Historia ta dotyczyć będzie miasta Suwałki, położonego w północno-wschodniej Polsce, w województwie podlaskim, nad rzeką Czarną Hańczą. Goszcząca w tym pięknym, malowniczym mieście, Aleksandra Madej – Przewodnicząca Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia Prawo na Drodze – zwróciła uwagę na wymogi techniczne strefy płatnego parkowania i zauważyła, że nie spełniają one rygorów prawnych. Postanowiła w tej sprawie złożyć wniosek do Prezydenta miasta Suwałki Czesława Renkiewicza – z żądaniem natychmiastowego zaprzestania pobierania opłat za parkowanie w strefie płatnego parkowania – do czasu wykonania jej prawidłowego oznakowania oraz wyznaczenia miejsc parkingowych – zgodnie z Ustawą o drogach publicznych. Wniosła również o uznanie wszelkich reklamacji składanych przez użytkowników strefy wobec, których dotychczas pobrano nielegalnie opłaty za parkowanie.
Reakcja miasta nie była inna od spodziewanej. Dyrektor Zarządu Dróg i Zieleni Tomasz Drejer – odpowiadając na pismo – stwierdził bezkrytycznie, że oznakowanie strefy jest zgodne z obowiązującymi przepisami, a tym samym opłaty pobierane są zgodnie z obowiązującym prawem. No i zaczęła się eskapada po suwalskiej strefie.
Aleksandra Madej wraz z szefem Regionu Pomorsko-Mazurskiego SPnD Piotrem Jakubiakiem przyjechali do Suwałk przyjrzeć się ponownie strefie i w trakcie tej wizyty okazało się, że nieprawidłowości jest o wiele więcej, niż zauważono wcześniej:
- niektóre znaki znajdowały się poniżej wymaganej minimalnej wysokości posadowienia – tworząc tym samym istotną przeszkodę dla ruchu pieszych;
- brak było odpowiedniej odległości między znakami, która na kontrolowanych drogach powinna wynosić minimum 10 m;
- znaki umieszczone były zbyt blisko lub za daleko od krawędzi jezdni (wymagana odległość zgodnie z polskim prawem to 0,5 do 2 m);
- w strefie znajdowały się tabliczki T-30, które wprowadzały w błąd kierujących;
- nieprawidłowo oznakowanie zostały miejsca postojowe dla osób niepełnosprawnych ponieważ na powierzchni były naniesione jakieś białe linie, a znak D-18a wskazywał, że powinien być w „towarzystwie” znaku P-20 („koperta”), których – notabene – było brak w całej strefie, mimo, że przewidywał je suwalski projekt organizacji ruchu;
- w znacznej części strefy zauważono „absencję” znaków poziomych P-18, P-19, P-20,
- na ulicy Kościuszki zauważono oznakowanie, które wskazywało koniec strefy płatnego parkowania, a kilkadziesiąt metrów dalej, za znakiem D-45, można było parkować na trawniku, ale za odpłatnością, ponieważ stał tam znak D-18 z dopiskiem „Koniec”.
Ażeby tego nie było mało, społecznicy przeanalizowali również uchwałę Rady Miasta Suwałki, ustanawiającą strefę płatnego parkowania. W tej sprawie szef Regionu Pomorsko-Mazurskiego Piotr Jakubiak złożył wniosek do prokuratury Rejonowej o zaskarżenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego kilkunastu przepisów tej uchwały – jako niezgodnych z obowiązującym prawem.
Prokuratura uznała za zasadne argumenty przedstawiciela Stowarzyszenia i skierowała skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Zdaniem prokuratury uchwała zawiera kilkanaście istotnych naruszeń prawa polskiego – w tym Konstytucji.
Możemy się tylko domyślać, jakim mocnym przeciwnikiem stało się nasze Stowarzyszenie. Ale niezrozumiały zostanie fakt, jak włodarze Miasta Suwałki mogą bronić bubla swojego prawa lokalnego, rażąco naruszającego polskie prawo, działając w ten sposób na szkodę mieszkańców miasta – i nie tylko. Dlaczego podążyli w ciemną otchłań rzeki Hańcza i popłynęli z jej rączym nurtem. Tego nikt nie wie i zapewne nigdy się tego nie dowiemy… Niemniej jednak nie udało się suwalskiemu samorządowi odsunąć działaczy od sprawy, gdyż Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku uznał wniosek Stowarzyszenia Prawo na Drodze za zasadny i dopuścił organizację do udziału w rozprawie. Przedstawiciel SPnD (Piotr Jakubiak) będzie mógł zatem przedstawić w Sądzie merytoryczne argumenty, których tak bardzo obawiają się włodarze Miasta Suwałki.
Panie Prezydencie! Czy w Pana olbrzymim „gmaszysku” nie ma fachowca, który by potrafił przeczytać ze zrozumieniem obowiązujące przepisy dotyczące szczegółowych warunków technicznych dla znaków drogowych, zrobić proste szkice planu organizacji ruchu i skierować je realizacji? Do tego nie jest potrzebny intelekt Einsteina, ale jedynie długopis, ołówek, kartka papieru, linijka i gumka (gdyby się nie udało za pierwszym razem). A potem już tylko miara, pędzel, rozpuszczalnik i puszki z farbą – czy to jest zbyt trudne zadanie dla pańskich podwładnych?
Aleksandra (M) b. Ruda