Strzał dzielnicowego

Artur Mezglewski

Laserowe mierniki prędkości typu LTI Ultralyte 20-20 nie są bez wad. Pośrednia metoda pomiaru prędkości wykorzystywana w tych urządzeniach wymaga szeregu ograniczeń, bez zastosowania których pomiaru nie można uznać za miarodajny. Urządzenia te nie mogą zostać użyte, jeśli nie został wcześniej wykonany test stałej odległości, który sprawdza zbieżność urządzenia optycznego z urządzeniem celowniczym. Sprzętem tym nie można ponadto wykonywać pomiarów ze zbyt dużej odległości – ze względy na zjawisko dywergencji wiązki pomiarowej. Istotnym wymogiem dla prawidłowego użycia urządzenia Ultralyte 20-20 jest także to, aby w wiązce pomiarowej nie znalazł się obiekt, który znajduje się w innej odległości od pojazdu, którego prędkość jest mierzona.

Policja nie dba jednak o zasady i nie szkoli swoich strzelców. Do wykonywania pomiarów prędkości wysyłani są funkcjonarisze, którzy nie posiadają odpowiedniego przygotowania oraz wiedzy w obszarze wykorzystywanej technologii. Poniżej opisany zostanie jeden z takich przypadków, który miał miejsce w Sędziszowie Małopolskim.

I. Profil strzelca

W dniu 31 marca 2018 r. do pełnienia służby w ruchu drogowym skierowany został sierżant Adam Sroka – na co dzień wykonujący funkcję dzielnicowego pozamiejskiego rewiru IV, podlegającego Komendzie Powiatowej Policji w Ropczycach. Sierżant Sroka nigdy nie był szkolony w zakresie obsługi laserowych dalmierzy typu LTI Ultraylyte 20-20.  Nie przeszedł też szkolenia z zakresu ruchu drogowego. Potwierdzają to poniżej podlinkowane dokumenty.

Jak wykazało postępowanie dowodowe, sierżant Sroka nie posiadał nawet pobieżnej  wiedzy na temat działania urządzenia laserowego. Na rozprawie w dniu 13 lutego 2020 r. stwierdził m. in., że czerwona kropka w wizjerze celownika wskazuje punkt rzeczywisty pomiaru (a nie punkt pozorowany). Sroka nie słyszał też o tym, że urządzenia celownicze i optyczne mogą nie być ze sobą zbieżne – i wówczas laser może wykonać pomiar innego obiektu, niż ten w który mierzy strzelec, albo też przyjąć jako podstawę pomiaru błędny algorytm.

Komendant Powiatowy Policji w Ropczycach mł. insp. Wojciech Rak

Do sierżanta Adama Sroki nie można mieć jednak pretensji o to, że wykonywał pomiary prędkości na drodze – chociaż nie miał o tej czynności bladego pojęcia. Policja jest przecież strukturą hierarchiczną – a zatem, skoro Komendant Powiatowy Policji wyznaczył mu określone zadanie do służby – to sierżant Sroka musiał je wykonać. Godna napiętnowania jest natomiast postawa Komendanta Powiatowego Policji w Ropczycach – inspektora Wojciecha Raka, któremu ewidentnie nie zależy na rzetelnym wykonywaniu zadań przez profesjonalnie przygotowanych funkcjonariuszy.

St. sierżant Adam Sroka – dzielnicowy rewiru IV

Pretensje do sierżanta Adama Sroki można mieć jednak o to, że okazał się zwyczajnym kłamcą, bowiem na rozprawie w dniu 13 lutego 2020 r. zeznał:

„Poinformowałem obwinionego, że pomiar jest prawidłowy i jest to pomiar jego pojazdu, ponieważ żaden pojazd nie jechał ani w przeciwnym kierunku ani w kierunku tym co jechał obwiniony, dlatego nie było możliwości dokonania pomiaru prędkości innego pojazdu.”

Sroka zeznał tak, choć musiał wiedzieć, że w aktach sprawy znajduje się nagranie z rejestratora samochodowego, na którym wyraźnie widać, iż pomiędzy stanowiskiem funkcjonariuszy a pojazdem obwinionego – dokładnie na linii strzału – poruszał się w przeciwnym kierunku inny pojazd, a ponadto – bezpośrednio za pojazdem obwinionego – także jechał inny pojazd. A oto film z tego zdarzenia:

 

II. Postępowanie przed Sądem

Postępowanie przed Sądem Rejonowym w Ropczycach toczy się już od ponad 2 lat. Czynności dowodowe w tym postępowaniu przybierają dość typowe, charakterystyczne i powszechnie spotykane cechy:

  • jeśli coś mówi policjant – to protokolantka nawet nie czeka na znak od Przewdoniczącego, tylko zapamiętale wszystko notuje
  • jeśli coś dowodzi obwiniony, to protokolantka nie pisze…
  • rozprawa nie jest nagrywana i nikt się z tego nie tłumaczy

Spotykamy się z tym zjawiskiem niemal we wszystkich polskich sądach i umiemy temu zaradzić. Jedynym ratunkiem w takim przypadku jest prasa – ale nie ta prasa z pierwszego obiegu, tylko prasa społecznościowa. Dziennikarze pierwszego obiegu nadają się  jedynie do publikowani politycznych szwindli, a nie do rzetelnej roboty.

III. O czym powinien był wiedzieć Strzelec z Niedźwiady?

  1. Z odległości 446,7 metra nie da się wykonać prawidłowego pomiaru

Przyjmuje się, że rozbieżność wiązki pomiarowej emitowanej przez urządzenie pomiarowe Ultralyte 20-20 wynosi 3 miliradiany. A zatem na każde 100 metrów odległości pomiaru wiązka rozszerza się o ok. 30 cm. Jeśli zatem pomiar prędkości został wykonany z odległości 446,7 metra, to wiązka laserowa w miejscu zetknięcia się z pojazdem miała szerokość ponad 1,3 metra.

St. sierżant Adam Sroka zeznał w Sądzie, że „dokonał pomiaru mierząc w tablicę rejestracyjną”. Nawet gdyby rzeczywiście udało mu się z takiej odległości wycelować w tablicę, to jakaś część wiązki pomiarowej musiałaby obejmować inne powierzchnie samochodu, a nawet przenikać przez szyby i obejmować także pojazd jadący za pojazdem obwinionego. Do tego musimy uwzględnić to, że Sroka nie używał ani lunety, ani statywu – a zatem drgania jego ręki wyznaczałyby pole celowania co najmniej rzędu kilku (jeśli nie kilkunastu) metrów. Przekonalibyśmy się o tym, gdyby  urządzenie Ultralyte zostało poddane testowi przy użyciu trenażera strzeleckiego. Zresztą posłuchajcie Jędrka:

Kwestia właściwej odległości pomiarowej wielokrotnie podnoszona była w orzecznictwie. I tak np. Sąd Rejonowy w Elblągu w uzasadnieniu wyroku uniewinniającego  z dnia 10 czerwca 2019 r. (VIII W 444/17) stwierdził, że

„Wiązka pomiarowa, która w odległości 413 metrów miała szerokość sięgającą prawie 124 centymetrów mogła objąć częściowo pojazd obwinionego, a częściowo pojazd poprzedzający go lub jadący za nim, czemu sprzyjał pomiar pod kątem. Zdaniem biegłego ta okoliczność dyskwlifikuje pomiar”.

Trafiają się nawet takie wyroki, w których Sądy uznają za miarodajne jedynie pomiary wykonane  maksymalnie z odległości 80 metrów, gdyż jedynie do takiej prędkości Ultralaty zostały przebadane przez GUM.

2. Jeśli nie został przeprowadzony test stałej odległości, to wynik pomiaru nie można uznać za miarodajny

Urządzenie Ultralyte 20-20 wykorzystuje niewidoczne dla oka ludzkiego promieniowanie w paśmie podczerwieni. Użytkownik urządzenia nie widzi „pędzących promieni” – i aby mógł wycelować w konkretny pojazd, w wizjerze celownika naprowadza go na ten cel pozorowany czerwony punkt w kształcie kropki. Ów punkt wyznacza w sposób prawidłowy cel – o ile celownik urządzenia jest prawdłowo ustawiony, tzn. o ile jest on zbieżny z urządzeniem optycznym. Zbieżność ta ustawiana jest każdorazowo w czasie procesu legalizacji urządzenia (a wiec co rok), jednakże celownik w każdej chwili może zostać rozregulowany – wskutek wstrząsu będącego wynikiem uderzenia, upadku lasera itp.

Test stałej odległości wykonywany jest na tzw. strzelnicy, którą zwykle sytuuje się na obiektach komend Policji. Na owej strzelnicy wyznacza się precyzyjnie:

  • strefę testową wraz z wyznaczonym punktem weryfikacji przyrządu,
  • cel, który winien zostać oznaczony na płaskiej, pionowej powierzchni (np. na ścianie budynku) – dokładnie w odległości 60 m metrów od punktu weryfikacji

Podczas tego testu istotne jest to, w jaki sposób operator stoi podczas pomiaru oraz w jaki sposób trzyma przyrząd.

Taki test winien być przeprowadzany na początku każdego dnia pomiarowego. Jeśli w danym dniu testu nie przeprowadzono – nie domniemuje się, że celownik był prawidłowo ustawiony, a urządzenie było zdolne do wykonywania miarodajnych pomiarów.

Podczas rozprawy sądowej oskarżyciel publiczny – asp. Tomasz Gajdek z Komendy Powiatowej Policji w Ropczycach złożył do akt sprawy świadectwo legalizacji ponownej urządzenia Ultarlyte 20-20 – które miało stanowić „koronny dowód” potwierdzający, że urządzenie pomiarowe użyte przez sierżanta Srokę było sprawne w dniu pomiaru. Proszę  jednak zauważyć, że owo świadectwo zostało wydane w dniu 17 maja 2017 r., a przedmiotowy pomiar prędkości został wykonany w dniu 31 marca 2018 r.! A zatem badania zbieżności celownika wykonane w maju 2017 r. mają być dowodem na to, że celownik tego urządzenia nie został przestawiony do dnia 31 marca 2018 r. ! Ot policyjna logika!

Jednocześnie obaj policjanci: oskarżyciel oraz świadek, zgodnie stwierdzili, że w tamtym czasie Komenda Powiatowa Policji w Ropczycach nie dysponowała strzelnicą – a zatem zbieżność celownika w ogóle nie była badana przez ponad 10 miesięcy! Co zatem wskazywała kropka w wizjerze urządzenia Snajpera z Niedźwiady, gdy ten celował w rejestrację pojazdu obwinionego? – domy, góry, księżyc? Bo na pewno nie tablicę rejestracyjną…

Warto ponadto zauważyć, iż sierżant Adam Sroka w swoich zeznaniach wyraził przekonanie, że czerwona kropka w wizjerze urządzenia wyznacza rzeczywisty cel – tym samym wyraził przekonanie, że jeśli celuje tam, gdzie kropka, to na pewno wiązka trafia w cel. Tymczasem punkt tworzony w wizjerze przyrządu pomiarowego  może w zasadniczy sposób odbiegać od rzeczywistego miejsca padania wiązki pomiarowej.

3. W wiązce pomiarowej nie może być żadnego obiektu poza celem mierzonym

Istotnym wymogiem dla prawidłowego użycia urządzenia Ultralyte 20-20 jest to, aby w wiązce pomiarowej nie znalazł się inny obiekt  – poza tym, który jest mierzony (np. inny pojazd). Wymóg ten wynika z metody pomiarowej, jaka zastosowana została w tym urządzeniu. Otóż przyrząd Ultralyte jest klasycznym dalmierzem. Jego podstawową funkcją jest pomiar odległości. Natomiast pomiar prędkości dokonywany jest metodą pośrednią. Polega to na tym, że urządzenie wykonuje kilkadziesiąt pomiarów odległości i na podstawie tych pomiarów oraz obliczonego czasu powrotu wiązki laserowej wyznacza średnią prędkość pojazdu na danym odcinku.

Jeśli w wiązce pomiarowej znajdzie się choćby jeden obiekt, którego odległość od punktu pomiarowego jest inna – to przynajmniej niektóre spośród pomiarów odległości będą dotyczyć tego obiektu – a wynik pomiaru pojazdu, którego prędkość jest mierzona będzie niemiarodajny.

Nie ulega wątpliwości, że pomiędzy miejscem pomiaru a celem (pojazdem obwinionego) poruszał się inny pojazd, który został zarejestrowany przez samochodową kamerkę. A zatem, przynajmniej niektóre pomiary odległości mogły dotyczyć tego pojazdu. Z tego też powodu wynik pomiaru należy zdyskwalifikować.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bezstronność sądu, Biegli sądowi, Laserowe mierniki prędkości, Opinie biegłych, Policja, Postępowanie dowodowe, Protokoły rozpraw, Ręczne mierniki prędkości, Sąd, Sądownictwo. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Strzał dzielnicowego

  1. Maksymilian pisze:

    Za 100 lat praprawnuk Jędrka będzie opowiadał jak to strzelcy z Policji zasłużyli się w pobieraniu haraczu na drogach III RP za pomocą kropki w którą wierzył wtedy lud.

  2. 31węzłowy Burke pisze:

    Policjanci przed sądem zawsze kłamią.Można prosić o szczegóły nieustępliwości dziennikarskiej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *