Sędziowie, którzy miewają omamy powinni przechodzić badania psychiatryczne

Artur Mezglewski

Obserwując pracę sędziów rozpatrujących w wydziałach karnych sprawy o wykroczenia, można dojść do przekonania, iż wielu z nich ma poważne kłopoty z prawidłowym postrzeganiem  rzeczywistości. W opisanym poniżej przypadku, trójka sędziów wydała trzy wyroki w sprawie, w której  „dowodem winy” była notatka urzędowa strażnika miejskiego, na okoliczność, że obwiniony przyznał się do popełnienia czynu zabronionego. W całym procesie nikt nie próbował nawet dowodzić faktu, czy obwiniony rzeczywiście wykroczenie popełnił. W postępowaniu dowodowym dowodzono jedynie, czy obwiniony przyznał się do czynu, czy też nie….

Wszyscy trzej sędziowie wydali wyroki skazujące, nie mając jakichkolwiek wiadomości o czynie, za popełnienie którego obwiniony został skazany. Okoliczności czynu ustalone zostały na podstawie „wewnętrznej wizji”, która – równie dobrze – mogła mieć charakter nadprzyrodzonego objawienia, jak też schizoidalnego omamu.

https://www.youtube.com/watch?v=lGryBwY_3ZQhttp://

1. Zdarzenie

W dniu 14 lutego 2014 r., w miejscowości Piła, ktoś pozostawił samochód w miejscu w którym obowiązywał znak B-1 (zakaz ruchu w obu kierunkach). W zaparkowanym samochodzie nie było umieszczonej żadnej informacji o ewentualnych uprawnieniach do wjazdu na teren, w którym obowiązywał zakaz.

Znany jest numer rejestracyjny w/w pojazdu oraz jego marka. Tym samym znany jest także jego właściciel. Nie ma natomiast żadnych dowodów bezpośrednich, wskazujących, kto krytycznego, dnia naruszył zakaz wyrażony znakiem B-1 – i czy w ogóle go naruszył. Bo przecież samochód ten mógł np. zostać przywieziony na lawecie…

2. Interwencja Straży Miejskiej

Na skutek zawiadomienia, w powyższej sprawie interweniowała Straż Miejska. Interwencja ta polegała na tym, że strażnicy wjechali samochodem służbowym  na teren, gdzie obowiązywał znak B-1 (jakby ich znak nie dotyczył) i pozostawili za wycieraczką samochodu wezwanie, do stawienia się w siedzibie Straży Miejskiej.

3. Czynności wyjaśniające

W ramach czynności wyjaśniających jeden z funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Pile

Notatka urzędowa- jedyny "dowód winy"

Notatka urzędowa- jedyny „dowód winy”

sporządził notatkę urzędową, w której stwierdził, iż do zaparkowania samochodu przyznał się jego właściciel.  Jednakże właściciel pojazdu, będąc wezwany do siedziby Straży Miejskiej w charakterze podejrzanego, nie przyznał się do tego czynu.

4. Wniosek o ukaranie

Straż Miejska – pomimo iż nie ustaliła sprawcy zdarzenia – skierowała wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego w Pile. Jedynym „dowodem” potwierdzającym winę obwinionego była notatka urzędowa stwierdzająca okoliczność, ze obwiniony przyznał się do popełnienia czynu. Notatka ta sporządzona została przez strażnika – bez woli i wiedzy obwinionego. O treści notatki obwiniony Jan S. dowiedział się dopiero w sądzie. Do wniosku o ukaranie dołączony został także protokół przesłuchania obwinionego, w którym tenże oświadczył, że nie przyznaje się do winy.

5. Wyrok nakazowy

Pomimo braku jakichkolwiek dowodów winy, Prezes Sądu Rejonowego w Pile wszczął postępowanie w sprawie i przekazał ją do postępowania nakazowego. Do rozpatrzenia sprawy wyznaczona została sędzia Kinga Sterczała.

W dniu 19 marca 2014 r. wydany został wyrok nakazowy, w którym sędzia Sterczała przyjęła, iż „okoliczności czynu i wina obwinionego nie budzą wątpliwości” i uznała Jana S. winnym popełnienia wykroczenia z art. 92 § 1 kw, polegającego na niezastosowaniu się do znaku drogowego B-1 (zakaz ruchu w obu kierunkach), skazując go na karę grzywny.wyrok nakazowy 001

Sędzia Kinga Sterczała, nie dysponowała żadnym dowodem na okoliczność przebiegu zdarzenia. Uznała,  że wina obwinionego i okoliczności czynu (których nie ustaliła) nie budzą wątpliwości – wydając wyrok skazujący na człowieka, którego oskarżyła Straż Miejska. Sędzia Sterczała musiała zatem mieć jakieś objawienia, bądź wizje związane z przedmiotowym zdarzeniem. Wizje te mogły mieć charakter nadprzyrodzony i mogły np. pochodzić od Pana Boga. Ale nie można całkowicie wykluczyć, że były jakieś omamy, będące symptomem choroby o charakterze schizoidalnym (np. schizofrenia, paranoja, choroba dwubiegunowa). Wątpliwości te mogły by rozwiać stosowne badania lekarskie, których nikt nie przeprowadza.

6. Postępowanie zwyczajne

W postępowaniu zwyczajnym również nie przeprowadzono żadnego dowodu na ustalenie faktu, czy obwiniony wjechał swoim samochodem pod zakaz B-1, czy też nie. Przede wszystkim zaś, nie przesłuchano żadnego świadka, który potwierdził by fakt, że obwiniony popełnił wykroczenie z art. 92 § 1 kw.

Sąd w postępowaniu dowodowym ustalał jedynie, czy w dniu zdarzenia obwiniony przyznał się do popełnienia wykroczenia.

W tym celu przesłuchano obwinionego oraz trójkę strażników miejskich:

– Łukasza Danilewicza (autora notatki urzędowej), który przeprowadzał interwencję;

– Agatę Kolasę-Cichostępską, która była na miejscu zdarzenia wraz z Łukaszem Danilewiczem;

– Mariana Żerebiło, który krytycznego dnia wykonywał funkcję dyżurnego SM.

Dwójka strażników (Kolasa oraz Żerebiło) zeznało w sądzie, że na własne uszy słyszeli, jak obwiniony – zapytany przez Łukasza Danilewicza – przyznał się do tego, że to on kierował pojazdem, i że to on wjechał za znak B-1.

Zeznania świadka Żerebiły

Zeznania świadka Żerebiły

Natomiast strażnik Łukasz Danilewicz zeznał, że nie pamięta,

Zeznania Agaty Kolasy-Cichostępskiej

Zeznania Agaty Kolasy-Cichostępskiej

czy w trakcie rozmowy w dniu 14 lutego 2014 r. obwiniony Jan S. przyznał się do zaparkowania samochodu za znakiem B-1. Świadek ten zeznał ponadto, że nie pamięta, czy w ogóle obwinionego o to zapytał. Oświadczył, że mogło być tak, że obwiniony nie przyznał się do tego, że to on zaparkował pojazd. Danilewicz zeznał też, że „nie widział naocznie”, żeby obwiniony kierował tym pojazdem w dniu 14 lutego 2014 r.

Zeznania świadka Danilewicza

Zeznania świadka Danilewicza

Zeznania świadka Danilewicza

Zeznania świadka Danilewicza

Na podstawie powyższych zeznań Sąd Rejonowy dokonał następujących ustaleń:

„W dniu 14.02.2014 r. , dwaj funkcjonariusze Straży Miejskiej w Pile, w osobach: Łukasza Danilewicza oraz Agaty Kolasy-Cichostępskiej, pełnili wspólnie służbę patrolową. O godzinie 15.40, zgodnie z poleceniem, wydanym im przez Dyżurnego Straży Miejskiej w Pile , którym to wówczas był Marian Żerebiło, udali się oni na ulicę Śniadeckich w Pile, gdzie podjęli interwencję związaną z urządzeniem postoju pojazdu za znakiem drogowym B-1, stanowiącym o zakazie ruchu w obu kierunkach. Po dotarciu na miejsce funkcjonariusze ujawnili tam samochód osobowy marki Renault. Ze względu na to, że nie znali osoby kierującej wyżej wymienionym pojazdem, wystawione zostało wezwanie do osobistego stawiennictwa w siedzibie SM w Pile, w celu wyjaśnienia okoliczności przedmiotowej sytuacji, który to dokument następnie umieszczony został za wycieraczką przedniej szyby tego samochodu.

O godzinie 16.50 Łukasz Danilewicz i Agata Kolasa-Cichostępska otrzymali od Dyżurnego informację z treści której wynikało, że w związku z tym wezwaniem ktoś pojawił się w siedzibie SM w Pile. Na miejscu funkcjonariusze zastali mężczyznę, który przyznał, że to on kierował przedmiotowym samochodem marki Renault. Okazał się nim być Jan S., któremu zaproponowano mandat karny w wysokości 100 zł. Obwiniony jednak – korzystając z przysługującego mu prawa – odmówił jego przyjęcia”.

Po przeprowadzeniu postępowania dowodowego – w dniu 23 października 2014 r.  – Sąd Rejonowy w Pile wydał wyrok (sygn. akt II W 275/14), w którym uznał Jana S. za winnego zarzucanego mu czynu i skazał go na karę grzywny.

Sędzia Karol Kaźmierski, który orzekał w w/w sprawie tak ów wyrok uzasadnił:

„Podkreślić tutaj trzeba, iż  zdaniem Sądu, w oparciu o całokształt ujawnionego w toku postępowania materiału dowodowego z całą pewnością stwierdzić można, iż zarówno sprawstwo, jak i wina obwinionego w odniesieniu do zarzucanego mu czynu zabronionego, tj. wykroczenia stypizowanego w art. 92 § 1 kw, nie budzą jakichkolwiek wątpliwości.

[…] po wszechstronnym przeanalizowaniu całości zgromadzonego […] materiału dowodowego oraz skrupulatnym przebadaniu wszelkich towarzyszących omawianemu zdarzeniu okoliczności faktycznych, a także ich późniejszym uwzględnieniu, Sąd uznał, iż Jan S. swoich zachowaniem w pełni wyczerpał wszelkie znamiona czynu zabronionego w art. 92 § 1 kw. Obwiniony w dniu 14.02.1014 r. , o godz. 15.40, działając w pełni świadomie, tj. doskonale zdając sobie sprawę z umieszczonego w Pile przy ul. Śniadeckich pionowego znaku drogowego B-1 „zakaz ruchu w obu kierunkach”, kierując pojazdem marki Renault , wjechał za ten znak, tym samym nie stosując się do niego (a dokładnie do wyrażonego w jego treści zakazu, w którym to zawarta została, prawnie określona dyrektywa postępowania). Biorąc te kwestie pod uwagę, Sąd uznając obwinionego Jana S. za winnego popełnienia zarzucanego wykroczenia stypizowanego w art. 92 § 1 kw, w stosunku do zasadności takiego właśnie rozstrzygnięcia nie miał nawet najmniejszych wątpliwości, czego stosowane odzwierciedlenie stanowi treść wydanego przez niego w dniu 21.10.2014 r. wyroku”.

 Sędzia Karol Kaźmierski skazał zatem człowieka za czyn z art. 91 § 1 kw, chociaż w trakcie przewodu sądowego nie został przeprowadzony żaden dowód potwierdzający jego popełnienie.

Sędzia Karol Kaźmierski – nie mając w aktach sprawy żadnych informacji na temat zdarzenia stanowiącego przedmiot postępowania – ustalił jednak dokładnie  moment tego czynu, stwierdzając, że obwiniony popełnił go w dniu 14.02.2014 r. o godzinie 15.40.

Sędzia Karol Kaźmierski ustalił ponadto precyzyjnie rodzaj winy – stwierdzając, iż obwiniony działał „w pełni świadomie”.

Skąd sędzia Kaźmierski czerpał tę wiedzę?

Nie można wykluczyć, że również i on cierpi na jakąś chorobę schizoidalną, której jednym z objawów są omamy, bądź nieprawidłowe postrzeganie rzeczywistości.

7. Postępowanie odwoławcze

Obwiniony zaskarżył apelacją wyrok Sądu Rejonowego w Pile, a sprawa trafiła do rozpoznania do Sądu Okręgowego w Poznaniu. Do rozpatrzenia sprawy została wyznaczona sędzia Bożena Ziółkowska.

Sąd Okręgowy ponownie przesłuchał świadka Łukasza D. Świadek ten, będąc przesłuchiwany przez Sądem Okręgowym,  zmienił swoje zeznania. Zeznał on teraz, iż:

„Ja, po złożeniu zeznań [w Sądzie Rejonowym] przeczytałem notatkę, którą sporządziłem i wtedy się przekonałem, że w notatce jest informacja, iż w mojej obecności obwiniony przyznał się, że to on tam ten pojazd postawił. Było faktycznie tak, że jak składałem zeznania w Sądzie Rejonowym, to tego faktu nie pamiętałem. Nie podjąłem żadnych kroków, żeby te zeznania sprostować, bo nie wiedziałem, że tak mogę zrobić”.

Sąd Okręgowy wyrokiem z dnia 2o kwietnia 2015 r. (IV ka 1069/14) utrzymał w mocy wyrok Sądu Rejonowego w Pile. W uzasadnieniu tegoż wyroku sędzia Ziółkowska napisała m. in.:

„Wskazać należy, iż w ocenie Sądu Okręgowego rozstrzygnięcie Sądu Rejonowego w zakresie ustaleń faktycznych nie budzi wątpliwości. Sąd ten na podstawie całokształtu zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego dokonał prawidłowych ustaleń faktycznych i wyprowadził właściwe wnioski co do sprawstwa i winy Jana S. w zakresie przypisanego mu wykroczenia”

Natomiast odnosząc się do zmienionych zeznań Łukasza D. Sąd zauważył, co następuje:

„Sąd II instancji zeznania świadka Łukasza D. uznał za wiarygodne ze względu na ich jasność, racjonalność, jak i korespondowanie z pozostałym materiałem dowodowym. Znamiennym jest bowiem, że świadek po stwierdzeniu popełnienia przez kierowcę samochodu marki Renault wykroczenia dołożył staranności w zakresie jego udokumentowania poprzez sporządzenie notatki urzędowej i wykonanie zdjęć. Dokonując kompleksowej oceny zeznań tego świadka podkreślić należy, iż cechują się one racjonalnością, są zgodne z zeznaniami pozostałych dwóch funkcjonariuszy Straży Miejskiej, a nadto zeznania wyjaśniające przyczynę niezgodności notatki urzędowej i zeznań przed Sądem II instancji z zeznaniami złożonymi przed Sądem I instancji są zgodne z doświadczeniem życiowym oraz logiką wypadków w zakresie ujawnienia samego wykroczenia i czynności podjętych po jego ujawnieniu. Oczywistym jest bowiem, że pamięć odnośnie przebiegu zdarzeń jest najpełniejsza w okresie mającym miejsce krótko po nim, natomiast słabnie wraz z upływem czasu.  Z tychże przyczyn notatka urzędowa sporządzona w dniu zdarzenia, jawi się jako wiarygodniejsza, jak i przekonujące okazują się tezy o niepamięci w dniu przesłuchania przed Sądem Rejonowym”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Postępowanie dowodowe, Postępowanie przed sądem, Znaki drogowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

124 odpowiedzi na Sędziowie, którzy miewają omamy powinni przechodzić badania psychiatryczne

  1. 31węzłowy Burke pisze:

    Re wwm. Pełna zgoda co do tego że tzw. autostrady u nas to wielka kompromitacja . O setkach łatanych dziur i wiecznych remontach nawet nie wspomnę. Symbolem polskiej autostrady jest …węzeł w Strykowie. Znane mnie 3 orliki to następna kompromitacja ale może akurat u Piotera się spisali. Pozdrawiam panów. 31

    • wwm pisze:

      Małe wyjaśnienie.
      Na nikogo się nie obrażam.
      CB radia nie używam.
      Z nikim się nie przekomarzam.
      Zawsze i wszędzie do osoby, której nie znam, mówię i piszę „Pan/Pani”. Także w mailu. W komentarzu na portalu internetowym najczęściej piszę bezosobowo, jeśli się do kogoś bezpośrednio zwracam, to piszę „Pan/Pani”. Dla mnie zarówno mail, jak i komentarz na internetowym portalu, jest taką samą formą korespondencji, jak list. List w kopercie, wysłany pocztą.
      A na ty, to sobie mówią dzieci w przedszkolu, dzieci w szkole i studenci.
      Przy okazji. Czy nie odniósł Pan wrażenia, że „Dębowy l.” i „D. L.” to ta sama osoba?

      • 31węzłowy Burke pisze:

        Szanuję Pańskie poglądy. Co do Dębowego to ma podobne zdanie. Pozdrawiam.31 węzłowy Burke

      • Artur pisze:

        Nie wiem, nie widzę kto siedzi po drugiej stronie monitora. Zwracanie się na pan może się okazać nie uzasadnione, gdyż 10 letnie dziecko z dostępem do internetu zachowujące się jak dorosły nie jest jeszcze „Pan”. Internet jest miejscem pewnej anonimowości, więc upieranie się na zwroty grzecznościowe per są w mojej ocenie zabawne. Rada jest taka dla takiego Pana, że jeżeli nie odpowiada forma z jakiej korzysta kontr rozmówca można zawsze wyłączyć monitor, zmienić przeglądaną stronę i zlekceważyć piszącego więcej nie odpowiadając na komentarz. Zawsze zwracam się na ty jak do kolegi, bo nie wiem kto tam siedzi i nie ma to dla mnie znaczenia, czy różnica w wieku jest należyta, czy też nie. Jeżeli dyskusja jest merytoryczna forma per nie jest aż tak istotna.

        • wwm pisze:

          @Artur Jest coś takiego jak refleks szachisty. Pan Artur jest wybitnym szachistą – udzielił mi dobrej rady („Rada jest taka dla takiego Pana, że …”) po bez mała siedmiu miesiącach. Grzeczność nakazuje za dobrą radę ładnie podziękować. Niniejszym to czynię: dziękuję Panu, panie A. Przy okazji również udzielę Panu dobrej rady. Zanim Pan – panie A. – coś wrzuci do sieci, proszę zajrzeć do słownika ortograficznego. Nie napisze Pan wtedy „może się okazać nie uzasadnione”, nie napisze Pan „dziecko 10 letnie” i nie napisze Pan „kontr rozmówca”. Proszę też sobie sprawdzić, jaką częścią mowy jest „per” – i co znaczy. Odkryje Pan wtedy, że nie istnieje coś takiego jak „forma per”, ani „zwroty grzecznościowe per”. „Zawsze zwracam się na ty jak do kolegi, bo nie wiem kto tam siedzi (…)”. Ja też nie wiem „kto tam siedzi”. Ale się domyślam: siedzi młody człowiek, ofiara współczesnej polskiej szkoły.

    • 31węzłowy Burke pisze:

      Jechałem kilka razy tą drogą i to jest , w mojej ocenie, jakaś dziwna droga. Miejscami bez pasa awaryjnego, jakaś jakby za wąska a pasy rozdzielające jakby na poligonie. Ale uwagę moją zwróciła wielka ilość starszych chyba samochodów na niemieckich rejestracjach które pędzą jak by były nowe. I śniadolicy za kółkiem. Miejscowy mówił że to główna droga dla mieszkańców Śląska pracujących w tzw. rajchu a śniadolicy to tranzyt. To bardzo niebezpieczna pseudo autostrada i już tam nie jadę ; mam inną , węższą ale bez śpieszących się kierowców. Swoją drogą to aż się prosi o dodatkowe pasy bo prawym tiry a lewy dla wszystkich innych co wymusza albo za szybką jazdę albo ciągłe, bardzo niebezpieczne, wjeżdżania między tiry i to jest główny problem autostrad w Polsce.

      • wwm pisze:

        W Polsce nie ma autostrad (a minęło 25 lat od „obalenia komunizmu”).

        Miesiąc temu dochtórka Ewa udzieliła wywiadu (gazeta „Rzeczpospolita”).
        Powiada w nim tak: „Przez 8 lat zrobiliśmy wiele, by ułatwić życie Polakom, poprawialiśmy standard ich życia. Budowaliśmy drogi i autostrady, orliki i infrastrukturę lokalną”.
        „Autostrady”? Tylko wg definicji sprzed 30 lat (z ustawy z 21 marca 1985 roku o drogach publicznych).
        W sieci funkcjonuje taka definicja:
        „Autostrada – droga o ograniczonej dostępności, zaprojektowana i zbudowana w celu zapewnienia bezpiecznego, szybkiego i płynnego ruchu pojazdów”.
        Jeśli przyjmiemy taką definicję, to nie wybudowano do tej pory ani jednego kilometra autostrady. Droga, która ma tylko dwa pasy ruchu w jedną stronę (taka „autostrada” jest np. między Tarnowem a Krakowem – do tego dziesiątki kilometrów niepotrzebnych ekranów akustycznych) nie zapewnia szybkiego i płynnego ruchu pojazdów. Taki ruch (zwłaszcza przy dużym natężeniu) jest możliwy, gdy na całej długości są trzy pasy ruchu w jedną stronę – prawym pasem jadą autobusy i samochody ciężarowe, środkowym dostawcze i osobowe, którym się nie spieszy, lewym osobowe, którym się spieszy (i które mają czym jechać).
        Pieniądze wydane na Donaldowe „orliki” to są pieniądze w całości wyrzucone w błoto. Ciekawe, że stadionami (np. deficytowy stadion w Warszawie za ponad 2 mld złotych) dochtórka Ewa już się nie chwali.
        A „infrastruktura lokalna”? Ta „infrastruktura”, to setki kilometrów niepotrzebnych krawężników i tysiące hektarów do niczego niepotrzebnej kostki Bauma przy wiejskich dogach (np. w takiej Szwajcarii, bogatej Szwajcarii, rzecz nieznana) – na te nonsensy wydano ciężkie miliardy, z których ograbiono polskiego podatnika.
        A najlepsze jest na końcu wywiadu. Dochtórka Ewa powiada tak: „Przez kolejne lata, razem z Polakami, chcę urządzać nasz wspólny dom”.

        • pioter pisze:

          Przy całej sympatii dla Ciebie stwierdzam, że użyte powyżej argumenty są – delikatnie mówiąc – naciągane, i to tak na granicy śmieszności. Nie wiem, ile podróżujesz, ale ja robię od 6 do 8 tys. km miesięcznie i dostrzegam, o ile lepiej zaczęło się podróżować u nas. Jeżdżę też sporo poza granicami i obiektywnie stwierdzam, że nasze autostrady nie są gorsze np. od niemieckich – spora część u nich też jest dwupasmowa, większe różnice to częstsze wykorzystanie betonu do budowy jezdni i faktycznie mniejsza ilość ekranów. Orliki uważam też za sukces, bo mogę to ocenić przez pryzmat mojego syna – odkąd zbudowano w pobliżu nas ten obiekt, to skończyło się wyłącznie siedzenie przed kompem, tylko dwa – trzy razy w tygodniu wpada po godzinie „nogi” lub kosza, bo w końcu jest gdzie. Uważam, że trzeba dostrzegać dobre strony działań nawet tych, których za poglądy sympatią nie darzymy, bo potępiając z zasady czasami tworzymy takie negacje, że ocieramy się o granicę powagi.

          • wwm pisze:

            Proszę Pana

            Po pierwsze – nie jesteśmy na ty (to w kwestii formalnej).
            Po drugie – to, co napisałem powyżej, to nie są „argumenty” (na co „argumenty”?) tylko opis stanu faktycznego.
            Co do jeżdżenia poza granicami. W latach 90. robiłem po niemieckich drogach i autostradach do 20 tys. km miesięcznie – i stwierdzam, że nasze obecne „autostrady” są gorsze od niemieckich (a wcale nie muszą). Jeździłem także wtedy dwupasmową autostradą na Słowacji (20 lat temu – tyle nam brakuje do Słowacji, która nie jest bogatym krajem). Sens mojego tekstu był taki, że wydano ciężkie miliardy na rzeczy drugorzędne lub całkowicie zbędne – za te pieniądze można byłoby wybudować kawałek dobrej, trzypasmowej autostrady (z nawierzchnią, której nie trzeba po kilku latach remontować).
            Co do „sukcesu” z „orlikami” – jeszcze większy sukces odnieśli ci (zaprzyjaźnieni) „biznesmeni”, którzy te „orliki” budowali. A budowano je na siłę – w mojej okolicy jest „orlik”, który po większym deszczu stoi pod wodą (nie ma żadnego odwodnienia) i drugi, który budowano dwa razy (bo ulokowano go tuż nad – niby niedużym – potokiem, ale raz popadał większy deszcz, potok wylał – i zabrał „orlika” ze sobą).
            „(…) trzeba dostrzegać dobre strony działań nawet tych, których za poglądy sympatią nie darzymy (…)”.
            Nic nie pisałem o „poglądach” (ani o „sympatiach”), nie wiem nawet, czy dochtórka Ewa ma jakieś „poglądy” – bo o nią zdaje się Panu chodzi.
            „(…) bo potępiając z zasady czasami tworzymy takie negacje, że ocieramy się o granicę powagi”.
            Niczego nie potępiam „z zasady” – opisałem stan faktyczny.
            Na koniec coś na temat, jak w naszych realiach funkcjonuje „autostrada” dwupasmowa. W ostatnią niedzielę w Krakowie zdarzył się wypadek – na takiej „autostradzie” z bliżej nieznanego powodu zabił się motocyklista (bez udziału osób trzecich – może zasłabł?). Motocykl leżał na pasie awaryjnym tuż przy barierce (zdjęcia są w sieci). Policja zablokowała na kilka godzin obydwa pasy ruchu w kierunku Tarnowa, zamknięto też na ten czas wjazd na autostradę z Wielickiej (pojechałem więc na wprost starą czwórką). Może Pan poczytać w sieci komentarze internautów – co sądzą o nadgorliwości policji, która na kilka godzin zablokowała ruch (gdyby był trzeci pas, może by go nie zamknęli).

      • D. L. pisze:

        Wróć na gminne. Widać odrobina luksusu nic nie zmienia.

        • wwm pisze:

          W kwestii formalnej: nie jesteśmy na ty.
          Co do meritum: kawałek autostradopodobnej drogi nie jest luksusem – ani nawet „odrobiną luksusu”.
          A i autostrada (czyli min. 3 pasy ruchu w jedną stronę) też nie jest luksusem.

          • D. L. pisze:

            Bo i nie był dedykowany do szanownego pana. A co do meritum zejdź na ziemię i jedź do Niemiec obejrzyj prawdziwe autostrady i po tym porównaniu oceniaj. Czy jechałeś choć raz autostradą, co jest więc luksusem?

        • wwm pisze:

          Jeszcze raz w kwestii formalnej: nie jesteśmy na ty.

          „(…) jedź do Niemiec obejrzyj prawdziwe autostrady i po tym porównaniu oceniaj”.

          Dziękuję za radę, ale jest nieaktualna; w latach 90. pięć lat mieszkałem w Niemczech. Widziałem autostrady (jak najbardziej „prawdziwe”), nawet po nich jeździłem (po kilkanaście tysięcy kilometrów miesięcznie). Widziałem też dużo innych rzeczy.

          „Czy jechałeś choć raz autostradą, co jest więc luksusem?”.

          Na pytanie czy jechałem „choć raz autostradą” już odpowiedziałem: jechałem.
          A co jest luksusem? Kwestia względna. Dla kogoś, kto jest głodny, kawałek chleba z masłem jest luksusem.

          • D. L. pisze:

            Odnośnie kwestii formalnej nie stosuję obraźliwych zwrotów. Uważam, że nie przesadzam. U mnie zwracanie się na Ty wymaga określonego szacunku. Taki zachowuję i ułatwiam sobie wypowiedź.
            Zamiast odpowiedzieć na pytanie stosujesz dziwaczne porównania. Zadałem Panu pytanie dotyczące luksusu w odniesieniu do autostrad. Dziękuję za „wyczepującą ” odpowiedź. Tak więc Polak przez tyle lat kolibiący się nijaką kategorią dróg uznaje tą pajdę chleba z masłem za swoisty luksus. Luksus do tego stopnia, że nienauczony kultury na drodze wraz z sobie podobnymi z łatwością korkuje te drogi, a niższego rzędu z jeszcze większym powodzeniem. Może kiedyś docenimy to co mamy, ale to nie za szybko nastanie. Musi nas jeszcze troszkę zginąć na drogach różnych klas byśmy nabrali szacunku do prędkości, znaków i innych „rzeczy” które nas bez potrzeby irytują.
            ” (…)
            JAK ROZUMIEĆ ZWROT PER „TY”?

            Jeśli ktoś zwraca się do Ciebie po imieniu, nicku, albo per „Ty”, nie ma na myśli tego, że uważa Cię za kogoś bezwartościowego, czy dziecko. Z pewnością sam zwrot nie jest próbą obrazy. Dopiero treść wiadomości albo komentarza będzie sugerowała stosunek autora do adresata. Oburzanie się na taki zwrot, będzie więc wyrazem braku zrozumienia reguł panujących w internecie.

            Jeżeli jednak szczególnie Ci to przeszkadza możesz poprosić rozmówcę o stosowanie zwrotów per „Pan”. Niestety może to być skuteczne tylko na krótką metę. Trzeba by bowiem każdą kolejną osobę, w każdym kolejnym serwisie prosić o to samo. Wydaje mi się, że mimo wszystko lepiej się przystosować.

            JAK STOSOWAĆ ZWROTY PER „TY”?

