Piotr Jakubiak
Naturalną konsekwencją ruchu drogowego i ludzkich ograniczeń kierujących jest to, że powstają zdarzenia drogowe, dzielone na dwie kategorie – tzw. „stłuczkę” (brak rannych i ofiar) i wypadek. W pierwszym przypadku można (ale nie trzeba) wezwać policję, która na podstawie okoliczności i przepisów powinna wskazać winnego.
Niestety, zdarza się, że policjanci przybyli na miejsce zdarzeń wykazują się brakiem nawet elementarnego przygotowania do funkcji bezstronnego arbitra. Kiedy popełnią błąd i zostanie to wykazane, często zamiast sprostowania, następuje obrona wadliwej decyzji, także przez innych funkcjonariuszy – w imię fałszywie pojętej solidarności zawodowej. Pomaga w tym i sąd, który jakże często bezkrytycznie „przyklepuje” wnioski, które policja mu podrzuci.
-
Zdarzenie
9 lutego 2016 roku, korzystając z uroków łagodnej zimy, pan Sebastian wybrał się na przejażdżkę po Brodnicy i okolicach swoim motocyklem. Około 15:40 jechał ulicą Sienkiewicza, którą dotarł do skrzyżowania z ulicą Sądową. Zjechał z niego na położoną przy stacji paliw Statoil drogę wewnętrzną, która posiadała ustanowioną strefę ruchu (usytuowana jest na wydzielonej geodezyjnie do celów komunikacyjnych działce nr 47/17) .
W odległości około 50 metrów od wjazdu na ww. drogę wewnętrzną, znajduje się jej połączenie z terenem posesji zajmowanej przez restaurację McDonald’s, zajmującą oddzielną działkę nr 47/13. Kiedy p. Sebastian dojeżdżał do tego miejsca, z terenu fast food’u wyjechała nagle biała Toyota Avensis. Mimo gwałtownego hamowania motocyklisty, nie udało się uniknąć kolizji. Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu McDonald’s.
-
Stan prawny
Zgodnie z art. 4 ust. 2 Ustawy o drogach publicznych (Dz.U. 1985 Nr 14 poz. 60) pojęcie droga oznacza:
„(…) budowlę wraz z drogowymi obiektami inżynierskimi, urządzeniami oraz instalacjami, stanowiącą całość techniczno-użytkową, przeznaczoną do prowadzenia ruchu drogowego, zlokalizowaną w pasie drogowym”
Natomiast pas drogowy to zgodnie z art. 4 pkt. 1 ww. ustawy:
„Wydzielony liniami granicznymi grunt wraz z przestrzenią nad i pod jego powierzchnią, w którym są zlokalizowane droga oraz obiekty budowlane i urządzenia techniczne związane z prowadzeniem, zabezpieczeniem i obsługą ruchu, a także urządzenia związane z potrzebami zarządzania drogą”.
Droga wewnętrzna, na która wjechał p. Sebastian, spełnia więc ustawowe wymogi. Co więcej, wjazd na nią był oznakowany znakiem D-52, określonym w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 28 marca 2011 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Mamy więc do czynienia z drogą, na której obowiązują przepisy aktów prawa o ruchu drogowym, a znajdujący się na niej kierujący są uczestnikami ruchu drogowego. Natomiast posesja, zajmowana przez restaurację McDonald’s, to odrębna działka geodezyjna, bez wytyczonego na niej pasa pod infrastrukturę komunikacyjną, czyli nie jest terenem posiadającym status drogi.
Z przytoczonych powyżej norm prawnych wynika, że kierowca samochodu osobowego, wyjeżdżając z terenu zajmowanego przez restaurację na drogę, którą jechał motocyklista, zgodnie z art. 17 pkt 1 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym, był włączającym się do ruchu, i zgodnie z punktem 2 ww. artykułu zobowiązany był do bezwzględnego ustąpienia pierwszeństwa przejazdu wszystkim pojazdom znajdującym się na drodze.
-
Co zarejestrowała kamera monitoringu
Zapis kamery bezpieczeństwa obejmuje nie tylko samo zdarzenie, ale także znaczny interwał czasu przed i po nim. Wynika z niego, że kierowca Toyoty już wcześniej poruszał się po całym terenie stacji paliw i restauracji, a na chwilę przed kolizją wjechał na posesję McDonald’s wykonując dziwny manewr, okrążył miejsca postojowe, ustawił się przed połączeniem z drogą wewnętrzną, po chwili przepuścił dwa poruszające się nią samochody i gwałtownie wyjechał dopiero wprost przed motocyklistę.
