Prawo o ruchu drogowym. Komentarz.

Chciałem wyrazić szczere podziękowania Rządowi, a przede wszystkim Ministrowi Łukaszowi Szumowskiemu, za ten długi, wspaniały czas fajowej kwarantanny. Gdyby nie Wasz wspaniałomyślny dar w postaci zorganizowania mi wolnego czasu, nigdy by to dzieło nie powstało.  Jesteście wspaniali.

                                                                                                                        Artur Mezglewski

Wprowadzenie

Ustawa z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym ogłoszona w swojej pierwotnej wersji w Dzienniku Ustaw z 1997 r. Nr 98, poz. 602 liczyła 40 stron i obejmowała m. in. całościową regulację statusu kierujących pojazdami – a więc materię, która obecnie została wyodrębniona z PRD i ogłoszona w odrębnej ustawie z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (tj. Dz. U. Z 2019 r., poz. 341 ze zm.). W chwili obecnej przepisy PRD zajmują 268 stron. Trzeba też dodać do tego 165 stron tekstu ustawy o kierujących pojazdami. Do tego „przyrostu” trzeba również doliczyć setki stron różnorakich dyrektyw i rozporządzeń unijnych powiązanych przedmiotowo z uregulowaniami obu wymienionych wyżej ustaw oraz tysiące stron aktów wykonawczych. Osiągnięcie stanu pełnej orientacji w tym gąszczu przepisów przekracza możliwości percepcyjne zwykłego użytkownika dróg.

Komentowana ustawa od samego początku podlega zjawisku permanentnej fluktuacji. Od wydania tekstu pierwotnego była już nowelizowana 196 razy. Średnioroczna liczba zmian oscyluje wokół cyfry 8,5. Użyte przez nas określenie „fluktuacja” ma zabarwienie pejoratywne – zostało jednak użyte świadomie i z wyrachowaniem, bowiem znacząca liczba dokonywanych zmian nie jest wynikiem racjonalnego, długofalowego i przemyślanego procesu doskonalenia pierwotnego dzieła, lecz uchwalana jest impulsywnie, na potrzeby doraźne, w klimacie demagogicznej argumentacji. Kolejna taka „impulsywna” nowelizacja właśnie jest procedowana i ma wejść w życie w lipcu 2020 r.

Zmienia się nie tylko Prawo o ruchu drogowym z 1997 r., ale zmieniają się także inne powiązane z nim akty prawne: unijne oraz krajowe , (zarówno o randze ustawowej, jak i akty wykonawcze). Powiązania te są na tyle istotne, iż poszczególne normy prawne niejednokrotnie wywieść można tylko przy uwzględnianiu wszystkich skorelowanych przepisów.

W ocenie Autorów, nowelizacje Ustawy Prawo o ruchu drogowym dokonywane są nie tylko zbyt często i pochopnie, ale także „na wyrost”. Ustawa ta z punktu widzenia zasad techniki prawodawczej stanowi doskonały, wręcz akademicki przykład błędów legislacyjnych. Popełniane powielokrość przez polskiego prawodawcę grzechy zaniechania w wydaniu aktów wykonawczych doprowadziły do sytucji w której przepisy latami oczekują na faktyczne wejście w życie – „zalegając” w oficjalnym tekście ustawy i „udając, że obowiązują„. Druga kategoria to przepisy – które choć uchylone i w tekście normatywnym nie figurujące- latami „potajemnie” obowiązują z tylnego siedzenia.

Autorami permanentnych reform przepisów ruchu drogowego – zarówno tych, które pomieszczono w ustawie Prawo o ruchu drogowym, jak też tych, które „przeniesiono” do ustawy o kierujących pojazdami – są czynniki biurokratyczne, nomenklaturowe. Do udziału do tworzeniu tego prawa nie zaprasza się głównych adresatów norm – czyli kierowców. Kolejne projekty nowelizacji ustawy powstające przy urzędniczych biurkach zwielokrotniają tylko ilość nakazów i zakazów oraz rozbudowują „aparat ucisku” – czyli ogromną machinę urzędniczą, która z kierowców żyje, a niekoniecznie sprzyjają poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego. W 2016 r. powstał pierwszy społeczny projekt nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw, który dzięki poparciu grupy posłów trafił do laski marszałkowskiej (druk sejmowy nr 1197). W projekcie tym postulowano m. in. dokoanie zmian w obszarze upodmiotowienia uczestników ruchu drogowego oraz utransparentnienia procedur kontrolnych, jednakże projekt ten został odrzucony po I czytaniu – a wiec pozostawiono bez jakichkolwiek konsultacji na poziomie komisji sejmowych. Stąd mamy w Polsce anty obywatelskie, urzędnicze, bezduszne i nieludzkie prawo o ruchu drogowym.

W efekcie powyższego – po 23. latach obowiązywania – ustawa Prawo o ruchu drogowym, przekształciła się z aktu o zgrabnej i logicznie poukładanej strukturze, który aż miło było czytać, w brzydki, „szczerbaty” i charakteryzujący się licznymi “biurokratycznymi naroślami” potworek legislacyjny z dwuliterowymi indeksami, który jest przeregulowany nieczytelny nie tylko dla zwykłego użytkownika dróg, ale nawet dla większosci prawników. W tym warunkach, zamierzeniem Autorów jest wesprzeć czytelników w przedzieraniu się przez tak powstały “perz legislacyjny” w drodze ku prawidłowej i uzasadnionej aksjologicznie subsumpcji przepisów o ruchu drogowym.

                                                                                                                               Autorzy

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Prawo o ruchu drogowym. Komentarz.

  1. deV pisze:

    Doskonale, że ktoś („dzięki uprzejmości Ministra Szumowskiego”) znalazł czas na omówienie tych fluktuacji 🙂

    Niestety praktycznie wszystkie inne dziedziny prawa doświadczają tej fluktuacji (choć ja raczej używam określenia sraczka ustawodawcza). W podatkach to już w ogóle nie chce się tego czytać. Sztuka legislacyjna zeszła na psy.

    Na obecnym etapie „rozwoju” naszego systemu prawnego w zasadzie czekam aż jakiś sąd najwyższy orzeknie, że zagmatwanie systemu przekracza możliwości pojęcia go przez ponad 98% populacji zatem cały system jest niezgodny z zasadą demokratycznego państwa prawa i jako taki nie powinien być stosowany.

    PS
    Żartowałem, że jakiś sont najwyższy by się poważył na coś takiego. Nie taka ich rola 😀

Skomentuj 31węzłowy Burke Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *