Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Poznańska milicja biznesowa czyli korsarz Józef i jego załoga spod bandery Jolly Roger. Czyli na marginesie artykułu: „Policją rządzą szaleńcy. Toczy się wojna policji ze społeczeństwem”.

Poznańska policja nadal, w znacznej części, tkwi mentalnie w głębokiej komunie i nie widać , jak na razie, aby coś miało się tu zmieniać. I nadal „pracują” w niej „dzielni” milicjanci z Milicji Obywatelskiej i demoralizują nowo przyjętą młodzież. Taki wzorcowy przykład tzw. grubej kreski. Czyli na zachodzie bez zmian… Klasyczną wręcz postacią, ba, wręcz ikoną, ilustrującą ten stan rzeczy, jest tu naczelnik poznańskiej drogówki, milicjant z 42 letnim stażem, Józef K.

Tak, to ten sam Józef K. który szalał samochodem Porsche po poznańskich ulicach z olbrzymią prędkością 213 k/godz. (film z jego szaleństwa doczekał się ponad 350.000 wyświetleń). I nie poczuwa się do żadnej winy a jego przełożeni udają że „nic się nie stało”. Tenże Józef K. który po tym szaleństwie doczekał się ksywy „Poznański Frog” nadal stoi na czele doskonale zorganizowanych korsarzy, a ich okręt zacumowany jest w zatoce zwanej komendą miejską zlokalizowaną przy ul. Szylinga. I z tejże zatoki dzień w dzień, przez okrągły rok, wypływają korsarze na łowy.

Ale najpierw cóż to znaczy słowo korsarstwo:  „Walka lub inne wrogie akty dokonywane w wojnie morskiej przez statki prywatne działające z upoważnienia państwa na podstawie tzw. listów kaperskich…” . I dalej „korsarz”: „Uzbrojony …. statek upoważniony przez państwo do prowadzenie wojny morskiej ze statkami wrogiego państwa”.

Źródło :” Słownik języka polskiego” . Tom pierwszy. Warszawa 1983. Str. 1018.

A więc dzień w dzień, noc w noc, cały rok, wypływają na łowy korsarskie volkswageny, ople, skody, motocykle BMW… niektóre już pod Wesołym Rogerem czyli te oznakowane, jak i te nieoznakowane, które dopiero w ostatniej chwili wciągają na maszt Wesołego Rogera w postaci niebiesko błyskających świateł, a także sygnałów jakby trąbką nadawanych. I dość bezczelnie potrafią napisać na szybie „Jedź za mną”, a milicjanci światowego formatu nawet „Follow me” czy jakoś tak…

Najczęściej kryją się korsarze w zasadzkach i znakomicie zamaskowani dybią na podróżnych. Ale to nie wszystko. Otóż w Poznaniu są także korsarze z drogówki poruszający się… pieszo, czyli dwuosobowe parki na przyuczeniu zawodu korsarza. Ci cichcem opuszczają bazę i kierują się w stronę często uczęszczanych szlaków. Po zarzuceniu kotwicy gdzieś za kioskiem, za rogiem, za słupami itd. dybią na podróżnych i jak takich namierzą to rzucają się do abordażu. Po czym ofiarę ograbią i znów do zasadzki.

Role są podzielone i główne zadanie czyli łupienie podróżnych przebiega planowo i dokładnie. Niestety, dla korsarzy, na horyzoncie pojawiają się nieraz jednostki które zwalczają korsarstwo, obserwują, rejestrują i ślą meldunki sytuacyjne do swoich admirałów. A korsarze bardzo tego nie lubią… W odwecie w Wielki Piątek ich odłam ,zwany prewencją, brutalnie pobił członka SPnD oraz dziennikarza za to że zwrócił uwagę korsarzom, że ich także obowiązują zasady parkowania w lagunie. I w sile 6 korsarzy, rzucili się na niego i ledwo uszedł z życiem. Można powiedzieć, że nie mieli żadnych zasad i zeszli na psy… Inni z nich przyłapani na łamaniu podstawowych zasad udają, że one ich nie dotyczą. Jeszcze inni swoje niecne czyny tłumaczą, że są służbą mundurową i MUSZĄ wykonywać rozkazy. Jednak na pytanie czy rozkaz zastrzelenia ojca, matki, swojego dziecka, kolegi z pracy też muszą wykonać i czy wykonają odpowiedzieć nie chcą… Taka dulszczyzna jakby… Jest pewne, malutkie jednak usprawiedliwienie: olbrzymia mnogość różnych aktów prawnych które powinni znać, nie da się opisać, a cóż dopiero zapamiętać. A do tego przełożeni nastawieni na sukces, wyniki, bo to one decydują o premiach, nagrodach, awansach, którzy bezwzględnie naciskają na tych na dole. Jeśli do tego dodamy powszechne donosicielstwo jako najwyższy stopień zasady „dziel i rządź”, to widzimy porażający obraz demoralizacji i zniszczenia tej potrzebnej przecież formacji. Mówią niektórzy z nich, że nie tak wyobrażali sobie pracę w drogówce ale co teraz mają zrobić…

Jak to możliwe że w XXI wieku, w środku Europy, mamy do czynienia z tak haniebnym procederem ? Procederem ukierunkowanym na maksimum łupu ? Łupu, od którego zależy sytuacja materialna i pozycja w hierarchii zbójów (a wszystko pod pozorem zapewnienia bezpieczeństwa podróżnym). Widać tu też znaczne podobieństwo do tzw. Dzikiego Zachodu, gdy na wozach podróżni z bronią, w ręku bacznie rozglądali się za złoczyńcami dybiącymi na ich dobytek i skalpy. I bronili się, często skutecznie. Obecnie zaś podróżny jest bezbronny wobec takich niecnych działań tym bardziej, że sędziowie są (najczęściej) po stronie łupieżców. Przecież taka sytuacja dotyczy CAŁEJ Polski !

Czy jest jakieś wyjście z tej nienormalnej przecież sytuacji ? Zdaniem piszącego te słowa jest: rozwiązanie tej niewątpliwie chorej formacji i zorganizowanie od nowa. Czy ktoś podejmie ten trud zdając sobie sprawę, że w kolejce czekają sądy, prokuratury… A może Dante ma rację ?

Kończąc ten niemiły temat pragniemy wyrazić uznanie dla resztki policjantów z poznańskiej drogówki którzy próbują (jeszcze) zachować twarz i wykonywać godnie to, do czego są powołani, czyli chronić normalnych uczestników ruchu przed wariatami drogowymi. 31

Exit mobile version