Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Poznańska drogówka czyli rola jednostki w dziejach, a może nawet kult jednostki…

Czyli rzecz o Pancernym Naczelniku Józefie Klimczewskim herbu Frog, który niezniszczalnym jest i jako ponadczasowa Kamasutra się jawi….

Nie popełnimy chyba większego błędu stawiając tezę, że tzw. policja drogowa w Polsce cieszy się fatalną opinią wśród znacznej części społeczeństwa. Środki masowego przekazu, w tym internet, pełne są informacji o niegodziwych często działaniach tejże formacji, polegających głównie na próbach załatania dziury budżetowej, poprzez naciąganie wykroczeń i próby wymuszania mandatów. Oczywiście, to stwierdzenie nie odnosi się do wszystkich działań drogówki, bo zdarzają się też przypadki, że stwierdzają rzeczywiste wykroczenia drogowe i wtedy słusznie nakładają grzywny (wspomnijmy też o tzw. grabarzach z karawanów wypadkowych, bo ci naprawdę nieraz mają co robić… ). Według naszej wiedzy, są to jednak rzadkie przypadki. Na naszych drogach cały rok, całą dobę trwają polowania na kierowców i innych uczestników ruchu. Nie są to polowania z nagonką, ale za to za pomocą przemyślnych działań, wzorowanych na średniowiecznych Raubritterach zasadzających się na podróżnych.

Widzimy też wyraźny wpływ podstępnej taktyki talibów czyli zasadzanie się w kryjówce na ofiarę. Do takich działań zaliczamy m.in. maskowanie się policjantów polegające na idealnym zlaniu się z otoczeniem. Nasz podziw wręcz wzbudzał młodzian z drogówki chowający się ze słynną Iskrą-1 za konstrukcją przystanku autobusowego, np. na ul. Leszczyńskiej czy Dąbrowskiego. I zza tej konstrukcji „mierzy” wszystko co jemu wychynie zza przystanku, robiąc przy tym miny jakby właśnie zbawiał świat… Komentarzy podróżnych czekających na autobus nie będziemy tu przedstawiać, bo redakcja i tak wytnie… Inny młodzian ganiał po wszystkich pasach drogi, aby zatrzymać pojazd na skrajnym pasie – mimo, że piszący te słowa nie raz, nie dwa, wskazywał temu młodemu policjantowi możliwe zagrożenia jakie on nieroztropnie wywołuje. I stało się, co się musiało stać, czyli młody policjant, tzw. stachanowiec, w w/w sposób próbował zatrzymać motocykl. I wpadł na krawężnik (policjant, nie motocykl), wywinął przysłowiowego kozła, zranił głowę, nogę, biodro… co skończyło się wizytą w szpitalu. I wypadkiem przy pracy. Gdzie w tym momencie był rozum tego młodziana ? Spał ?

Ludzie zgryźliwi twierdzą że trwają prace nad Super Iskrą z przegubowym nadajnikiem, który ma umożliwić „pomiar” zza tzw. winkla….

Innym ulubionym sposobem policjantów drogowych jest głębokie zaszycie się gęstwinie leśnej (np. na drodze do Kiekrza) i krótki wypad na ofiarę, a następnie znów ucieczka do lasu. Mają to chłopcy-radarowcy opanowane do takiej perfekcji, że sam gajowy ich nie zauważył, a przecież z kłusownikami obyty jest…

Jest też metoda polegająca na schowaniu się za barierami ochronnymi na poboczu i wychynięciu zza niej, gdy usłyszy głośniejszy pomruk silnika…Ta metoda bywa stosowana na ul. Warszawskiej.

Inna metoda, to chowanie się policjantów we wjeździe do firmy X – jak to bywa przy ul. Wołczyńskiej. Albo chowanie się za filarem mostu kolejowego przy ul. Św. Wawrzyńca. Ostatnio na ul. Grunwaldzkiej zaczaił się radiowóz drogówki za… betonowym płotem. Absolutnie niewidoczni policjanci co chwila wystawiali część głowy zza tego płotu wypatrując ofiary. Inną metodą jest ukrywanie się za „zapomnianym” przez drogowców znakiem tymczasowo ograniczającym prędkość i egzekwowanie tego ponoć „zapomnianego” znaku jako obowiązującego – jak to było na obwodnicy Poznania,  w ciągu drogi 92.

Pomysłowość tego typu jest wprost nieograniczona. Ale czy to jest droga na budowanie prestiżu i szacunku? To tak ma wyglądać policja drogowa w akcji? Statystyka ponad wszystko? Przypominamy policjantom o Zarządzeniu Komendanta Głównego Policji nr 39 z dnia 25 maja 2004 w sprawie sposobu pełnienia służby na drogach przez policjantów. A tam Rozdział 3, par. 17, pkt 4:

„Podczas dokonywania pomiaru prędkości pojazd służbowy powinien być usytuowany w miejscu widocznym dla kierujących pojazdami”.

Zwracamy uwagę na użytą liczbę mnogą. Polecamy też par. 21, pkt. 2 :

„Kontrola ruchu drogowego powinna być wykonywana w sposób uwzględniający prewencyjne oddziaływanie na uczestników ruchu drogowego”.

I dalej pkt 3 :

„Podczas pełnienia służby w sposób statyczny oznakowany radiowóz powinien być ustawiony w miejscu bezpiecznym i widocznym dla uczestników ruchu. W warunkach niedostatecznej widoczności w radiowozie powinien być włączony świetlny napis „Policja”.

Nota bene, policjanci ubrani są w obrzydliwe mundury. Na mężczyznach to jeszcze można zdzierżyć, ale gdy się widzi wręcz widowiskowe niewiasty w obrzydliwych, niedopasowanych, portkach i buciskach rodem z kopalni, to aż ich żal.

Policja w Poznaniu używa dwóch typów „suszarek”, czyli słynnej i nielegalnej wg niektórych Iskry-1 oraz lasera Ultra L. (szczegółowy opis na stronie SPnD). Oba te „przyrządy” mają istotną wadę, gdyż nie identyfikują ofiary policjanta. I chyba za to je policja tak kocha…? O tym że, naszym zdaniem, znaczna część policjantów prawdopodobnie nigdy instrukcji obsługi tych wynalazków nie czytała ,to nawet nie wspomnimy…

Teraz o super tajnej broni poznańskiej drogówki czyli o tzw. nieoznakowanych radiowozach Skoda, Opel, VW czy Alfy z czasów Mussoliniego… (niestety Porsche, którym naczelnik poznańskiej drogówki Józef Frog Klimczewski pędził 213 km/godz na obszarze zabudowanym na ograniczeniu do 80km/godz trzeba było oddać). Te bolidy na nic się przydają jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze bo… są w ogóle niewidoczne! Zaś „sprzęt”, w który są wyposażone, nic nie mierzy oprócz swojej prędkośc ! To ci dopiero wynalazek. Ale są dochodowe. Nieraz te „cywilne” pojazdy czają się po poboczach, a za nimi policjant z Iskrą czy laserem. Są też przypadki, że mają i te i te na pokładzie. O stanie technicznym części różnych radiowozów, czyli: łyse opony, uszkodzone zderzaki, niesprawne światła, zużyte światła, uszkodzona karoseria itd. – nawet nie wspominamy. Możemy jednak powiedzieć, że w pewnej firmie naprawiającej policyjne radiowozy na placu naliczyliśmy ich aż 18! Niektóre stoją tam ponoć od roku…

Jest oczywistym, że powyższy opis dotyczy tylko pewnej części policjantów czyli tzw. stachanowców w białych czapkach nastawionych na „sukces”. Jest też inna część policjantów drogowych, którzy nie czynią jak powyżej, ale za to spotykają ich pomruki (delikatnie mówiąc) niezadowolenia ze strony zwierzchników. Wróble ćwierkają na Szylinga, że naczalnik, nazwijmy go umownie Józef K., nie może dospać i krąży po komendzie od godz. 5.00, nagabując wchodzących policjantów: ile wczoraj było mandatów? Inny naczalnik, oznaczmy go umownie N., miał pokrzykiwać na policjanta:

„gdzie k…zabrane prawa jazdy?!”

My oczywiście niecnym wróblom nie wierzymy w 100 % ,ale w 99% już tak…

Zostawmy te dymaniczne (tak, bo od dymania kierowców) działania części policji drogowej w Poznania i przyjrzyjmy się bardziej statycznej ich postaci. Mamy tu na myśli np. zorganizowane łapanki na pieszych nieprawidłowo (wg policji) poruszających się po mieście. Polega to na ukryciu się parek młodych policjantów za wszelkimi dostępnymi im elementami maskującymi, bacznym obserwowaniu pewnego odcinka (np. Most Teatralny, Rynek Jeżycki, okolice MTP) i na wyskakiwaniu zza osłony i nakładaniu kar np. za rzeczywiste lub urojone przechodzeniu na czerwonym. W celu zwiększenia przychodów sugerujemy tym policjantom, aby się przebrali za tramwajarzy, listonoszy, Mikołajów, siostry zakonne, biskupa, prezydenta miasta Poznania, imigranta, dziewicę-tirówkę, majstra budowlanego, hodowcę tchórzofretek itp. itd. Wszak koniec wieńczy dzieło.

Innym polem działania policjantów są łapanki na rowerzystów. Tu akurat, choć częściowo, jesteśmy „za” – ponieważ znaczna część rowerzystów przypomina swoimi zachowaniami na drodze prawdziwych kamikadze. Widać wyraźnie, że znaczna ich część nie ma pojęcia o podstawowych zasadach w ruchu drogowym. Pytanie czy mandat tu coś zmieni …

Za to prawie wszyscy policjanci drogowi kompletnie nie reagują na stan jezdni, dziury, fatalne pobocza, niezgodne z prawem oznakowanie, nieczytelne oznakowanie poziome, zwały zanieczyszczeń na jezdni czy obok jezdni itd. itp. Albowiem, jak twierdzą niektórzy z nich, oni nie są od tego…. Co jest nieprawdą, bo w Rozdziale 3, par. 19 , pkt. 7 w/w zarządzenie wasz komendant twierdzi coś innego…

Ale jaki związek, to co powyżej napisano, ma z kultem jednostki czy rolą jednostki w dziejach, a nawet ponadczasową Kamasutrą ? Ano związek się wydaje się być oczywistym: pan naczelnik Klimczewski jest również ponadczasowy, ze wszystkimi swoimi 41 – letnimi wyczynami przeszedł do historii z białą czapką w rękach. To pan naczalnik na rannych odprawach , pełen zewnętrznej radości, rzuca np. hasło:

„Dzisiaj akcja pieszy na czerwonym!”.

Jego wpływ na poznańską drogówkę jest bardzo duży i przy tym fatalnie oceniany przez znaczną część policjantów. A i przez społeczeństwo też. Panie naczelniku Józefie Klimczewski! Odejdź! Weź te ponad 200 dni zaległego urlopu i odejdź. Zrób miejsce młodym. Twój czas się skończył. Czas odbudować, co pan naczelnik latami zniszczył, czyli trzeba choć spróbować przywrócić służebną społeczeństwu rolę policji drogowej. Może nowy komendant wojewódzki policji wyśle pana naczelnika na zasłużoną emeryturę? To jak panie komendancie ?

                                                                                                                          31 węzłowy Burke

Exit mobile version