szczegółowo uzasadniona, lecz została przez SO odrzucona, jako „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszych wątpliwości”  nieuzasadniona.     Nie ma potrzeby przytaczania uzasadnienia wyroku sporządzonego przez  SSO Agnieszkę Gałkowską, gdyż zawiera dokładnie ten sam tok rozumowania i „logiki”, którą stosuje SSR Anna Bojanowska-Wysmołek. Między „rozumowaniem” Sądu Rejonowego a Sądu Okręgowego nie ma najmniejszej różnicy.

Reasumując można stwierdzić, że w praktyce polskiego wymiaru sprawiedliwości liczą się tylko i wyłącznie:

  1. Zeznania świadków oskarżenia oraz pokrzywdzonych, dotyczy obu omawianych spraw, a zapewne co do zasady – wszystkich, które są uznawane za w pełni wiarygodne, spójne i logiczne, nawet gdy są wzajemnie sprzeczne.
  2. Bezwzględna wiara sędziów w opinie biegłych sądowych, które wspierają akt oskarżenia. W mojej sprawie Sąd oczywiście nie zgodził się na powołanie innego biegłego sądowego w celu weryfikacji mojej wersji zdarzenia, zapewne z obawy, aby druga opinia nie wykazała czasem prawdziwości mojej wersji. Sąd  podzielił zdanie prokuratora, który wniósł o oddalenie tego wniosku obrony, motywując to tym, że „wniosek w sposób oczywisty dąży do przedłużenia sprawy”.
  3. Wyjaśnienia oskarżonego są w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszej wątpliwości niewiarygodne, oskarżony z całą pewnością kłamie i manipuluje dowodami, a w miarę jak próbuje się bronić i modyfikuje swoje zarzuty co do aktu oskarżenia, to tym bardziej jest niewiarygodny.
  4. Świadek obrony, szczególnie bliski osobie oskarżonego jest oczywiście równie niewiarygodny i ewidentnie stronniczy, co wyraził na piśmie Sąd. Ponadto prowadzący postępowanie policjant (z litości pominę nawet jego inicjały) powiedział mi wprost z nieukrywaną satysfakcją i pewnością siebie: „Dla policji i sądu żona to żaden świadek”. W całej pełni znalazło to potwierdzenie na sali sądowej.

Bohater felietonu „Głupia sprawa” został dokładnie w ten sam sposób potraktowany i na podstawie TYLKO FAŁSZYWYCH ZEZNAŃ JEDNEGO ŚWIADKA  wsadzony „za niewinność” na 12 lat do więzienia, a następnie z niego wypuszczony na wolność na podstawie INNYCH ZEZNAŃ TEŻ JEDNEGO  ŚWIADKA ! W jaki sposób policja, prokuratura i sądy „zbierały i badały dowody materialne” mające ustalić stan faktyczny zgodny z prawdą materialną – to jest dokładnie opisane w felietonie.

Powstaje pytanie : dlaczego takie wielkie znaczenie mają zeznania świadka oskarżenia ?
Odpowiedź jest oczywista – ponieważ zdejmują z policji, prokuratury, biegłych sądowych i samych sędziów jakąkolwiek odpowiedzialność za dążenie do ustalenia stanu faktycznego zgodnego z prawdą materialną.
Czyli dokładnie tak jak w czasach Świętej Inkwizycji wystarczył „świadek, który widział, że oskarżona kopulowała z Diabłem” czyli była „czarownicą” za co była skazywana na karę śmierci na stosie !      Oraz jak w czasach bolszewickiego i nazistowskiego terroru – oskarżony, czyli winny i rozstrzelany.
Cynizm, arogancja, poczucie ABSOLUTNEJ BEZKARNOŚCI policjantów, biegłych sądowych, prokuratorów i sędziów powoduje, że oni wszyscy (może z nielicznymi wyjątkami) mają głęboko w „poważaniu”  jakąkolwiek prawdę i sprawiedliwość !
Oskarżyć i skazać niewinnego ? Toż to małe piwo ! Przecież „ma prawo do obrony”, „dwuinstancyjność postępowania wyklucza pomyłki”, wreszcie „może wnieść kasację”…
A rzeczniczka prokuratury w głównej sprawie stwierdziła, że dzisiaj też by taki akt oskarżenia do sądu skierowała ! I oni wszyscy zawsze mogą powiedzieć, w przypadku gdy wykazana zostanie niewinność oskarżonego, że „zostali wprowadzeni w błąd przez świadka oskarżenia”, który mógł zeznawać fałszywie zarówno umyślnie jaki i nieumyślnie. Z powyższych dwóch zasad funkcjonowania polskiego wymiaru sprawiedliwości wynika oczywiście zasada trzecia, będąca ich skutkiem, podobnie jak u Newtona zasada trzecia jest skutkiem dwóch pierwszych:

III – zasada „anty-Trajana” czyli „lepiej skazać 100 niewinnych, niż uniewinnić jednego winnego”

Obie omawiane sprawy udowadniają tę zasadę bez praktycznie dalszej potrzeby jej uzasadniania, gdyż są oczywistym skutkiem określonego działania organów wymiaru sprawiedliwości prowadzącymi do ściśle określonych i OCZEKIWANYCH przez sam wymiar sprawiedliwości skutków.

W systemie totalitarnym, w którym człowiek jest PRZEDMIOTEM, a nie PODMIOTEM działania prawa i wymiaru sprawiedliwości prawda materialna i sprawiedliwość nie mają najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko szybkość i skuteczność SKAZYWANIA, gdyż to jest właśnie całym sensem wszystkich totalitarnych systemów wymiaru sprawiedliwości.

Na zakończenie chciałbym zauważyć, że Sądy obu instancji bardzo lubią powoływać się w uzasadnieniach swoich wyroków na „zasady doświadczenia życiowego” , gdy tymczasem doświadczenie życiowe w sprawach procesów karnych wskazuje na następującą praktykę Sądów, którą były wiceminister sprawiedliwości, dr hab. Michał Królikowski opisał następująco:

„…mając akt oskarżenia, (sędziowie) mentalnie angażują się, aby tak długo szukać dowodów, aż znajdą tezy na jego poparcie (…) Sami sędziowie zresztą twierdzą, że bardzo często angażują się w ratowanie aktu oskarżenia i tak prowadzą postępowanie, żeby usunąć ewentualne jego braki. I to jest właśnie powód, że zapada 92 procent wyroków skazujących, a tak mało jest wyroków uniewinniających”.

Lepszego dowodu na  prawdziwość tej zasady trudno znaleźć.

O ile jednak policja, prokuratura i biegli sądowi mogą mieć mniejszy lub większy „interes” w takim a nie innym prowadzeniu dochodzenia czy wydawaniu opinii, to jaki interes mają sędziowie w stronniczym postępowaniu i  orzekaniu oraz skazywaniu niesłusznie oskarżonych ? Przecież oni są niezawiśli ?!

Kto i kiedy dokładnie policzy jaka jest w Polsce skala „szarej strefy skazujących wyroków niewinnych Obywateli” ?…….

Bo to jest rzeczywiście – Bardzo Głupia Sprawa

PS: zapewne zdecydowana większość skazanych jest skazywana słusznie, jednak równie liczne przypadki uniewinnienia rzeczywiście winnego, które bulwersują opinię publiczną, są dowodem na to, że polska Temida jest zupełnie ślepa.  Dotychczas byłem zwolennikiem orzekania i wykonywania kary śmierci TYLKO I WYŁĄCZNIE na mordercach o absolutnie udowodnionej winie. Po moim doświadczeniu z polskim wymiarem sprawiedliwości i zapoznaniu się z losem ofiary tegoż systemu opisanego w felietonie „Głupia sprawa” nigdy za żadną KŚ nie będę, bo w tym systemie prawnym można każdego skazać na śmierć, nawet absolutnie niewinnego i co najgorsze – NIE PONIEŚĆ ZA TO ABSOLUTNIE ŻADNEJ KARY !!!

Exit mobile version