Artur Mezglewski
Prokuratorzy są głównie od tego, aby skutecznie uniemożliwiać wszczynanie śledztw wobec funkcjonariuszy Układu. Tam pomylą datę, tu przeoczą zdanie – i umorzenie gotowe. Prokurator Robert Kaczmarski z mieleckiej prokuratury był aż do tego stopnia uczynny, że pojechał w odwiedziny do potencjalnej podejrzanej, aby ją przesłuchać – w tajemnicy przez pokrzywdzonym i bez protokolanta. Tak sam na sam.
Poniżej publikujemy niemal kompletne akta sprawy, którą prowadził prokurator Kaczmarski. Niech świat zobaczy, jak przeprowadza się śledztwo, gdy potencjalnymi podejrzanymi są np. policjanci .
1. Przebieg służby w dniu 24 maja 2009 r.
W dniu 24 maja 2009 r. sierżant Joanna Wziątek z KP Policji w Stalowej rozpoczynała służbę o godz 13.00. Jej partnerem miał być sierż. Dominik Wdowiak-Wilk z Komendy Policji w Nisku. Sierżant Wziątek jako kierowca pojazdu służbowego, przed rozpoczęciem służby, miała obowiązek sprawdzić wyposażenie pojazdu. Do wyposażenia należał także miernik prędkości.
W czasie odprawy przekazano jej, jakie ma do wykonania zadania oraz sprawdzono sprzęt. Po odprawie sierżant Wziątek udała się do Niska „po partnera na służbę”. Przebieg całej służby został zapisany w notatce służbowej (skan po lewej stronie).
Około godziny 14.00 dwójka policjantów pełniła już patrol w miejscowości Katy, w powiecie niżańskim (DK-19). Sierżant Wziątek siedziała we wnętrzu samochodu, a sierżant Wdowiak leniwie spoglądał w dal, stojąc w rozkroku, odwrócony twarzą stronę w Janowa Lubelskiego. Nagle usłyszał odgłos hamującego samochodu, który nadjechał od strony Niska. Odwrócił się gwałtownie, następnie sięgnął po „lizak”, który miał zapięty przy pasie i dał znak kierującemu do zatrzymania. Następnie sięgnął po leżący na karoserii samochodu miernik prędkości i skierował go w kierunku zatrzymującego się samochodu. W momencie, kiedy Wdowiak uchwycił w ręce „radar”, zatrzymywany pojazd niemal już stał. Ale na wyświetlaczu „radaru”, który został okazany kierowcy widniała cyfra 110/h. Wdowiak okazywał ten wyświetlacz kierowcy w dziwny sposób – w taki sposób, aby znajdował się on możliwie jak najdalej od jego oczu (odchylał rękę, w której trzymał radar). Stary policyjny numer. Wdowiak prawdopodobnie nie skasował poprzedniego pomiaru.
Kierowca odmówił przyjęcia zaproponowanego mandatu. Nie tłumaczył dlaczego, bo i co tu tłumaczyć? Przecież samochód, który prawie stoi w miejscu, nie porusza się z prędkością 110 km/h…
2. Rozprawa
Po kilku miesiącach dwójka policjantów: Wziątek i Wdowiak wystąpiła w sądzie w roli świadków. Sierżant Wziątek zeznała, że to ona dokonała pomiaru prędkości samochodu Skoda Fabia. Zeznała tak, chociaż w rzeczywistości nie miała nawet „radaru” w ręce. Wdowiak potwierdził jej zeznania. Sędzia Krzysztof Dembowski dał tym zeznaniom wiarę i na tych zeznaniach oparł wyrok. Nie przeprowadził żadnych innych dowodów co do meritum sprawy. Przez cały proces prowadził jedynie ustalenia, gdzie obwiniony pracuje i ile zarabia – aby znaleźć uzasadnienie dla zasądzenia jak najwyższej grzywny. Śledził obwinionego nawet w internecie. No i znalazł uzasadnienie dla zasądzenia 2 tysięcy złotych plus koszty…
3. Ustalenia dotyczące miernika prędkości
Obwinionemu bardzo zależało na tym, aby ustalić, którym miernikiem prędkości dokonano rzekomego pomiaru. Liczył na to, że z pamięci urządzenia pomiarowego da się odzyskać wszystkie pomiary z danego dnia, a tym samym da się wykazać, że przypisano mu nieskasowany pomiar prędkości innego samochodu.
Ustaleń takich dokonała Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie, która przeprowadziła w czerwcu 2009 r. postępowanie skargowe – na wniosek kierowcy Skody.
Komenda Rzeszowska – w ramach powyższego postępowania – zwróciła się do obu Komend Powiatowych Policji w Nisku oraz w Stalowej Woli o nadesłanie dokumentów, dotyczących kwestionowanego pomiaru prędkości. Na podstawie nadesłanej dokumentacji ustalono, że pomiar został wykonany urządzeniem typu Rapid 2K o numerze fabrycznym 0056. Radar ten był na wyposażeniu Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli.
Powyższe ustalenia potwierdziła też dwójka policjantów, składając swoje zeznania w sądzie. Policjanci nie pamiętali oczywiście numeru, ani typu radaru, którego używali w dniu 24 maja 2009 r., ale pamiętali doskonale, że „samochód i radar były ze Stalowej Woli” (zeznania sierżanta Wdowiaka Sąd zapisał do protokołu rozprawy, a zeznań Wziątek nie zapisał).
Dodać należy, że inaczej być nie mogło. Przy patrolach łączonych (tzw. koordynacja wojewódzka) za radar i całe wyposażenie radiowozu odpowiedzialna jest ta Komenda, do której należy pojazd. Wynika to z Zarządzeniem Komendanta Głównego Policji nr 609. Zgodnie z przepisami tego zarządzenia, kierowca pojazdu służbowego jest odpowiedzialny za stan techniczny i wyposażenie pojazdu. Wyposażenie to jest sprawdzane w czasie odprawy do służby.
Jak wynika z opublikowanej powyżej notatki służbowej, sierżant Wziątek przed rozpoczęciem patrolu, taką odprawę odbyła. W czasie tej odprawy przełożony wyznaczył jej zadania, nadał kryptonim oraz – zapewne – sprawdził wyposażenie pojazdu.
Zwrócić ponadto należy uwagę, że sierżant Wziątek zanotowała w notatce służbowej, że o godz. 15.30 z polecenia dyżurnego KP Policji w Nisku zjechała do tejże komendy w celu sporządzenia notatki służbowej oraz w celu zdania legalizacji radaru. Gdyby radar był z Niska, sierżant Wziątek nie musiała by zdawać jego legalizacji, a policjant z niżańskiej komendy prowadzący postępowanie miał by tę legalizację na miejscu. Zatem sierżant Wziątek pozostawiła w Komendzie w Nisku legalizację radaru, natomiast samego radaru nie pozostawiła. Używała go do końca służby i zdała go w Komendzie w Stalowej Woli przed godziną 21.00.
4. „Fałszywy radar”
Obwiniony, przygotowując apelację, dokładnie przejrzał akta sprawy i ze zdumieniem stwierdził, że Komenda Powiatowa Policji z Niska przesłała do akt sprawy (jako załącznik do wniosku o ukaranie) świadectwo legalizacji innego radaru – nie tego, który został ustalony przez Komendę Wojewódzką Policji z Rzeszowa. Po przeanalizowaniu książki pracy tego urządzania ustalił, że radar, którego legalizację przesłano do Sądu (Rapid 1A) w dniu 24 maja 2009 r. znajdował się w Komendzie Powiatowej Policji w Nisku, a więc nie mógł być przywieziony ze Stalowej Woli przez sierżant Wziątek. – Co to oznacza? Ano to oznacza, że wpis w książce pracy Radaru Rapid 1A został sfałszowany…
Na sfałszowanym wpisie widnieje oryginalny podpis sierżanta Wdowiaka, jednakże nie ulega wątpliwości, że wpisu dokonały co najmniej dwie osoby, gdyż widoczne są wyraźnie dwa różne charaktery pisma.
Pisownia cyfry „4”: cyfra „4” pojawia się w Rurykach 2, 3, 5 i 6. Nie ulega wątpliwości, że cyfrę 4 w rubryce drugiej i trzeciej wypełniała inna osoba, a cyfrę „4” w rubryce 6 wpisała inna osoba. Natomiast cyfra „4” w rubryce 5. została skreślona, dlatego trudno ocenić, która z w/w osób ją wpisała.
Pisownia cyfry „5”: cyfra „5 „ widnieje w rubryce 2 oraz w rubryce 4. Niewątpliwie cyfry te pisane były przez dwie różne osoby.
Pisownia litery „k”: litera „k” występuje w rubryce 1 oraz w rubryce 6. Pisownie tej litery jest różna. Inne też jest łączenie litery „k” z kolejną literą w obu tych wpisach.
Przede wszystkim jednak: radar, którego książkę pracy sfałszowano, nie mógł być przywieziony w dniu 24 maja 2009 r. przez sierżant Wziątek ze Stalowej Woli, gdyż w tym dniu od rana znajdował się w Nisku. Tego był używany przez niżańskich funkcjonariuszy na ul. Sandomierskiej – co wynika z książki pracy urządzenia.
Zauważyć też należy, że na dokonanie wpisu z dnia 24 maja 2009 r. godz. 14.00 ktoś zostawił sporo miejsca – co może oznaczać, że wpis ten został dokonany później, niż wpisy znajdujące się poniżej.
5. Zawiadomienie o przestępstwie
W dniu 18 grudnia 2012 r. kierowca Skody złożył do Prokuratury obszerne zawiadomienie o popełnionych przestępstwach, wnosząc o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej tych, którzy sfałszowali dokument księgi pracy urządzenia radarowego oraz tych, którzy się nim posługiwali w Sądzie. Sprawa wydawała się oczywista. Oto pełna treść zawiadomienia:
Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu przekazała zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z pominięciem właściwości – nie do Prokuratury Rejonowej w Nisku, ale do Prokuratury Rejonowej w Mielcu. Do prowadzenia sprawy został wyznaczony prokurator mieleckiej prokuratury Robert Kaczmarski.
Prokuratura Okręgowa swoją decyzję przesłania sprawy do Mielca uzasadniła następująco:
„właśnie ta prokuratura przeprowadzi postępowanie z pominięciem zasad właściwości miejscowej dla wykluczenia ewentualnych zastrzeżeń dotyczących braku bezstronności prokuratorów właściwych miejscowo”.
Powyższy tekst Prokuratora Okręgowego można by uznać za wzruszający, gdyby nie fakt, że prokurator Robert Kaczmarski pozostaje od lat w bardzo bliskich relacjach koleżeńskich z sędziami Sądu Rejonowego w Stalowej Woli, w tym także z z sędziami Wydziału Zamiejscowego w Nisku. Otóż prokurator Kaczmarski prężnie działa w tarnobrzeskim Stowarzyszeniu Paragraf i bierze udział w regatach żeglarskich, zdobywając medale razem z sędzią Arkadiuszem Hryniszynem, który orzeka w Nisku oraz z sędzią sędziami Beatą Grzybowską i Anną Polańską-Ziobro, które orzekają w Stalowej Woli.
Prokurator Kaczmarski od 2 stycznia 2013 r. (w tym dniu dotarły do niego akta) aż do 12 czerwca 2013 r. czerwca nie prowadził żadnych czynności śledczych. W tej swojej niemocy jest częściowo usprawiedliwiony, gdyż jego koledzy-sędziowie niezbyt kwapili się z przesłaniem mu akt sprawy wykroczeniowej, która zalegała w Sądzie w Nisku.
„Obiektywizm” prokuratora Kaczmarskiego objawił się także w tym, że o wszczęciu śledztwa w ogóle nie zawiadomił pokrzywdzonego, chociaż w systemie SIP Libra ktoś zanotował, że zawiadomienie o postanowieniu o wszczęciu śledztwa zostało do niego przesłane… Śledztwo zatem toczyło się bez wiedzy i bez udziału pokrzywdzonego.
4. Postanowienie o wszczęciu śledztwa
Postanowieniem z dnia 2 kwietnia 2013 r. prokurator Robert Kaczmarski wszczął śledztwo w sprawie. Jego przedmiot zakreślił bardzo wąsko w stosunku do przedmiotu zawiadomienia.
Przede wszystkim poza przedmiotem śledztwa znalazło się przestępstwo fałszu intelektualnego.
No cóż. Gdyby prokurator Kaczmarski wszczął śledztwo w sprawie o fałszerstwo
dokumentu, musiałby powołać biegłego grafologa lub (i) biegłego grafometrę, a ci biegli z całą pewnością ustaliliby kto dokonał wpisu w książce pracy urządzenia.
5. Przebieg śledztwa
Prokurator Robert Kaczmarski zabrał się za prowadzenie śledztwa w dniu 11 czerwca 2013 r. Tego dnia wystosował dwa pisma: jedno do Komendanta Powiatowego Policji w Stalowej Woli, drugie do Komendanta Powiatowego Policji w Nisku.
Oto te pisma:
.
W pismach tych prokurator Kaczmarski „omyłkowo” zapytał Komendantów Policji o to jakie ręczne mierniki radarowe były używane w dniu 24 stycznia 2009 r. (zdarzenie miało miejsce w dniu 24 maja 2009 r).
Na powyższe pisma Komendant Powiatowy Policji w Stalowej Woli odpowiedział zgodnie z pytaniem, że w dniu 24 stycznia 2009 r. żadne mierniki prędkości będące na wyposażeniu Komendy nie były używane.
W następny dzień, tj. 12 czerwca 2013 r. Prokurator Kaczmarski zrobił sobie wycieczkę „służbową” do Tarnobrzegu i Sandomierza. W siedzibie tarnobrzeskiej prokuratury skopiował z akt sprawy postanowienie prokuratora Artura Kozioła o umorzeniu śledztwa w sprawie obrazę uczuć religijnych (które nie wiadomo do czego mogło być mu potrzebne), a następnie pojechał do Sandomierza, gdzie…. spotkał się z policjantką Joanna Wziątek (obecnie Czarnecka) – czyli z potencjalną podejrzaną o popełnienie przestępstwa. Nie wiadomo ile trwało spotkanie z Czarnecką i nie wiadomo, gdzie się ono odbyło – w domu u Czarneckich, czy też w jakimś lokalu? Nie wiadomo też w jaki sposób doszło do umówienia tego spotkania, gdyż akta na ten temat milczą. W aktach sprawy znajduje się natomiast dokument przesłuchania Czarneckiej w charakterze świadka. Przesłuchanie odbyło się bez protokolanta w miejscu zamieszkania świadka, czyli w Sandomierzu.
Kim jest funkcjonariuszka Czarnecka, że prokurator mieleckiej prokuratury jedzie do niej do Sandomierza, aby ją przesłuchać?! I gdzie to przesłuchanie miało miejsce? W domu u świadka? Przy herbatce?! A może przyjątko jakieś było przy okazji?
Poniżej publikuję skan zeznań funkcjonariuszki. Niestety prokuratura z Mielca przesłała
pokrzywdzonemu złośliwie tylko co drugą stronę akt – mimo, że zapłacono za kopie całości akt! Nie są to zatem kompletne zeznania. Publikuję, co mam.
W dniach 13 czerwca oraz 24 czerwca 2013 r. Prokurator Robert Kaczmarski przesłuchał jeszcze trzech funkcjonariuszy Policji, którzy byli wówczas potencjalnymi kandydatami na postawienie im zarzutów: Dominika Wdowiaka-Wilka z Komendy Powiatowej Policji w Nisku oraz Zdzisława Sudoła i Jacka Maślankę z KWP w Rzeszowie.
Poniżej skany ich zeznań
6.Postanowienie o umorzeniu śledztwa
W dniu 28 czerwca 2013 r. prokurator Kaczmarski wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa. Oto tekst postanowienia:
7. Ocena przeprowadzonego śledztwa
Przebieg śledztwa można podsumować następująco.
Prokurator Kaczmarski nie przeprowadził żadnych dowodów materialnych. Przede wszystkim nie zabezpieczył podstawowego dokumentu – protokołu odprawy z dnia 24 maja 2009 r. Dokument ten prawdopodobnie potwierdził by, że sierżant Joanna Wziątek pobrała w tym dniu z Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli ręczny miernik. Prokurator nie ustalił nawet jakie radary były na stanie tej komendy w dniu 24 maja 2009 r., a tym samym nie sprawdził zapisów w kartach pracy tych urządzeń. Prokurator nie ustalił, który z policjantów przeprowadzał odprawę w dniu 24 maja 2009 r. i nie przesłuchał go na okoliczność, jaki sprzęt został wydany sierżant Joannie Wziątek w dniu 24 maja 2009 r.
Prokurator Robert Kaczmarski wysłał jedynie do Stalowej woli pismo z zapytaniem, jakie radary zostały pobrane na służbę. W piśmie tym „omyłkowo” wstawił inną datę – i zamiast o 24 maja zapytał o 24 stycznia 2009 r. …
Prokurator Kaczmarski nie obejrzał nawet rejestru pracy urządzenia pomiarowego, który został sfałszowany. Nie powołał też biegłego grafologa, który ustaliłby osoby, które dokonały fałszerstwa.
Całe śledztwo prowadzone przez prokuratora Roberta Kaczmarskiego prowadzone było w taki sposób, aby sprawcy przestępstw nie ponieśli żadnej odpowiedzialności i polegało ono na tym, że przesłuchał potencjalnych podejrzanych i na podstawie ich zmienionych zeznań ustalił stan faktyczny – bez jakiejkolwiek ich weryfikacji.
Zaznaczyć należy, iż pokrzywdzony nie został zawiadomiony o wszczęciu śledztwa. O tym, że było prowadzone jakieś śledztwo pokrzywdzony dowiedział się, gdy po 8 miesiącach od złożenia zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa wystosował do prokuratury pismo z zapytaniem, co się dzieje w sprawie. W odpowiedzi otrzymał z Prokuratury zawiadomienie o umorzeniu śledztwa…
Mielecka Prokuratura skutecznie zatem uniemożliwiła pokrzywdzonemu ewentualny udział w czynnościach śledztwa oraz zgłaszanie wniosków dowodowych.
8. Zażalenie do Sądu
Pokrzywdzony zaskarżył postanowienie o umorzeniu prokuratorskiego śledztwa do Sądu.
Oto jego treść:Zażalenie na umorzenie śledztwa
9. Stanowisko szefa Prokuratory Rejonowej w Mielcu
Akta sprawy prokuratorskiej, wraz z zażaleniem pokrzywdzonego, zostały przesłane do Sądu. W piśmie przewodnim szefowa mieleckiej prokuratury Małgorzata Dobosz-Słąba zawarła takie oto zdanie:
„Wnoszę o rozstrzygnięcie zażalenia i utrzymanie w mocy zaskarżonego postanowienia albowiem podzielam argumentację zawartą w uzasadnieniu skarżonego postanowienia o umorzeniu śledztwa w przedmiotowej sprawie”.
Powyższe zdanie Pani Prokurator brzmi niczym „błogoslawieństwo ze strony Układu Podkarpackiego”…
10. Wyznaczenie sędziego
Do rozpatrzenia zażalenia wyznaczona została sędzia Dorota Blajer. Sędzia Blajer złożyła wniosek o wyłączenie jej od rozpatrywania tej sprawy z powodu istnienia okoliczności, które mogą mieć wpływ na jej bezstronność – Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu wniosku tego nie uwzględnił.
Sędzia Blajer nadzorowała kiedyś sprawę o wykroczenie, którą prowadził sędzia Krzysztof Dembowski, a później sędzia Grażyna Pizoń. Cała trojka sędziów: Blajer, Dembowski, Pizoń pracuje razem od wielu lat. Jedni od drugich zależą. Nawzajem się zastępują. I teraz sędzia Blajer ma orzekać w przedmiocie, czy jej Przyjaciele zrobili błąd przy orzekaniu w tamtejszej sprawie?…
11. Posiedzenie Sądu
Posiedzenie Sądu w przedmiocie rozpatrzenia zażalenia na postanowienie o umorzeniu śledztwa odbyło się w dniu 2 lipca 2014 r. Na posiedzenie stawił się prokurator Zygmunt Łuczak z Prokuratury Rejonowej w Mielcu oraz pokrzywdzony. Ponadto na sali sądowej zgromadziła się publiczność.
Prokurator przyjechał nieprzygotowany. Powiedział tylko jedno zdanie: „popieram wniosek o utrzymanie w mocy postanowienia Prokuratury Rejonowej”.
Pokrzywdzony w swoim wystąpieniu koncentrował się przede wszystkim na pominięciu przez prokuraturę dowodu z opinii biegłego grafologa. Wykazywał, że wpis w księdze pracy urządzenia RAPD datowany na dzień 24 maja 2014 r. wykazuje cechy niejednorodności. Podnosił, że w przedmiotowym wpisie, w poszczególnych rubrykach mamy do czynienia z zupełnie różnymi charakterami pisma, z zupełnie innym kształtami takich samych cydr i liter oraz z zupełnie innym sposobem łączenia tych liter.
Pokrzywdzony chciał podejść do stołu prezydialnego i pokazać Sądowi te różnice w piśmie, ale Sąd się na to nie zgodził. Sędzia Blajer krótko odparła: „Sąd zna akta”.
Następnie Sędzia Dorota Blajer zarządziła przerwę, a po przerwie ogłosiła postanowienie utrzymujące w mocy postanowienie o umorzeniu. Ogłoszenie postanowienia wyglądało tak, że Sędzia Blajer – nie odrywając oczu od kartek – odczytała przygotowany wcześniej kilkustronicowy tekst postanowienia wraz z uzasadnieniem. Do wniosków i argumentów podnoszonych na sali sądowej przez pokrzywdzonego nie odniosła się ani jednym słowem…
12. Postanowienie Sądu
Potwierdzenie tezy artykułu:
http://prawo.rp.pl/artykul/1056940,1178201-Czy-Trybunal-nie-gubi-czlowieka—-Tomasz-Brydak-o-nowym-regulaminie-ETPCz.html?p=1
a zarazem informacja o faktycznej roli prawniczej „ostatniej deski ratunku” czyli o ETPC …
ZXC . Nie przesadzaj z tą lokalizacją bo ten smród jest już wszędzie a określenie „policjant” stało się synonimem kłamstwa, manipulacji, obłudy i służalczości. Istnieje pogląd że główną przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt że po 1989 roku nie oczyszczono wierchuszki z ubeckich bandytów . Ale czy tylko dotyczy to POlicji ? Jaki Chuj taka Dupa….31
Zgadzam się s Tobą, policja to mało wiarygodni ” struże prawa”, naginają sprawy jak im pasuje, fałszują dokumenty a nie daj Boże wytoczyć im sprawę o nie prawidłowe wszczęcie postępowania…. nigdy nie są winni, prędzej z ciebie zrobią pijaka, łobuza i agresora.
Nie da się przejść koło posterunku mokotowskiej policji , jako że smród korupcji nie daje normalnie oddychać. Także samo jest w okolicach mokotowskiego tzw sądu itp obiektów z zawartościa gnijącego judeofaszyzmu, jako narzędzia przestępstw z art 118 kk, tj fizycznej likwidacji Polaków oraz permanentnego ob-żydzania Polski z udziałem marinetkowych sadów itp pseudoprawniczej sitwy
mam nie miłe wspomnienia z wymiarem sprawiedliwości… korupcja, kumoterstwo, kolesiostwo- ręka rękę myje i i ta klika nigdy nie da sobie krzywdy zrobić…
Słynna z bandytyzmu mokotowksa policja będzie we własnym zakresie wyjaśniać własne nadużycia przy ochronie ubecji przez mokotowską prokuraturą z udziałem sprzedajnych mokotowskich sędzi, gdzie trafi zażalenie na odmowę wszczęcia śledztwa ws nadużyć bandytyzmu mokotowskich policjantów. To już tradycja ukręcania łba każdej sprawie nadużyć policji przez prokuratorki/sędzie z mokotowskiego tzw sądu. bezpodstawne fałszywe zarzuty naruszenia nietykalności.znieważenia patologii oczywiście prokuratura mokotowska uzna za udowodnione w sprzedajne sędzie z tej samej śitwy doklepia. sprzedajne sędzie z X So doklepia jeszcze bardziej, jako że sitwa ubeków trzymać musi się razem ( w kupie śmierdzącej korupcją cieplej)
Ciekawe Polecam ! /www.youtube.com/watch?v=Ua4QAsI3hQc
Właściwie obecnie policja zamiast pałki powinna mieć bat. W końcu jak traktuje Obywateli jak bydło, to po co ta zabawa w prawo..? Baty za wykroczenie wymierzone na miejsu i po problemie. Ogólnie to policja, prokurator i sędzia powinien ustawowo być zwolniony z przestrzegania prawa. Dodatkowo prawa i przywileje powinny przechodzić z pokolenia na pokolenie. W końcu: „Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim. – G. Orwell
Super, jestem tego samego zdania… nie odróżnisz kto świnia a kto uczciwie w korycie sprawiedliwości miesza. Najgorsze jest to, że te nieliczne qrwy mącą i podważają uczciwość tych sprawiedliwych….
Nieliczne ? Nieliczne to są te uczciwe. 31
To jest: Syndykat Przestępców w Majestacie Prawa
W Warszawie aparat bezpieczeństwa też ostro się rozhulał. Oto jak dokazuje stołeczna milicjantura:
Nagrał pirata z policji. Ma zarzuty
http://www.zw.com.pl/artykul/2,666695-Nagral-pirata-z-policji–Ma-zarzuty.html
http://www.rp.pl/artykul/10,1149399-Nagral-pirata-z-policji–Ma-zarzuty.html
Organizacja przestępcza o charakterze zbrojnym.
Robicie dobrą robotę!
Ręce opadają, a ile takich układów jest jeszcze?