Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Opowieść o dobrym policjancie, a nawet dwóch oraz o tym, dlaczego jest ich tak niewielu?

Artur Mezglewski

Można czasami natknąć się na dobrego policjanta – takiego, który policyjną służbę pojmuje jako służbę społeczeństwu. Takich przypadków jest jednak niewiele. Niestety prawdziwie ludzkie, wzniosłe postawy nie są w Policji promowane i doceniane. Mnożą się przypadki policjantów wykorzystujących swoją służbę do nielegalnego wzbogacania się. Funkcjonariusze Policji nierzadko wikłają się w niejasne powiązania, układy oraz porachunki o ideologicznym zabarwieniu. W Policji nadal straszą upiory komunizmu.

 

1.      Przykłady pozytywne

a)      Przykład pierwszy

W wigilijny, bardzo mroźny wieczór, ok. godz. 22.00, kierujący samochodem Polonez, musiał zakończyć jazdę w pewnej wiosce (Nowosielec w powiecie niżańskim) z powodu poważnej awarii silnika. Samochód zatrzymał się na skraju drogi, stanowiąc zagrożenie dla innych kierowców. Mogło się zdarzyć tak, że jakiś zmęczony kierowca nie zauważyłby w porę samochodu pozostawionego na skraju drogi doprowadzając do kolizji. Dlatego kierowca Poloneza próbował uzyskać pomoc wśród okolicznej ludności – chodził od domu do domu, licząc na to, że któryś z mieszkańców pomoże usunąć zepsuty samochód z drogi i zgodzi się na pozostawienie go na swojej posesji.

Niestety żaden z okolicznych mieszkańców nie wyścibił nosa ze swego domu. Zupełnie jak w Ewangelii przewidzianej na ten dzień… Nie otworzył drzwi plebanii także proboszcz (był to poprzednik obecnie urzędującego proboszcza).

Kierowca pozostawił więc samochód na drodze i ostatnim autobusem udał się do  Stalowej Woli, szukając noclegu. Kiedy już go znalazł, zadzwonił na Komendę Policji w Nisku i poprosił, aby ktoś usunął samochód z drogi. Jeden z niżańskich policjantów na własny koszt i własnymi środkami zaholował zepsutego Poloneza na swoje własne podwórko (oszczędzając tym samym pechowemu kierowcy ponoszenia opłat za parking).  Policjant za tę pomoc nie chciał żadnych gratyfikacji. Działo się to w czasach, kiedy w niżańskiej Komendzie pracowali jeszcze normalni ludzie…

b)     Przykład drugi

Pewnego wrześniowego poranka patrol zamojskiej drogówki zatrzymał kierowcę Poloneza, który nieznacznie przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. Kierowca zgodził się przyjąć mandat, prosił jedynie o niższy jego wymiar. Tłumaczył się tym, iż ma zepsuty gaźnik i silnik co jakiś czas mu gaśnie – aby utrzymać go w ciągłym ruchu, musi stosować tzw. „przygazówki”. Policjant dokonujący kontroli postanowił poprzestać na pouczeniu i darował mandat. Kierowca Poloneza udał się do samochodu – samochód jednak nie chciał odpalić. Obaj policjanci z patrolu z własnej inicjatywy pomogli mu odpalić samochód „na popych” .

 

2.      Niekorzystne procesy w polskiej Policji

Takich pozytywnych przykładów, jakie opisane zostały powyżej niestety jest niewiele. W Policji zachodzi wiele niekorzystne procesów, które sprawiają, że ludzie uczciwi i szlachetni nie są promowani. Wskażemy tylko na niektóre z nich.

a)      Niewłaściwe kryteria awansu zawodowego

Praca każdego policjanta podlega procesowi cyklicznego opiniowania. Opiniowanie przeprowadza się:

– raz na 24 miesiące w służbie stałej do osiągnięcia przez policjanta 10 lat służby,

– raz na 36 miesięcy w służbie stałej po osiągnięciu przez policjanta 10 lat służby.

Celem opiniowania jest:

– ustalanie przydatności policjanta na zajmowanym stanowisku służbowym oraz przydatność do służby;

– motywowanie policjanta do sprawnego wykonywania zadań i czynności służbowych;

– wyłanianie kandydatów do mianowania lub powołania na wyższe stanowisko służbowe oraz na wyższy stopień policyjny;

– wyznaczanie kierunków rozwoju zawodowego i potrzeb szkoleniowych opiniowanego.

Źródło: Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie opiniowania służbowego policjantów z dnia 30 sierpnia 2010 r.

Przy opiniowaniu zatem (a tym samym przy ocenianiu zdolności do awansowania policjanta na wyższe stanowiska) nie maja żadnego znaczenia cechy charakteru opiniowanego, takie jak uczciwość, prawdomówność, zdolność do poświęceń, wrażliwość itp.

