Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Lublin. Wybieraj parkingi prywatne. Nie paś lubelskich capów

Artur Mezglewski

Sympatyczny koziołek wspinający się na zieloną latorośl jest symbolem miasta Lublin. I to może zmylić przypadkowego wędrowca, gdyż Lublinem rządzą zwyczajne capy, a nie koziołki. Dotyczy to w szczególności zarządu strefy płatnego parkowania. Opłaty w lubelskiej strefie są znacznie droższe od więkoszości paringów prywatnych. Obsługa strefowych parkomatów jest skomplikowana. Działają one wolno i blokują karty płatnicze (jeśli włożysz je niewłaściwą stroną). Miasto Lublin przetwarza dane twojego samochodu – czego nie uświadczysz na parkingach prywatnych. A ponadto użytkownik strefy może się zdziwić tym, że zanim wykupi bilet w najbliższym parkomacie – karną opłatą dodatkową już będzie miał za wycieraczkę. W dniu dzisiejszym coś podobnego przeżyłem.

  1. Cennik parkingowy (omawiamy jedynie strefę A)

Strefa Płatnego Parkowania w Lublinie (Fot. Krzysztof Mazur / Agencja Wyborcza.pl)

Według stanu na dzień dzisiejszy obowiązują następujące ceny  w strefie płatnego parkowania  w centrum miasta: pierwsza godzina – 3,90, druga godzina – 4,60, trzecia godzina – 5,50. Zakładając trzygodzinny  postój – jest to cena niższa o 1 złoty od najdroższych parkingów prywatnych w mieście. Większość parkingów prywatnych pobiera stawkę 4 zł lub 4,50 za godzinę. Są jednak i takie parkingi, gdzie zaparkować możemy za 3 zł, a nawet za 2 zł za godzinę.  I to w ścisłym centrum miasta.

Trzeba jednak wziąć pod uwagę to, iż kilka dni temu Rada Miasta zatwierdziła w Lublinie warszawskie stawki opłat parkingowych, które niebawem wejdą w życie. Stawki te będą następujące: pierwsza godziny – 4,50, druga godzina – 5,40, trzecia godzina – 6,40. Nie wiadomo jeszcze, jak na te podwyżki zareagują właściciele parkingów prywatnych.

Napomknąć także należy, iż lubelska strefa ciągle się powiększa. Na ostatniej sesji  Rady Miasta znowu dosztukowano do strefy nowe terytoria. Mimochodem też wydłużono o godzinę (i jak się wydaje bez potrzeby) czas obowiązywania opłat za parkowanie – do godz. 18:00.

2. Przetwarzanie danych o pojeździe

Przetwarzanie danych o numerze rejestracyjnym pojazdu już specjalnie nikogo nie dziwi. Większość miast – dla własnej wygody – takie dane przetwarza. Ludzie przyzwyczajają się do tego standardu – chociaż to jest zły standard, a przetwarzanie całego numeru rejestracyjnego zaparkowanego pojazdu nie jest konieczne dla realizacji celu – i być może jest bezprawne. Trzeba bowiem mieć świadomość, że w pewnych wypadkach informacja o numerze rejestracyjnym pojazdu prowadzi do ujawnienia danych osobowych. A to już jest niedopuszczalne. A zatem inwigilacja prowadzona przez Lubelski Ratusz jest czymś złym – i nie ma dla mnie znaczenia, że inni samorządowcy są nie lepsi.

Na lubelskich parkingach prywatnych (nie wiem, czy na wszystkich) nikt naszych danych nie przetwarza.

3. Funkcjonalność parkometrów

Lubelskie parkometry nadają się na złom. Ich interfejs jest mały, nieczytelny i nieintuicyjny. Także dlatego, że urządzenia te zaprogramowane zostały nie tylko do pobierania opłat za parkowanie, ale także do przyjmowania opłat (kar) dodatkowych. Tę funkcję zaprogramował jakiś stary głupi, lubelski cap. Przecież każdy ma obecnie konto internetowe i stosowną opłatę – bez żadnego trudu – uiścić może z domowego komputera, czy też przy użyciu telefonu. Ale pazerny cap umyślił sobie, że jak taką funkcjonalność w parkometrze zainstaluje, to się bardziej napasie.

W Lublinie trzeba uważać, aby kartę debetową włożyć akurat tą stroną, która ma się włożyć. Włożenie karty inną stroną kończy się zablokowaniem karty i nałożeniem opłaty dodatkowej. Nie ma bowiem możliwości zapłacenia za parkowanie po odzyskaniu karty. Trzeba capa napaść opłatą dodatkową.

Parkometry w lubelskiej strefie działają wolno. Żeby zapłacić za postój – obojętne czy kartą, czy bilonem – trzeba wykonać kilka operacji. Po każdej operacji, a szczególnie po zapodaniu numeru rejestracyjnego, parkometr  dłuższą chwilę je „trawi”.  Z dokonaniem opłaty trudno uporać się w minutę.

A jak jest na parkingach prywatnych? Ano tak:

4. Zanim zdążysz wygenerować bilet – już masz karę

 W dniu dzisiejszym spotkała mnie taka oto nieprzyjemna przygoda. Zaparkowałem samochód na ul. Narutowicza. Szukając wzrokiem parkometru – znalazłem go po przeciwnej stronie ulicy. Podszedłem więc i chwilę czekam (nie więcej niż 15 sekund) aż kobieta skończy swoją transakcję. Kobiecie nawyraźniej „nie poszło”, gdyż odeszła od parkomatu bez dokonania opłaty. Musiałem po niej „posprzątać” tzn. musiałem wcisnąć przycisk „zakończ operację”. Gdy to zrobiłem zatwierdziłem opcję 1 – tzn., że chcę kupić bilet (a nie np. samolot). W dalszej kolejności wykliknąłem numer rejestracyjny – a po dokonaniu tej czynności chwilę czekałem, aż kółko przestanie się kręcić.

W tym momencie coś mnie tknęło i spojrzałem na drugą stronę ulicy – w stronę samochodu. Patrzę i oczom nie wierzę – oto właśnie poborca capa wymierza mi swoim telefonikiem karę grzywny (opłatę dodakową). Więc krzyczę do niego spod parkometru – „co robisz łajzo, przecież kupuję bilet”? A ten mi wrzeszczy, że gdzieś tam stoi parkometr, przy którym nie ma kolejki. Na to ja mu wrzeszczę, że przy tym też nie ma kolejki!

I w tym momencie zareagował stojący w pobliżu menel, i wyzwał mnie od pedałów, bo zachowują się zbyt głośno. I taka właśnie spotkała mnie dzisiaj przykrość. Gdybym jednak poborcy capa nie dostrzegł i nie wrzasnął – miałbym właśnie do opłacenia 150 zł. To mi rekompensuje nieprzyjemne doznania ze strony menela – bo nie napasłem lubelskich capów karą dodatkową.

 

Exit mobile version