Po zderzeniu kierowca Avensisa zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie i sprzecznie z prawem – nie wysiadł i nie sprawdził, czy nie należy kierowcy jednośladu udzielić natychmiastowej pomocy, czy nie odniósł on jakichś obrażeń, i bez upewnienia się, czy poszkodowany nie znajduje się pod kołami samochodu, od razu rozpoczął manewr cofania. Po zatrzymaniu wysiadł i bez większego zainteresowania stanem poszkodowanego, rozpoczął zbieranie porozrzucanych elementów pojazdów.
Toyota nie miała lekkiego wgniecenia, ale dosyć spore uszkodzenia lewej strony. Pan Sebastian był w szoku powypadkowym, miał kłopoty z poruszaniem się, był cały obolały. Wskazywało to, że mógł odnieść jakieś obrażania, które przecież nie zawsze są natychmiast widoczne, ale ujawniają się po kilku – kilkunastu minutach od doznania urazu. Nie zaniepokoiło to jednak kierowcy auta, który po chwili znudził się staniem w miejscu kolizji i odjechał na pobliskie miejsce parkingowe.
-
Ustalenia dokonane przez policjantkę z RRD KPP w Brodnicy
Na miejsce zdarzenia po kilku minutach przybyli funkcjonariusze z RRD KPP w Brodnicy i karetka pogotowia ratunkowego. Na szczęście wstępne badanie nie wykazało jakichś poważniejszych obrażeń motocyklisty.
Sprawę badała st. sierż. Izabela Rapicka. Sądząc po stopniu służbowym, nie jest ona nowicjuszką w policyjnej służbie i można było oczekiwać, że posiada odpowiednią wiedzę do oceny zaistniałego zdarzenia i prawidłowego ustalenia sprawcy. Jednak, ku zaskoczeniu p. Sebastiana, to jego, wbrew przepisom o ruchu drogowym i faktom, uznała za winnego doprowadzenia do zderzenia pojazdów, gdyż jak stwierdziła, to on w „sytuacji równorzędnej” (sic!) nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu. Co więcej, za rzekome stworzenie zagrożenia w ruchu drogowym, polegającego na jeździe na tzw. „jednym kole”, zatrzymała jego prawo jazdy. W swoich zapiskach służbowych stwierdziła, że motocyklista się do tego przyznał (absolutnie nie miało to miejsca), a fakt ten ustaliła na podstawie oświadczenia kobiety, która była rzekomym świadkiem zdarzenia, bo widziała wszystko ze swojego auta stojącego za Toyotą.
Sęk w tym, że monitoring całkowicie zaprzecza wersji świadka. Jak wynika z zapisu, motocykl cały czas jechał na dwóch kołach, nie ma żadnego auta, które wjeżdżałoby i stało za Toyotą, po zderzeniu pani świadek wyłania się z głębi parkingu, cały czas chodzi i rozmawia z kierowcą osobówki, chwilę przed przyjazdem policji gwałtownie ucieka z miejsca zdarzenia, by po wyjściu funkcjonariuszy z nieoznakowanego radiowozu podejść ponownie i – jak wynika z relacji poszkodowanego – nachalnie oferować swoją relację, w której padły oskarżenia o szaleńczą jazdę. Co więcej, po wpisach w mediach, opisujących p. Sebastiana jako drogowego bandytę, wyeliminowanego z ruchu przez dzielną policję z Brodnicy (jak widać toruńskie Nowości i ich brodnicki portal 7 dni lubią takie niesprawdzone newsy), zgłosił się faktyczny przypadkowy świadek, który z pobliskiego przystanku widział całą sytuację, i zaprzeczył, aby motocyklista poruszał się w sposób niebezpieczny, sprzeczny z prawem. Rodzi to pytanie, czy w tym przypadku nie mamy do czynienia z tzw. „ustawką”, czyli celowym działaniem zmierzającym do spowodowania kolizji, np. w celu wyłudzenia odszkodowania komunikacyjnego. O swoich wątpliwościach p. Sebastian powiadomił brodnicką prokuraturę.
-
Postępowanie w sprawie podjęte przez policję i Sąd Rejonowy w Brodnicy
Pan Sebastian i jego rodzina po zdarzeniu sami wzięli się za zbieranie dowodów, bo policja nie kwapiła się np. do zabezpieczenia nagrania z monitoringu restauracji (nagrywanie odbywa się w tzw. pętli, po pewnym, krótkim czasie, stare nagrania są kasowane przez nadpisanie nowymi). Uzyskali w Starostwie Powiatowym w Brodnicy kopię mapy geodezyjnej miejsca zdarzenia z zaznaczonymi działkami. Wszystkie te materiały postanowili przekazać policji licząc, że pomoże to szybko sprostować błędne ustalenia st. sierż. Rapickiej i skierować postępowanie wobec faktycznego sprawcy kolizji.
Niestety, zachowanie funkcjonariusza prowadzącego postępowanie jest – delikatnie mówiąc – nacechowane sporą niechęcią wobec p. Sebastiana i jego rodziny. Podczas przekazywania uzyskanych dowodów wobec ojca motocyklisty padały nieuprzejme uwagi, odbiór i kwitowanie dokumentów odbywało się „na kolanie” na korytarzu, a pan komendant KPP w Brodnicy nie znalazł czasu na przyjęcie obywatela, który zwracał się z prośbą o interpretację przepisów ruchu drogowego (takich problemów nie miał komendant KPP z Iławy, który nie tylko przyjął od razu interesanta, ale tez sporządził na jego prośbę ‘od ręki” opinię na piśmie).
KPP w Brodnicy jeszcze w dniu zdarzenia skierowała do Sądu Rejonowego w Brodnicy wniosek o zastosowanie środka prewencyjnego w postaci zatrzymaniu prawa jazdy motocyklisty. Wniosek wyjątkowo lakoniczne uzasadniono informacją o stworzeniu zagrożenia przez p. Sebastiana przez wymuszenie pierwszeństwa przejazdu, a jedynym dowodem była notatka służbowa st. sierż. Rapickiej, w której powieliła w kilku linijkach tekstu swoje całkowicie błędne ustalenia. Posiadanie tak skąpego i wątpliwego materiału dowodowego nie powstrzymało SSR w Brodnicy Aliny Jabłonowskiej do wydania w dniu 12-02-2016 r. postanowienia sygn. akt II Ko 165/16 o zatrzymaniu prawa jazdy kierowcy jednośladu. Nie pierwszy raz spotykamy się z sytuacją, że sąd bezkrytycznie „przyklepuje” wszystko, co policja mu podeśle, zapominając, że podstawową rolą wymiaru sprawiedliwości jest rzetelne rozpoznanie sprawy na podstawie możliwego do zgromadzenia materiału dowodowego. Na powyższe postanowienie złożone zostało zażalenie, ale jak na razie sąd nie spieszy się z jego rozpatrzeniem, mimo, że na skutek ewidentnie błędnych decyzji, pozbawiono obywatela części jego praw.
W dniu 19-02-2016 r. motocyklista postanowił dać policji możliwość honorowego wyjścia z sytuacji i naprawienia błędów, poprzez złożenie przez siebie wniosku o umorzenie postępowania na podstawie art. 5 § 1 pkt 1 kpow („nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza, gdy czynu nie popełniono albo brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie jego popełnienia”). Niestety, KPP w Brodnicy wciąż dąży do skierowania wniosku o ukarania przeciwko p. Sebastianowi. Jak widać ciężko jest przyznać, że koleżanka popełniła tak karygodny, niewytłumaczalny błąd.
SPnD objęło monitoringiem to postępowanie. O dalszych etapach będziemy informować.
Aktualizacja 01-03-2016.
Dziś p. Sebastian był przesłuchiwany, Siłę policji reprezentowało 3 funkcjonariuszy zadających pytania. Jest też nowość – pojawił się świadek, który zeznał, że motocyklista przejeżdżając skrzyżowanie Sienkiewicza z Sądową ominął stojące pojazdy przejeżdżając przez P-4, wjechał na czerwonym i poruszał się po obszarze wyłączonym z ruchu. Wow, a jaki ma to związek z kolizją? P. Sebastian zaprzecza tym „rewelacjom”, wyciągniętym jak królik z kapelusza. Acha, świadek ten jako miejsce zatrudnienia podaje, że jest funkcjonariuszem KPP w Brodnicy. Ale czy to ma znaczenie?