 

b)     Służba w Policji  pretekstem do osiągania nielegalnych korzyści majątkowych

Praca w Policji nie należy do najlepiej płatnych. Dotyczy to w szczególności wynagrodzeń niższych funkcjonariuszy. Wielu z nich dorabia do policyjnej pensji. Jedni dorabiają legalnie inni nielegalnie. Jednym ze sposobów nielegalnego dorobienia, jest handel informacjami o ofiarach wypadków drogowych. Nieuczciwi policjanci przekazują informacje o ofiarach wypadków agentom firm ubezpieczeniowych (nierzadko byłym policjantom), za które to „usługi” otrzymują gratyfikacje finansowe.

c)      Ubeckie tradycje

W Policji nie było żadnej metamorfozy dziejowej. PRL-wsy milicjanci stali się z dnia na dzień policjantami na służbie wolnej Rzeczypospolitej. Stare zwyczaje jednak przetrwały. Stare układy też.

„Owa Milicja Obywatelska służąca dotąd utrwalaniu sowieckiej okupacji Kraju na mocy ustawy z 6 kwietnia 1990r przyjętej w tzw. kontraktowym sejmie z dnia na dzień nagle ,,zmieniła się‘’ na Policję!

Za: http://skradziona_tozsamosc_edycjaii.republika.pl/Rozdz36.html

Starzy milicjanci powoli odchodzą na emeryturę  lub znajdują znacznie lepiej płatną pracę w agencjach ochrony. Na ich miejsce przychodzą ich synowie i córki. Powiązania starych towarzyszy wykorzystywane są jednak nadal dla prywatnych celów, bądź nawet dla celów ideologicznych.

 

3.      Przykłady

a)      Handel informacjami o ofiarach wypadków drogowych

Rzeszowska Prokuratura postawiła zarzuty pięciu funkcjonariuszom „drogówki”: Marcinowi P. z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie, Dominikowi W. z policji w Nisku, Ryszardowi H. z Jedlicza, a także dwóm mundurowym ze Stalowej Woli: Witoldowi K. i Piotrowi K. Funkcjonariusze ci są podejrzewani o to, że przekazywali agentom firmy ubezpieczeniowej informacje o ofiarach wypadków drogowych. Jednym z agentów jest były policjant ze Stalowej Woli. On także usłyszał zarzuty.

Źródło: http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,8043134,Policjanci_handlowali_informacjami_o_wypadkach.html

Podejrzany Dominik W. z Komendy Policji w Nisku, któremu także postawiono zarzut, to – jak się wydaje – ten sam funkcjonariusz, który złożył nieprawdziwe zeznania w opisywanym na tej stronie procesie o rzekome przekroczenie prędkości przez jednego z księży profesorów i na którego zeznaniach oparł się sąd, wydając wyrok skazujący.

 

b)     Ubeckie powiązania

Przez kolejne kilka miesięcy toczyła się dziwna kampania, w którą wikłają się dwie  powiatowe komendy policji, prokuratura i „niezależna” prasa. Pomimo, że chodziło jedynie o drobne i niepotwierdzone wykroczenie, wydarzeniu temu poświęcono kilka artykułów, które powielane były w kilkudziesięciu tytułach prasowych na terenie całej Polski.

Informacje z tarnobrzeskiej i stalowowolskiej Policji na temat tej sptrawy wyciekały prosto do…. Grzegorza Piotrowskiego zabócy księdza Popiełuszki, który napisał na ten temat  tendencyjny artykuł w Faktach i Mitach.

Jego arytykuł znajduje się tu:

http://www.faktyimity.pl/History/Default.aspx

(nr 21 z  2010 r. tytuł artykułu „KULtura prawna”)

A o tym, że Tarczyńska to Piotrowski jest mowa m. in. tu: http://www.rp.pl/artykul/161364,751368.html

Podstawę całej kampanii stanowiła kłamliwa wypowiedź rzecznika prasowego Komendy Powiatowej Policji w Nisku, jakoby ksiądz profesor nie kwestionował popełnienia wykroczenia. Te kłamliwe informacje rozpowszechnił po całej Polsce redaktor Marcin Radzimowski – kierownik Agencji Prasowej Podkarpacie, zatrudniającej dziennikarzy piszących do „Echa Dnia” i „Nowin”. Pomimo obowiązującej w polskim prawie karnym tajemnicy śledztwa informacje dotyczące procesu księdza profesora prawdopodobnie wyciekają z Policji i prokuratury i prawdopodobnie wprost do Radzimowskiego, a ten robi z nich użytek, jaki chce.

W dniu 4 maja 2010 r. o godz. 15.00 profesor złożył do Prokuratury Rejonowej zawiadomienie o przestępstwie popełnionym przez sędziego prowadzącego sprawę. Zawiadomienie przyjmowała Zastępca Prokuratora Rejonowego Bożena Okleja przy udziale protokolanta Eweliny Doleckiej. W dniu 12 maja 2010 redaktor Radzimowski już pisze  artykuł na ten temat. W prasie nie było natomiast mowy o tym, w jaki sposób informacje z Prokuratury i Policji trafiły się do redaktora Radzimowskiego i jakie osoby odnoszą z tego korzyść.

Exit mobile version