Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Sąd Okręgowy w Białymstoku wyznawcą marketingowego bełkotu importerów mierników prędkości

      We wtorek 13 X 2020 r. Sąd Okręgowy w Białymstoku rozpatrywał sprawę o sygnaturze VIII Ka 436/20, na skutek wniesienia przez oskarżyciela publicznego – komendę policji z Siemiatycz – apelacji od wyroku o sygnaturze VIII W 18/19 wydanego przez Sąd Rejonowy w Bielsku Podlaskim wydział zamiejscowy w Siemiatyczach. Przedmiotem sprawy był pomiar „z czapki” urządzeniem LTI TruCam.

Sprawę opisaliśmy tu:

„Zabugom nie darujemy”, czyli łobuzy z Siemiatycz

      Niestety, SSO Przemysław Wasilewski nie zdobył się na prawdziwie merytoryczną ocenę podniesionych przez policję zarzutów, a zdecydował o uchyleniu wydanego wyroku w I instancji i skierowaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia w dużej mierze – jak wynika z ustnego uzasadnienia – na podstawie wiary w marketingowe brednie importera o doskonałości miernika oraz na braku wiedzy, jakie zapisy znajdują się w instrukcji urządzenia.

      I tak sędzia Wasilewski jest wyznawcą mitu, wykreowanego przez GUM i importera mierników, że urządzeniami lidarowymi LTI, jakimi dysponuje polska policja, można mierzyć cele odległe nawet o 1 300 m od stanowiska pomiarowego! Oznacza to, że wg Sądu Okręgowego w Białymstoku policjanci mają zamiast gałek ocznych lunety powiększające,  i to o olbrzymich wartościach, bo zapewniam pana Przewodniczącego – już z odległości 500 m w wizjerze celownika kolimatorowego auto przypomina mały punkcik, a nie wyraźny obiekt, a z 1 000 m to już można co najwyżej pocelować takim urządzeniem Panu Bogu w okno. Co ciekawe, sam producent urządzenia twierdzi, że optymalny dystans pomiarów jest mniejszy niż 100 m!

      SSO Wasilewski twierdzi też, że dokładnie przeanalizował 5 klatek z filmu dokumentującego rzekomy pomiar i wg niego żadnego przemieszczania punktu celowniczego po pojeździe tam nie ma – to chyba Przewodniczący widział inny film niż ten, który był dostarczony przez policję do Sądu w Siemiatyczach. Ta grafika pokazuje owe 5 klatek i każdy może ocenić, czy faktycznie punkt celowania nie zmienił położenia nawet o milimetr:

      Wg Przewodniczącego rozprawie nie ma też wymogu celowania markerem w okolice tablicy rejestracyjnej. Warto by było, przed gadaniem takich bredni, zapoznać się jednak z instrukcją miernika LTI TruCam:

      Sędzia Wasilewski uznał też za błąd to, że Sąd I Instancji oparł swoje ustalenia częściowo na materiałach ze spraw rozpatrywanych przez inne sądy – ma to stanowić rzekomo poważne naruszenie procedury, gdyż wg Przewodniczącego sądy mają opierać się wyłącznie na własnych ustaleniach, a nie posiłkować materiałami z akt innych sądów. Jest to stwierdzenie dziwne, a nawet kuriozalne – bowiem zgodnie z art. 7 kpk., implementowanym do procedury wykroczeniowej art. 8 kpow., sądy powinny kształtować przekonanie na podstawie wiedzy i doświadczenia życiowego. A skąd sędziowie mają mieć wiedzę o miernikach prędkości, metodach pomiarów, powstających w nich błędach? Przechodzą szkolenie z obsługi lidarów? GUM zaprasza ich na wykłady i pokazy? Właśnie bardzo dobrą praktyką jest sięgniecie po materiały sporządzone w podobnych przedmiotowo postępowaniach, w tym do opinii innych biegłych, aby ową wiedzę i doświadczenie życiowe zdobyć. Czynienie zarzutu Sądowi I Instancji z takiego właśnie trybu działania, który dzięki zapoznaniu się z materiałami z innych spraw mógł prawidłowo ocenić, że opinia sporządzona przez biegłego Dziejmę powinna trafić na półkę obok literatury braci Grimm i J. Ch. Andersena, jest co najmniej zadziwiające.

Poniżej przedstawiamy zapis z ogłoszenia wyroku i wygłoszenia jego ustnego uzasadnienia.

 

 

Exit mobile version