            Kiedy zwracasz się do kogoś, używaj jego imienia, albo nicku. Zawsze jeśli korzystasz z form „Ty” lub „Wy” (i ich odmian) pisz je wielką literą, jak w liście. Pamiętaj jednak, że fakt, iż zwracacie się do siebie po imieniu, nie oznacza, że jesteście kumplami. Należy stosować cały dostępny wachlarz form grzecznościowych, pozdrowień i używać odpowiedniego języka. Pisanie w ten sposób wymaga bowiem zaznaczenia szacunku do rozmówcy w inny sposób niż zwyczajne „Pan”.

            Jeśli, ktoś poprosi Cię byś zwracał się do niego per „Pan”, rozważ tę prośbę. Zawsze lepiej być uprzejmym. To mało kosztuje, a może skutkować lepszymi efektami takiej konwersacji. (…) ”
            Cytat nieznanego rozmówcy z netu

          • 31węzłowy Burke pisze:

            WWM , D.L . Forma „ty” jest powszechnie stosowana na CB radio i nie słyszałem aby się ktoś kiedyś obraził. Tak samo jest na większości znanych mnie forach. Wygląda na to że wasze przekomarzania są niepotrzebne. 31

  2. Krzysiek pisze:

    @redakcja:
    ten amerykański tłuk długo nie pożyje, bo sam na siebie wydał już wyrok. Gdyby trafił na krewkiego Murzyna, to pewnie miałby dziurkę w kapeluszu i w swojej pustej łepetynie. Kapelusz pewnie więcej wart niż ten zezwłok. Ale co ma wisieć, nie utonie – ma przepisane obie dziurki „jak w banku”.
    Szkoda tylko tych samobójców, bo odchodząc mogliby chociaż jakiegoś gnoja lub lepiej kilku-kilkunastu zabrać ze sobą, aby ulżyć niedoli pozostałych przy życiu niewinnych ofiar bandytów w mundurach …
    Natomiast w „naszym państwie prawa i galopującej gospodarki” jak dotąd nikt nie grozi paralizatorem pasażerom takich przykładowo Kolei Mazowieckich, ale kto wie jak sprawy się potoczą:
    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,18408403,koleje-mazowieckie-ukaraly-juz-1-5-tys-uczniow-mandaty-za.html#BoxLokKrakLink
    Jakby na to nie patrzeć, to wkrótce numer PESEL każdy będzie musiał mieć wytatuowany jak numer w KL 🙁

    @Nielot:
    w pierwszym zdaniu dał Pan sam sobie odpowiedź, więc szkoda czasu na tę dyskusję…

    • 31węzłowy Burke pisze:

      Re Krzysiek ! A co nas ma obchodzić polucjant w USA ? Ja zwracam uwagę na film w internecie o niejakim komediancie polucji drogowej w Poznaniu któremu udowodniono 213 km/godz na ograniczeniu do 80 km!!! I nadal tam ” pracuje” i nawet nie dostał żadnej kary !!! Ale dlaczego mnie to już nie dziwi ? Pozdro. 31

      • Krzysiek pisze:

        Polucjant z Teksasu obchodzi nas o tyle, że ten facet po opublikowaniu tego nagrania ma już kompletnie przesrane (proszę nie moderować), natomiast polski polucjant PO komedianta w Poznaniu nie tyle ma przesrane, co sam sra na wszystkich wkoło, bo ma „prawo” w głębokim poważaniu z tytułu tego, że jest jakimś cieciem robiącym za funkcjonariusza państwowego.
        Warto obserwować te dwie sprawy, bo ich zakończenie w USA i w tym bantustanie zwanym „rp” będzie dokładnie różne.

  3. miejscowy pisze:

    Dzieje się , była afera butelkowa ,było potrącenie rowerzysty a teraz ….sami popatrzcie

    http://www.grajdol.pl/garwolin_9895_kradziez_w_drogerii_podejrzewana_jest_policjantka,2.html

    • Krzysiek pisze:

      Bądźmy sprawiedliwi i nie wrzucajmy wszystkich policjantów do jednego wora, bo są wśród nich ludzie uczciwi, odważni i godni szacunku:
      http://www.fakt.pl/wydarzenia/w-gaskach-utonal-policjant-ktory-ratowal-16-latka,artykuly,560537.html
      Praca policjanta to jest bardziej służba DLA SPOŁECZEŃSTWA niż zwykła praca. Wszelkie patologie tej służby wynikają z działań rządzącej bandy przestępców, którzy ze służb z definicji służących społeczeństwu uczyniły swoje zbrojne i represyjne ramię. To właśnie polityczna wierchuszka doprowadza do demoralizacji podległych sobie służb, a nie szeregowi policjanci czy inni mundurowi deprawują swoich przełożonych czy innych „bardzo ważnych naczalników” !
      Ryba zawsze psuje się od głowy !
      I nie tylko ryba 🙁

      • wwm pisze:

        Trochę Pan miesza. Łączy pan ze sobą rzeczy, które nie mają ze sobą związku.
        Ten policjant był na urlopie. Próbował pomóc tonącemu – próbowali też inni (i ktoś zrobił to skutecznie). Każda z tych osób, które wskoczyły do wody, podjęła ryzyko. Nie wiemy kim były z zawodu – może to był np. murarz, stolarz i księgowy? Czy w związku z tym napiszemy o odważnych (czy bohaterskich – jak w „Fakcie”) murarzach (stolarzach, księgowych)?
        To jest dorabianie legendy po fakcie. Mnie nie interesuje, co policjant robi na urlopie, mnie interesuje, co robi w godzinach pracy. Wiele razy miałem do czynienia z tubylczą policją (jako pieszy, jako kierowca) – i nie mogę napisać ani jednego dobrego słowa. Napisać mogę tylko tyle – patologia.

        • Krzysiek pisze:

          Pana uwagi są cenne, niemniej jednak należy zwrócić uwagę na to, że nie każdy z NAS podjąłby się akcji ratowania topielca.
          Śmiem twierdzić, że większość „chłopców radarowców” nawet by nie pomyślała aby kogokolwiek ratować, bo przecież prędkość topienia byłaby w zakresie „dozwolonej prędkości”.
          Tak więc ja żadnej legendy nie dorabiam, jedynie oddaję cześć Człowiekowi, który podjął próbę ratowania bliźniego swego i sam zapłacił za to swoim życiem.
          Coś mi podświadomie mówi, że ten Policjant w swoim życiu zawodowym nie czynił zła. Może się mylę, a może nie …
          A wie Pan dlaczego ?
          Bo dobrych ludzi Bóg zabiera do siebie wcześniej niż tych złych, którym daje czas na poprawę.

          • 31węzłowy Burke pisze:

            Dyskurs WWM i Krzyśka obiektywnie doskonały ! Ja tylko dodam że nie każdy policjant to polucjant – typu Waffen -SS który przecież tylko wykonuje rozkazy a więc co od niego chcecie…Przykład tego policjanta z nad morza wydaje się budzić nadzieję że nie wszyscy mundurowi to sk…..syny. Ubolewam że zapłacił najwyższą cenę . 31

  4. 31węzłowy Burke pisze:

    A wie ktoś może co działa w tym kraju normalnie i z pożytkiem dla całego społeczeństwa ? 31

    • Krzysiek pisze:

      Łatwiej wymienić to, co nie działa czyli WSZYSTKO czego dotknie się polski urzędnik !
      Natomiast normalnie i z pożytkiem dla społeczeństwa działa chyba jedynie … zbieractwo puszek po piwie i innych napojach przez wyspecjalizowanych „zbieraczy”, którzy dzięki temu mogą chociaż przeżyć w tym „socjalnym raju” stworzonym przez „państwo prawa i galopującej gospodarki”.

    • wwm pisze:

      Jeśli Pan zapyta tak:

      A wie może ktoś, co w Polsce działa normalnie, z pożytkiem dla nas wszystkich?

      to Panu odpowiem.

  5. 31węzłowy Burke pisze:

    A może jest tak , za klasykiem lewatywą , że jaki naród taki nie-rząd, prokurwator, sendzia, polucjant, srażnik … itp. itd. Co się zmieniło na tym polu od 1989 kiedy to rzekomo skończył się komunizm ? Ano niewiele skoro ściany sondów płaczą nad losem ludzi tam osondzonych przez sendziów co to „po linii i na bazie ” …Sondy kojarzą się społeczeństwu jako esencja zła i niesprawiedliwości gdzie króluje głupota, mamona, wyrachowanie oraz cynizm . Jeśli do tego dodać masowe oszustwa polucji, sraży , zielonych ludzików … to widzimy porażający obraz upadku państwa polskiego. Co zrobić , taka na początek, aby zlikwidować tzw. wyroki nakazowe ? Czyli sondy kapturowe , znane jako przejaw głupoty czy cynizmu wymiaru nie-sprawiedliwości ? Może od tego trzeba zacząć ? Jedno jest pewne : ONI się panicznie boją „sławy” wyrażonej kamerą, ekranem, stroną w gazecie, filmem w internecie….31

    • Tom2 pisze:

      No normalnie groza i jak tu żyć? Ze też ludzie nie boją się z domów wychodzić to aż dziwne.

    • szacho pisze:

      Tak wyglądają” sondy” w tym kraju głupoty i absurdu.Tej stajni Augiasza chyba nie jesteśmy już w stanie wyczyścić.Ale tak jak proponuje 31 węzłowy Burke należy to nagłaśniać, nagrywać, uczestniczyć w rozprawach jako publiczność,a wiem że tej „sławy”boją się jak diabeł święconej wody.Wiem coś o tym.

      • Krzysiek pisze:

        W każdej bandzie są „równi i równiejsi”. Dlatego wszyscy z nich boją się tzw „haków”, dzięki którym można w danej watasze wykończyć konkurencję i samemu awansować lub dochrapać się premii „za osiągnięcia”.
        Jak wszystkim wiadomo Polską i Polakami rządzą tzw „watahy”,które się nawzajem zagryzają. Obecnie prym wiedzie wataha usraelska, mocno się trzyma wataha pruska, a ta moskiewska jest w defensywie, chociaż szmal ma i nikt jej tego szmalu nie odbierze. Wszystkie jednak pilnie baczą, aby sobie nawzajem większej krzywdy nie zrobić, zgodnie z przysłowiem „raz na wozie, raz pod wozem” i „raz my, raz wy”.
        I to jest wytłumaczenie polskich dziejów i dnia dzisiejszego 🙁

  6. szacho pisze:

    Krzysiek,w drugiej części twojego komentarza zawarta jest cała prawda o Dębowym. Przypuszczałem,że człowiek ten zgodnie z twoją diagnozą potrzebuje pomocy dobrego specjalisty i to prawdopodobnie do końca życia. ten pan powinien dyskutować z pewnym posłem z opcji wiadomej i jedynie słusznej czyli PO.Od tej chwili nie dyskutuję z Dębowym. Bez odezwy Dębowy bez odezwy

    • Dębowy l. pisze:

      Cieszę się, że powoli (ale jednak) dorastasz do osobistej porażki. Rozumiem również potrzebę akceptacji przez „waścia” Krzysztofa. Jest możliwe, że weźmie ciebie pod swoje skrzydła i w procesie alfabetyzacji da porządne wykształcenie w hejterstwie. Dojdziesz do perfekcji w obrzucaniu błotem. Masz predyspozycje. Powodzenia.

      Bez odzewu panowie, bez odzewu. Starczy przerzucania odpowiedzialności na słabszych (mniejszość).
      Wolałbym jednak rozmawiać w obszarze poruszanej tematyki, niż zajmować się ochroną swojego dobrego imienia.

      • szacho pisze:

        Dębowy tak jak ty nie trawię ciebie.Dodam do tego myśl Abrahama Lincolna abyś lepiej zrozumiał bo mam wrażenie,że ty wiesz wszystko .Cytat”Lepiej milczeć narażając się na podejrzenie o głupotę,niż rozwiać wszelkie wątpliwości” Zastanów się nad sobą i zwiększ częstotliwość pobytów w celu ci wiadomym w Poznaniu. Wymagasz tego to jest już poza wszelkimi wątpliwościami.

        • Dębowy l. pisze:

          Chcesz się zabawiać w ubliżanie, proszę bardzo.
          Zacznę ja ciebie nauczać. Wedle posta w którym napisałeś:
          „…Bez odezwy Dębowy bez odezwy. ”
          wskażę znaczenie:
          ODEZWA – apel, zwykle pisemny, do społeczeństwa z wezwaniem do jakiejś akcji; proklamacja, manifest;

          natomiast ODZEW, to – odpowiedź na czyjeś wezwanie lub odzywka, hasło.

          Niby nic, a znaczenie różne.

          A już tekst „… tak jak ty nie trawię ciebie.” to rekord bezsensu. Całą resztę pominę Abrahamku, bo jeśli ty się nie wstydzisz swojej diagnozy i propozycji, to mnie nic do tego. Głupcz dalej.
          Napisałeś wczoraj „…Od tej chwili nie dyskutuję z Dębowym.” Oj „słabyś ty, słabyś!”

          • szacho pisze:

            Dębowy ty nie potrafisz nawet przeczytać tekstu ze zrozumieniem umiesz tylko wszystkich pouczać jako najmądrzejszy,najbardziej wykształcony a wszyscy którzy się z tobą nie zgadzają to nic nie potrafią, nic nie rozumieją a najgorsze to jest to, że mają inne zdanie jak ty. Przepraszam Redakcję i komentujących ale jednak to człowiek chory niespełniony któremu się wydaje że zjadł wszystkie rozumy.A takich jak on mamy już nadmiar.

          • Dębowy l. pisze:

            Panie Redakcja może otworzyłby Pan nowy temat pod nazwą Hyde Park i tylko tam pozwalał na wszystkie personalne chwyty, a konkretne tematy izolował od takich wycieczek. To jest prośba, nie porada.

          • redakcja pisze:

            Proszę, zauważyć, że na naszej stronie nie jest prowadzone żadne forum. Jest jedynie możliwość zamieszczania komentarzy pod wpisami (artykułami).
            W najbliższym czasie nie jest planowany żaden wpis pt. Hade Park.

          • Dębowy l. pisze:

            przyjąłem do wiadomości, cóż…

  7. 31węzłowy Burke pisze:

    Kondycja tzw. wymiaru sprawiedliwości jest porażająca być może dlatego że nikt tego komunistycznego bagna nie oczyścił. Ale to samo dotyczy policji, tzw. służb, administracji, celników itd. itp. To jest ciągle ta sama czerwona mafia czyli dyktatura ciemniaków . I dlatego jest jak jest a nawet nieraz gorzej niż było za tzw. komuny.

    • Krzysiek pisze:

      Takie były ustalenia Okrągłego Stołu podkreślone „grubą kreską” Mazowieckiego, którą miała porąbać siekierka Wałęsy, ale gdzieś „zaginęła”.
      Czerwony Olo nie miał do tego głowy, bo w głowie miał przez większość prezydentury promile i procenty, natomiast „ten premier, co to nazwał pewnego ministra sprawiedliwości „zerem”, sam skończył jako zero.
      Z kolei ci dwaj, co „Ukradli Księżyc” tak się zakiwali w swych rozgrywkach, że Polska znowu przeszła do historii, jako jedyny kraj w historii świata, który w czasie pokoju stracił całe Dowództwo Wojskowe wraz z Wodzem Naczelnym 🙁
      No, ale „Polak potrafi” dokonać takich czynów, jakich nikt na świecie nie jest nawet w stanie sobie wyobrazić …
      Widać wleźli jednak co niektórym dobrze za skórę, a większości napędzili stracha przed pobudką o 6-tej rano tak, że aż w końcu „ten ktoś” powiedział, że „prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni”…
      Aktualnie zaś ustępujący prezio, znany z wypowiadania na poważnie śmiesznych kawałków oraz ww „przepowiedni” bił prze bite 5 lat rekordy „społecznego zaufania” – tak przynajmniej twierdzi „Gazeta żydowska dla Polaków” oraz „Towarzyszy Victoria Nasza”, więc tak widocznie było i jest.
      W tym czasie nasze ukochane „Słońce Peru” dobijało swymi promieniami wewnątrz mafijną konkurencję, aż ci mogło zabłysnąć pełnią blasku na brukselskim stolcu ratując co dopiero na dniach cały ZSRE przed rozpadem.
      Więc ja się pytam: KTO i KIEDY miał dokonać oczyszczenia tego komuszego bagna, gdy przecież jak wyżej opisałem wszyscy byli zajęci „budową demokratycznego państwa prawa i galopującej gospodarki”, której nawet towarzyszowi Balcerowiczowi nie udało się zamrozić ?!
      Tak właśnie wyglądało „oczyszczanie” polskiego bagna wymiaru sprawiedliwości inaczej.

  8. egon pisze:

    Wychodzi na to że jak żólte jest za krótko to trzeba …..szybciej przejeżdzać na zamiast 50 to walić 90 .

  9. Marcin pisze:

    Polski wymiar sprawiedliwości jest jak śnięta ryba… Dzisiejszy przykład wypuszczenia dilera DOPALACZY. Nasze Państwo należy uzdrowić… Tylko jak ma wyglądać dzisiejszy Piłsudski??? W sprawie przepisów ruchu drogowego PnD wiedzie prym i musimy wykorzystać tą siłę! Osobiście próbuję ruszyć sprawę Red Light Camera w Jeleniej Górze i jest ciężko niestety…. Okazuje się że 3 sekundy światła żółtego jest określone w ustawie i tyle… Sekundniki obok sygnalizatorów nie ma czegoś takiego oficjalnie i ich tam nie będzie…. Mój kolega który zajmuje się montażem sygnalizacji świetlnych w JG sam próbował interweniować w sprawie montażu sekundników (o wydłużeniu sygnału żółtego nie ma mowy-ustawa!) i jego pismo pozostało bez odpowiedzi…. Musimy wspólnie napisać petycję do Ministra Infrastruktury aby skrzyżowania z kamerami rejestrującymi przejazd na czerowym świetle były dodatkowo ozonaczone!
    A tutaj przykład z pomorza:
    http://www.tvn24.pl/pomorze,42/kamery-lapaly-kierowcow-na-czerwonym-ministerstwo-kazalo-je-sciagnac,436065.html

  10. egon pisze:

    Więc ja zapytam może naiwnie .W Garwolinie sąd skazuje na podstawie …..wiary . Tak wiary dobrze widzicie .Nie na podstawie dowodów ale sąd daje wiarę . Czyż nie na podstawie dowodów powinien proces przebiegać ? Jakoś gdzie są dowody niezbite i niepodważalne nie ma miejsca na wiarę . Jednak taki bezczelny sk…….yn o wyglądzie gnidy dalej ma się dobrze .

    • Dębowy l. pisze:

      Raczej sąd daje wiarę tj. przychyla się do materiału dowodowego jednej ze stron postępowania. Sąd nie powinien wierzyć na „widzi mi się” nawet funkcjonariuszom. Jednak wskazane przez Redakcję Wykopy tworzą w głowach strony wizje dające nadzieję na cudowne zwycięstwo. Prawdopodobnie, po wysłuchaniu wyrecytowanych, nierozumianych przez mówcę i niezrozumiałych przez wymiar sprawiedliwości formułek, po prostu dostaje się większemu filozofowi. Lepiej jednak wychodzi się mówiąc mało, a konkretnie
      Jak pokazuje ta strona, jest on bardziej przychylny oskarżycielowi. Sam obwiniony nie jest tu bez winy w sensie korzystania ze swoich uprawnień.

      Dość skrupulatnie opisujesz tego …. „takiego” (cokolwiek to znaczy).
      Widziałeś jegomościa?

      Ostatnio znalazłem na portalu społecznościowym interesujący zwrot, nie znam autora, ale pouczające:
      „Największą zaletą mówienia prawdy jest to, że nie trzeba pamiętać, co się powiedziało… ”
      Natomiast Anna Dymna wypowiedziała takie zdanie:
      „… co się z nami stało, że dobro jest dzisiaj najbardziej podejrzaną wartością.”

      • Krzysiek pisze:

        Wierzyć lub nie wierzyć to można w Boga (tego czy innego), w życie pozagrobowe oraz wszelkie inne zjawiska nie podlegające postrzeganiu zmysłami i wytłumaczeniu rozumem.
        Sprawy związane z wykroczeniami i wypadkami drogowymi podlegają W CAŁOŚCI wytłumaczeniu na gruncie fizyki i mechaniki, a także prawa w sensie możliwości oceny zgodnej z PoRD.
        Nie ma tutaj zatem żadnego miejsca na „wiarę” bo dosłownie wszystko można wytłumaczyć racjonalnie i bez najmniejszych przeszkód dojść do PRAWDY MATERIALNEJ o zdarzeniu.
        Trzeba tylko chcieć !
        Zamiast tego polskie „sondy” idą na skróty i nie dociekają prawdy materialnej lecz posiłkują się zeznaniami świadków, głównie świadków oskarżenia.
        Jest to procedura całkowicie zgodna z inkwizycyjnym modelem procesu, o którym już szerzej pisałem.
        Zgodnie z tą procedurą „sond” nie docieka prawdy materialnej lecz DAJE WIARĘ zeznaniom świadków bądź oskarżonego.
        Dlaczego wyjaśnienia oskarżonego są praktycznie w 100% „niewiarygodne”, co też o tym już pisałem i powtarzać nie będę.
        Natomiast zeznania świadków oskarżenia są przyjmowane z daleko idącą, nazwijmy to – „niefrasobliwością”, gdyż z reguły nie podlegają WERYFIKACJI na gruncie materialnym czyli naukowym. I wtedy „sondowi” nie pozostaje nic innego jak „dać wiarę” co często, zbyt często oznacza, że „sond” zwyczajnie dał nie tyle wiary, co raczej … „rzyci” !
        Co do zeznań dowolnych świadków to sprowadzają się one do tego co świadek widział lub słyszał.
        Tak więc w zależności od wzroku i słuchu dwóch świadków obserwujących to samo zdarzenie może podać zupełnie różne relacje jego dotyczące. A nawet mogą „widzieć” obraz, którego nie było, jak również „słyszeć” głos, który nie istniał.
        Tak mniej więcej wygląda „wartość dowodowa” z zeznania świadka.
        Najskuteczniejszą metodą weryfikacji zeznań świadków jest zatem materialny zapis wizji i fonii ze zdarzenia, czyli nagranie z kamery wraz z dźwiękiem.
        Najlepszym przykładem jest sprawa Pana Emila, który oskarżony przez „srażników miejskich” o próbę najechania na panią komediant przedstawił w „sondzie” dowód materialny w postaci nagrania z kamery. Widać na nim, jak pani komediant rzuca się na stojące auto Pana Emila po to, aby móc go oskarżyć „o próbę pozbawienia zdrowia lub nawet życia” ! Oskarżyć skutecznie, bo przy poparciu zeznaniem jej kolesia-wspólnika. BEZ TEGO NAGRANIA „sond” bez najmniejszej wątpliwości skazałby Pana Emila, gdyż:
        – zeznania świadków były logiczne, spójne i wzajemnie się uzupełniały;
        – świadkowie nie mieli interesu żeby kłamać jako funkcjonariusze „zaufania publicznego”;
        – wyjaśnienia oskarżonego są niewiarygodne, gdyż nie znajdują potwierdzenia w zeznaniach świadków i stanowią jego linię obrony.
        Koniec, kropka – Emil uznany BEZ NAJMNIEJSZEJ WĄTPLIWOŚCI za winnego i skazany !!!
        A tu dzonk ! Jest nagranie, które pokazuje w wizji i fonii jak pani komediant łże jak bura suka, a jej koleś jest jawnym kłamcą ! Obaj zasługują na łagier o zaostrzonym rygorze karnym !
        Tak właśnie wygląda wyrokowanie w „standardach procesu inkwizycyjnego” opartego na zeznaniach świadków i WIERZE w te zeznania zamiast w dowody materialne, których można dojść, o ile chce się dojść prawdy materialnej o zdarzeniu.
        Myślę, że wystarczająco dokładnie wyjaśniłem istotę problemu oraz udowodniłem moje tezy.
        PS: a propos pytania – wg którego kpk będzie „sondzony” bohater komentowanego artykułu – to odpowiedź brzmi – oczywiście wg starego.
        I tym samym wyrok jest z góry wiadomy 🙁

        • 31węzłowy Burke pisze:

          Krzyśku zacny ! Czy masz może wiedzę co się zmieniło w sprawach o wykroczenia po 1 lipca ? 31

          • Krzysiek pisze:

            Wiedzy takiej nie posiadam natomiast ujednolicony tekst odpowiedniej ustawy kpow w brzmieniu od 1 lipca 2015 jest tu:
            http://prawo.legeo.pl/prawo/kodeks-postepowania-w-sprawach-o-wykroczenia-z-dnia-24-sierpnia-2001-r/
            Miłej lektury ! 🙂

          • Krzysiek pisze:

            Przejrzałem pobieżnie ujednolicony tekst nowej ustawy o kpk, która weszła w życie 1 lipca 2015.
            Kpw (o wykroczeniach) pozostaje bez zmian. W OBU postępowaniach NADAL istnieje instytucja wyroku nakazowego, który sond może wydać na posiedzeniu bez udziału stron.
            Czyli Inkwizycja w XXI wieku w polskim sądownictwie trwa nadal !
            Warunkiem wydania wyroku nakazowego jest – UWAGA – ATTENTION – ACHTUNG – WNIMANIE !!! – ” wina oskarżonego nie budząca najmniejszych wątpliwości”.
            A kiedy wina oskarżonego nie budzi najmniejszych wątpliwości ?
            Ano wtedy, gdy oskarżony przyznaje się do wykroczenia i do winy. Wtedy sond może wydać wyrok nakazowy lub wg nowego kpk można poddać się karze bez przeprowadzania rozprawy głównej.
            W każdym innym przypadku wina oskarżonego budzi wątpliwości, gdyż on sam do tej winy się nie przyznaje !
            Ponieważ większość przewinień kierowców wynikająca z PoRD to zwykłe wykroczenia, więc wyroki nakazowe jak leciały, tak lecieć będą i rozprawy będą się odbywały wg kpow, a nie wg kpk.
            Natomiast w przypadku przestępstw drogowych jak jazda w stanie nietrzeźwości, a szczególnie w razie wypadków czyli gdy przynajmniej jedna osoba biorąca udział w zdarzeniu doznała uszczerbku na zdrowiu trwającym dłużej niż 7 dni, to wtedy oskarżony będzie miał okazję doznać „dobrodziejstw” nowej ustawy.
            Czy jednak oskarżeni niesłusznie o spowodowanie wypadków drogowych takich dobrodziejstw dostąpią, to bardzo wątpliwa sprawa. Czym bowiem sond za młodu nasiąknie, tym na starość trąci 🙁

          • Lubuszann pisze:

            @Krzysiek
            Ty się Inkwizycji nie czepiaj. Dzieki tej instytucji człowiek – nawet najnizszego stanu otrzymał prawo do procesu. To był skok cywilizacyjny.
            Wadą ichniego procesu było to ze oskarzony nie miał prawa do odmowy zeznań.
            Jak nie chciał zeznawac lub sedzia nie wierzył oskarżonemu, sąd przepisywał „badania” oskarżonego w celu dojścia do prawdy. W trakcie takich badań oskarżony przyznawał się do winy, zatem sąd inkwizycyjny z całą powagą mógł głosić formułe ”wina oskarżonego nie budząca najmniejszych wątpliwości”.

            Nasz sąd nie bada oskarżonego (badania inkwizycyjne prowadzi się na komisariatach, obicie nerek, łamanie nog, połamane nosy etc), Sąd bada natomiast szanse skutecznej apelacji. Jak te są małe to oskarzony ma pozamiatane. A skąd sędzia wie, że szanse skutecznej apelacji są małe? Ano o tej patologii prof. Mezglewski pisał już na tym blogu.

        • Dębowy l. pisze:

          Mógłby pan chociaż greka nie udawać
          ” …tj. przychyla się do materiału dowodowego jednej ze stron postępowania. …”
          Podejrzewam, że pan wie, ale nie zaszkodzi przypomnieć:
          miałem na myśli środek dowodowy. Nie będę tu rozwijał istoty ww. definicji i nie interesują mnie pańskie tezy. Chce się pan kopać z koniem, to proszę, ale lekceważenie obowiązującego prawa i to pewnie dla poprawy samopoczucia jest … 🙂

          • Krzysiek pisze:

            No i wyszło szydło z worka towarzyszu klonowy liść vel Dębowy l. – wg waszej definicji z „sondowym koniem” kopać się nie należy, bo takie „prawo sondowego konia”, że kopie kogokolwiek, kiedy i jak chce.
            Obyś towarzyszu został kiedyś kopnięty przez tego „sondowego konia” i to zgodnie z „obowiązującym prawem” i oczywiście zgodnie z inkwizycyjną procedurą karną, bo ona nadal zostaje w kpk w postaci pewnej furtki – jakiej, to sobie sam poszukaj.
            Nawet jeśli należysz do tej mafii funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości inaczej to nie oznacza, że nigdy nie staniesz się ofiarą swoich byłych „towarzyszy broni”. Od czasu do czasu co niektórzy z nich na własnej skórze doświadczają tego „obowiązującego prawa” i czują odcisk kopyta „sondowego konia”.
            I tego waści właśnie życzę, dla waści dobra oczywiście, bo wtedy przestaniesz waść pleść bzdury, których już właściwie nikt słuchać nie ma siły.
            Adieu ! 🙂

          • Dębowy l. pisze:

            Och panie inspektorze Clouseau vel Krzysztofie doceniam pańskie umiejętności detektywistyczne. Pewnie nikt się nie zorientował, że już drugi raz naświetla pan zmianę mojego nicka. Szkoda,że nie skupiłeś się waść na powodach. No zmiana z klonowy na dębowy była tak okrutnie zakamuflowana, że jedynie pan mógł to precyzyjnie wychwycić. Wszak umysł ścisły, a to zobowiązuje.

            Różnica między Krzyśkiem a Szacho jest jedynie w poziomie wykształcenia, bo przekaz jest identyczny. Najprościej jest nie odpowiadać na moje wypowiedzi miast deklarować, że to już ostatni raz, bo NIKT, czyli autor wypowiedzi nie ma ochoty, ale jeszcze coś naskrobie w formie pyskówki i samozadowolenia. A były porady, to nie korzystają. Swoją drogą owe szydło z worka to niezła wizja. A jak ładnie ad personam zamiast ad meritum. Brawo!

      • szacho pisze:

        Dębowy l. ty chyba nie wiesz lub nie rozumiesz co ty wypisujesz.Czytam twoje wypociny i nie bardzo rozumiem o co tobie chodzi.W związku z tym czy ty choć raz byłeś w w sądzie. Czy ty siedziałeś w ławie oskarżonych, czy może słyszałeś jak zeznają policjanci strażnicy bardzo w to wątpię.Wskazane przez redakcję oraz przez Krzyśka fakty rozpraw sądowych to wielki okaz buty i arogancji sędziów który nie da się opisać.Twoje komentarze mają się nijak do rzeczywistości. Nie bierz tego ad.personam ale zrozum innych .Zapamiętaj sąd jeszcze nigdy nie uwierzył oskarżonemu u tym mogę cię zapewnić.

        • Dębowy l. pisze:

          @szacho 🙂 pisanie, że niepersonalnie, niekoniecznie to oznacza. Jeśli więc moder pozwala tobie, to i być może mi odpuści.
          A więc
          1. wiem i rozumiem
          2. nie musisz rozumieć, a internet ma drzwi otwarte
          3. … byłem w sądzie nie raz
          4.” w ławie” nie siedziałem, ale na … TAK!
          5. tak słyszałem jak zeznają funkcjonariusze
          6. Co do „faktów” Redakcji i Krzyśka 🙂 – trudno dyskutować ze sposobem ogarniania otaczającego świata
          7. Moje komentarze są moje i tylko moje i jak widać nikomu nie wchodzę „bez palca”
          I bez nr, jak już zobaczysz więcej niż jedną rozprawę i co najmniej odbiegającą od 92a lub 96 par. 3 to oderwij się od wiary w …. i poczytaj chociaż Kpw, Kpk, Kw i co tam chcesz, ale opieraj się na rzeczywistości nie na sympatiach do pasujących wersji, zgodnych z twoim poziomem rozumowania.

          A to „zapamiętaj” to porada, groźba? Dzieciom i to swoim takie lekcje urządzaj….

          • szacho pisze:

            Dębowy l. Ty jednak musisz być kimś z tego niegodnego układu nie chcę z tobą dyskutować na ten temat ponieważ to co ty wypisujesz to uwłacza mojej godności.Jeżeli masz do czynienia z obecnym wymiarem niesprawiedliwości to kiedyś przypomnisz sobie że istnieje coś takiego wielkiego jak SUMIENIE i to się tobie kiedyś przypomni.Rzeczywistość w sprawie karnej to logiczne rozumowanie, to twarde dowody prawda materialna,to obiektywność sądu to domniemanie niewinności i wiele innych rzeczy o których ty nie masz pojęcia lub nie pozwalają tobie twoi przełożeni a tobie jest tak wygodnie.Odnośnie GROZBY abym opowiadał swoim dzieciom to ty wykształceniem inteligencją nie dorastasz im do pięt,potrafisz tylko wciskać kit którego cię nauczono w czasach jedynie słusznych.Chciałbym cię kiedyś spotkać i spojrzeć ci w oczy ciekawe czy miałbyś odwagę
            Przepraszam za ton tej wypowiedzi ale nie można już tego czytać po prostu jak ty ja cię nie trawię.

          • Dębowy l. pisze:

            @szacho wskaż mi proszę, co uwłacza twojej godności, co nazywasz (że aż krzyczysz) SUMIENIEM??

            Odnośnie „..Chciałbym cię kiedyś spotkać i spojrzeć ci w oczy ciekawe czy miałbyś odwagę…”
            Mogę spełnić twoje marzenie. Jeśli tak bardzo chcesz – potwierdź to. Wówczas opublikuję tu swojego e-maila, napiszesz do mnie, określę warunki wskażę miejsce i czas, no i sprawdzimy odwagę. Wstępnie proponuję Poznań. 😉

          • szacho pisze:

            Dębowy o godności lepiej już nic nie mów i nic nie pisz gdyby o mnie pisano takie wypowiedzi to już nigdy nie napisał bym żadnego komentarza.Co do spotkania to niema żadnej sprawy chcę widzieć ciebie żeby spojrzeć ci w oczy ponieważ ty w swoich komentarzach widzisz wszystkich obwinionych i oskarżonych jako bezwzględnie winnych i to w majestacie prawa ale to chyba twojego prawa . Co do spotkania to od 27.lipca będę w Luboniu k, Poznania przez 3 dni u mojej córki to niema sprawy poznasz wykształcenie oraz osobę.

          • redakcja pisze:

            W takim razie mogę zaaranżować takie spotkanie.
            Może spotkajcie się w dniu 27 lipca o godz. 18.00 w Hotelu Poznańskim w Luboniu, pod salą konferencyjną Grunwald. Dębowy – w celach identyfikacyjnych – będzie trzymał w ręku Trybunę, a Szacho przyjdzie np. nieuczesany. Pozostali ludzie gromadzący się pod salą, będą przebywać tam zupełnie przypadkowo.

          • Dębowy l. pisze:

            Szacho, nie bardzo rozumiem twoją wypowiedź po mojej woli spotkania. Przede wszystkim odnoszę wrażenie, że nie pojąłeś, co napisałem, bo te teksty o godności mają się nijak do mojego pytania. Odpuść sobie ocenianie mojej osoby i co ty byś zrobił, gdyby o tobie pisano i inne „sruty tuty”. Śmierdzi mi tu poważną infantylnością. Proszę panie Szacho przeczytać w skupieniu mojego posta na którego odpowiedziałeś. Udziel odpowiedzi, a jeśli nadal będziesz zachowywał się jak szczenię, to po co nam takie spotkanie. Okazuje się, że zamiast spoglądać w oczy i z ich głębi wyłuszczać poziom inteligencji, zwąchałeś się z Redakcją i macie zamiar uszykować ukrytą kamerę dla okpiwania w tym wypadku mnie. Sam Redakcja angażuje się w aranżację czegoś w stylu „Emil fotoradarowiec”.
            Mnie interesuje dżentelmeńskie spotkanie 2 osób w którym wykonasz spojrzenie w oczy i ocenisz odwagę i co tam chcesz.
            Chętnie zapytałbym, co rozumiesz przez ten zwrot (odwaga w oczach) w konfiguracji jakiej użyłeś, ale nie zrozumiałeś mojego pierwszego pytania, to jak masz zrozumiesz ww.. Jeśli marzysz o pyskówce, to zapomnij o jakimkolwiek spotkaniu. Ja dopuszczę ciebie do momentu wymiany wzrokowej, a co ty z tym zrobisz to twoja sprawa. Termin mi nie odpowiada i do końca sierpnia będę niedostępny. Poznań odwiedzam 1 do 2 razy w miesiącu od września do maja. Formę umówienia się też wstępnie określiłem i w żadnym wypadku nie będziesz nad tym panował. Rzecz jasna e-mail, który ewentualnie podam będzie stworzony na ww. potrzebę. I choć nie obawiam się przemocy w żadnej postaci, to nie uważam, że mam doprowadzić do spotkania na którym jakiś agresywny gość da upust swojej frustracji. Zrozum to i jeśli nie stać ciebie na moją dżentelmeńską propozycję, to wiadomo, że nici ze spojrzenia 🙂 . Sorki za chaos, ale piszę w pośpiechu.

          • Krzysiek pisze:

            @Dębowy i @szacho
            tylko się nie pobijcie, bo potrzebni byliby sekundanci, a to są już dodatkowe koszta 🙁
            Jak już sobie nawzajem przedstawicie swoje racje, to obalcie po „halbce” i grzeczniutko do domciu, taryfą oczywiście, a nie swoim autkiem.

          • Krzysiek pisze:

            @Dębowy pisze:
            „Okazuje się, że zamiast spoglądać w oczy i z ich głębi wyłuszczać poziom inteligencji, zwąchałeś się z Redakcją i macie zamiar uszykować ukrytą kamerę dla okpiwania w tym wypadku mnie. Sam Redakcja angażuje się w aranżację czegoś w stylu „Emil fotoradarowiec”.

            Ja bym nie bagatelizował tych objawów i przy najbliższej zaplanowanej w Poznaniu wizycie udałbym się do odpowiedniego specjalisty w celu uzyskania diagnozy no i podjęcia skutecznej terapii. Chyba, że te poznańskie wizyty od września do maja to właśnie w tym celu, wtedy OK – trzeba je rozszerzyć na cały rok i zwiększyć częstotliwość 🙂
            PS: bez odzewu @Dębowy, bez odzewu …

          • Dębowy l. pisze:

            Waść ładujesz się między wódkę, a zakąskę i jeszcze pozwalasz sobie na komfort kończenia dyskusji w której udziału brać nie powinieneś.
            Już dawno zdeklarowałeś „olewanie” moich postów, coś nie wychodzi?
            Każdy homo sapiens o prawidłowo rozwiniętym i ustabilizowanym umyśle bez trudu rozpozna objawy niedyspozycji najważniejszego organu panie „doktorze”.
            Więcej konsekwencji w postanowieniach. I nie klepać o potrzebie merytorycznej dyskusji i nieuzasadnionych personalnych wycieczkach, po czym waść własnoręcznie owe uwagi skierowane np.do mnie osobiście łamiesz. To zapewne dowód na wyjątkową stabilność psychiczną.
            Dam tobie wybór, abyś o naciskach nie kwilił :
            http://www.znanylekarz.pl/psychiatra/czestochowa
            Pewnie się zaraz ekipa moderacyjna „nafoszy” i w znany sposób utrudni mi obronę przed atakami nawiedzonych sympatyków. Ech brak słów.

  11. Dębowy l. pisze:

    Muszę dopytać, bo nie rozumiem i bardzo proszę osobę kopetentną o wyjaśnienie. Z treści artykułu wynika, że;
    „…Notatka ta sporządzona została przez strażnika – bez woli i wiedzy obwinionego. …”
    To obwiniony musi wyrazić wolę (pomijam tu wiedzę)sporządzenia notatki urzędowej?

    „…O treści notatki obwiniony Jan S. dowiedział się dopiero w sądzie. …”

    Jeśli obwinionym jest się dopiero po złożeniu wniosku o ukaranie, to kiedy miał się dowiadywać, kto miał go o tym poinformować przed i na jakiej podstawie?

    • redakcja pisze:

      To co dla pana jest oczywiste – nie jest oczywiste dla każdego. Co tu rozumieć?
      Adresatami tekstu są zwyczajni ludzie, nieobeznani z procedurami. Sie pan po prostu czepia.

      • 31węzłowy Burke pisze:

        Bez względu na różne przepisy itd. to że się coś robi człowiekowi za jego plecami, bez jego wiedzy było typowe dla III Rzeszy, ZSRR czy PRL. Tak się w XXI wieku po prostu nie godzi chyba że prawdą jest że to III Rzesza POspolita. Niestety.31

      • Dębowy l. pisze:

        Ja sie ( 🙂 ) nie czepiam, po prostu pytam. Oczekiwałem odpowiedzi, gdyż wskazane przeze mnie fragmenty (nie tylko dla mnie) nie są oczywiste, bo czy można bezprawnie żądać informowania o sporządzeniu notatki, ba, wogóle o jej zamyśle sporządzenia, która zawiera, jako materiał dowodowy, istotne informacje dla sądu. Obwiniony na określonym etapie postępowania może się z nią zapoznać.
        Na jakiej podstawie funkcjonariusz ma powiadamiać podejrzewanego o możliwości wglądu do materiału dowodowego po złożeniu wniosku o ukaranie? Najprawdopodobniej robi to sąd wysyłając jeden egzemplarz do już obwinionego. A okoliczności sporządzenia notatki urzędowej mogły być spowodowane wylewnością podejrzewanego przed i po przesłuchaniu, co udokumentował strażnik.
        Natomiast ja oczekując od pana artykułu rzetelności (by dać mu wiarę) i nadal grzecznie proszę o odpowiedź, no chyba że @redakcja nie zna jej , to nie hańba, można napisać.
        Rozumiem, że jestem niezwyczajny wg SPnD( w złym tego słowa znaczeniu), ale również nie znam procedur. Nie mam potrzeby zaśmiecania sobie tym „dysku, . Czytam na potrzeby odpowiedzi i z ciekawości, a chcę wiedzieć, nie „czepiać się”.

        • redakcja pisze:

          1) Nieprzygotowany czytelnik (np. taki, który na chwilę wpadł „z Wykopu”) nie wie o tym, że notatka wytworzona np. w dniu 1 tycznia 2014 r. nie była udostępniona stronie do np. dnia 1 czerwca 2014 r. Trzeba zatem takiemu człowiekowi, który buduje sobie chronologię wydarzeń, to powiedzieć.
          2) Wałkowanie – obecnie – tego tematu nie ma sensu, bowiem w najbliższym czasie stan prawny, w zakresie udostępniania akt czynności wyjaśniających, ulegnie daleko idącym zmianom.

          • Dębowy l. pisze:

            ad. 2) a bohater ww. artykułu sądzony będzie wg nowego prawa, czy po staremu?!

  12. daab pisze:

    Ładnie przerobili tego Pana. Najważniejsze, że w papierach się zgadza. Niech się cieszy, że nie dokleili mu jeszcze jakiś innych nieroztrzygniętych spraw.

  13. Piotr Filipowicz pisze:

    Witam

    Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć jakie jest „podłożę” tej sprawy. Abstrachuje totalnie od całego procesu karnego, który jest karygodny. W idealnym Państwie ten Pan by z innego paragrafu odpowiadał.

    Ale przechodząc do sedna – czemu ten samochód został zaparkowany w strefie „bez ruchu” – to jest kwestia jakiejś samowolki w oznaczeniu ? (ktoś coś pisał, że jakaś spółdzielnia postawiła znaki)

    Bo przedstawiona została wina wymiaru (nie)sprawiedliwości ale totalnie nie zostało przedstawione „tło” całej sprawy. A bez takiego tła – cały artykuł wygląda nieco jak manipulacja – bo jeżeli ktoś ma ocenić sprawę obiektywnie to musi znać szczegóły całej sprawy z każdej strony – a nie tylko jedną jego cześć wyeksponowaną przez autora (ja rozumiem, że był to celowy zabieg mający uwypuklić sprawę, tak, żeby „tło” nie przysłoniło problemu – ale mimo wszystko czytelnikowi należy się także i „tło” całej sytuacji)

    Podsumowując, prosiłbym o odpowiedź na proste pytanie : „Czemu to auto zostało tam zostawione”?

    • redakcja pisze:

      Panie Piotrze,
      Ja nie wiem tego „czemu auto zostało tam zostawione”. Nie wiem też kto go zostawił. Skąd mam to wiedzieć?

      W artykule został opisany problem rzetelności postępowania dowodowego, a właściwie jego braku.
      Pozostał do opisania problem legalności znaków drogowych. Tego wątku nie mogę jednak na razie opisywać, że względu na interes strony, która nadal walczy.

      Natomiast wracając do tzw. „tła” i Pańskich podejrzeń, dopowiem jeszcze taką myśl
      W każdej sprawie karnej kogoś się oskarża o popełnienie jakiegoś czynu zabronionego. Przeciwko takiemu człowiekowi uprawniony organ (straż miejska) postawił jakieś zarzuty (złożył wniosek o ukaranie). Zadaniem Sądu jest weryfikacja tych zarzutów.Zatem zadaniem sądu nie jest „poszukiwanie” sprawcy. To było zadaniem oskarżyciela. Sąd może: albo tego konkretnego oskarżonego skazać, albo go uniewinnić.
      Natomiast nie istnieje domniemanie winy. Nie można też orzekać o winie na podstawie prawdopodobieństwa, albo samych tylko podejrzeń (jak Pan to ujął – „tła”).
      Obowiązkiem strażników było ustalić sprawcę i znaleźć dowody. Np. odszukać świadków,którzy widzieli kto wjechał tym pojazdem na zakaz wjazdu, albo obejrzeć zapisy z monitoringu. A tymczasem żaden strażnik nawet tyłka nie ruszył, żeby pozyskać jakiś dowód.
      Według mnie to jest skandal. Skandal, że sąd uwiarygadnia takie bezprawie.

      • Piotr pisze:

        Tak jak napisałem na początku – absurd zachowania służb Państwowych (straż miejska, sąd i.t.d) nie budzi żadnych moich wątpliwości (inaczej mówiąc – zgadzam się z przedstawionymi w artykule wnioskami i informacjami)

        Natomiast to co Pan pisze o roli sędziego – to chyba zmieniło się w ostatniej nowelizacji (weszła z lipcem 2015) – Swoją drogą to mógłby być następny artykuł na stronę jak to może/nie może zmienić wygląd sądów w Polsce.

        O której zmianie mówię? Ano o tej, że sędzia ma od tej pory nie być stroną „aktywną” czyli dochodzić prawdy, zgłaszać wnioski, dowody etc. a jedynie rozstrzygać na podstawie tego co zostało przedstawione w sprawie przez obydwie strony (prokurator, adwokat).

        Czyli zgodnie ze nowelizowanym prawem – zachowanie sędziego (o ile rozprawa była po 1 lipca 2015) było niezgodne „z duchem” nowej litery prawa.

        Jeszcze raz powtarzam – fajnie by było zobaczyć artykuł na ten właśnie temat na łamach strony prawonadrodze (bo znam go tylko z bardzo ogólnych przekazów medialnych a nie „od środka)

        • redakcja pisze:

          Ten proces toczył się według starych przepisów.
          Nie sądzę, aby nowy proces różnił się od starego. Nic na to nie wskazuje.
          Proces kontradyktoryjny nie przyjął się. Podobnie jak zasady prawdy materialnej oraz domniemania niewinności.
          Ale obiecuję, że jeśli dostrzeżemy jakąś pozytywną „jaskółkę” zwiastującą zmiany – natychmiast o tym napiszemy.

          • Krzysiek pisze:

            Proces kontradyktoryjny miałby szanse się przyjąć tylko wtedy, gdyby z dniem 1 lipca 2015 wymieniono wszystkie składy sędziowskie na nowe, nie skażone praktyką procesu inkwizycyjnego.
            Jakim cudem dotychczasowi sędziowie uważający z definicji oskarżonych jako winnych i nie potrafiący dotrzeć do prawdy materialnej mieliby nagle doznać olśnienia i być autentycznymi Sędziami ?!

    • deV pisze:

      Widząc jak w praktyce działa poszanowanie zasady domniemania niewinności oraz dążenie do ustalenia prawdy materialnej – strach pomyśleć co przeżywają ludzie oskarżeni przez ten system o poważniejsze przestępstwa.

      Ciężki los niewolnika.

    • wwm pisze:

      @Piotr Filipowicz

      „Abstrachuje totalnie od całego procesu karnego, który jest karygodny”.

      Czy zna Pan takie nazwiska: Jodłowski i Taszycki?

      „W idealnym Państwie ten Pan by z innego paragrafu odpowiadał”.

      Idealnych państw nie było, nie ma i nie będzie – nic, co jest ręką ludzką uczynione nie jest doskonałe. Co nie znaczy, że nie może być (w miarę) normalnie. W normalnym państwie nie byłoby czegoś takiego jak „straż miejska”, a sądy nie zajmowałyby się takimi głupstwami jak to, gdzie ktoś postawił samochód.

      Prawo o wykroczeniach z roku 1932 miało 65 artykułów, obecny kodeks wykroczeń ma 166 artykułów. Widać, jak ten kodeks puchnie, jak przybywa nam „wolności”. A na straży tej „wolności” – prawie 120 tys. policjantów (cztery razy więcej niż przed wojną) i bliżej nieznana liczba miejskich (gminnych) „strażników”.

      „Podsumowując, prosiłbym o odpowiedź na proste pytanie: „Czemu to auto zostało tam zostawione”?”.

      Nie ma Pan większych zmartwień? To jest dla Pana problem?

      • Piotr pisze:

        Panie wwm – cokolwiek to znaczy, To, że ktoś zadaje pytanie nie oznacza, że ma :
        a) zmartwienie
        b) problem

        Wynika czasami po prostu z ciekawości. Po co ta agresja ?

        Tak więc jak następnym razem ktoś Pana zapyta np. „Na czym Pan był ostatnio w kinie?” – to proszę mu nie implikować, że ma „problem albo zmartwienie” – on po prostu jest ciekawy 🙂

        • wwm pisze:

          Panie P. – cokolwiek to znaczy – gdzie Pan tu widzi agresję? Ja tu widzę dobry uczynek. Po pierwsze zwróciłem Pańską uwagę, że jest coś takiego jak słownik ortograficzny. Jeśli Pan z mojej rady skorzysta – uniknie Pan kompromitacji w przyszłości. Po drugie – zwróciłem uwagę na patologiczny rozrost policji (i różnych innych „straży”), które pożerają corocznie ciężkie miliardy, zajmując się „problemami” w rodzaju jak wyżej. Pan – zadając pytanie „czemu to auto zostało tam postawione” – najwyraźniej uważa, że rozwikłane tej straszliwej zagadki (na mój i Pański koszt – wszak z naszych podatków ta zabawa jest finansowana?) jest niezbędne. Ja akurat uważam, że nie jest.
          Co się tyczy kina, to zaspokoję Pańską ciekawość. Ostatni raz byłem w kinie gdzieś pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. A na czym – nie pamiętam.

      • Krzysiek pisze:

        @wwm
        to nie jest forum gramatyczne, więc nie ma co się czepiać.
        Natomiast Pana tezie, że:
        „W normalnym państwie nie byłoby czegoś takiego jak „straż miejska”, a sądy nie zajmowałyby się takimi głupstwami jak to, gdzie ktoś postawił samochód” należy tylko przyklasnąć !
        Następnie odpowiada Pan na pytanie:
        „Podsumowując, prosiłbym o odpowiedź na proste pytanie: „Czemu to auto zostało tam zostawione”?”.
        Otóż ja już na ten temat pisałem i moim zdaniem to auto zostało tam zaparkowane przez jego właściciela. A zostało tam zaparkowane, ponieważ ta konkretna droga prowadziła do jego posesji. Już z tego faktu właściciel tego auta był upoważniony do poruszania się tą drogą mimo zakazu ruchu w obu kierunkach. Mnie tylko interesuje, czy pod tym znakiem znajdowała się tabliczka z informacją, że zakaz nie dotyczy mieszkańców przyległych do drogi posesji ?
        Znając rzeczywistość dppigg (demokratycznego państwa prawa i galopującej gospodarki) śmiem twierdzić, że takiej tabliczki nie było, gdyż zatrudnionym w spółdzielni mieszkaniowej urzędasom nawet do głowy by nie przyszło, aby o taką informację wystąpić. Przecież dla uzasadnienia istnienia ich etatów konieczne jest, aby ci okoliczni mieszkańcy napisali do nich podania o wydanie jakiś „kart” upoważniających do poruszania się po drodze „mimo zakazu”.
        Dlatego też w NORMALNYM państwie, gdyby ustawienie takiego znaku uznano z jakiś względów za niezbędne, to wszyscy okoliczni mieszkańcy dostaliby przed terminem obowiązywania zakazu odpowiednie zaświadczenia o prawie do korzystania z tej drogi. Co więcej – miejscowa policja, nawet bez tabliczki informującej o wyłączeniu znaku, wiedziałaby, że mieszkających przy danej ulicy mieszkańców ten znak nie dotyczy i nikt by z tego powodu nie miał najmniejszych problemów.
        Niestety, przyszło nam żyć w „demokratycznym państwie prawa i galopującej gospodarki”, w którym wszystko jest postawione na głowie:
        – Obywatel jest dla państwa (dppigg)
        – mieszkaniec dla spółdzielni
        – petent dla urzędnika
        – kierowca dla policjanta
        – itp. itd
        A uwzględniając fakt, że polska gospodarka do swojego galopu potrzebuje zasilania, tak jak umierający kroplówki, to nie dziwmy się, że członkowie zorganizowanych grup przestępczych o charakterze zbrojnym patrolują ulice miast i miasteczek w poszukiwaniu ofiar, których można by ukarać mandatem. Za cokolwiek ! Nawet za parkowanie przed własnym domem na ulicy, na której jakiś KOMPLETNY DEBIL ustawił znak zakazu ruchu w obu kierunkach !
        Ta historia właściwie WSZYSTKO mówi o tzw „państwie polskim” AD 2015.
        Aż dziw, że taki mutant jeszcze istnieje.
        Ale miejmy nadzieję, że dla dobra Polaków dni tej paskudy są już policzone.

  14. 31węzłowy Burke pisze:

    Re Dębowy : nie musisz trawić. Ja nie przyjadę i nie jestem obserwatorem. Ale unikasz wskazania Twojego sądu skoro u Ciebie jest wszystko w porządku . Dlaczego ? Twój wpis jest tylko przyjętą linią obrony i sąd nie dał jemu wiary. Wyrokiem nakazowym ( na posiedzeniu na którym ” nikt się nie stawił” ) skazuję obwinionego Dębowego na ….i tu sobie wybierz ; np. badanie wariografem albowiem chyba jednak kłamiesz nie chcąc ujawnić gdzie wzorowy sąd a nie sond. 31

  15. deV pisze:

    Woda pod górę nie płynie.

    CTRL+C CTRL+V
    i uzasadnienie gotowe a wina obwinionego nie budzi wątpliwości.

  16. Krzysiek pisze:

    Ta banalna w sumie sprawa o wykroczenie polegające na „skorzystaniu z drogi”, na której postawiono znak zakazu ruchu w obu kierunkach oddaje CAŁĄ ISTOTĘ „demokratycznego państwa prawa i galopującej gospodarki” (zwanej dalej „dppigg”) mieszczącego się w Europie, między Odrą a Bugiem, oraz Bałtykiem a Tatrami, w XXI wieku.
    Mamy tutaj zatem:
    1) „poszanowanie” własności Obywatela RP polegające na odebraniu mu nawet służebności drogi dojazdowej do jego posesji poprzez ustawienie znaku zakazu ruchu w obu kierunkach;
    2) samowolę w oznakowaniu dróg polegającą na ustawianiu znaków drogowych przez jakąś „spółdzielnię mieszkaniową”, której dano prawo, chyba prawem Kaduka, do organizacji ruchu również na terenie NIE NALEŻĄCYM do spółdzielni !
    Jest to podobny przypadek jak w Kościanie, gdzie komediant z KPP poustawiał znaki drogowe wg własnego „widzimisię” na terenie komendy;
    3) swoiste poczucie własności dppigg, która zgodnie z własną Konstytucją szanuje własność prywatną swoich Obywateli, ale uważa ją ZA SWOJĄ ! To znaczy, że zgodnie z doktryną dppigg własność prywatna jest tylko teoretyczna, gdyż co wolno Obywatelowi wykonywać na swoim prywatnym terenie decyduje dppigg poprzez przepisy szczegółowe. Jest to tak zwane „szanowanie inaczej”…
    Tak więc o tym, czy Obywatel może dojechać do swojej posesji poprzez drogę z zakazem ruchu w obu kierunkach decyduje dppigg, natomiast Obywatel jeśli chce być „praworządny” to powinien POPROSIĆ dppigg reprezentowanego prze odpowiedni organ (chociażby nawet spółdzielnię mieszkaniową) o wystawienie bumagi (zaświadczenia, przepustki, jak zwał tak zwał…) zezwalającej na wjazd w zabroniony dla reszty, powiedzmy sobie otwarcie, równych wobec prawa zgodnie z Konstytucją Obywateli, teren.
    Tak więc ideałem dla dppigg byłaby sytuacja, gdyby Obywatele jednej strony ulicy poustawiali znaki zakazu ruchu czy postoju dla Obywateli drugiej strony ulicy (oraz wszystkich innych ulic w danej miejscowości), a upoważnieni funkcjonariusze dppigg latali non-stop po mieście i wystawiali mandaty za „nieprzestrzeganie znaków drogowych”.
    Podobnie Obywatel dppigg na swojej prywatnej posesji nie może bez zgody właściwego urzędnika nawet wyciąć własnoręcznie posadzonego drzewa mającego ponad 10 lat !
    Tym samym prawo własności przysługujące zgodnie z Konstytucją Obywatelowi dppigg nie jest warte nawet wartości tej makulatury na jakiej jest wydrukowana Konstytucja.
    Z tych trzech punktów wynika całe sedno i istota działania dppigg, której ostatecznym celem jest zawłaszczenie majątku Obywateli poprzez taką organizację systemu prawnego, aby móc w majestacie tzw „prawa” obrabować Obywatela mandatem, grzywną lub nawet wsadzić go do pudła, za odmowę zapłaty haraczu.
    Haraczu, dodajmy na rzecz zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym, gdyż ani tego mandatu, ani tej grzywny prezes tej nieszczęsnej spółdzielni nawet na oczy nie zobaczy. Całość kasy bierze dppigg.
    Temu celowi podporządkowane jest wszystko w dppigg. W szczególności organizacja ruchu drogowego oraz związane z tym wykroczenia i przestępstwa poddane są szczególnej „trosce” tej bandyckiej zgrai. I ta machina okradania kierowców i właścicieli pojazdów przybiera na sile, gdyż widmo bankructwa dppigg z roku na rok staje się coraz bardziej oczywiste.
    I tyle w temacie 🙁

  17. mo do pisze:

    Sędzia Kaźmierski z Piły oraz sędzia Bożena Ziółkowska z Poznania powinni zostać wywaleni z pracy. Taki wyrok to okradanie Obywatela.

  18. egon pisze:

    SONT w Garwolinie jest kopalnią takich i jeszcze lepszych kwiatków .

  19. Mlec pisze:

    szkoda słów gość wjechał zaparkował i jest winny proste jak budowa cepa !!!!!!!!
    jeśli przyjechał na lawecie mógł zeznać kto go przyjózł i po sprawie a nie robić z reto wielkie halo!!!!!!!!!
    Pomyślcie trochę bronicie kolesie który popełnił wykroczenie i jeszcze bezczelnie chce się wyłgać i jak ten kraj ma być normaly.

    • RWD pisze:

      Puknij się w łeb ubeku. On nic nie musiał zeznawać. Nie ma domniemania winy. To obowiązkiem strażników było udowodnić, kto wjechał i czy miał prawo. Nikt, ani sraż ani sond, nawet nie próbował przeprowadzić jakiegokolwiek dowodu.
      Ubeckie nasienie.

      • Kamil pisze:

        Ubeckie to Szanowny Kolega ma wykształcenie pisząc takie kwiatki jak „sond”. Profesor Miodek dostałby zawału widząc takie błędy. Najpierw naucz się pisać, a później wypowiadaj publicznie, bo z takimi błędami nikt nie potraktuje Cię serio.

        • BB pisze:

          SOND piszemy tu od dawna, bowiem tzw „Sąd” nie SĄDZI ale SONDUJE i ogłasza wyrok po podliczeniu głosów i nie badając dowodów. Dlatego nazywany jest tu SONDEM. Na podobne określenia swoją praca zasłużyli kolejny SRAŻNICY, POLUCJANCI, KOMEDIANCI oraz PROKURWATORZY.
          Żadne z tych słów nie zawiera błędu gramatycznego.

          • Krzysiek pisze:

            Myślę, że prof. Miodek dokonałby w swoim pięknym stylu doskonałej analizy etymologicznej tych nowych słów w języku polskim. Język jest bowiem nie tylko narzędziem komunikacji danej grupy narodowościowej, ale również, a może nawet przede wszystkim odzwierciedla stan umysłu i postrzeganie rzeczywistości. Stawiam w ciemno, że dla każdego z tych nowych słów powstałby oddzielny program i fascynujące wyjaśnienie jego znaczenia. A już przy omawianiu „prokurwatorów” to byłaby już pełna ekstaza, zarówno prof. Miodka jak i widzów 🙂

          • 31węzłowy Burke pisze:

            Kol.BB : celniej nie da się ująć. Pozdro. 31

    • Grave pisze:

      prosta jak budowa cepa to jest kostruckja Twojego mózgu. A zrozumiesz to kiedyś jak będziesz musiał udowodnić swoją niewinnść przed takim właśnie sondem. To że koleś jest właścicielem samochodu to nie znaczy że on tam wiechał. To sond musi to udowodnić. A jeżeli nie potrfi to musi uniewinnić. To właśnie dzięki takim cepom jak Ty takie cepy w sądach robią co chcą…….

      • Krzysiek pisze:

        @Mlec, @RWD, @Kamil, @Grave – Panowie, uspokójcie się !
        Taka dyskusja „ad personam” nie ma najmniejszego sensu i do niczego nie prowadzi.
        W końcu znajdzie się kilku świadków, którzy potwierdzą, nawet pod przysięgą, że to Wy wszyscy po kolei wjeżdżaliście tym autem tam i nazad, aż do czasu pojawienia się bohaterskich strażników, którzy pod groźbą kary za wjazd pod zakaz ujawnili Wasze wykroczenie popełnione ZBIOROWO !
        Wtedy sądowi nie pozostanie nic innego jak skazać Was wszystkich po kolei za to samo wykroczenie. No bo co innego może zrobić sąd ? Jest wykroczenie, jest świadek, jest oskarżenie i jest Wasza wina jak w banku ! A jak wina, to i kara.
        W końcu kasa „demokratycznego państwa prawa i galopującej gospodarki” już prawie taka jak w Grecji, uposażenia sędziowskie topnieją jak śnieg na wiosnę (nawet kilometrówki im zabrali !) więc Wasza kasa zdarta w postaci grzywny przyda się w sam raz 🙂

    • mo do pisze:

      Szanowny Mlec, Masz „ptaka” to znaczy, że jesteś winny gwałtu!
      Masz samochód to znaczy, że jesteś winny wykroczenia?
      Co palisz?
      Jeżeli były wątpliwości prawo przewiduje, wykroczenie polegające na niewskazaniu sprawcy art. 96p.3.
      Nie można skazywać człowieka na podstawie „notatki”.
      Polska to bezprawie, a Ty napisałeś, że tobie tak jest dobrze ??!!???
      Jesteś tak samo człekokształtny jak formacja straży miejskiej.

  20. kwiatul pisze:

    Czyli jak rozumiem mamy tu do czynienia ze zroganizowana grupa przestepcza o charakterze zbrojnym…. tak, tak zbrojnym. i do tego grupa ta dziala w zmowie i porozumieniu.. i co na to prawo, konstytucja?

    • Krzysiek pisze:

      Co jest, a co nie jest prawem, to o tym decyduje wspomniana zorganizowana grupa przestępcza. A Konstytucja jest po to, aby zwykły Niewolnik Państwowy nazywany w „demokratycznym państwie prawa” Obywatelem miał poczucie „sprawowania władzy”. Z naciskiem na słowo „poczucie” ….

  21. Grave pisze:

    No cóż, kopiuj – wklej…..

  22. 31węzłowy Burke pisze:

    „Sędzia” Ziółkowska jest osobą mocno zaawansowaną w latach i o widocznych zewnętrznych cechach chorobowych . Powszechnie znana jest też jej wręcz nienawiść do tych na ławie oskarżonych. Znana jest też jej wyjątkowa przychylność do wszelkiego rodzaju mundurowych. Dochodzi do tego jej buta i przekonanie o nieomylności. Nie można jej zarzucić że patrzy nerwowo na zegarek czy pluje jadem na ławę oskarżonych. Jest na za bystra i robi to perfidnie ….uchylając pytania ! Nie jest to , nad czym ubolewamy, jedyny taki przypadek , bo są ich setki a może tysiące. Kto w końcu to sądowe i mundurowe bagno wyczyści ? Poruczniku Bushyhead ! Powstań ! 31

  23. pioter pisze:

    Piosenka przed rozprawą – „A ja palę faję, palę faję, palę faję za fają ….”

  24. Lubuszanin pisze:

    A umysły sędziów korespondują do czasów Inkwizycji.

    • Krzysiek pisze:

      „Umysły sędziów” wcale nie korespondują do czasów Inkwizycji, bo po pierwsze to rzadko który sędzia posiada Umysł przez duże „U”, a po drugie, to są to de facto urzędnicy państwowi wytresowani w wydawaniu „jedynie słusznych wyroków zgodnych z aktualną linią orzeczniczą czyli polityką karną wszechwładnego Państwa wobec swoich Poddanych zwanych Obywatelami”.
      Jak powszechnie wiadomo (a kto nie wie, to niech sobie poczyta w Wikipedii i innych źródłach historycznych) podstawową zasadą procesową Inkwizycji było dążenie do przyznania się oskarżonego do winy – cytuję:
      „Podstawowymi dowodami były zeznania świadków oraz samych oskarżonych. … Zeznania były protokołowane. Przesłuchania podejrzanego miały na celu skłonienie go do przyznania się do winy; publikowane od lat 40. XIII wieku podręczniki dla inkwizytorów poświęcone są w głównej mierze temu, jak osiągnąć ten cel.”
      I takie właśnie dokładnie zasady procesowe obowiązują w Polsce do dnia dzisiejszego, a właściwie obowiązywały do 30.06.2015 bo od 1 lipca mamy już nowy kpk, w którym PROCES INKWIZYCYJNY zastąpiony został PROCESEM KONTRADYKTORYJNYM (zobaczymy z jakim skutkiem ?…)
      Proces inkwizycyjny to proces, w którym oskarżenie determinuje całokształt wszystkich dalszych działań, a wina oskarżonego jest właściwie udowodniona już w momencie samego oskarżenia i nie podlega żadnej dyskusji. Podstawą oskarżenia za czasów Inkwizycji było CO DO ZASADY pomówienie świadka lub świadków („świadek doniósł, że oskarżona kopulowała z Diabłem czyli była Czarownicą”) natomiast celem procesu było zmuszenie oskarżonej(go) do przyznania się do winy, a jak trwał(a) w swoim uporze i do winy się nie przyznawał(a), no to kara była tym bardziej surowa, po uprzednim poddaniu torturom w celu przyznania się do winy.
      Kiedy porównamy inkwizycyjną zasadę procesową do zasad procesowych we współczesnej Polsce, to widzimy wyraźnie całkowitą zbieżność, ba, nawet dokładną kopię procesu inkwizycyjnego.
      W polskim procesie karnym w XXI wieku teoretycznie istnieje zasada domniemania niewinności, ale w praktyce obowiązuje bezwzględnie zasada domniemania winy oskarżonego. Jeśli oskarżony broni się czynnie przed polskim sądem inkwizycyjnym w XXI wieku, to sąd co do zasady uznaje jego wyjaśnienia za niewiarygodne, gdyż w swojej swoistej „logice” oraz wskutek „procesów umysłowych” zachodzących w głowach sędziów „bez najmniejszej wątpliwości oskarżony kłamie, aby uniknąć odpowiedzialności karnej”. A ponieważ za składanie fałszywych wyjaśnień oskarżony nie może być karany, to „w sposób oczywisty i nie budzący najmniejszych wątpliwości kłamie co mu ślina na język przyniesie, bo taka jest jego linia obrony”.
      Co innego świadkowie czy też „pokrzywdzeni” – tutaj wiarygodność ich zeznań jest stuprocentowa ! Nawet gdy świadek plecie bzdury czy gubi się w zeznaniach ewidentnie kłamiąc, to sędzia w uzasadnieniu napisze, że „świadek miał prawo nie widzieć dokładnie, bo sytuacja była dynamiczna…” (w czasach inkwizycji taki świadek zapewne twierdził by, że kopulacja z Diabłem miała miejsce w trakcie lotu na miotle, więc nie widział dokładnie czy to była oskarżona, czy jej sąsiadka, ale czy to ważne dla sądu inkwizycyjnego, chyba nie ?…) , albo „procesy zapamiętywania nie pozwoliły mu zapamiętać dokładnie tego co widział…” a nawet gdy zostanie udowodnione, że świadek kłamał, to „wcale nie oznacza, że pozostałe jego zeznania nie są wiarygodne, gdyż były składane szczerze, spontanicznie, bez żadnej kalkulacji….”.
      (w ” – ” autentyczne wypociny „polskiej myśli sędziowskiej” z AD 2013 roku)
      Tak więc polscy sędziowie wcale nie miewają omamów, ani nie wykazują żadnych oznak schorzeń psychicznych lecz wykonują najlepiej jak potrafią swoje zadania zmierzające do bezwzględnego skazania oskarżonego. Kiedy nawet ślepy widzi, że świadek oskarżenia kłamie, to oczywiście sędzia natychmiast „ratuje oskarżenie” i staje się wręcz adwokatem świadka(ów) tak, aby móc skazać oskarżonego, którego wina nie „nie budzi oczywiście najmniejszych wątpliwości”….
      Zdarzają się oczywiście wyroki uniewinniające, ale wynikają one generalnie z dwóch przyczyn:
      – albo oskarżyciel poszedł totalnie „po bandzie” i sporządził tak niechlujny akt oskarżenia, że nawet Święta Inkwizycja wzięła by go „na spowiedź” zamiast tak oskarżanego lub sędzia w I instancji tak pofolgował procedurom, że II instancja musiałaby wznowić proces, aby uniknąć totalnej kompromitacji;
      – albo „z przyczyn nikomu nieznanych” czyli jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze …
      Reasumując:
      moja autorska teza o państwie polskim jako państwie przestępczym wobec własnych Obywateli znajduje całkowite potwierdzenie w praktyce polskiego „wymiaru sprawiedliwości inaczej” XXI wieku, którego ukoronowaniem jest (był ?) INKWIZYCYJNY PROCES KARNY.
      Tak więc ci sędziowie, którzy wydają wyroki w oparciu o proces inkwizycyjny nie są żadnymi „psycholami” lecz wyrafinowanymi przestępcami działającymi na usługach bandyckiego państwa.
      Nie dziwmy się więc, że zeznania funkcjonariuszy państwowej policji czy innych służb paramilitarnych (czytaj: zorganizowanych grup przestępczych o charakterze zbrojnym) stanowią PODSTAWĘ każdego aktu oskarżenia i mają ABSOLUTNIE NIEPODWAŻALNĄ wartość dowodową.
      Myślę, że dokładniej opisać zasad obowiązujących w polskim sądownictwie już nie można.
      Ten SYSTEM BEZPRAWIA jak na ironię nazywany „wymiarem sprawiedliwości demokratycznego państwa prawa” jakim z politowania godnym pożałowaniem mieni się sama siebie współczesna „Rzeczpospolita” nie ma nic wspólnego z PRAWORZĄDNOŚCIĄ ale został dopracowany do najmniejszych szczegółów i „dopięty na ostatni guzik” !
      Opisywany w komentowanym artykule przypadek jest tylko jednym z niezliczonych już właściwie przypadków polskiego procesu inkwizycyjnego.
      I nie ma tu najmniejszego znaczenia fakt, że opisywany samochód nie spadł przecież z nieba na odcinek drogi z zakazem ruchu tylko KTOŚ musiał nim tam wjechać lub go tam zawieść, jak podkreślają niektórzy dyskutanci.
      W domyśle winnym jest właściciel tegoż pojazdu, ale wina musi być udowodniona, a nie tylko przypisana bezpodstawnym oskarżeniem !
      Bowiem między danym czynem lub zdarzeniem a winą konkretnego oskarżonego nie ma często ŻADNEGO związku. Dlatego inkwizycyjna metoda oskarżania pomówieniem, czyli fałszywymi zeznaniami, najlepiej funkcjonariuszy publicznych, jest jak do tej pory NAJDOSKONALSZĄ formą oskarżania i ferowania wyroków. I tak też w omawianym przypadku postąpiono i skazano człowieka na podstawie kłamstw świadków (mundurowych).
      W tej metodzie nawet dowody materialne „nie stają się” wobec chęci szczerej i „pewności winy oskarżonego nie budzącej najmniejszych wątpliwości, żadną przeszkodą. Jeśli dowody materialne mówią co innego niż dowody „ze świadka” to tak długo szuka się odpowiedniego „biegłego sądowego”, który odpowiednio rozumie „powinność swoje służby (wobec „wymiaru sprawiedliwości”), aż „wszystko gra i koliduje, zeznania świadków są spójne i logiczne oraz znajdują potwierdzenie w opinii biegłego”
      I ostatnia już sprawa, którą trzeba koniecznie podnieść:
      w odróżnieniu do polskiego procesu inkwizycyjnego w XXI wieku ta średniowieczna Inkwizycja nie znała instytucji WYROKU NAKAZOWEGO !
      Nikt w średniowieczu nie został skazany przez Inkwizycję bez procesu !
      Natomiast powszechną praktyką polskiego „wymiaru sprawiedliwości demokratycznego państwa prawa” w XXI wieku jest skazywanie Obywateli BEZ PROCESU, BEZ PRAWA DO OBRONY li tylko na podstawie SAMEGO AKTU OSKARŻENIA – bo do tego w swej istocie sprowadza się postępowanie i wyrok nakazowy z dodatkowym założeniem, że zostanie „uprawomocniony” wskutek niemożności wniesienia sprzeciwu wobec wyroku, o którego wydaniu oskarżony nawet nie miał pojęcia !!!
      Tak perfidna w bezprawiu i bandytyzmie prawnym nie była nawet średniowieczna Inkwizycja !!!

