Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Sąd orzekł wbrew temu co widział na nagraniu

Artur Mezglewski

Polski sędzia zawsze da wiarę funkcjonariuszowi i na podstawie jego zeznań wyda wyrok skazujący. Zasada ta nie zna wyjątku. Sędziowie tak są szkoleni i tak rozliczaniu ze swojej pracy. Do wydania wyroku skazującego – prócz zeznań funkcjonariusza – polskiemu sędziemu nic więcej nie trzeba.

Pan Mieczysław dostarczył Sądowi nagranie dokumentujące moment parkowania samochodu. Nagranie to zadało kłam zeznaniom funkcjonariuszy. Pani sędzia Dorota Grabska-Trześniowska z Sądu Rejonowego Kraków-Podgórze obejrzała film i… skazała pana Mieczysława, opierając się na zeznaniach funkcjonariuszy. W uzasadnieniu wyroku nie odniosła się ani jednym słowem do dowodu z nagrania.

 

1. Zdarzenie

Zdarzenie – według relacji Mieczysława – miało miejsce w Krakowie w  dniu 7 kwietnia 2014 r. ok. godz. 19.00. Pan Mieczysław wjechał  samochodem osobowym w ulicę Bochenka od strony ulicy Łużyckiej. Na wysokości szpitala św. Rafała wykonał manewr zawracania, a następnie zaparkował swój pojazd wzdłuż jezdni, w kierunku, z którego przyjechał.

Po zatrzymaniu pojazdu dostrzegł zbliżających się w jego kierunków miejskich (mężczyznę i kobietę), dlatego też nie zgasił silnika i nie wysiadł z samochodu. Przez uchyloną szybę zwrócił się do strażnika-mężczyzny:

– W czym mogę pomóc? O co chodzi?

Na co strażnik (Zbigniew S.) odpowiedział:

– Synku, tu się nie parkuje, jest zakaz parkowania, będzie mandacik.

Pan Mieczysław wytrzeszczył oczy ze zdumienia, gdyż jako mieszkaniec ulicy Bochenka, nie miał najmniejszej wątpliwości, że parkowanie w tym miejscu jest dozwolone. Na początku ulicy Bochenka – owszem – jest znak B-35 (zakaz postoju), lecz obowiązuje on jedynie na odcinku 90 metrów. Tymczasem miejsce zatrzymania pojazdu było odległe od tego znaku o 13o m. W tym miejscu zatem znak ten nie obowiązywał.

Miejsce ustawienia znaku B-35 + T20 przy ul. Bochenka

Pan Mieczysław zwrócił się zatem do strażnika w następujące słowa:

– Na jakiej podstawie Pan twierdzi, że nie mogę tutaj zatrzymać pojazdu?

Strażnik odpowiedział: „Tam jest zakaz parkowania”, wskazując w kierunku ulicy Podedworze.

Pan Mieczysław wyjaśnił strażnikowi, że pod znakiem, o którym mowa,  jest tabliczka określająca długość jego obowiązywania, tj. 90 m.

Strażnik odpowiedział Panu Mieczysławowi, żeby się nie wymądrzał i żeby z nim nie dyskutował, bo on wie, jakie znaki są na tej ulicy.

Na to Pan Mieczysław zaproponował, aby strażnik przeszedł się wraz z nim do tego znaku i aby pokazał mu ten znak zakazu.

Na to strażnik odpowiedział, że on nie jest od chodzenia, ale od karania.

Dalsza część rozmowy Mieczysława ze strażnikiem przestała być merytoryczna. W każdym razie strażnik nie przyznał mu racji i nalegał, aby Mieczysław odjechał z tego miejsca – co też ten w końcu uczynił.

2. Wezwanie do złożenia zeznań

Pan Mieczysław otrzymał wezwanie do złożenia zeznań w charakterze świadka na termin 3 czerwca 2014 r. Jednak już po pierwszym pytaniu został „zdegradowany” ze świadka na podejrzanego (stała praktyka straży gminnych). Czynności te prowadził mł. specjalista Jacek Chmura – funkcjonariusz Sekcji Wykroczeń VI Oddziału Straży Miejskiej w Krakowie (Kraków-Podgórze).

Pan Mieczysław odpowiedział na wszystkie pytania oraz złożył do akt sprawy film z zaistniałego zdarzenia, który zarejestrowany został kamerą samochodową. Był pewien (w swojej naiwności), że gdy strażnicy obejrzą film, to odstąpią od obwiniania go.

3. Wniosek o ukaranie

W dniu 12 czerwca 2014 r. Komenda Straży Miejskiej w Krakowie skierowała jednak przeciwko niemu wniosek o ukaranie do sądu. We wniosku tym nie było jednak zarzutu niezastosowania się do znaku „zakaz postoju”. Były natomiast trzy inne wykroczenia, o których w ogóle nie było mowy w czasie interwencji w dniu 7 kwietnia 2014 r.

Pana Mieczysława oskarżono o:

– zaparkowanie na chodniku bez pozostawienia 1,5 metra przejścia (art. 97 k.w.. w zw. z art. 47 ust. 1 pkt 2 PRD);

– zakłócanie spokoju i porządku publicznego głośnym krzykiem (art. 51§ 1 k.w.) ;

– nie udostępnienie strażnikowi wiadomości lub dokumentów co do swojej tożsamości (art. 65 § 2 k.w.).

Straż Miejska w Krakowie oskarżyła Pana Mieczysława o parkowanie na chodniku, pomimo tego, iż na zarejestrowanym filmie można dostrzec, że parkujący samochód zjeżdża z chodnika i parkuje na jezdni. Nadmienić ponadto należy, iż kierowca miał prawo zaparkować także częściowo na chodniku, gdyż miał on 180 cm szerokości (zatem 30 cm było do wykorzystania).

Chodnik w miejscu zdarzenia

Straż Miejska w Krakowie oskarżyła Pana Mieczysława o odmowę legitymowania, chociaż strażnicy na miejscu zdarzenia nie żądali od niego żadnych dokumentów, a strażnik nakazał mu opuszczenie miejsca parkowania.

Straż Miejska oskarżyła Pana Mieczysława o naruszenie spokoju i porządku publicznego, pomimo, iż świadkowie zdarzenia potwierdzili, że jego rozmowę ze strażnikami można by określić co najwyżej jako pełną emocji. Jeden ze świadków zdarzenia (zeznania w aktach sprawy) określił tę sytuację w następujących słowach: „Wydaje mi się, że to była standardowa kłótnia, jak ktoś się zdenerwuje i wymienia zdania. Na pewno obwiniony miał podniesiony głos zwracając się do strażnika, ale żeby było to bardzo głośno, to nie. Jak obserwowałam tę sytuację, to była to normalna sytuacja, jakie mają miejsce z reguły w tym miejscu”.

4. Sprawa w sądzie. Postępowanie nakazowe

Zarządzenie o wszczęciu postępowania przeciwko Panu Mieczysławowi wydał  SSR Marek Żelechowski – Zastępca Przewodniczącego XI Wydziału Karnego Sądu Rejonowego Kraków-Podgórze. Sędzia Żelechowski do rozpatrzenia sprawy w trybie nakazowym wyznaczył samego siebie. Posiedzenie (niejawne) w sprawie odbyło się w dniu 4 lipca 2014 r. Jak wynika z protokołu trwało ono 10 minut: od godz. 10.20 do godz. 10.30. W tym czasie sędzia Żelechowski wykonał następujące czynności:

– złożył sprawozdanie i ujawnił akta sprawy XI W 736/14/P;

– na zasadzie art 93 § 2 kpw uznał za ujawnione dowody dołączone do wniosku o ukaranie;

– sporządził wyrok nakazowy.

Czy sędzia Żelechowski obejrzał film ze zdarzenia, zarejestrowany kamerą samochodową? A niby kiedy miał go obejrzeć? Przecież nawet gdyby to posiedzenie trwało rzeczywiście „aż” 10 minut, to na obejrzenie filmu brakłoby czasu. Wszyscy jednak wiedzą, jak wyglądają takie posiedzenia nakazowe. Sędzia przychodzi do gabinetu, podpisuje kilkadziesiąt wyroków skazujących i po kilkunastu minutach idzie zmęczony na kawę. Ku chwale Ojczyzny, Obywatelu Sędzio.

5. Sprzeciw od wyroku nakazowego

Pan Mieczysław złożył sprzeciw od wyroku nakazowego.  W związku z tym sędzia Żelechowski wydał zarządzenie o skierowaniu sprawy do postępowania zwyczajnego, a do rozpatrzenia sprawy wyznaczył SSR Dorotę Grabską-Trześniowską.

6. Rozprawa

W postępowaniu zwyczajnym Sąd:

– przesłuchał obwinionego,

– przesłuchał w charakterze świadków dwójkę funkcjonariuszy Straży Miejskiej: Zbigniewa S. i Katarzynę U.;

– przesłuchał dwoje świadków zdarzenia (przechodniów);

– obejrzał film zarejestrowany kamerą samochodową.

Sąd dysponował ponadto kserokopiami notatników służbowych funkcjonariuszy oraz informacją pochodzącą od zarządcy drogi, dotyczącą szerokości chodnika na ul. Bochenka.

Funkcjonariusz Straży Miejskiej Zbigniew S. zeznał, że interwencji wobec Pana Mieczysława dokonywał samodzielnie, zaś funkcjonariuszka Katarzyna U. podejmowała czynności wobec innych kierujących. Kiedy jednak Sąd wezwał Katarzynę U.  w charakterze świadka, okazało się, że funkcjonariuszka nie słyszała jedynie początku rozmowy Zbigniewa S. z panem Mieczysławem, a później przysłuchiwała się tej rozmowie, nie wykonując innych czynności.

Jeśli przyjrzeć się dokładnie zeznaniom Zbigniewa S., zeznaniom Katarzyny U. oraz zapisowi zarejestrowanemu przez kamerę, można dojść do wniosku, że mamy do czynienia z trzema różnymi zdarzeniami. W opowieściach funkcjonariuszy nie zgadza się nic: ani marka samochodu, ani tworzywo, z którego zrobiony był chodnik, ani przebieg zdarzenia. Poniżej publikujemy zeznania obojga funkcjonariuszy oraz film zarejestrowany kamera samochodową. Każdy może sobie to wszystko porównać.

 

Zeznania Zbigniewa Salacha – 1

Zeznania Zbigniewa Salacha – 2

 

 

Zeznania Zbigniewa Salacha – 3

 

Zeznania Ulmańskiej Kuli 1

Zeznania Ulmańskiej-Kuli – 2

 

7. Wyrok

Sąd Rejonowy Kraków-Podgórze w wyroku z dnia 31 marca 2015 r. uznał Pana Mieczysława winnym wszystkich trzech zarzutów i ukarał go karą grzywny (łączną) w wysokości 500 zł (+ koszty postępowania).

W uzasadnieniu wyroku Sąd podkreślił. iż wyrok swój opiera wyłącznie na zeznaniach funkcjonariuszy Straży Miejskiej, które uznał za zgodne i spójne. Sąd stwierdził, że zeznania te znajdują potwierdzenie w słowach świadka zdarzenia, które to słowa zostały zapisane w notatniku strażnika. Sąd tego świadka jednak nie wezwał i nie przesłuchał….

W uzasadnieniu wyroku Sąd ani jednym słowem nie odniósł się do nagrania zarejestrowanego kamerą samochodową…

Pełny zapis uzasadnienia wyroku z dnia 31 marca 2015 r. na podlinkowanym filmie.

Wyrok jest nieprawomocny.

P.S. gdyby Sąd nie wiedział, jak się prawidłowo parkuje w Krakowie, to zawsze może sobie obejrzeć materiał poglądowy…

https://www.dropbox.com/sh/ebjlqys3skltgro/AADTbjUeOcX-7beYa5FiyKdoa/2014.09.15%2016.46.43%20SM%20na%20chodniku%20i%207m%20od%20przej%C5%9Bcia.mp4?dl=0

Na prośbę internautów publikuję zeznania świadków

Świadek O. zeznaje:

Ja znam osobę obwinionego, jest to mój sąsiad. Wiem też, że sprawa dotyczy problemów z ruchem drogowym, z sytuacją która ma miejsce na ul. Bochenka. Ja nie mam wiedzy na temat tej konkretnej sytuacji i interwencji podejmowanej wobec obwinionego. Mam jedynie wiedzę, na temat ogólnej sytuacji z parkowaniem przy ul. Bochenka. Ja, na początku kwietnia, widziałem sytuację na ul. Bochenka, w której udział brał pan (…) i 2 strażników miejskich. Ja wtedy znajdowałem się w odległości ok. 15 — 20 m od nich. Moją uwagę na tą sytuację zwróciło to, że ktoś zgasił silnik samochodu na biegu, tzn. przez takie szybkie puszczenie sprzęgła. Wówczas dopiero zobaczyłem sąsiada, pana (…), odwróciłem się do żony i pokazałem jej palcem, żeby zobaczyła co się dzieje. Nie słyszałem, o czym była rozmowa pomiędzy strażnikami, a obwinionym. Nic potrafię powiedzieć, czy to jest kwestia odległości, czy dźwięków z drogi. Ja nie zatrzymywałem się, cały czas szedłem do przodu, kątem oka oceniając co się dzieje i obserwując. Ostatnią rzeczą, która zwróciła moją uwagę był pisk opon. Ja odwróciłem się wtedy i zobaczyłem odjeżdżający samochód sąsiada. Po jakimś czasie zapytałem sąsiada, ile zapłacił mandatu. On powiedział mi, że sprawa jest w Sądzie, a ja zapytałem go, czy chce się w to bawić. To wszystko, co wiem na temat tej sprawy.

Na pytanie oskarżyciela:

Ja dzwonię bardzo często do Straży Miejskiej, w związku z psami, nieprawidłowym parkowaniem, drobnymi pijaczkami na klatce oraz w sprawie rozjeżdżonych chodników. Interwencje te dotyczą ul. Bochenka oraz osiedla Piaski Nowe. Ja gdy widzę nieprawidłowo zaparkowane samochody na ul. Bochenka, na przejściu dla pieszych, to od razu dzwonię na Straż Miejską. Samochód obwinionego na pewno był zaparkowany pomiędzy znajdującym się na trawniku bardzo charakterystycznym wysokim betonowym kręgiem studzienki kanalizacyjnej, a chodnikiem odchodzącym od ul. Bochenka do szkoły. Według mojej oceny, auto stało na jezdni, bo jak usłyszałem ten pisk opon, obróciłem się i zobaczyłem jak auto odjeżdża, nie było charakterystycznego „przysiadu auta”, jak auto zjeżdża z chodnika. Gdy ja obróciłem się po usłyszeniu tego pisku opon, to zobaczyłem auto które rusza, opony zapiszczały w miejscu.

Na pytanie obwinionego:

Gdy ja interweniuje, to Straż Miejska przyjechała raz. Wolę dzwonić na policję. Ja stojąc w odległości ok. 15 – 20m nie słyszałem żadnych krzyków, czy też odgłosów awantury. Ja obserwując to zdarzenie nie stwierdziłem, aby ta sytuacja była nietypowa. Dla mnie to była normalna interwencja funkcjonariuszy. Nie widziałem tam „burdy”, rękoczynów ani niczego, co by wzbudziło mój niepokój.

Na pytanie Sądu:

Na pewno, gdy ja widziałem to zdarzenie, to obok pana (…) były 2 umundurowane osoby. Strażnicy stali na pewno na chodniku, potem pana (…)  kojarzę również na chodniku. Nic zwróciłem uwagi na płeć strażników. Wydaje mi się, że w pierwszym momencie gdy zobaczyłem sąsiada, to było z nim dwóch strażników.

Świadek M. zeznaje:

Ja znam obwinionego, to jest mój sąsiad. Ja wiem, że sprawa dotyczy tego, że sąsiad zaparkował na chodniku i podobno zakłócał ciszę, z tym że ja nie rozumiem, jak można w biały dzień zakłócać ciszę. Ja słyszałam tylko tyle, że obwiniony kłócił się ze strażnikiem miejskim o to, że on nie parkuje samochodu, tylko, że się zatrzymał. Zdarzenie to miało miejsce z początkiem kwietnia tego roku. Ja znajdowałam się w odległości ok. 15m od miejsca zdarzenia, przechodziłam wówczas z psem. Pamiętam, że samochód sąsiada stał między dwoma innymi samochodami, a on się kłócił ze strażnikiem miejskim. Ja nie przysłuchiwałam się dokładnie rozmowie obwinionego ze strażnikiem. To wszystko, co wiem w tej sprawie.

Na pytanie Sądu:

Wydaje mi się, że podczas tego zdarzenia był jeden strażnik. Nic pamiętam, czy widziałam drugiego strażnika. Ja nie przyglądałam się. Wiem, że zawsze jest dwóch strażników, ale tego drugiego strażnika ja nie widziałam.

Na pytanie oskarżyciela:
W tym czasie, gdy ja słyszałam kłótnie obwinionego ze strażnikiem, panował normalny ruch na osiedlu. Wydaje mi się, że oni kłócili się o sposób parkowania, skoro tam stał samochód. Ja nie zwróciłam uwagi na to, jak dokładnie był zaparkowany samochód obwinionego, czy stał na ulicy, czy na chodniku, na pewno był zaparkowany pomiędzy dwoma samochodami. Gdy ja zauważyłam sąsiada, to on już stał i rozmawiał ze strażnikiem na chodniku.

Na pytanie obwinionego:
Wydaje mi się, że to była standardowa kłótnia, jak ktoś się zdenerwuje i wymienia zdania. Na pewno obwiniony miał podniesiony głos zwracając się do strażnika, ale żeby było to bardzo głośno, to nie. Jak obserwowałam tą sytuację, to była to normalna sytuacja, jakie mają z reguły miejsce w tym miejscu. W tym miejscu bardzo często parkowane są samochody na chodniku, na trawniku, na przejściu dla pieszych. Interwencje w tym miejscu były na porządku dziennym, zwłaszcza na początku, gdy kazano tam wszystkim parkować samochody na ulicy.

Exit mobile version