Policyjni łowcy OC na ławie oskarżonych

Aleksandra Madej

W Sądzie Rejonowym Grunwald i Jeżyce w Poznaniu odbyła się pierwsza rozprawa policjantów z poznańskiej drogówki, którzy zostali oskarżeni o usiłowanie „wrobienia” przypadkowego kierowcy w rozbicie przedniej szyby w radiowozie. Na ławie oskarżonych zasiadło trzech – byłych już – policjantów i ich – również już były – naczelnik, który sam złożył rezygnację z pełnionej funkcji i poprosił o przeniesienie na emeryturę. Obrońca Przemysława K. złożył wniosek o utajnienie procesu, a miał za tym przemawiać interes oskarżonego. Sąd jednak nie przychylił się do tego wniosku, dlatego rozprawa jest jawna, a sala była wypełniona dziennikarzami.

Sprawa ta rozpoczęła się w maju 2019 r. od uszkodzenia przedniej szyby w półrocznym, nieoznakowanym policyjnym BMW. Wtedy to jeden z policjantów rozpoczynając służbę odnotował uszkodzenie auta, ale żaden z funkcjonariuszy nie chciał się przyznać do spowodowania szkody. Radiowóz nie miał polisy AC, co oznaczałoby poniesienie kosztów naprawy z własnej kieszeni przez policjanta, na którego służbie BMW uległo uszkodzeniu, dlatego wpadli na genialny plan – wyjechali autem w celu tzw. „ustrzelenia jelenia”, czyli znalezienia przypadkowego kierowcy, który miał odpowiedzieć za rzekome zniszczenie szyby.

Na ulicy Bukowskiej, w Dąbrówce pod Poznaniem, w maju 2019 r. policjanci zatrzymali kierowcę samochodu ciężarowego przewożącego kruszywo, któremu usiłowali wmówić, że to z jego auta wyleciał kamień, który uderzył w przednią szybę radiowozu i spowodował jej uszkodzenie.

dav

Ale kierowca ciężarówki nie okazał się być „jeleniem” – nie czuł się winny, nie zgodził się z zarzucanym mu czynem i nie przyjął mandatu. Mimo to policjanci zgłosili „zdarzenie” do Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, składając nieprawdziwe zeznania i tworząc fałszywe dowody, by skierować przeciw kierującemu fałszywe oskarżenie o popełnienie rzekomego wykroczenia drogowego, a w konsekwencji poniesienia przez niego odpowiedzialności odszkodowawczej za wymianę szyby.
O sprawie jednak zrobiło się na tyle głośno w policji,  że nie uszło to uwadze Biura Spraw Wewnętrznych, które zaczęło badać zdarzenie. Następnie w sprawę zaangażowała się też zielonogórska prokuratura, która po przeprowadzeniu postępowania zdecydowała o postawieniu zarzutów czterem osobom: byłemu szefowi poznańskiej drogówki i trzem jego podwładnym.

Poniżej materiał z odczytania zarzutów przez oskarzyciela:

Przemysław K., były naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Poznaniu, został oskarżony o niedopełnienie obowiązków, za co grozi do trzech lat więzienia.

mde

Zdaniem prokuratury posiadał on wiedzę, że jego podwładni tworzyli fałszywe dowody. Na  rozprawie Przemysław K. przekonywał, że nic mu o sprawie nie wiadomo, niczego nie słyszał, a to powodu specyficznej głuchoty, która mu dolega. Specyficzna, bo objawia się tym, że w cichych pomieszczeniach słyszy lepiej, a jeśli występują jakieś czynniki zewnętrzne (hałas, szum), wtedy słyszy pisk, który jest bardziej intensywny natężeniem od rozmowy (potęguje się on także w wyniku zwiększonych emocji), co powoduje problemy w odbiorze przekazu. Opowiadał również, że był surowym, bezwzględnym szefem, który ukrócił załatwianie spraw w zamian za to „co się nie kula” (czyli kwadratową butelkę alkoholu). Stwierdził, że po objęciu posady zabrał się z całą mocą do  reorganizacji pracy wydziału, tak jak potrafił najlepiej, co niestety naruszało interesy różnych osób i grup, które funkcjonowały w tym czasie w wydziale ruchu drogowego, a postawione mu zarzuty mogą być wynikiem zemsty podwładnych. Jak sam przyznał, wiedział, że za plecami mówiono, że do wydziału został „przyniesiony w teczce”, ale zapewniał, że jest uczciwym człowiekiem, nigdy nie złamał prawa i zawsze stał na jego straży.

Paweł S. w wydziale RD był osobą odpowiedzialną za tabor. Został oskarżony o przekroczenie swoich uprawnień, gdyż wg prokuratury posiadał wiedzę o uszkodzonej szybie i zlecił swoim podwładnym zmianę zapisów w kontrolce (usunięcie adnotacji o uszkodzeniu szyby), proponując policjantom wyjazd radiowozem poza komendę, celem znalezienia przypadkowego „sprawcy” zdarzenia. Funkcjonariuszowi grozi do trzech lat więzienia. Podczas śledztwa przyznał się do zarzucanych mu czynów, obciążając dwóch innych oskarżonych. Jednak na rozprawie sądowej częściowo zmienił wyjaśnienia mówiąc, że jego przesłuchanie w prokuraturze odbyło się w nietypowych okolicznościach, chaotycznie, ponieważ przebywał on wtedy na urlopie, a pani prokurator również szykowała się do urlopowego wyjazdu. Jego zdaniem wypowiedzi zostały na skutek tego źle zanotowane oraz miały być wyrwane z kontekstu wcześniejszych pytań i odpowiedzi. Wyjaśnił również, że nakazał takie działania policjantom, bo wiedział, że gdyby kierowca winny szkody nie był prywatnie ubezpieczony (policyjne radiowozy nie mają AC, niektórzy policjanci wykupują więc prywatnie ubezpieczenia OC za szkody spowodowane w mieniu służbowym), to wszczęto by wobec niego postępowanie dyscyplinarne, co oznaczałoby utratę premii, oraz oczywiście musiałby pokryć koszty naprawy z własnej kieszeni. Chciał więc „wyciszyć” sprawę rozbicia szyby i załatwić ją „w inny sposób”, bez zgłaszania szkody. Nie chciał mówić nikomu, jak to załatwi, bo nie chciał rozgłosu oraz ujawniania swoich osobistych kontaktów w serwisach w całym Poznaniu, dzięki którym miałoby się to odbyć na zasadzie „Paweł, dla ciebie wszystko – dziękuję”. Wskazał, że zrobił to, bo wartość wymiany szyby „oficjalnie” wyceniana była na 6 – 7 tys. zł, a po tzw. „kosztach” miałoby to kosztować tylko ok. 500 – 700 zł.

Paweł K. i Maciej K. odpowiadają za składanie fałszywych zeznań oraz za przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków, za co grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Maciej K. prowadził radiowóz policyjny, twierdził, że nie widział rozbitej szyby, bo może była brudna lub kąt padania światła powodował, że tego nie zauważył. Z kolei Paweł K. tego dnia był pasażerem i on także stwierdził, że nie widział pękniętej szyby, kiedy wsiadał do auta. Wg prokuratury mieli jednak wiedzę na temat okoliczności uszkodzenia szyby, ale by uniknąć odpowiedzialności upozorowali zdarzenie drogowe, by przypisać winę przypadkowemu kierującemu. W tym celu tworzyli fałszywe dowody, które miały potwierdzić winę tzw. ”jelenia”. Na rozprawie nie zabierali głosu, nie chcieli odpowiadać na zadawane pytania, nie chcieli nic dodać, jedynie podtrzymali odczytane im przez Sąd wcześniejsze wyjaśnienia.

Rozprawę odroczono.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Dziennikarstwo obywatelski, Kolizja drogowa, Policja, Ubezpieczenie OC i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Policyjni łowcy OC na ławie oskarżonych

  1. Henryk pisze:

    Proszę zwrócić uwagę na wózek na akta sądowe. Ciekawe z którego marketu skręcony?

  2. 31węzłowy Burke pisze:

    Kolejna rozprawa w dniu 13.04 g. 10..sala 10, SR Poznań ul. Kamiennogórska;

  3. 31węzłowy Burke pisze:

    I mleko się wylało…Wstyd.

Skomentuj 31węzłowy Burke Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *