Terroryzują cały powiat. Są nie do ruszenia!

Artur Mezglewski

Kraśniccy policjanci wiedzą dobrze, że mogą bezkarnie każdego wywieźć do lasu i go pobić. Wiedzą, że mogą każdemu zarzucić dowolne wykroczenie lub przestępstwo i sąd to „przyklepie”, a nawet dołoży.

Jedyne co można zrobić, to opublikować ich twarze. Ale już niedługo i to będzie zabronione, gdyż Komenda Główna Policji czyni domaga starania wprowadzenia zakazu publikacji wizerunku policjanta.

Poniższa opowieść jest o tym, jak umundurowani bandyci z Kraśnika chcieli pobić przypadkowego kierowcę. Ta sztuka im się nie udało, gdyż z pomocą ofierze przyszli jego rodzice. Za to, z zemsty, policjant zagazował mamę kierowcy miotaczem gazu, a następnie oskarżył ją o stosowanie przemocy oraz gróźb. Sąd Rejonowy w Kraśniku skazał kobietę za przestępstwo oraz zasądził od niej na rzecz policjanta-gazownika 1000 zł tytułem zadośćuczynienia.

 

  1. Interwencja

W dniu 11 września 2017 r. ok. godz. 18.00 Pan Sylwek przyjechał  samochodem pod swój dom rodzinny. Zatrzymał się przed bramą wjazdową, otworzył ją i wjechał na podwórze. Nie wysiadając z samochodu oczekiwał na automatyczne otwarcie kolejnej bramy – tej do garażu. Po około pięciu minutach na teren posesji wjechało dwóch funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku: sierżant sztabowy Jarosław Kozłowski oraz sierżant sztabowy Michał Kolasa. Wjeżdżając na działkę funkcjonariusze włączyli sygnał dźwiękowy.

Dopiero będąc na tej drodze żużlowej, przy posesji, policjanci włączyli sygnały dźwiękowe

Wcześniej nie używali żadnych sygnałów – ani dźwiękowych, ani świetlnych. Po wjechaniu na podwórze jeden z policjantów (Jarosław Kozłowski) podszedł do samochodu, w którym siedział pan Sylwek, otworzył drzwi i bez przedstawienia się, bez okazania legitymacji służbowej, bez podania przyczyny interwencji oraz bez ostrzeżenia zaczął siłą wyciągać  go z samochodu. Kozłowski brutalnie szarpiąc, popychając i ciągnąc za bluzę wepchnął następnie Pana Sylwka do radiowozu.

Podczas wyżej opisanej interwencji policjant wydawał następujące polecenia: „wyłaź kurwa”, a potem gdy wciągnął Pana Sylwka do samochodu krzyczał „wsiadaj, kurwa”.

Nawet będąc już w radiowozie pan Sylwek nie został poinformowany, jaka jest przyczyna interwencji i dlaczego został siłą wsadzony do radiowozu. Nie został też poproszony o okazanie jakichkolwiek dokumentów. Policjanci jedynie z okrzykami „kurwa , kurwa” wsadzili go do policyjnego auta i chcieli szybko go gdzieś wywieść – prawdopodobnie w celu pobicia.

Cały ten bandycki atak rozgrywał się na oczach świadków: rodziców Pana Sylwka, jego braci oraz wujka. Jego mama, widząc, że syn został wepchnięty do radiowozu, zbliżyła się do policjanta, który dokonywali interwencji, chcąc zapytać, co się dzieje? Nie zdążyła jednak tego uczynić, gdyż funkcjonariusz Kozłowski  – bez ostrzeżenia oraz bez pouczenia – nieoczekiwanie zaatakował mamę miotaczem gazu, wskutek czego kobieta zaczęła się dusić i płakać z bólu.

Po zagazowaniu mamy pana Sylwka sierżant Kozłowski krzyknął do drugiego z funkcjonariusza: „wsiadaj, jedziemy”.

Wówczas ojciec Pana Sylwka, widząc to, zamknął szybko bramę wjazdową do posesji  – uniemożliwiając policjantom wyjazd, a następnie zadzwonił na Komendę Policji w Kraśniku. Od tej pory zaczęto też nagrywać całe zdarzenie telefonem komórkowym. Policjanci, widząc, że są nagrywani, uspokoili się.

Pan Sylwek był przetrzymywany  w radiowozie ok. 40 minut. W tym czasie policjanci zachowywali się nerwowo, byli zdezorientowani. Policjanci nie zaproponowali mu mandatu, nie udzielili pouczenia, nie wylegitymowali go, nie powiedzieli o co chodzi. Zamiast tego straszyli go, że sprawa trafi do sądu.

2. Co policjanci zarzucali  panu Sylwkowi?

Na początku policjanci niczego mu nie zarzucali o nic nie pytali, tylko chcieli go wywieźć i prawdopodobnie pobić.

Również podczas rozmowy, jaka wywiązała się na podwórzu sierżant Michał Kolasa nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, co złego uczynił Pan Sylwek. Powiedział tylko ogólnie, że „wykroczenia popełnił”.

Sierżant Kozłowski, zgłaszając telefonicznie zdarzenie dyżurnemu KPP w Kraśniku również nie potrafił powiedzieć, jakie wykroczenia są zarzucane Panu Sylwkowi. Powiedział jedynie, że ten „popełnił wykroczenie”.

Ostatecznie – po jakimś czasie – Policja Kraśnicka skierowała do sądu wniosek o ukaranie przeciwko panu Sylwkowi z następującymi zarzutami:

  1. W dniu 11 września 2017 r. o godz. 18.00 w miejscowości Trzydnik Duży, prowadząc po drodze publicznej pojazd  marki BMW (…) na skrzyżowaniu dróg nie dostosował  prędkości jazdy do warunków panujących na drodze w wyniku czego stracił na chwilę panowanie nad kierowanym pojazdem, doprowadzając do poślizgu pojazdu – tj. o czyn z art. 07 k.w. w zw. z art. 19 p.r.d.
  2. W miejscu i czasie jak w punkcie 1, prowadząc po drodze publicznej pojazd marki BMW (…) w obszarze zabudowanym przekroczył dopuszczalną prędkość o 41 km/h;
  3. W miejscu i czasie jak w punkcie 1, prowadząc po drodze publicznej pojazd marki BMW  (…) nie mając przy sobie wymaganych dokumentów, tj.: prawa jazdy. dowodu rejestracyjnego,, ubezpieczenia OC pojazdu;
  4. W dniu 11 września w miejscowości Trzydnik Duży (…) podczas czynności legitymowania wbrew obowiązkowi nie udzielił umundurowanemu funkcjonariuszowi Policji WRD KPP Kraśnik wiadomości co do tożsamości własnej.

Prokuratura Rejonowa w Kraśniku skierowała ponadto przeciwko mamie Pana Sylwka akt oskarżenia o popełnienie przestępstwa z art. 224 § 2 Kodeksu karnego, czyli za czyn polegający na stosowaniu przemocy lub groźby w celu zmuszenia funkcjonariusza do zaniechania prawnej czynności służbowej.

3. A jak rzeczywiście było?

Parking, na którym stali policjanci.

W dniu 11 września 2017 r. ok. godz. 18.00 sierżanci sztabowi Jarosław Kozłowski i Michał Kolasa z KPP w Kraśniku stali w miejscowości Trzydnik Duży na parkingu przy Urzędzie Gminy z ręcznym miernikiem prędkości.

W głębi po lewo droga, z której wyjechało BMW i pojechało w stronę Kraśnika, czyli w głąb fotografii.

Zauważyli, że od strony Kraśniku nadjechało BMW, które skręciło przed urzędem gminy w drogę wiodącą pod  szkołę stadion gminny. Rozpoznali, że jest to pojazd, którego właścicielem jest ktoś, z kim mają porachunki. Czekali zatem, aż BMW będzie jechało w drogę powrotną. Nie musieli czekać długo, gdyż po kilku minutach BMW wyjechało zza Urzędu Gminy i skręciło w stronę Kraśnika.

W dniu 11 września 2017 r. ok. godz. 18.00 pan Sylwek wraz z właścicielem BMW pojechali na obiekty sportowe w Trzydniku.  Następnie zabrał ten samochód do czyszczenia i pojechał tym samochodem do swojego domu w Kolonii Trzydnik. Nikt go nie zatrzymywał, nikt zanim nie jechał. Nie spotkał na drodze żadnych policjantów.

Stąd wyjeżdżał pan Sylwek. W głębi droga wojewódzka nr 855. Na DW pan sylwek skręcił w lewo, w stronę Kraśnika. Policjanci stoją za budynkiem, który jest po prawej stronie.

Na googlowskiej  steet view widać wyraźnie, że pan Sylwek nawet nie przejeżdżał obok policjantów, wyjechał zza Urzędu Gminy i odjechał w stronę Kraśnika. Oto link do mapy:

https://www.google.com/maps/@50.8514819,22.1330991,3a,75y,325.41h,78.25t/data=!3m6!1e1!3m4!1s_KmXQ4WTsMOyrHHlhIUChQ!2e0!7i13312!8i6656.

Funkcjonariusze, gdy zobaczyli wyjeżdżające z bocznej drogi BMW, postanowili, że spiorą mordę właścicielowi auta. Nie spiesząc się odłożyli ręczny miernik prędkości, następnie ściągnęli kamizelki i – również bez pośpiechu – udali się radiowozem w kierunku, w jakim pojechało BMW.

W dniu 11 września 2017 r. ok. godz. 18.00 strażak Józef D. znajdował się stał zaparkowanym pojazdem strażackim typu Ford bus przy obiekcie sportowym w Trzydniku Dużym. Strażak ów zeznał w Sądzie, że widział, jak pan Sylwek wsiadł do BMW i odjechał. Za ok. minutę strażak Józef D. również wyjechał w drogę, kierując się do swojego domu, który znajduje się blisko remizy. Strażak  skręcił  na drodze wojewódzkiej w Kierunku Kraśnika (tak jak pan Sylwek). Jechał powoli. Za nim jechał radiowóz. Również powoli i bez sygnałów. Radiowóz ominął go, gdy zatrzymał swój pojazd przy remizie. Strażakowi nawet do głowy nie przyszło, że oto patrol kraśnickiej drogówki jedzie dokonać rytualnego mordobicia…

4. Epilog

Sąd Rejonowy w Kraśniku w osobie asesor Pauliny W. – wyrokiem z dnia 7 sierpnia 2018 r. – skazał mamę Pana Sylwka na karę grzywny (130 stawek dziennych, wyznaczając 10 zł za jedną stawkę) oraz zasądził od niej na rzecz starszego sierżanta Jarosława Kozłowskiego kwotę 1000 zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz zasądził od niej koszty postępowania w wysokości 200 zł.

uznając ją winną popełnienia zarzucanego jej czynu tj. tego, że:

w dniu 11 września 2017 r. w miejscowości Trzydnik Duży Kolonia stosowała przemoc wobec funkcjonariusza sierżanta sztabowego Jarosława Kozłowskiego celem zmuszenia go do zaniechania prawnej czynności służbowej polegającej na wykonaniu czynności z udziałem osoby podejrzewanej o popełnienie wykroczenia, tj. o czyn z art. 224 § 2 Kodeksu karnego.

Pani asesor odczytała wyrok ze spuszczoną głową.

Czuję się w obowiązku napisać, że postępowania prowadzone przez asesor Paulinę W. były kilkakrotnie monitorowane przez Stowarzyszenie Prawo na Drodze i jej praca była oceniana bardzo wysoko. Tym razem – najprawdopodobniej – ktoś wywarł na nią nacisk. Paulina W. jest na razie tylko asesorem i bardzo chce zostać sędzią. Środowisko dało jej jasny sygnał, że jeśli chce zostać sędzią musi najpierw się ześwinić… To oczywiście pogląd autora – a każdy ma prawo do oceny. Również do oceny środowiska sędziowskiego oraz do tłumaczenia rzeczy, które wydają się niewytłumaczalne. No bo  chyba wszyscy się zgodzą, że niezawisłość asesorska to figura mityczna?…

Powyższy wyrok jest nieprawomocny, ale już niedługo będzie. Mama pana Sylwka jest przerażona. Odmówiła pomocy ze strony Stowarzyszenia Prawo na Drodze. Liczy na sprawiedliwość Sądu Okręgowego w Lublinie… Oj zobaczy tę lubelską sprawiedliwość…

Natomiast sprawa pana Sylwa jeszcze się toczy przed Sądem Rejonowym w Kraśniku. Kolejna rozprawa za tydzień. Prowadzi ją sędzia z Wydziału Cywilnego, gdyż wszyscy karniści się ze sprawy powyłączali.

 

Z ostatniej chwili:

Sąd Okręgowy w Lublinie uchylił wyrok Sądu Rejonowego w Kraśniku skazujący mamę pana Sylwka za popełnienie rzekomego przestępstwa stosowania przemocy wobec sierżanta Jarosława Kozłowskiego i postępowanie umorzył.

Kierowca, którego chcieli pobić policjanci został uniewinniony od fikcyjnych zarzutów

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bezstronność sądu, Domniemanie winy, Kontrola drogowa, Legitymowanie, Piraci drogowi, Policja, Ręczne mierniki prędkości. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

5 odpowiedzi na Terroryzują cały powiat. Są nie do ruszenia!

  1. zaciekawiony pisze:

    czyli jak za komuny
    cofamy się do PRL-u
    ciekaw jestem jaki to będzie miało finał ale jeśli tak się tam dzieje to należało by wymienić cala kadrę mundurowa z sędziami na czele skoro nie potrafią zadbać o suwerenność i prawa obywatela. może spotkać to każdego z nas, policja jest dla ludzi a nie odwrotnie a to co zrobili tamtejsi ,,policjanci ,, nie obrażając prawdziwych Policjantów to jest porostu zorganizowana grupa przestępcza mamy 21 wiek a cofamy się do 20 kiedy rządziło ub i cala reszta popaprańców z czasów minionej epoki .porostu WSTYD ze takie rzeczy dzieją się w szeregach policji, za chwile znów wszyscy będą pluć na mundury jak to było za czasów MO

  2. cieciu pisze:

    O działającej w policji korupcyjnej spółdzielni napisała „Wyborcza”. Oskarżona prawie cała drogówka w Żorach….

    https://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,25490638,korupcyjna-spoldzielnia-z-komendzie-oskarzona-prawie-cala-drogowka.html#a=190&c=8000

    • skazany pisze:

      Amerykę odkryli.
      Porządna kontra w dowolnej jednostce policji da identyczny efekt.

      Napiszę co będzie dalej:
      najpóźniej za trzy lata cała ta „spółdzielnia” wróci do pracy, poza jednym. Ten jeden który strzeli samobója w areszcie też nie dostanie zarzutów, ale po cichu będą mówić że to wszystko jego wina.

      Świadkowie pewnie już zaczynają mieć problemy z pamięcią, dowody albo już zginęły albo za chwilę zginą.
      Tak wygląda PN- policyjna norma.

  3. Marian pisze:

    Mama Pana Sylwia powinna złożyć pozew podobnie zresztą jak pozo stale osoby poszkodowane w tej akcji. Niech sąd oceni kto naruszył przepisy. Oczywiście im dalej od siedziby komisariatu tym sprawiedliwy wyrok jest bardziej prawdopodobny bo wiadomo, że w małych miejscowościach policja, sąd, urząd to jedna rodzina.

Skomentuj Krzysiek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *