Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Znaczenie dowodu z opinii biegłego w procesie ustalania sprawcy kolizji drogowej

 Artur Mezglewski

Powoływanie biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych ma sens jedynie wówczas, gdy zabezpieczone zostały ślady oraz dowody o charakterze materialnym. Opinie biegłych, bazujące jedynie na źródłach osobowych, to czyste konfabulacje – to jak wynik równania, w którym wszystkie dane są niewiadome.

W praktyce polskiego Wymiaru Sprawiedliwości dowody rzeczowe zabezpieczane są jedynie wówczas, gdy zdarzenie drogowe posiada co najmniej status wypadku. Natomiast sprawców kolizji drogowych typuje policjant, opierając swój sąd, jedynie na podstawie ustnych relacji uczestników zdarzenia. Jeśli wytypowany na sprawcę uczestnik kolizji nie zgadza się z „orzeczeniem” funkcjonariusza – wówczas kierowany jest przeciwko niemu wniosek o ukaranie do sądu. W sądzie dowodem o podstawowym znaczneiu jest zwykle opinia biegłego. Jest zasadą, że opinie są zgodne z „orzeczeniem’ policjanta.

1. Czynności policjantów na miejscu zdarzenia drogowego (kolizji)

 Każdy obywatel, będący uczestnikiem kolizji drogowej, liczy zapewne na to, że funkcjonariusze Policji, wezwani na miejsce zdarzenia, dokonają oceny zdarzenia w oparciu o zabezpieczone ślady i dowody materialne. Jeśli jednak obywatel na to liczy, to się przeliczy – i to w niemal każdym przypadku.

Na miejsce kolizji z zasady posyłani są funkcjonariusze, którzy nie mają żadnego przygotowania kryminalistycznego.  Policjanci nie zabierają ze  sobą jakiegokolwiek osprzętu technicznego, który umożliwiłby zabezpieczenie śladów materialnych. Nie korzystają nawet z aparatu fotograficznego.

Policjantów przybyłych na miejsce zdarzenia zazwyczaj żadne ślady nie interesują. Jest też regułą, że  proszą oni uczestników zdarzenia o opuszczenie miejsca zdarzenia i udanie się na wskazany parking. Policjanci z zasady nie przeprowadzając nawet pobieżnych oględzin miejsca zdarzenia.

Będąc już w ustronnym miejscu, w oddaleniu od miejsca zdarzenia, policjanci sprawdzają dokumenty (prawo jazdy, dowody rejestracyjne, ubezpieczenia), sporządzają protokół oględzin uszkodzeń pojazdów (na użytek postępowań szkodowych) oraz przeprowadzają badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Następnie po wysłuchaniu relacji uczestników kolizji – typują sprawcę zdarzenia i nakładają na niego mandat karny.

Jeśli wytypowany kierowca mandat przyjmuje – sprawa się kończy. Jeśli nie – sprawa jest kierowana do postępowania sądowego.

2. Postępowanie dowodowe – opinie biegłych

Kluczowymi dowodami w postępowaniach przeciwko sprawcom kolizji drogowych są opinie biegłych z zakresu techniki jazdy oraz rekonstrukcji wypadków drogowych.

Jaki jednak sens ma powoływanie biegłych w sprawach, w których nie zabezpieczono śladów materialnych?  Żaden. Nie można bowiem niczego obliczyć w sytuacji, gdy wszystkie dane są niewiadome!

W rozpowszechnionej w naszym kraju praktyce, biegli przygotowują swoje opinie jedynie na podstawie źródeł osobowych, a więc źródeł w wysokim stopniu nieprecyzyjnych i niewiarygodnych. Żaden uczestnik zdarzenia drogowego nie ma przecież zamontowanego w oczach miernika  prędkości czy odległości. To wszystko, co zeznają źródła osobowe (obwiniony, pokrzywdzony, świadkowie) jest jedynie szacunkiem, emanacją ich wyobraźni, a skala statystycznego błędu, jaki popełnia zwykły człowiek w ocenie czasoprzestrzeni sięga nawet 500%!

W efekcie, niemal wszystkie opinie przygotowywane przez biegłych sądowych na użytek postępowań wykroczeniowych o ustalenie sprawców kolizji – to jeden wielki kant.  W opiniach tych biegi przyjmują dowolne dane, wyprowadzają przeróżne wzory – po to tylko, aby dostarczyć organom  prowadzącym postępowanie „podkładki” pod wyrok.

Poprzez wstawianie dowolnych danych oraz inne manipulacje, biegły jest w stanie udowodnić winę każdemu uczestnikowi zdarzenia. Z reguły jednak, za winnych spowodowania kolizji, biegli uznają te osoby, które zostały wytypowane na sprawców przez Policję. Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że jeśli biegły nie wykona swego zadania zgodnie z oczekiwaniami organu prowadzącego postępowanie, to w przyszłości żadnej opinii do przygotowania od tego organu już nie dostanie i pójdzie z torbami.

W praktyce zatem: sędziwie, prokuratorzy, policjanci prowadzący postępowania oraz biegli sądowi – to jedna wielka „rodzina”, w której jedni z drugimi żyją w doskonałej symbiozie. Sędzia nie powierzy przygotowanie opinii biegłemu, którego nie zna osobiście, i którego numeru telefonu nie ma zapisanego w swojej komórce. Biegli zatem przygotowują opinie, które są zgodne z oczekiwaniami organów prowadzących postępowanie, a w zamian za to otrzymują kolejne zlecenia, które są dla nich źródłem utrzymania.

 3. Jak działa system?

Policja nie kształci swoich funkcjonariuszy w kierunku uzyskiwania przez nich umiejętności zabezpieczania śladów i dowodów, bo nic ją do tego nie motywuje. Sądy i tak skażą każdego, kogo Policja oskarża – bez względu na to, czy dostarczone dowody mają jakąś obiektywną wartość czy nie. Po co więc się kształcić?

W sytuacji braku dowodów materialnych można skazać każdego, kogo się chce skazać. Bo jeśli konkurują ze sobą dowody osobowe, sąd może jedne z nich obdarzyć wiarą, a drugie nie.

Wniosek o ukaranie (akt oskarżenia) to najważniejszy „dowód” w sprawie. W tym względzie nic się w Polsce nie zmieniło od czasów w PRL. Zadaniem sądów jest skazywanie oskarżonych – nawet w warunkach, gdy ich wina jest zaledwie domniemana.

Polskie sądy karne pełnią zatem funkcje usługowe na rzecz organów administracji wymiaru sprawiedliwości. W istocie wymiar sprawiedliwości w Polsce zredukowany został (jeszcze w czasach PRL) jedynie do wymiaru kar.

4. Przykłady

 A. Kolizja w Lublinie

W dniu 18 sierpnia 2007 r. w Lublinie na Al. Sikorskiego tuż przed Al. Solidarności, miała miejsce kolizja dwóch samochodów, jadących w jednym kierunku.  Na miejsce zdarzenia wezwano Policję. Funkcjonariusze, którzy przybyli na wezwanie, poprosili kierujących, aby ci udali się na parking, znajdujący się przy restauracji MC`Donalds. Policjanci nie zabezpieczyli żadnych śladów materialnych, nie dokonali żadnych pomiarów, nie sporządzili nawet dokumentacji fotograficznej. Stało się tak, pomimo tego, że jeden z kierujących domagał się zabezpieczenia śladów kół na drodze, wskazujących, że jakiś pojazd zmieniał pas ruchu na linii ciągłej, tuż przed skrzyżowaniem.

Na parkingu, na który udali się policjanci oraz uczestnicy zdarzenia, sprawdzone zostały dokumenty, przeprowadzone zostało badanie na zawartość alkoholu w organiźmie. Sporządzony także został wykaz uszkodzonych elementów obu  pojazdów. Sierżant K. Chawryło z KMP w Lublinie,  zapytał obu kierujących o przebieg zdarzenia.  Przedstawione przez kierujących wersje zdarzenia różniły się znacznie. Zasadnicze różnice w obu opisach polegały na tym, że:

I.  Kierujący samochodem jadącym z tyłu oświadczył, że kierująca samochodem Fiat, która jechała środkowym pasem ruchu, tuż przed skrzyżowaniem, wjechała gwałtownie i bez sygnalizacji na prawy pas, a następnie – również niespodziewanie – zatrzymała samochód po lewej stronie tego pasa, w sposób uniemożliwiający jego ominięcie.

II.  Kierująca pojazdem Fiat oświadczyła, że jej samochód był cały czas w ruchu, że nie zmieniała pasa ruchu, że jechała cały czas prawym pasem, oraz że jadąc w sposób płynny, nagle odczuła uderzenie w tył samochodu.

Chawryło wytypował jako sprawcę kolizji kierowcę Poloneza i jemu też zaproponował mandat w wysokości 300 zł. Kierowca odmówił jego przyjęcia.

Już po powrocie na komendę, Chawryło sporządził notatkę urzędową, w następującym brzmieniu:

„z relacji kierujących oraz po śladach po pojazdach ustaliłem, iż kierującym [Polonezem] jadąc  Al. Sikorskiego z kierunku Al. Kraśnickiej przed skrzyżowaniem a Al. Solidarności nie zachował bezpiecznego odstępu od pojazdu poprzedzającego i najechał na tył pojazdu m-ki Fiat”.

Komenda Miejska Policji w Lublinie, prowadząc czynności wyjaśniające (RSOW -2257/07), powołała dowód z opinii biegłego. Biegły miał odpowiedzieć na pytanie: „który z uczestników zdarzenia drogowego, zaistniałego w dniu 18 sierpnia 2007 r. popełnił nieprawidłowości  i na czym one polegały”? Biegły miał ocenić obie wersje zdarzenia.

Opinię przygotował rzeczoznawca oddziału PZM w Lublinie mgr inż. Rafał Wrona. Biegły, oceniając wersję zdarzenia przedstawioną przez kierującego Polonezem, stwierdził:

„Przyjmując powyższą wersję za prawdziwą, [kierująca Fiatem] zachowałaby się nieprawidłowo przez to, że manewru zmiany pasa nie poprzedziłaby odpowiednio wczesną i wyraźną sygnalizacją, a przystępując do zmiany dotychczas zajmowanego pasa ruchu nie ustąpiłaby pierwszeństwa poruszającemu się po pasie ruchu, na który zamierzała wjechać, kierującemu samochodem Polonez. Przy czym należy zauważyć (…) że kierujący samochodem Polonez przystąpiłby w tej wersji przebiegu zdarzenia do hamowania dopiero na widok zatrzymującego się bądź zatrzymanego już na pasie ruchu samochodu Fiat. Zatem powyższe nieprawidłowości w zachowaniu się kierującej samochodem Fiat nosiłyby znamiona nieprawidłowości nie związanych bezpośrednio z zaistniała kolizją”.

KMP w Lublinie skierowała wniosek o ukaranie przeciwko kierującemu samochodem m-ki  Polonez z zarzutem „niedostosowania prędkości i techniki jazdy do istniejących warunków drogowych w wyniku czego przodem kierowanego pojazdu najechał na tył poprzedzającego pojazdu – tj. o wykroczenie z art. 86 § 1 kw.

Sąd Rejonowy w Lublinie wyrokiem z dnia 26 lutego 2009 r. uznał winę kierowcy Poloneza. W sprawie orzekał sędzia Paweł Tatarczak.

Bardziej szczegółowo casus ten opisany został tutaj: https://prawonadrodze.org.pl/moc-dowodowa-notatki-urzedowej-w-procesie-ustalania-sprawcy-kolizji-drogowej/

B. Kolizja w Warszawie

a). Opis zdarzenia

W dniu 19  października 2010 r. w Warszawie na ul. Walerego Sławka doszło do kolizji z udziałem dwóch samochodów – BMW oraz Skody. Sytuacja przedkolizyjna wyglądała następująco. Oba samochody jechały tym samym pasem ruchu od strony ulicy Bohaterów Warszawy w kierunku ul. Dzieci Warszawy. Przodem jechało BMW, a 5 metrów za nim Skoda.

Miejsce kolizji.

Kierowca BMW szukał miejsca do zaparkowania po prawej stronie drogi. Zamierzał zaparkować prostopadle do osi jezdni pomiędzy samochodami. W tym celu zmniejszył prędkość, zbliżył się do osi jezdni, aby wykonać manewr skrętu dość dużym gabarytowo pojazdem, wypatrując wolnego miejsca. Kiedy dojrzał wolne miejsce, włączył prawy kierunkowskaz i wykonał manewr skrętu w prawo. I w tym momencie uderzył w samochód Skoda, który realizował manewr wyprzedzania samochodu BMW z prawej strony…

Szkic sytuacyjny

 

Kierujący samochodem wyjaśniał, iż z jego perspektywy zachowanie kierowcy BMW wskazywało na zamiar skrętu w lewo, a nie parkowania z prawej strony. Podnosił ponadto, że kierowca BMW zasygnalizował manewr skrętu w prawo w ostatniej chwili – sygnalizacja pojawiła się, gdy jego samochód był już na wysokości BMW. Według jego relacji „wyglądało, że [kierowca BMW] będzie skręcał w lewo bez sygnalizacji”.

Do zdarzenia wezwano Policję. Policjanci nie przeprowadzili oględzin miejsca zdarzenia, nie zabezpieczyli śladów materialnych, a nawet nie wykonali fotografii miejsca zdarzenia, lecz udali się z oboma uczestnikami kolizji na osiedlowy parking, gdzie po wysłuchaniu wyjaśnień uczestników kolizji oraz sporządzeniu protokołu oględzin pojazdów  zaproponowali mandat karny kierującemu samochodem BMW.

Miejsce kolizji z perspekywy nadjeżdżajacego kierowcy

Kierowca BMW odmówił jego przyjęcia, że policjant przestrzegał go, że sprawę w sądzie przegra.

 

 

 

 

 

b) Wyprzedzania oraz bezpieczna odległość między pojazdami

Ustawa Prawo o ruchu drogowym w art. 2 pkt 28 definiuje na czym polega manewr wyprzedzania:

wyprzedzanie – przejeżdżanie (przechodzenie) obok pojazdu lub uczestnika ruchu poruszającego się w tym samym kierunku

a następnie w art. 24 ust 3 stanowi, iż „kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu przejeżdżać z lewej strony wyprzedzanego pojazdu”.

Przepisy prawa o ruchu drogowym przewidują pewne wyjątki od zasady określonej w art. 24 ust. 3. Do tych wyjątków zalicza się m. in. sytuację, gdy pojazd poprzedzający sygnalizuje zamiar skręcenia w lewo – wówczas wyprzedzanie może odbywać się tylko z jego prawej strony.

W orzecznictwie oraz w doktrynie powszechnie przyjmuje się, że wyprzedzanie jest jednym z najniebezpieczniejszych manewrów oraz że w trakcie jego wykonywania kierujący musi zachować  zachowania szczególną ostrożność.

W opinii W. Kotowskiego wyrażonej w Komentarzu do ustawy Prawo o Ruchu Drogowym (Wydawnictwo Wolters Kluwer) „właściwa realizacja obowiązującej podczas wykonywania manewru wyprzedzania zasady szczególnej ostrożności – zgodnie z dyspozycją art. 3 ust. 1 w zw. z art. 24 ust. 2 p.r.d. – wymaga zaniechania wyprzedzania wówczas, gdy pojazdy poprzedzające wyraźnie zwalniają, a równocześnie nie ma możliwości ustalenia przyczyny takiego stanu rzeczy”. Według tegoż autora „Taka interpretacja jest zgodna ze stanowiskiem Sądu Najwyższego, który w wyroku z dnia 18 lipca 1972 r., V KRN 256/72 (niepubl.), wyraził następujący pogląd: „Wyprzedzający musi mieć absolutną pewność, że na widocznym i wolnym odcinku drogi zdoła wyprzedzić jadący wolniej pojazd. Powinien przy tym uwzględnić panujące warunki drogowe, stan pogody, szerokość jezdni, utrudnienia w ruchu itp.” W konsekwencji Sąd Najwyższy uznał, że „lekkomyślne wyprzedzanie pojazdu bez upewnienia się, iż droga jest wolna, należy do najcięższych naruszeń zasad bezpieczeństwa, stanowi bowiem najczęstszą przyczynę groźnych wypadków drogowych” (por. wyrok SN z dnia 5 września 1979 r., V KRN 203/79, niepubl.)”.

Art. 19 ust. 2 pkt 3 prd stanowi, iż kierujący pojazdem jest obowiązany utrzymywać odstęp niezbędny do uniknięcia zderzenia w razie hamowania lub zatrzymania się poprzedzającego pojazdu. Jak podkreśla R. Stefański „odstęp pomiędzy pojazdami powinien być co najmniej równy drodze zatrzymania pojazdu, która składa się z: a) drogi przebytej w czasie reakcji psychicznej kierowcy, tj. od chwili zauważenia przyczyny powodującej hamowanie do chwili uruchomienia hamulców, b) drogi przebytej w czasie uruchamiania hamulców, tj. od chwili naciśnięcia pedału hamulca do chwili rozpoczęcia hamowania, c) drogi przebytej podczas efektywnego działania hamulców”. Autor ten zauważa, iż „orientacyjnym miernikiem bezpiecznego odstępu jest odstęp odpowiadający w metrach 1/2 prędkości pojazdu liczonej w km/h. Jeśli więc kierujący pojazdem Skoda deklarował, że jechał za samochodem BMW z prędkością 30 km/h, to powinien był utrzymywać bezpieczna odległość od tego samochodu – odległości w granicach 15 metrów.

c)  Zarzuty

 Warszawska Policja skierowała do Sądu Rejonowego dla m. st. Warszawy wniosek o ukaranie przeciwko kierującemu samochodem BMW z zarzutem „nie zachowania szczególnej ostrożności podczas zmiany kierunku jazdy, w wyniku czego zderzył się z samochodem marki Skoda […], powodujące jego uszkodzenie czym spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym (art. 86 § 1 kw)”. Podstawa wniesienia wniosku o ukaranie była notatka urzędowa mł. aspiranta Sławomira Madejskiego następującej treści:

„Po rozmowie z kierującymi oraz śladach na pojazdach, ustaliłem następujący przebieg zdarzenia drogowego. Kierujący BMW […], jadąc ulicą Walerego Sławka z kierunku ul. Bohaterów warszawy w kierunku ul. Dzieci warszawy, na wysokości posesji 3/5 zbliżył się do środka jezdni, a następnie wykonał manewr skrętu w prawo w wolne miejsce parkingowe, w wyniku czego nie ustąpił pierwszeństwa pojazdowi marki Skoda Octavia […] jadącemu ul. W. Sławka w kierunku ul. Dzieci Warszawy z kierunku ul. Bohaterów warszawy, przy prawej krawędzi jezdni”.

Na skutek skargi złożonej przez kierowcę BMW Policja  skierowała kolejny wniosek o ukaranie – tym razem przeciwko kierującemu samochodem Skoda, zarzucając mu we wniosku, że „naruszył zasady przewidziane w art. 24 ust. 10 pkt 2 pord w ten sposób, że kierując samochodem marki Skoda […] na odcinku drogi z niewyznaczonymi pasami ruchu wyprzedzał pojazd marki BMW […] z prawej strony w wyniku czego doprowadził do zderzenia z nim uszkadzając oba pojazdy, czym spowodował zagrożenie w ruchu drogowym (art. 86 § 1 kw)”.

Oba wnioski były rozpatrywane przez Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w ramach jednego postępowania. W sprawie (po zmianie Przewodniczącego) orzekała sędzia Agnieszka Kossowka.

d) Postępowanie dowodowe  (opinie biegłych)

W ramach postępowania sądowego wywołane zostały dwie opinie biegłych z zakresu techniki samochodowej, ruchu drogowego i rekonstrukcji wypadków drogowych:

– opinię z dnia 19 grudnia 2011 r. przygotowaną przez mgr. inż. Ryszarda Zahorskiego

– opinię z dnia 21 lutego 2012 r. przygotowaną przez mgr. inż. Szczepana Żegotę.

 Obaj biegli uznali, że winnym spowodowania kolizji jest kierowca BMW. Natomiast kierowcy Skody Octavii biegli nie przypisali w swoich opiniach żadnej winy.

Biegli nie skomentowali ani jednym słowem faktu, iż kierowca Skody jechał za samochodem BMW w odległości 5 metrów, a więc w takiej odległości, która uniemożliwiała jakąkolwiek reakcję na gwałtowane manewry wykonywane przez kierowcę samochodu poprzedzającego.

Biegły Zahorski uznał, że „bezpośrednią przyczyna kolizji był zamiar kierującego pojazdem BMW 520 i przecięcia przed zbliżającym się pojazdem Skoda Octavia jego toru ruchu i uderzenie go w środek lewego boku nadwozia skośnie skierowanym przednim, prawym narożem nadwozia pojazdu BMW 520.

W opinii Zahorskiego była to kolizja dwóch pojazdów znajdujących się na tej samej jezdni, jadących tym samym pasem i torem ruchu jeden za drugim, w sytuacji, w której pierwszy kierujący podejmuje zamiar zmiany kierunku ruchu i wykonuje manewry kierownicą, doprowadzając do przecięcia toru ruchu jadącemu za nim drugiego pojazdu”.

Biegły Zahorski stwierdził w opinii, że kierującemu samochodem Skoda postawiony został błędny zarzut podjęcia nieprawidłowego manewru wyprzedzania, bowiem „zarówno kierunki ruchu obu kierujących i stan ruchu poszkodowanego, nie spełniały wymogu definicji wyprzedzania innego pojazdu”.

 Biegły Żegota uznał, że sytuację kolizyjną na drodze publicznej wytworzył kierowca BMW, który nie obserwował drogi z tyłu swego pojazdu bezpośrednio przed rozpoczęciem zmiany kierunku ruchu. W jego opinii bezpośrednią przyczyną kolizji drogowej było rozpoczęcie zmiany kierunku ruchu przez kierowcę samochodu BMW w nieodpowiednim momencie bezpośrednio przed nadjeżdżającą Skodę.

Biegły Żegota uznał ponadto, iż „brak jest podstaw do stwierdzenia, że kierowca samochodu Skoda wykonywał manewr wyprzedzania BM”…

e) Wyrok

Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy wyrokiem z dnia 19 marca 2012 r. (V W 613/2011) uniewinnił kierowcę Skody Ovtavii od zarzucanego mu czynu. Natomiast kierowcę BMW uznał za winnego popełnienia wykroczenia z art. 86 § 1 kw i za ten czyn wymierzył mu karę grzywny w wysokości 200 zł.

W uzasadnieniu wyroku Sąd zważył co następuje.

„Sąd dał wiarę wyjaśnieniom kierowcy Skody Octavii uznając je za wiarygodne. Jego wersja zdarzeń jest jasna i logiczna i koresponduje z opinią biegłego z zakresu ruchu drogowego i rekonstrukcji wypadków Szczepana Żegoty. (…) Sąd oparł się w swoich rozważaniach  na opinii biegłego Żegoty z uwagi na to, iż opinia Biegłego Ryszarda Zahorskiego była przez strony kwestionowana, a zawarte w niej sformułowania podważają jej wiarygodność i rzetelność.

Należy jednak zauważyć iż niektóre wnioski biegłych korespondują ze sobą i w tej części Sąd uwagi obu biegłych podzielił i oparł na nich swe ustalenia faktyczne.

Biegły Ryszard Zahorski stwierdził, że bezpośrednią przyczyna zaistnienia kolizji było usiłowanie przecięcia toru ruchu pojazdu Skoda przez kierującego pojazdem BMW.  Do ponownych wniosków doszedł Biegły Szczepan Żegota, który stwierdził, że przyczyną powstania kolizji drogowej było rozpoczęcie zmiany kierunku ruchu przez kierowcę samochodu BMW w nieodpowiednim momencie bezpośrednio przed nadjeżdżającą Skodę. Obwiniony zdaniem obydwu biegłych za późno zasygnalizował manewr skrętu w prawo, dlatego kierowca Skody mylnie sądząc, że będzie skręcał w lewo podjechał bliżej do jego pojazdu po prawej stronie i w ten sposób doszło do kolizji. (…)

Przede wszystkim biegły Żegota w sposób jasny i logiczny obalił linie obrony gorsowaną przez obwinionego i jego obrońcę, jakoby kierowca Skody wykonał manewr wyprzedzania samochodu BMW. Kierowca Skody wobec zachowania kierowcy BMW na drodze nie miał zdaniem Sądu czasu na jakąkolwiek reakcję . Kierowca Skody co prawda przyspieszył chcąc uniknąć zderzenia, ale jak to wyjaśnił biegły Żegota przyspieszenie to nie zwiększyło prędkości jego pojazdu z uwagi na brak czasu i drogi oraz parametry samochodu tj. moc silnika.

Logicznym jest zatem wniosek biegłego, że [kierowca BMW] nie obserwował drogi z tyłu i w ten sposób nie zachował szczególnej ostrożności na drodze”.

Sąd Rejonowy przyjął zatem, że kierowca dokonujący manewru skrętu w prawo (np. w momencie parkowania) ma obowiązek obserwowania w prawym lusterku, czy nie jest w tym momencie wyprzedzany przez pojazd jadący tym samym pasem ruchu. Powyższy Pogląd Sądu Rejonowego należało by jednak skonfrontować ze stanowiskiem Sądu Najwyższego wyrażonym w wyroku z dnia 19 października 2005 r. (IV K 244/05):

„Nałożenie na uczestnika ruchu drogowego obowiązku przewidzenia bez wyjątku wszystkich, nawet najbardziej irracjonalnych zachowań innych uczestników tego ruchu, prowadziłoby w prostej linii do jego sparaliżowania. Nie można przy tym dla uzasadnienia stanowiska przeciwnego odwołać się do zasady ograniczonego zauważania przewidzianej w art. 4 ustawy prawo o ruchu drogowym, który obliguje do uwzględnienia nieprawidłowych zachowań innych uczestników ruchu jedynie wtedy, gdy okoliczności wskazują na możliwość innego zachowania niż przewidziane przepisami tej ustawy”.

Exit mobile version