      • zxcvbnm pisze:

        Po raz kolejny tworzy Pan bełkotliwą pseudo inteligencką ideologię …

        • Krzysiek pisze:

          Jak nie masz Pan argumentów ad meritum, to nie zniżaj się Pan do poziomu argumentów ad personam.
          Widać wyraźnie, że prawda przeze mnie opisana bardzo Pana boli, ale to już Pana problem, a nie mój.

      • 31węzłowy Burke pisze:

        Re Krzysiek : dodam że świadek zeznawał już jako ” cywil” gdyż krótko po w/w wydarzeniu czyli postoju został DYSCYPLINARNIE zwolniony ze Straży Miejskiej w Pile i ma ponoć pracować w hurtowni spożywczej w tejże Pile . 31

      • Dębowy l. pisze:

        Wyrok nakazowy traktuje się jako propozycję kary składaną przez sąd oskarżonemu. Oskarżony w bardzo prosty sposób może tą propozycję odrzucić wniesieniem sprzeciwu. Wówczas czeka go proces w którym może dochodzić swojej niewinności. Niestety zazwyczaj za namową kogoś „przebiegłego”, czasem po lekturze np. tej strony wnosi sprzeciw i oskarżony nie stawia się na rozprawę sądząc że wygra się ona sama. Bywa również tak, że podejrzewani generują różne wnioski o umorzenie, o odstąpienie, o obniżenie i po wydrukowaniu ich nawet nie podpisują się pod zawartą w nich treścią.
        Porównania średniowiecza do czasów dzisiejszych jest nie na miejscu. Tak samo nie na miejscu jest wkładanie do jednego worka wszystkich sędziów, policjantów i strażników. Czytając te osobiste, a tym samym nad wyraz stronnicze poglądy odnieść można wrażenie że żyjemy w kraju zacofanym, albo piszący z takich stron pochodzą. U mnie sądy wręcz nie lubią funkcjonariuszy za ich lenistwo i opieszałość w sporządzaniu materiału dowodowego. Wnioski takie są odrzucane do poprawek. Aby udowodnić, że iksiński np. znieważył funkcjonariuszka trzeba się nieźle napocić i z tego co widzę sędziowie są adwokatami sprawców a nie poszkodowanych. To funkcjonariusze dostają kary porządkowe, których sąd nie cofa. Posługiwanie się byle notatczyną jako materiałem dowodowym jest niedopuszczalne. Jakiekolwiek wykroczenie drogowe dokumentowane jest materiałem fotograficznym, mapkami poglądowymi z naniesionymi znakami i dokumentacją od zarządców dróg potwierdzającą legalność usytuowania określonych znaków. Kiedy lico znaku B1 było obrócone o około 30 stopni, to pojazd wjeżdżający za słupek z tym znakiem popełniał wykroczenie jeśli wjechał za tarczę znaku, której usytuowanie określało danego dnia zakres obowiązywania. Niewątpliwie są nieuczciwi funkcjonariusze, kłamcy i przestępcy w mundurach, ale nie są nimi wszyscy. Stąd postępujecie bardzo nieuczciwie przypisując wszystkim zło tego świata. Przecież to staje się po prostu niesmaczne, a już porównanie do nazizmu i procesów norymberskich gruba przesada. Jak można rozważać, że wydanie rozkazu dowódcy patrolu, by zabił partnera, a nawet jego dzieci zostanie spełnione. Skąd te pomysły?! Co w Was takiego siedzi, że plujecie tym jadem na prawo i lewo.
        Autor pomysłu o publikowaniu danych osobowych policjantów wykonujących pomiary iskrą jest właśnie porównywalny z nazizmem i to jakich informacji oczekuje „ałtor”, dane rodziny adres zamieszkania. To może stworzyć listę „bohaterów” którzy na ten apel zareagują. Niech publikują dane osobowe celem odznaczania za znęcanie się nad dziećmi tych funkcjonariuszy! Znajdą się tacy co się przedstawią?

        • 31węzłowy Burke pisze:

          Znaczna część Twojej wypowiedzi jest tylko przyjętą linią obrony i w świetle zgromadzonych dowodów nie zasługuje na uznanie . Wina Twoja nie budzi wątpliwości a oskarżyciel i świadek nie mieli żadnego powodu aby mówić nieprawdę. Ich zeznania są spójne i logiczne i sąd dał im wiarę . Jeśli Twój sąd nie jest sondem (tak) to napisz gdzie to jest. Na pewno przyjedzie grupa obserwatorów i oceni czy piszesz prawdę. Jeśli tak to jestem absolutnie przekonany że Redakcja z przyjemnością to nagłośni. Jeśli zaś piszesz że wyrok nakazowy to tylko propozycja, dodajmy że propozycja którą sendzia (tak) przedstawia bez obecności obwinionego i bez jego wiedzy …. to nawet nie chce się komentować. Widzisz, nawet tzw. procesy kiblowe za czasów Bieruta na przykład zawsze odbywały się w obecności oskarżonego i adwokata . Oczywiście to była parodia i fikcja bo wyrok był dawno wydany ale jednak…A wy poszliście dalej i dajecie ” propozycje ” za plecami i w tajemnicy po cichu licząc na to że 7 dni szybko biegnie. Jeśli u Ciebie jest inaczej to wskaż gdzie, daj namiar ; i jeśli jest tak praworządnie to na pewno zostanie to docenione.31

          • Dębowy l. pisze:

            Będę szczery. Nie trawię Ciebie. Szkoda moich paluchów.
            …. grupa obserwatorów…
            bo pęknę 🙂 I Ty wśród nich he he…

        • Krzysiek pisze:

          Hahahahaha 🙂
          Panie klonowy liść, pardon, teraz Dębowy l. – nie rozśmieszaj Pan ludzi:
          „Wyrok nakazowy traktuje się jako propozycję kary składaną przez sąd oskarżonemu. Oskarżony w bardzo prosty sposób może tą propozycję odrzucić wniesieniem sprzeciwu. Wówczas czeka go proces w którym może dochodzić swojej niewinności.”
          Jaja jak berety Pan sobie robisz, hahahaha 🙂
          Czyli jednak mamy tutaj wszyscy rację piszą SOND (zamiast sąd) bo wedle Pana teorii to właśnie SOND sonduje oskarżonego skazując go wyrokiem nakazowym i obserwuje co zrobi już skazany – wniesie sprzeciw czy nie wniesie ?
          A jak wniesie, no to oczywiście tenże sond pozwoli mu w swej łaskawości i praworządności na udowadnianie własnej niewinności, do czego oczywiście oskarżony nie jest zobowiązany, ale wręcz ZMUSZONY. Z mizernym z reguły skutkiem.
          Właściwie to nie miałem już z Panem dyskutować, ale jak się robi kabaret, to zawsze można się pośmiać, Panie klonowy liść, pardon, Dębowy l. 🙂

        • redakcja pisze:

          Penie Dębowy.
          Pan usprawiedliwia sędziów i być może siebie.
          W wyroku nakazowym sędzia – w imieniu Rzeczypospolitej – pisze bezczelnie, że wina obwinionego i okoliczności czynu nie budzą jego wątpliwości – nawet jeśli tych dowodów faktycznie nie ma. Gdzie pan tu widzi jakąś propozycję?
          Taki wyrok, jeśli nawet jest propozycją, to niemoralną. Nikt nie ma prawa – czyniąc to w imieniu Rzeczypospolitej – skazywać niewinnych ludzi na próbę: może się uda skazać, może odebrał ktoś z domowników i zapomni przekazać, a może – w przypadku zmiany adresu – zastosuje się fikcję doręczenia.
          Arogancja sędziów bierze się stąd, że ich dożywotni żołd gwarantuje państwo.
          Oby pewnego dnia nie obudzili się nagle w innej rzeczywistości, beż żołdu.
          Bierze pan pod uwagę taką ewentualność, że ludzie założą sobie nowe, przyjazne państwo – bez was?

          • Dębowy l. pisze:

            1. Nikogo nie usprawiedliwiam,
            2. Pańskie domniemania stawią Pana na równi „sondami”
            3. Jeśli w przeciągu 7 dni owy wyrok można uznać za nieistniejący, to jest to propozycja. To się nie musi Panu podobać,
            4. Ludzie, czy określona grupa ludzi?? To duża różnica.
            5. Niemoralne jest również popełnianie przestępstw i wykroczeń, a i kłamstwo jest niemoralne,
            6. Niewinność bywa i nie mnie i Panu to oceniać,
            7. Proszę nie robić idiotów z domowników, a i zmiany adresu rządzą się swoimi prawami. Obarczać za to wszystko można kogokolwiek, nawet zapominalskich,
            8. Popracuj Pan nad arogancją sędziów, ale jak widzę woli się Pan uganiać za pionkami, no tak Pan do rozsądku decydentów nie przemówi.
            Mniej odznaczeń więcej „misji” dla sprawy.
            Dla TEJ sprawy cieszycie się sukcesem nadepnięcia na odcisk jakiegoś tam nic nieznaczącego policjanta, strażnika. Jeśli nawet ich zwolnią to na wakaty wchodzi 2, 3, 4 i cholera wie jeszcze ilu. I nadal obsługują ten sam sprzęt.
            A jakiż to dostęp macie do sędziów? No żaden. A materiały, które publikujecie pewnie któregoś pięknego dnia z uwagi na „ad personam” staną się Waszym gwoździem do trumny. Bardzo łatwo przychodzi Wam zamykanie ust takim jak ja, a na „górkę” jakoś nie znajdujecie sposobu. Kopiecie tylko po kostkach, a tu trzeba nokautu.

          • redakcja pisze:

            Gdyby Panu kiedyś przyszedł do głowy pomysł, w jaki sposób zająć się „górką”, to czekam pod ogólnie dostępnym mailem.

          • Nielot pisze:

            Panie Dębowy 1.
            Piszesz:
            „3. Jeśli w przeciągu 7 dniowy wyrok można uznać za nieistniejący, to jest to propozycja. To się nie musi Panu podobać,”

            To ja mam propozycję dla Pana – przekaż Pan 1 milion PLN do mojej kieszeni, albo lepiej na konto SPnD. Jeśli wciągu 7dni nie napisze pan sprzeciwu uważamy propozycje za przyjęta! Pasuje panu? Możemy codziennie zamieszczać podobne „propozycje” na inne zbożne cele. Starczy panu kasy? Bo istnieje szansa, że jakąś „propozycję” pan przeoczy.

            Dla mnie propozycja, to coś na co ja MUSZĘ wyrazić zgodę aby weszła w życie.
            To w poprzednim systemie obywatel musiał wyrazić sprzeciw, nawet wybory tak były ustawione, że głosowało się bez skreśleń. Jak ktoś wchodził za kotarę by kogoś skreślić – miał co najmniej wrażenie, że jest na cenzurowanym.
            Jakoś ludziom nie przypadł ten system do gustu.
            Ale jak widać wiele osób za nim tęskni….

          • Dębowy l. pisze:

            Panie Nielot co to za porównanie. Kiedy napiszę, że nie trafia ono do mojej wyobraźni, to co najmniej dwóch podchwyci przynętę i się zacznie jak z wiarą w coś, a danie wiary czemuś.
            Piszesz:
            „Dla mnie propozycja, to coś na co ja MUSZĘ wyrazić zgodę aby weszła w życie.”

            np. Po postępowaniu wyjaśniającym o którym wiedziałeś, bo otrzymałeś korespondencję i nie udzieliłeś odpowiedzi, bądź napisałeś jakieś pismo o umorzenie postępowania, czyli nie odniosłeś się do zarzutów, lub odmówiłeś przyjęcia grzywny decydując się świadomie na sąd, a dodatkowo odmówiłeś składania wyjaśnień, to dany sąd w świetle materiału dowodowego wydaje wyrok nakazowy. Informuje ciebie o tym listem poleconym. Od daty otrzymania biegnie termin 7 dni, o czym zapewne w tym wyroku zostajesz powiadomiony.

            Ile czasu potrzebujesz, by wyrazić zgodę lub nie?

          • redakcja pisze:

            Wrażliwi ludzie – na cały świecie – reagują bardzo emocjonalnie na tego rodzaju „propozycje” władzy, która zamiast ich chronić nadużywa swoich uprawnień.
            Twardogłowe tłuki bez uczuć wyższych i z manią wyższości – nigdy tego nie pojmą.
            http://www.polskatimes.pl/artykul/4655172,usa-sandra-bland-zostala-zatrzyma-bo-nie-wlaczyla-kierunkowskazu-skonczylo-sie-samobojstwem,id,t.html?cookie=1

          • Nielot pisze:

            Panie Dębowy 1

            Ile to osób o wyroku dowiaduje się od komornika, bo ktoś pomylił adres?

            A z logicznego punku widzenia – po co odmawiać przyjęcia mandatu, skoro sąd na podstawie tych samych dowodów – bo SM i ITD praktycznie nie poprowadzi żadnych dodatkowych czynności dowodowych w większości spraw – przyklepuje to co oni zaproponują doliczając jedynie swoje koszty? jaka jest tego logika? Chęć wsparcia przez obywatela budżetu państwa dodatkowymi dochodami?
            Większość osób jest nie rozumie co to wyrok nakazowy.
            „A sąd wydał wyrok zatwierdził mandat, doszły dodatkowe koszty, jak się odwoła to zapewne one wzrosną, będę musiał jeździć na rozprawy – po co mi to…” Ile razy taką opinię można zaobserwować ? Przeważą. Ja kiedyś tez tak uważałem.
            Ty to nazywasz propozycją?
            To mi przypomina „propozycje” jaką znajomy , kiedyś dostał od 10latka wychodzącego z bramy na Warszawskiej Pradze „Daj dychę”. Za nim wyszło dwu drabów postury Pudziana i zapytało „Dziecku nie dasz?”.
            Odrzucił byś taką „propozycję”.

    • mo do pisze:

      Nie! Inkwizycja zmuszała kobiety do przyznania się do kontaktów z diabłem.
      Idąc dalej Gestapo zmuszało do zeznań. NKWD zmuszało do zeznań.

      Straż miejska kreuje rzeczywistość, a wymiar sprawiedliwości
      oszustwo uznaje za prawdę!!!!!!

      BANDA PSYCHOPATÓW I OSZUSTÓW OPANOWAŁA MÓJ KRAJ!

Skomentuj Dębowy l. Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *