Site icon Stowarzyszenie Prawo na Drodze

Administracyjne zatrzymanie prawa jazdy: przyczyny, procedura, nadużycia

Artur Mezglewski

Trwa akcja masowego zatrzymywania praw jazdy za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym. Policja nie dysponuje sprzętem pomiarowym, który posiada funkcję identyfikacji obiektu, którego prędkość jest mierzona, a funkcjonariusze drogówki z reguły nie posiadają żadnych szkoleń w zakresie obsługi mierników prędkości – prawa jazdy zatrzymywane są zatem na oślep, komu popadnie.

Przyczyny takiego stanu są proste do wskazania. Po pierwsze, osoby odpowiedzialne za stan bezpieczeństwa w ruchu drogowym uznały, że ulegnie on poprawie, jeśli wyeliminuje się pewną ilość jego użytkowników. Drugą przyczyną masowych akcji jest obowiązujący system nagradzania policjantów – są oni rozliczani i sowicie premiowani za statystyczne wyniki, a nie za jakość pracy. Nikt nie ocenia ich pod względem rzetelności dokonywanych pomiarów prędkości, liczy się jedynie liczba zatrzymanych dokumentów.

1. Przebieg postępowań o zatrzymanie prawa jazdy

Decyzje o zatrzymaniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h, wydawane są przez starostów na podstawie art. 102 ust. 1 pkt 4 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami.

Stan faktyczny (czyli fakt przekroczenia prędkości) ustalany jest w oparciu o zawiadomienie, skierowane przez jednostkę organizacyjną Policji.

Powyższe zawiadomienie posiada walor dokumentu urzędowego – co oznacza, że fakty w nim stwierdzone uważa się za udowodnione (domniemanie prawne). Nie oznacza to jednak, że strona (kierujący pojazdem) jest zupełnie bezbronna i nie posiada żadnych praw w toczącej się procedurze.

Procedura administracyjna rozpoczyna się od postanowienia starosty o wszczęciu postępowania. Strona (kierujący) zostaje pouczona, że przed wydaniem decyzji może się wypowiedzieć co do zebranych materiałów dowodowych, oraz, że istnieje możliwość (w terminie 7 dni) zapoznania się z całością zgromadzonych dowodów.

Kierujący, który kwestionuje dokonany pomiar oraz odmówił przyjęcia mandatu karnego, może m. in.:

Zawieszenie postępowania administracyjnego na podstawie art. 97 pkt 4 k.p.a. następuje, gdy rozpatrzenie sprawy i wydanie decyzji zależy od uprzedniego rozstrzygnięcia zagadnienia wstępnego przez inny organ lub sąd. W pragmatyce organów stosujących prawo brak jest – jak na razie – jednomyślności w przedmiocie możliwości zastosowania instytucji zawieszenia postępowania.

Pod pojęciem „zagadnienia wstępnego” będącego przesłanką zawieszenia postępowania rozumieć należy kwestię prawną, która nie była jeszcze prawomocnie przesądzona na właściwej drodze, wyłaniającą się w toku postępowania administracyjnego, gdy jej uprzednie rozstrzygnięcie, a więc poprzedzające rozpatrzenie sprawy, leży w kompetencji innego organu lub sądu (wyrok WSA w Warszawie z dn. 11.02.2015, I SA/Wa 2937/13). Zagadnienia wstępnego nie może jednak stanowić wyjaśnienie okoliczności faktycznej (wyrok WSA w Szczecinie z dn. 21.01.2015, I SA/Sz 763/14).

Godny rozważenia jest pogląd, że – w sytuacji, gdy kierujący nie przyjął mandatu karnego – rozstrzygnięcie kwestii dotyczących popełnienia czynu należy do sądu, a nie do starosty. W tak przyjętej interpretacji,  rozstrzygnięcie sprawy przez sąd przybiera charakter zagadnienia prawnego, a nie zagadnienia dotyczącego ustalenia okoliczności faktycznej.

Powyższy punkt widzenia został zaprezentowany m. in. w decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Ciechanowie, wydanej w dniu 28 października 2015 r. (SKO/I/IV/636/2015), którą publikujemy poniżej:

Niestety, prowadzenie sprawy o zatrzymanie spraw jazdy powierzono urzędnikom, którzy potrafią tylko przystawiać stempelki do sztampowych pism, a ich kwalifikacje do rozpatrywania zagadnień prawa administracyjnego ustala się na podstawie koneksji rodzinnych i kogo się zna. Efekt tego jest taki, że jakiekolwiek odstępstwo od utartego szlaku wywołuje atak biurokratycznej paniki, a wydawane decyzje i postanowienia cechuje  żenujący poziom merytoryczny.

2. Przykładowe zdarzenie

W dniu 5 stycznia 2016 r. ok. godz. 10.20 Pan Paweł, kierując samochodem osobowym, przejeżdżał ul. Powstańców Śląskich w Warszawie. Jego samochód poruszał się w grupie trzech pojazdów – nie licząc aut jadących na dwóch przeciwległych pasach ruchu. Jechał ostrożnie (odwoził dziecko do szkoły) i niezbyt szybko.

Tuż za wiaduktem, który znajduje się nad trasą S8, niespodziewanie został zatrzymany do kontroli drogowej w związku z rzekomym przekroczeniem prędkości o 70 km w obszarze zabudowanym (120/50).

Pomiar wykonany został przez sierżant Ewę Czubak ręcznym miernikiem prędkości typu Rapid-1a, który posiadał nielegalną legalizację (Komenda Stołeczna Policji odmówiła Panu Pawłowi kopii tego dokumentu, udostępniono ją dopiero na wniosek SPnD).

Oto nagranie z dnia zdarzenia. Ewa Czubak dokonuje kolejnych pomiarów:

https://www.youtube.com/watch?v=Plhai_afbTI&feature=youtu.be

Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że Ewa Czubak nie posiadała żadnego przeszkolenia w zakresie obsługi miernika Rapid-1a. Jak poinformował nas naoczny świadek wydarzeń, „wyglądało na to, że w dniu 5 stycznia koledzy – funkcjonariusze właśnie uczyli policjantkę posługiwania się tym przyrządem”. Prawdopodobnie więc Ewa Czubak w dniu 5 stycznia 2016 r. używała Rapida-1a pierwszy raz w życiu.

Pomiar prędkości wykonany został na wiadukcie, na którym są dwie jezdnie posiadające po dwa pasy ruchu. Rozdziela je torowisko tramwajowe. Nie jest to bez znaczenia, gdyż – jak wiadomo – Rapid-1a nie tylko nie identyfikuje pojazdu, którego prędkość jest mierzona, ale nawet nie rozróżnia kierunków ruchu …

Sierżant Ewa Czubak dokonała zatrzymania prawa jazdy oraz zaproponowała mandat karny, którego kierujący nie przyjął. Pan Paweł usłyszał w tym momencie, jak jeden z policjantów opowiedział do drugiego: „To co? Jeszcze trzech?…”

Tego samego dnia Komenda Stołeczna Policji skierowała do Urzędu Dzielnicy Bemowo pismo informujące o przekroczeniu dopuszczalnej prędkości w obszarze zabudowanym o więcej niż 50 km/h. Pismo to podpisał aspirant Ireneusz Kusak – Kierownik Ogniwa IV Sekcji Kontroli Ruchu Drogowego KSP.

Z upoważnienia Prezydenta m. st. Warszawy sprawą administracyjną zajmowała się Jolanta Nowak – podinspektor w Delegaturze Biura Administracji i Spraw Obywatelskich w Dzielnicy Bemowo.

Pani podinspektor poinformowała Pana Pawła, że zostało wszczęte  postępowanie administracyjne. Na powyższe postanowienie Pan Paweł zareagował wnioskiem o zawieszenie postępowania, kwestionując prawdziwość danych zawartych w zawiadomieniu o przekroczeniu prędkości oraz podnosząc, że rzekomy pomiar prędkości został wykonany nielegalnym urządzeniem. Wywołał on zapewne spore zamieszanie, gdyż wykraczał poza ramy ustalonego schematu postępowania. Efektem wywołanej paniki było przesłanie złożonego wniosku do KSP z prośbą, aby to ta instytucja ustosunkowała się do zarzutów.

Policja udzieliła odpowiedzi, że funkcjonariuszka dokonała pomiaru „ostatecznego”. Na tej podstawie podinspektor Jolanta Nowak – postanowieniem z dnia 15 lutego 2016 r. – odmówiła zawieszenia postępowania, nie odnosząc się ani jednym słowem do zarzutów podnoszonych we wniosku. Następnie wydała decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy na okres trzech miesięcy – nadając jej rygor natychmiastowej wykonalności.

Decyzja nie jest prawomocna, choć podlega wykonaniu. Pan Paweł od 2 miesięcy ma zatrzymane prawo jazdy. Do końca kary administracyjnej pozostał jeszcze miesiąc.

3. Kto za to wszystko zapłaci?

Pan Paweł prowadzi firmę organizującą szkolenia i konferencje w całej Polsce. Wiele czasu spędza w zawodowych podróżach.

W związku z zatrzymaniem prawa jazdy zmuszony został do wynajmowania kierowcy do swojego auta firmowego. Stawka ryczałtowa 150 zł netto za 1 dzień  pracy/dyspozycyjności – wliczając w to dni ustawowo wolne od pracy, gdyż w tej branży dużo zleceń realizuje się w weekendy.

Dodatkowo codziennie wynajmuje taksówkę z kierowcą (odwożenie i odbiór dzieci ze szkoły i przedszkola, rehabilitacja  i wizyty u lekarza). Stawka ryczałtowa 150 zł brutto za 1 dzień. Na chwilę obecną – po dwóch miesiącach – Pan Paweł posiada rachunki i faktury w zakresie kosztów poniesionych z powodu braku prawa jazdy opiewające na sumę 14 tysięcy złotych! W sumie wysokość  szkody wyniesie prawdopodobnie około 20 tysięcy złotych. Do tego zadośćuczynienie za odwołany urlop oraz koszty sądowe. Pula zamknie się kwotą około 40 ooo złotych.

Kto za to zapłaci? Podatnicy?

A może Podinspektor Joanna Nowak z Dzielnicy Bemowo?

A może sierżant Ewa Czubak?

A może sam Komendant Stołeczny Policji?

Bo ktoś na pewno zapłaci…

 

 

Exit mobile version