Artur Mezglewski
Jest w Kraśniku policjant, któremu wszystko wolno. Chociaż jest to najpilniej strzeżona tajemnica Wymiaru Sprawiedliwości, okoliczni ludzie wiedzą dlaczego. We wrześniu 2017 r. policyjny lovelas oraz jego kompan wjechali na podwórze prywatnego domu i napadli na niewinnego i zupełnie przypadkowego człowieka (prawdopodobnie pomylili go z kimś innym). Wsadzili go siłą do radiowozu i chcieli wywieść w nieznane miejsce i w niewiadomym celu.
W obronie napadniętego bohatersko stanęła rodzina. Krewni zamknęli bramę wjazdową i udaremnili porwanie. Mieli z tego wiele nieprzyjemności. Napadniętemu postawiono cztery zarzuty wykroczeniowe, a jego mamie zarzut karny. Procesy trwały wiele lat, ale zakończyły się szczęśliwie. Może dlatego, że sprawy wykroczeniowe prowadził jeden z dwóch uczciwych sędziów w Kraśniku. A może dlatego, że procesu pilnowała kamera Stowarzyszenia Prawo na Drodze.
Lovelasowi nie spadł jednak włos z głowy. Ani prokuratura, ani Komenda Powiatowa Policji w Kraśniku nie wszczęły przeciwko niemu żadnego postępowania. My jednak wracamy do sprawy. W dniu dzisiejszym złożone zostało zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień. Zamieszczamy poniżej link do sprawy oraz pełny tekst pisma procesowego.
- Oto sprawa, do której po latach wracamy
2. Tekst zawiadomienia do prokuratury