Sądy administracyjne – zbędna fasada w strukturach praworządnego państwa

Artur Mezglewski

Wojewódzkie sądy administracyjne w orzeczeniach podejmowanych w ostatnich tygodniach „masowo” zawieszają postępowania ze skarg o uchylenie decyzji o zatrzymanie prawa jazdy za przekroczenie prędkości w obszarze zabudowanym. To dobra wiadomość dla tych osób, których postępowania dopiero są wszczynane. Pojawia się bowiem realna szansa, że nie utracą dokumentu prawa jazdy.

Nie jest to jednak zbyt dobra wiadomość dla tych, którym prawo jazdy już zabrano. Sędziowie sądów administracyjnych odmawiają bowiem podejmowania kontroli czynności organów administracji publicznej w zakresie ustaleń faktycznych dotyczących prawidłowości pomiarów prędkości w ruchu drogowym. Nie wywiązując się ze swoich ustawowych obowiązków, czynią tym samym z sądownictwa administracyjnego zbędną fasadę w strukturach praworządnego państwa.

  1. Stan orzecznictwa sądów administracyjnych w sprawach o zatrzymanie prawa jazdy

Orzecznictwo sądów administracyjnych nie jest jednolite w przedmiocie kontroli decyzji administracyjnych o zatrzymaniu prawa jazdy. Zapadła pewna ilość wyroków odrzucających skargi – przy czym w centralnej bazie orzeczeń sądów administracyjnych z niewiadomych powodów usunięto uzasadnienia wyroków oraz informacje o podstawie prawnej zatrzymania prawa jazdy i stanie faktycznym spraw. Czyżby sędziowie wstydzili się własnych decyzji?…

W bazie widnieje tylko jeden kompletny wyrok odrzucający skargę, a mianowicie wyrok Wojewódzkiego Sądu w Gliwicach z dnia 21 kwietnia 2016 r. (sygn. II SA/Gl 92/16). Jako ciekawostkę można podać, że przewodnicząca składu orzekającego w powyższej sprawie aktualnie zawiesza postępowania w analogicznych przypadkach…

Postanowienia o zawieszeniu postępowań wydane zostały przez WSA w Łodzi w sprawach III SA/Łd 284/16 oraz III SA/Łd 148/16, WSA w Gliwicach w sprawach: II SA/Gl 215/16, II SA/Gl 215/16, II SA/Gl 192/16, WSA w Gorzowie Wielkopolskim w sprawie II SA/Go 293/16, a także WSA we Wrocławiu w sprawach  III SA/Wr 16/16 oraz  II SA/Wr 16/1.

WSA Gliwice

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach

Jako podstawa prawna zawieszenia wskazywany jest art. 125 § 1 pkt 1 ustawy z dnia 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (p.p.s.a.). Na podstawie tego przepisu sąd może zawiesić postępowanie z urzędu, jeżeli rozstrzygnięcie sprawy zależy od wyniku innego toczącego się postępowania administracyjnego, sądowoadministracyjnego, sądowego, przed Trybunałem Konstytucyjnym lub Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Sądy z urzędu biorą pod uwagę, że na skutek wniosku Prokuratora Generalnego z dnia 18 września 2015 r. oraz wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich z dnia 17 września 2015 r. zostało wszczęte postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym i prowadzone jest pod wspólną sygn. akt K 24/15 w przedmiocie stwierdzenia niezgodności z Konstytucją przepisów o zatrzymaniu prawa jazdy.

Powyższa „tendencja” daje nadzieję tym kierowcom, których postępowania administracyjne o zatrzymanie prawa jazdy są dopiero wszczynane (i którzy nie dali sobie zabrać prawa jazdy policjantowi na drodze). Wprawdzie art. 125 § 1 pkt 1 p.p.s.a., który stanowi podstawę zawieszania postępowania przed sądami administracyjnymi nie ma zastosowania w postępowaniach administracyjnych, prowadzonych przez starostów oraz samorządowe kolegia odwoławcze, jednakże analogiczną podstawę prawną zawieszenia postępowania znajdziemy w art. 97 § 1 pkt 4 k.p.a. Należy zatem na tej podstawie wnosić do starostów o zawieszenie postępowania do czasu wydania przez Trybunał Konstytucyjny orzeczenia w sprawie K 25/15. W uzasadnieniu należy powołać się na liczne orzeczenia sądów administracyjnych w tej mierze.

2. Obstrukcja sądów administracyjnych

Decyzje o zawieszeniu postępowania, o których była mowa powyżej pewnie ucieszą wielu kierowców, jednakże nie radują piszącego te słowa. Otóż sądownictwo administracyjne we wszystkich – bez wyjątku – postępowaniach nie uwzględnia podstawowej zasady postępowania administracyjnego – zasady prawy obiektywne (materialnej). Ujmując rzecz lapidarnie, w sądownictwie administracyjnym przyjmuje się, że podstawą zatrzymania prawa jazdy jest… pismo z komendy policji, a nie sam fakt popełnienia czynu polegającego na przekroczeniu prędkości o określoną wielkość. Ujmując rzecz jeszcze dosadniej, można powiedzieć tak: sędziowie sądów administracyjnych uważają, że jeżeli złośliwy policjant wyśle do starosty nie odpowiadające prawdzie zawiadomienie, że Kowalski przekroczył w prędkość o ponad 50 w Krakowie, to prawo jazdy Kowalskiemu należy zabrać – nawet w przypadku, gdy Kowalski przebywał tego dnia w Szczecinie…

Nieco obszerniej rzecz jest wyłuszczona w poniższym wniosku Stowarzyszenia Prawo na Drodze do Rzecznika Praw Obywatelskich.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Postępowanie dowodowe, Prawo jazdy, Sądownictwo, Zatrzymanie prawa jazdy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

9 odpowiedzi na Sądy administracyjne – zbędna fasada w strukturach praworządnego państwa

  1. Krzysiek pisze:

    Nadzwyczajna kasta od czasu do czasu dostaje zaćmienia umysłu i wtedy zaczyna orzekać rzeczywiście z sensem i logiką prawa. Oto WSA w Krakowie stwierdził bezskuteczność wpisu daty ważności uprawnienia w rubryce 11 prawa jazdy kat. B.
    https://www.rp.pl/artykul/1374726-Bezterminowe-prawo-jazdy-mozna-miec-do-konca-zycia—wyrok-WSA.html
    Oczywiście jestem jak i miliony innych polskich kierowców ofiarą kretyńskiego „demokratycznego państwa prawa inaczej”, którego swego czasu wymusiło na mnie wymianę starego papierowego i BEZTERMINOWEGO prawa jazdy na nowe („nowoczesne”) platikowe w formacie karty kredytowej i wpisało mi w rubrykę 11 datę o 15 lat późniejszą od daty wydania tegoż plastiku. Do kolejnej wymianie prawa jazdy wymuszonej zmianą miejsca zameldowania znowu dostałem nowy plastik z datą, a jakże, przesuniętą o 15 lat, ale nie od poprzedniej daty „ważności” tylko od daty wydania ! W sumie to jest doskonały sposób na spłacenie długów państwa kosztem kierowców a właściwie posiadaczy praw jazdy – wystarczy ich zmusić do corocznej wymiany tych dokumentów za odpowiednią opłatą ma się rozumieć i już państwo ma w swoim ręku genialny wynalazek czyli takie finansowe perpetum mobile !
    No, ale teraz dzooonk ! WSA w Krakowie orzekł, że te wszystkie wpisane „daty ważności” w rubryce 11 nie mają żadnej mocy prawnej. Oznacza to, że przy kolejnej wymianie mojego prawa jazdy w powodu „utraty jego ważności” (lub dowolnego innego) wystapię o przywrócenie jego BEZTERMINOWEGO charkteru powołując się na wspomniany wyrok.
    Tak więc w „demokratycznym państwie prawa inaczej” sądy administracyjne są jednak potrzebne, bo raz na jakiś czas doznają olśnienia i niczym jakaś rzadka kometa co raz na 100 lat przelatuje obok Ziemi wydają jakiś sensowny wyrok 🙂

  2. 1 komentarz
    Sortuj według
    Najstarsze

    O skrzyżowaniu o ruchu okrężnym jest mowa tylko w art. 24 ust. 7 prd w związku z wyprzedzaniem pojazdów silnikowych, więc jeśli nie ma się zamiaru wyprzedzać na skrzyżowaniu które nie jest kierowane sygnalizacją świetlną, nie trzeba mieć wiedzy czym jest skrzyżowanie o ruchu okrężnym.

    Definicja skrzyżowania o ruchu okrężnym jest zawarta w art. 2 pkt. 10 ustawy Prawo o ruchu drogowym i nie ma żadnego związku z RONDEM, o którym prawo drogowe milczy. Skrzyżowanie o ruchu okrężnym to skrzyżowanie wlotowe na obiekt skanalizowany dowolna co do wielkości i kształtu wyspą środkową lub w formie dowolnego placu, zorganizowany zgodnie z nakazem znaku C-12″ruch okrężny”, czyli w ten sposób, że jednokierunkowa jezdnia drogi wlotowej biegnie dookoła wyspy lub placu tak jak pokazuja to strzałki na znaku C-12, czyli okrężnie przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, a na wlocie nie ma prawa być strzałek kierunkowych.

    Przepisy ruchu drogowego są określone w sposób elementarny, tak by można je było zastosować dla każdego złożonego obiektu, niezależnie od jego złożoności i geometrii. Trzeba odróżnić drogę od drogi publicznej, i skrzyżowanie dróg od skrzyżowania dróg publicznych, bo to istotnie i nie to samo.

    Skrzyżowanie typu RONDO to w całości skrzyżowanie, ale nie w rozumieniu przepisów o ruchu drogowym, a prawa budowlanego. To złożone skrzyżowanie dróg publicznych, a nie jedno klasyczne skrzyżowanie wg ustawy Prawo o ruchu drogowym. Ta budowla może być dowolnie zorganizowana, o czym decyduje jego oznakowanie . Wjazd na rondo, które niezależnie od oznakowania jest zawsze obiektem złożonym, to zawsze jazda na wprost BEZ WŁĄCZANIA KIERUNKOWSKAZÓW. Po wjeździe jedzie się bez zmiany kierunku jazdy tak jak prowadzi jednokierunkowa jezdnia, albo okrężnie, albo do wylotu do wylotu i z tej jednokierunkowej jezdni skręca się by ją opuścić.

    Gdy biegnie ona tylko okrężnie, to skręcić z niej można tylko w prawo, a gdy jednokierunkowe jezdnie biegną tylko na wprost, to chcąc jechać w lewo trzeba skręcić w lewo z tej jezdni i jechać drogą poprzeczną na wprost do następnego wylotu. To wszystko. Warto wiedzieć, że sędzia WSA w Gliwicach Grzegorz Dobrowolski jest profesorem prawa, więc troszkę pokory Panowie odpowiedzialni za BRD w Polsce. Zainteresowanych zapraszam na MrErdek1.

    • deV pisze:

      „Warto wiedzieć, że sędzia WSA w Gliwicach Grzegorz Dobrowolski jest profesorem prawa”.

      Moją apelację odrzucił jakiś czas temu profesor dr hab wiceszef katedry prawa czy tam senatu uczelni prawniczej. Odrzucił bez odniesienia się do ż a d n e g o z licznych zarzutów apelacji. Tak więc tytuł naukowy o niczym nie świadczy.

  3. Krzysiek pisze:

    No to się w tej Polsce porobiło ! 🙂
    http://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/1,48725,21110424,spor-o-kierunkowskaz-na-rondzie-w-czestochowie-egzaminator.html#BoxLokCzeLink
    Egzaminatorzy na prawo jazdy i Komenda Główna Policji nie znają Prawa o Ruchu Drogowym.
    I jak tu się dziwić, że w Polsce jest najwyższy odsetek oblewających egzamin na prawo jazdy, a sama policja też niue zna przepisów ruchu drogowego.
    Takie rzeczy tylko w Polsce !

  4. prawo pisze:

    „…jeżeli złośliwy policjant wyśle do starosty nie odpowiadające prawdzie zawiadomienie, że Kowalski przekroczył w prędkość o ponad 50 w Krakowie, to prawo jazdy Kowalskiemu należy zabrać – nawet w przypadku, gdy Kowalski przebywał tego dnia w Szczecinie…” Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to jest jakiś absurd. Zakładam, że nie jedyny, nie pierwszy i nie ostatni. To smutne, że w tak prosty sposób, organ który powinien porządkować takie sprawy, przykłada się jeszcze większego zamieszania – zakładam, że ten, któremu niesłusznie prawo jazdy zostanie odebrane, będzie walczył i próbował udowadniać, że zrobiono to bezpodstawnie (w takim wypadku pismo z komendy nie musi być żadnym dowodem faktycznego wykroczenia).

    • Krzysiek pisze:

      Możesz Pan sobie udowadniać co tylko chcesz, ale na sali sądowej jesteś Pan OSKARŻONY i cokolwiek powiesz Pan w swojej obronie to zostanie uznane jako NIEWIARYGODNE, gdyż wyjaśnienia oskarżonego są jego „linią obrony”.
      Polskie sądy w osobach statystycznie rzecz ujmując około 30-40-kilku letnich sędzin traktują wyjaśnienia oskarżonych jako Z DEFINICJI NIEWIARYGODNE i nie przeprowadzają ŻADNYCH dowodów w celu ustalenia prawy obiektywnej czyli stanu faktycznego zdarzenia !
      Podstawą polskiego BEZMIARU NIESPRAWIEDLIWOŚCI jest ZEZNANIE ŚWIADKA. Świadek może pleść dowolne bzdury, możesz Pan nawet świadkowi na sali sądowej UDOWODNIĆ, że kłamie, ale polski „niezwisły sąd” uzna – TAK JAK W MOJEJ SPRAWIE – że ” świadek mógł wszystkiego dokładnie nie widzieć, co nie świadczy, że jego pozostałe zeznania są nieprawdziwe, gdyż składane były szczerze, spontanicznie, bez wyrachowania”.
      Ten sam sąd w osobie jak wyżej określono uznał, że „wyjaśnienia oskarżonego są niewiarygodne, gdyż stanowią jego linię obrony”.
      Wracając do przykładu „Kowalskiego” – jeśli Kowalski nie udowodni, że w danym dniu był w Szczecinie a nie w Krakowie, gdzie niby popełnił przestępstwo, to NIE MA NAJMNIEJSZYCH SZANS NA UNIEWINNIENIE !
      Nawet bilet kolejowy nie będzie dowodem w sprawie, jeśli tylko znajdzie się „świadek”, który zezna, że widział tego dnia Kowalskiego w Krakowie !
      To, że świadkowi pomylił się teść z teściową to już „niezawisłego sądu” nie obchodzi. Najważniejsze, że jest ZEZNANIE świadka obciążające oskarżonego i tym samym potwierdzające akt oskarżenia !
      TO JEST CAŁE SEDNO współczesnego procesu karnego !
      I to nie tylko w Polsce, ale niestety, NA CAŁYM ŚWIECIE !
      Był już przypadek, że po wielu latach świadek, przez którego zeznania skazano NIEWINNEGO człowieka za rzekome morderstwo na karę DOŻYWOCIA oznajmił, że … zwyczajnie kłamał ! A kłamał dlatego, bo … nie wierzył, że sąd uwierzy w jego kłamstwa !!!!! Wyobrażasz Pan to sobie ?! Świadek bezczelnie kłamał przed sądem i sam nie wierzył w to, że sąd uwierzy w jego kłamstwa !!!!! Ale „sąd” oczywiście jak najbardziej uwierzył w KŁAMSTWA świadka, gdyż te kłamstwa były JAK NAJBARDZIEJ W INTERESIE SĄDU, którego największym zmartwieniem było znalezienie uzasadnienia wyroku skazującego. I w tej sytuacji FAŁSZYWY ŚWIADEK był dosłownie DAREM NIEBIOS dla sądu, który mógł już „z czystym sumieniem” skazać NIEWINNEGO CZŁOWIEKA NA KARĘ DOŻYWOCIA !!!
      Niedawno w Niemczech wypuszczono z więzienia po wielu latach odsiadki pewnego faceta skazanego za rzekomy gwałt na swojej znajomej. Facet od początku nie przyznawał się do winy, udowodnił swoją niewinność, niestety fałszywe oskarżenie wrednej baby wzięło górę i został skazany. Po latach sama „zgwałcona” przyznała się, że całe oskarżenie wyssała z palca i zrobiła to celowo, aby zemścić się na tym NIEWINNYM facecie. Sąd (niemiecki) stanął oczywiście na „wysokości zadania” i … skazał NIEWINNEGO na wieloletnie więzienie. BO TAK BYŁO MU WYGODNIE. Po ujawnieniu prawdy ten sam niemiecki sąd nie przyznał się do żadnego błędu ani winy, lecz uznał, że … padł ofiarą oszustwa ! Doprawdy bezczelność sędziów tego świata nie ma sobie równych !
      I teraz powiem tu wszystkim – przed moją sprawą karną byłem zwolennikiem kary śmierci dla MORDERCÓW czyli tych, którzy z premedytacją zabili innego człowieka.
      Ale po mojej sprawie karnej jestem ZDECYDOWANYM PRZECIWNIKIEM KS, gdyż w polskiej (i nie tylko polskiej…) rzeczywistości sądowniczej można skazać człowieka CAŁKOWICIE NIEWINNEGO !!!! A zarazem uniewinnić faktycznego przestępcę …
      Rozumiesz Pan już czy jeszcze nie o co w tym wszystkim chodzi ?!…..

  5. losot pisze:

    tylko rewolucje lustrują sądy, newet sędziowie III Rzeszy, którzy orzekali w procesie obrońców poczty gdańskiej i wydali wyroki smierci, w RFN nie ponieśli odpowiedzialności i orzekali dalej, ot taka hipokryzja, sędzia jest zawsze niezawisły i orzeka w granicach prawa, nawet tego z okresu jak najbardziej mrocznego, po prostu taka robota i już

    • Krzysiek pisze:

      Myślę, że wykonanie KS na wszystkich sędziach przed wysłaniem ich w „stan spoczynku” bardzo oszczędziłoby roboty Panu Bogu ….
      A podatnikom kosztu utrzymywania tych łajdaków…

  6. Krzysiek pisze:

    Pisałem już o tym wielokrotnie w moich tekstach zamieszczonych stronie SPnD jak też w licznych komentarzach i powtórzę raz jeszcze:
    podstawą polskiego „wymiaru sprawiedliwości inaczej” jest sam AKT OSKARŻENIA, który „z definicji” (polskiej policji, prokuratury i sądów) jest „dowodem winy” oskarżonego. NIC więcej do skazania nie potrzeba !
    Skoro zatem policjant na drodze zabrał prawo jazdy Kowalskiemu lub tylko usiłował je zabrać, ale musiał obejść się smakiem, bo mu Kowalski „figę” pokazał, a nie wydał prawa jazdy, to zdaniem polskich sądów „wina Kowalskiego nie budzi najmniejszych wątpliwości”. A dlaczego wina Kowalskiego „nie budzi najmniejszych wątpliwości” ?
    Ano „nie budzi”, bo gdyby policjant mu nie zabrał tego prawa jazdy, to Kowalski były niewinny, a skoro zabrał – to jest winny. „Rozumowanie” proste jak drut – wręcz GENIALNA LOGIKA !!!
    Ot i wiemy już wszystko na temat sposobu ustalania STANU FAKTYCZNEGO zdarzenia przez przedstawicieli polskiego „wymiaru itd, itp…”
    Otóż w Polsce stanem faktycznym nie jest to, CO RZECZYWIŚCIE SIĘ ZDARZYŁO, ale to, co MUSIAŁOBY SIĘ STAĆ, aby na tej podstawie móc skazać oskarżonego.
    Efektem takiego sposobu „dociekania stanu faktycznego” czyli „prawdy materialnej o zdarzeniu” są takie „prawdy materialne”, które w rzeczywistości NIGDY nie mogłyby nawet zaistnieć !
    Najlepszym przykładem jest moja sprawa karna, opisywana już na tych łamach, w której ustalony przez sąd „stan faktyczny” nie ma nic wspólnego z rzeczywistym, a sporządzona przez biegłego policyjno-sądowego „ekspertyza” jest ewidentnie FAŁSZYWA i STRONNICZA , co zresztą na tych łamach też było udowodnione.

    Tak więc reasumując można zacytować ostatni fragment tego tekstu Redakcji:
    „Otóż sądownictwo administracyjne we wszystkich – bez wyjątku – postępowaniach nie uwzględnia podstawowej zasady postępowania administracyjnego – zasady prawy obiektywnej (materialnej). Ujmując rzecz lapidarnie, w sądownictwie administracyjnym przyjmuje się, że podstawą zatrzymania prawa jazdy jest… pismo z komendy policji, a nie sam fakt popełnienia czynu polegającego na przekroczeniu prędkości o określoną wielkość. Ujmując rzecz jeszcze dosadniej, można powiedzieć tak: sędziowie sądów administracyjnych uważają, że jeżeli złośliwy policjant wyśle do starosty nie odpowiadające prawdzie zawiadomienie, że Kowalski przekroczył w prędkość o ponad 50 w Krakowie, to prawo jazdy Kowalskiemu należy zabrać – nawet w przypadku, gdy Kowalski przebywał tego dnia w Szczecinie…”

    I powyższe jest dokładnym potwierdzeniem mojego wywodu.
    OSTATNIĄ rzeczą, jakiej można się spodziewać na polskiej sali sądowej to ustalenie FAKTYCZNEGO STANU czyli PRAWDY MATERIALNEJ o zdarzeniu !
    Zamiast tego PEWNIKIEM JEST, że w uzasadnieniu wyroku skazującego znajdzie się DOSKONALE SPREPAROWANY „stan faktyczny” nie mający z rzeczywistym nic wspólnego !
    Powstaje jeszcze jedno pytanie: jak to się dzieje, że jednak niektórym oskarżonym udaje się nie zostać skazanym ?
    Odpowiedź wydaje się być oczywista: albo dochodzi do tego na skutek wyjątkowej niechlujności organu skarżącego (policja, prokuratura) przekonanych o swojej nieomylności, że nawet ślepy sędzia musi sprawę zakończyć po myśli oskarżonego, albo – „sami wicie i rozumicie” – „na układy nie ma rady”.
    Niezawisły (jeszcze 🙂 ) sąd dostaje wytyczne od swojego „anioła stróża” (czytaj: prezesa sądu …) i chcąc nadal „piastować godność urzędu” MUSI postępować w zgodzie z „niezawisłą wolą anioła stróża” …

Skomentuj Krzysiek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *