Fotoradary a bezpieczeństwo w ruchu drogowym

Artur Mezglewski

Największym kłamstwem w historii było to, które opisane zostało w Ewangelii wg św. Mateusza: „Arcykapłani zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli: Rozpowiadajcie tak: jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali (…) I tak rozniosła się ta pogłoska między Żydami i trwa aż do dnia dzisiejszego (Mt 28, 12-15).

 Kłamstwo, które pretenduje do tego, za by być uznane za drugie w historii jest to, że Inspekcja Transportu Drogowego oraz straże miejskie ustawiają swoje fotoradary jedynie w celu poprawy bezpieczeństwa. Pogłoska ta rozniosła się między Polakami i trwa aż do dnia dzisiejszego….

 

  Autorowi niniejszego przedłożenia nie są znane żadne wiarygodne badania wykazujące przyczynowo-skutkowy związek pomiędzy ilością i częstotliwością ustawień fotoradarów a ilością kolizji i wypadków drogowych. Służby zajmujące się ruchem drogowym podają wprawdzie różne dane i liczby, ale nie wykazują zachodzącego pomiędzy nimi związku przyczynowego.

Abstrahując od liczb, wykazów meldunków, artykułów prasowych, które najczęściej mają za cel jedynie kształtowanie opinii publicznej, można logicznie konstatując dokonać następujących, obiektywnych ustaleń.

1.      Kiedy fotoradary i kontrole prędkości mają sens?

Fotoradary niewątpliwie mają pewien – niezbyt duży – wpływ na poprawę bezpieczeństwa w duchu drogowy – pod warunkiem jednak, ze są one wyraźnie oznakowane i dobrze widoczne. Ich rola polega na tym, że w określonym miejscu kierowcy – na widok fotoradaru – zwalniają prędkość i zwiększają ostrożność. Ma więc sens ustawianie fotoradarów w takich miejscach, w których na ograniczeniu prędkości nam szczególnie zależy. Stawiajmy więc fotoradary przy szkołach, przedszkolach, szpitalach itp. Radary te powinny być poprzedzone jaskrawymi znakami i powinny być ustawiane w miejscach widocznych. Taka praktyka niewątpliwie przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa w jednym konkretnym miejscu, na którym na szczególnie zależy.

Nie należy też całkowicie negować sensu kontroli prędkości wykonywanej z ukrycia, czy też jadącego radiowozu. Tego rodzaju kontrola powinna być jednak nastawiona na wyłapywanie kierowców szczególnie niebezpiecznych. Kierujący, którzy naruszają przepisy w sposób drastyczny i zostali namierzeni przez ukryty fotoradar, powinni być jak najszybciej zatrzymani i eliminowani z ruchu.

2.      Jakie kontrole prędkości sensu nie mają?

Nie mają najmniejszego sensu kontrole dokonywane z ukrycia. Pomiędzy takimi kontrolami a bezpieczeństwem nie ma żadnego związku przyczynowego! Kontrolowany kierowca, który zachowuje się w sposób powodujący zagrożenie w ruchu drogowym nie jest bowiem eliminowany z ruchu. Nikt go nie zatrzymuje, a jego niebezpieczna jazda jest nadal kontynuowana. Naraża on swoim zachowaniem na niebezpieczeństwo kolejnych ludzi.

Kontrole dokonywane z ukrycia nie mają sensu także dlatego, iż kierujący pojazdem nie ma możliwości zweryfiokownaia legalności i poprawności pomiaru, który został wykonany. Zdarza się nierzadko, że fotoradary nieprawidłowo zainstalowane lub nieprawidłowo obsługiwane, dokonują błędnych pomiarów. W przypadku straży gminnych jest to wręcz to (nomen omen) zjawisko nagminne. Nieprawidłowe ustawienia kąta pomiaru, ustawienie radaru naprzeciw przeszkody odbijającej fale – to przypadki bardzo częste. Nie należy też wykluczyć, iż zdarzają się przypadki, gdy pomiary prędkości są sztucznie zawyżane w sposób celowy. Skoro ten, który mierzy ma z tego korzyść finansową, a jego pomiaru nikt później nie jest w stanie zweryfikować – to pokusa fałszerstwa może okazac się zbyt silna.

Należy też wiedzieć, że nawet prawidłowo zainstalowane fotoradary czasami mylą się. Na poniżej podlinkowanym filmie, jeden z członków Stowarzyszenia Prawo na Drodze obserwuje i filmuje pomiary prędkości w miejscowości Inowrocław. W czasie tej krótkiej sesji zaobserwował, iż fotoradar zrobił zdjęcie cofającej się ciężarówce, przypisując jej prędkość 94 km/h! Zaobserwował ponadto, iż fotoradar zrobił zdęcie pojazdowi jadącemu w kolumnie przypisując mu prędkość 77 km/h, chociaż pojazd ten jechał z taką samą prędkością, jak i inne samochody i z cała pewnością nie przekraczał prędkości dozwolonej.

Jakie szanse ma w sądzie kierowca, gdy do akt sprawy dostarczone zostanie takie zdjęcie wraz z ważną legalizacją radaru? Otóż jego szanse wynoszą ZERO %.

Oto ten film: http://www.youtube.com/watch?v=VbLQk-qs1yU

3.      Fotoradary a finanse

Jest rzeczą oczywistą, iż w większości przypadków jedynym celem dokonywania  kontroli prędkości w Polsce jest cel fiskalny.  Zakłamane fotoradarowe straże miejskie oraz ich prywatni współpracownicy, zakłamani samorządowcy, a także zakłamana (i to do granic ostateczności) Inspekcja Transportu Drogowego, uzasadniają swoje akcje względami bezpieczeństwa. Tymczasem we wszystkich tych działaniach chodzi jedynie o to, żeby skasować grzywnę. Bezpieczeństwo się w ogóle nie liczy. Wspomniane wyżej służby:

  • dokonują pomiarów z ukrycia i niekoniecznie w miejscach szczególnie niebezpiecznych,
  • nie eliminują z ruchu kierowców szczególnie niebezpiecznych,
  • nakładają mandaty nawet za drobne naruszenia prędkości,
  • nakładają grzywny także  w sytuacjach gdy są wątpliwości co do osoby sprawcy lub prawidłowości pomiaru.

Jedynym motywem ich działania jest zatem cel fiskalny!

4.      Przykład – Straż Miejska w Kożuchowie

Jeden z członków Stowarzyszenia Prawo na Drodze, przeprowadzając monitoring dzialalności Straży Gminnej w Kożuchowie oraz przygotowując materiał prasowy na ten temat – zauważył nieprawidłowo ustawione  fotoradary podczas pomiaru prędkości. Postanowił zatem uprzedzić kierowców o tych pomiarach. Pan Emil czynił to w ten sposób, iż ubierał na siebie koszulkę odblaskowa z napisem „Uwaga fotoradar”, bądź wieszał tę koszulkę w widoczny miejscu.

Pomijając w tym miejscu dywagacje na temat sprawności urządzeń fotoradarowych i prawidłowości dokonywanych pomiarów, stwierdzić trzeba co następuje:

  1. Strażnicy miejscy dokonywali pomiarów prędkości z ukrycia, starając się namierzyć jak największą liczbę kierowców, nie dbając przy tym o bezpieczeństwo w ruchu drogowym i nie eliminując niebezpiecznych kierowców z ruchu.
  2. Pan Emil przyczyniał się realnie do zwiększenia bezpieczeństwa, gdyż kierujący, widząc go, zwalniali prędkość i poruszali się z bezpieczną prędkością.

Jednak pomimo tych oczywistych konstatacji, Komendant Policji w Kożuchowie skierował przeciwko Panu Emilowi wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego w Nowej Soli, zarzucają mu, iż:

„W dniu 5 października 2012 r. o godzinie 10.50 w Kożuchowie na ul. Nowosolnej w rejonie posesji 38 w trakcie wykonywania czynności służbowych przez strażników miejskich złośliwie ich zaniepokoił utrudniając wykonywanie pracy”

– czyli o wykroczenie z art. 107 Kodeksu Wykroczeń.

Do wniosku o ukaranie Komendant załączył zeznania strażników miejskich. Oto  fragmenty tych zeznań:

 Strażnik Robert Budakowski w dniu 14 listopada 2012 r. zeznał:

„W dniu 5 października 2012 r. wykonywałem czynności służbowe na terenie Miasta i Gminy Kożuchów jako strażnik miejski wspólnie z Robertem Psiuk. Ok. godziny 10:50 w Kożuchowie na ul. Nowosolnej prowadziliśmy pomiar. Podczas tej czynności podszedł do nas znany osobiście Emil Rau, po czym przy u8życiu kamery zaczął nagrywać fotoradar (…) Miał założoną kamizelkę odblaskową z napisem na plecach „Uważaj fotoradar”. Swoim zachowaniem powodował, że nasza praca jest bez sensu, gdyż z dużej odległości zwracał na siebie uwagę (…) Po chwili zmienił kamizelki. Na kolanach rozwiesił tą z ostrzeżeniem o fotoradarze, a tę bez napisu założył na siebie. Tą z napisem miał rozwieszoną w taki sposób, aby napis był przodem do nadjeżdżających (…) Swoim zachowaniem dążył do tego, aby nasza praca była bezskuteczna i bezsensowna, aby nie było zdjęć oraz abyśmy czuli się zdenerwowani i poirytowani tą sytuacja”.

 Strażnik Robert Psiuk w dniu 23 listopada 2012 r. zeznał:

„Po pewnym czasie założył kamizelkę, na której miał napis, że :uwaga na fotoradar”. Swoim ubiorek ostrzegał ludzi z daleka o pomiarze. Następnie rozsiadł się na pobliskiej ławce, gdzie jedną z kamizelek miał założoną na siebie, a drugą rozwieszoną na plecach, co podwajało jego widoczność. Powodował, ze nasza praca jest bez sensu”.

  5, Stanowisko SPnD

W imieniu Stowarzyszenia Prawo na Drodze do sądu, w którym toczy się postępowanie przeciwko Panu Emilowi, skierowane zostało następujące stanowisko:

zaświadczenie1zaswiadczenie

Ten wpis został opublikowany w kategorii Fotoradary, Straż gminna (miejska) i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

21 odpowiedzi na Fotoradary a bezpieczeństwo w ruchu drogowym

  1. Andrzej Sokołowski pisze:

    Panie Profesorze,
    sam Pan przyznaje, że nie ma badań wskazujących na związek przyczynowo-skutkowy (radar=bezpieczeństwo). Dalej podaje Pan, że artykuł opiera się na dedukcji (czyli teorii).

    Rozważmy więc to teoretycznie:
    Uznanie (czego nie podważam), że radar ma sens w miejscach szczególnie niebezpiecznych, bo tam powoduje zmniejszenie prędkości a co za tym idzie zwiększenie bezpieczeństwa, nie może być logicznym następstwem stwierdzenia, że TYLKO NIEZWŁOCZNE wyeliminowanie z ruchu „pirata” poprawia bezpieczeństwo.

    Wyeliminowanie z ruchu (utrudnienie) „pirata” po pewnym czasie również można uznać za poprawę bezpieczeństwa, tyle że o lekko mniejszej skuteczności i z opóźnieniem czasowym. W dalszym ciągu jest to poprawa bezpieczeństwa.

    W wielu przypadkach mandaty w Polsce są wyższe od tych w Niemczech (nominalnie za identyczne wykroczenie) co przy znacznej różnicy w dochodach można uznać za dowód na to, że kary w Polsce są relatywnie wysokie. Ta relatywna wysokość kar w znacznym stopniu odstrasza „piratów” gdyż nie wiele osób może sobie pozwolić na ciągłe płacenie. Tacy kierowcy po kilku „fotkach” zaczną jeździć wolniej – zwiększając bezpieczeństwo.

    Dodajmy do tego jeszcze aspekt kształtowania zachowań:
    – Kierowca który otrzyma sporo kar, będzie się pilnował niemalże wszędzie.
    – Oznakowanie radarów (miejsc kontroli) powoduje, że dany „pirat” co prawda zwalnia w tym miejscu, ale też przyśpiesza poza nim.

    Czy jest Pan zwolennikiem łamania przepisów w miejscach nie uznanych za niebezpieczne? np poza obszarem zabudowanym dany pirat ma prawo przekraczać prędkość? Popiera Pan takie działania? (bo tak to wygląda)

    • redakcja pisze:

      Panie Andrzeju,
      problem w tym, że organy bezpieczeństwa i porządku publicznego wcale nie tracą czasu na poszukiwanie tegoż „pirata”, tylko zadowalają się każdym mandatem wpłaconym przez kogokolwiek, kto przyzna się do wykroczenia. Mamy zatem w Polsce rozpowszechnione zjawisko handlowania punktami karnymi. Naprawdę Pan o nim nie słyszał?

      • Andrzej Sokołowski pisze:

        Handlowanie punktami zmienia formę kary ale jej nie anuluje. W dalszym ciągu jest to dotkliwe dla zdecydowanej większości (np. zapłacenie 5 mandatów po 300zł powoduje, że tylko naprawdę nieliczni piraci tym się nie przejmą).

        Negowanie systemu z powodu możliwości obejścia go przez nielicznych jest „szukaniem dziury w całym”.

        • sobol pisze:

          Pan to nazywa „systemem”?! Ludzie kiedyś wywiozą was na taczkach (i oby tylko).

        • Nielot pisze:

          „Negowanie systemu z powodu możliwości obejścia go przez nielicznych jest „szukaniem dziury w całym”.”

          W 90% znanych mi przypadków zdjęć z fotoradarów wśród bliskich i znajomych, jeśli tych zdjęć było kilka, winę na siebie brał członek rodziny najmniej jeżdżący autem i mający najmniejsza ilość punktów.
          I Pan nazywa to „szukaniem dziury w całym”, to tak jakby szukać dziury w sieci rybackiej – ciężko w nią nie trafić.

          • Andrzej Sokołowski pisze:

            Karą są nie tylko punkty (których Państwo się uczepiliście) ale także gotówka. Nie powie mi Pan, że te 90% nie odczuło kwot do zapłaty. Oczywiście są i tacy co nie odczują, ale z pewnością należą do nielicznych.

          • Nielot pisze:

            Owszem, te 90% odczuło, ale są tacy dla których dużo większe kwoty są nieodczuwalne i dla nich kara miały być punkty. Tylko co z tego jeśli za pieniądze można te punkty „przepisać” na kogoś innego?
            Tak jak jak pisałem – po wygraniu w totka 0,5 miliona złoty przeznaczyć na auto ( za 300-500tyś można dobrze zaszaleć) a drugie 0,5mln PLN można przeznaczyć na „koszty” w postaci płacenia za fotki bez punktów – żyć nie umierać. Tylko gdzie ta sprawiedliwość….

    • Nielot pisze:

      Przy obecnym podejściu ITD i straży miejskich/wiejskich do wykroczeń ujawnianych z fotoradaru, wystarczy jeździć w kominiarce i odmawiać wskazania kto kierował. A jak wygra się w totka, to 1 mln PLN wystarczy na zakup niezłego sportowego auta i na mandaty do końca życia, wiec żaden limit prędkości nam wtedy niestraszny (o ile nie zatrzyma nas patrol z suszarką). O punkty martwic się będzie statystyczny Kowalski w 10letnim złomie, a i na mandaty nie będzie go stać.

  2. Lubuszanin pisze:

    No jak idiota pędzący na motocyklu 150/h przy max. dopuszczającej 90/h może być współwinnym wypadku? Nie może. A dlaczego? Odpowiedź tkwi w definicji… idioty.

    • Krzysiek pisze:

      No tak, „idiota” czyli osoba niepoczytalna w świetle prawa nie może być uznana winną. Ale w takim przypadku wszystkie dowody, które wskazują na prędkość, jako bezpośrednią przyczynę wypadku należy zwyczajnie wyrzucić do kosza jako całkowicie bezpodstawne. No i ze statystyk policyjnych usunąć „niedostosowanie prędkości” jako przyczynę wypadku.

  3. Krzysiek pisze:

    W niedawnych konsultacjach społecznych dotyczących ustawiania fotoradarów stacjonarnych postulowałem, aby nie były ustawiane bezpośrednio (do 100 metrów)przed lub za skrzyżowaniem z ruchem kierowanym sygnalizacją świetlną. Argumentowałem, że takie ustawienie fotoradaru powoduje rozproszenie uwagi kierowcy i skupienie jej bardziej na prędkościomierzu niż na sytuacji na skrzyżowaniu oraz na sygnalizacji świetlnej. A przecież zgodnie z PRD Art. 25. 1. „Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność ..” oznacza, że powinien dostosować prędkość do bezpiecznej, czyli zgodnie z Art. 19. 1. „Kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością zapewniającą panowanie nad pojazdem, z uwzględnieniem warunków, w jakich ruch się odbywa..”. W policyjnych statystykach przyczyn wypadków drogowych niezmiennie na pierwszym miejscu figuruje „niedostosowanie prędkości do warunków drogowych” i to szeroko rozumianych. Natomiast w sytuacji przekroczenia dozwolonej prędkości podczas przejeżdżania skrzyżowania z sygnalizacją świetlną do wypadku dochodzi praktycznie wyłącznie wtedy, gdy nastąpi wymuszenie pierwszeństwa poprzez wjechanie na „czerwonym”. W przypadku skrzyżowania z sygnalizacją świetlną mamy ponadto do czynienia ze skrzyżowaniem równorzędnym, na którym w momencie działania sygnalizacji nie obowiązuje zasada prawej ręki. Czyli, aby instalowanie fotoradaru stacjonarnego miało jakikolwiek sens, to na takim skrzyżowaniu należałoby zainstalować aż 4 fotoradary, po jednym dla każdego z kierunków ! A minium 2 fotoradary dla każdej z krzyżujących się dróg ! Wystarczy jednak wyjechać na DK1 aby się przekonać, że z jakiś zupełnie niezrozumiałych powodów instalowany jest jeden, jedyny fotoradar. Innym aspektem przekroczenia dozwolonej czy też bezpiecznej prędkości przez jednego z uczestników ruchu drogowego, a wymuszeniem pierwszeństwa przejazdu przez drugiego z nich, jest orzecznictwo sądów w takich sprawach. Generalnie wykładnia jest wtedy taka, że to „wymuszający pierwszeństwo” (w tym przypadku wjeżdżający na „czerwonym”) jest całkowicie winnym spowodowania wypadku. Natomiast przekraczający dozwoloną prędkość co najwyżej „przyczynił się” do powstania wypadku, ale nie był ani sprawcą, ani współwinnym. Taka wykładnia poddaje w wątpliwość prewencyjnego znaczenia ustawienia fotoradaru na skrzyżowaniu, bo oznacza, że jest zupełnie nieistotne z jaką prędkością wjeżdża się na skrzyżowanie ! Czyli to nie prędkość „zabija” i nie przekraczający ją jest „bandytą drogowym” lecz winę ponosi ten daltonista, co wjeżdzą na czerwonym ! Do jeszcze skrajniejszych wniosków można dojść analizując wyroki niezawisłych sądów w takich sprawach jak głośny wypadek J.Wałęsy pod Sierpcem. Winnym został uznany kierowca Toyoty, który niewątpliwie powinien ustąpić pierwszeństwa nadlatującemu z prędkością około 150 km/h przy ograniczeniu do 90 km/h motocyklowi prowadzonemu przez Europosła. Powołanych kilku biegłych w drodze kompromisu ustaliło prędkość kolizyjną na około 115 km/h oraz zgodnie stwierdziło, że gdyby J.W. jechał z dozwoloną prędkością, to do wypadku najprawdopodobniej by wogóle nie doszło lub jego skutki byłyby zdecydowanie mniejsze niż nastąpiły. Ponoć J.W. został ukarany ..mandatem za przekroczenie prędkości. Natomiast jego współudział w spowodowaniu wypadku nie był wogóle przez sąd brany pod uwagę ! Opisany przykład, jak również wskazane przeze mnie swoiste „rozdwojenie jaźni” decydentów ustawiajacych fotoradary na skrzyżowaniach z ruchem kierowanym w aspekcie orzecznictwa sądów prowadzi do jedynego wniosku, że fotoradary są instalowane wyłącznie w celach fiskalnych, bo ich rola w prewencji wypadkom jest praktycznie żadna.

  4. komendant SM pisze:

    po co kamizelki, akcje i inne zawiadomienia… wystarczy zgodnie z przepisami jeździć i nikt Panom Kierowcom nie będzie straszy, a i „przydrożny fotograf” jakoś inaczej się będzie kojarzyć. To cała logika JEŹDZIJCIE PRZEPISOWO. A jak ktoś nie umie to niech jeździ środkami komunikacji publicznej lub pieszo się porusza, tylko trza wiedzieć też po jakiej stornie drogi i to tez może być zagadka dla niektórych „oburzonych miszczów kierownicy”

    • Lubuszanin pisze:

      Pana komendanta SM zabolało. Niepotrzebnie.
      Proszę się nie identyfikować z tymi dwoma zestresowanymi pajacami w mundurach. Naprawdę nie warto. No chyba, że z jakiegoś powodu Pan musi…

  5. Nie ma Pan racji pisząc o niewielkim wpływie fotoradarów na wypadki i proponując, żeby stawiać je tylko przy szkołach, szpitalach itd. (co z kolei nie zmienia faktu, że rząd tak źle tłumaczy to ludziom, że stosunek do fotoradarów jest dziś taki w Polsce, jaki jest.)

    1. Szwedzi stawiają fotoradar tam, gdzie średnia prędkość pojazdów jest wyższa o 5 proc. od dopuszczalnej i gdzie można ocalić najwięcej osób:
    http://www.euroinfrastructure.eu/bezpieczenstwo/w-szwecji-budujemy-bezpieczne-drogi-i-zdejmujemy-fotoradary/

    2. W Polsce fotoradary na krajowych drogach były ustawiane tam, gdzie ich lokalizację określiły analizy naukowców z politechnik pod kierownictwem prof. Gacy:
    http://www.euroinfrastructure.eu/bezpieczenstwo/gddkia-badala-jak-spoleczenstwo-odbierze-fotoradary/

    3. Z analiz wynika, że fotoradary zmniejszają liczbę wypadków o 1/3 (też prof. Gaca):
    http://www.euroinfrastructure.eu/bezpieczenstwo/komunikacja-spoleczna/ekspert-fotoradary-zmniejszyly-wypadki-o-13/

    4. A w dodatku w Polsce jest naprawdę niewiele fotoradarów, gdy porównamy to z innymi krajami w Europie:
    http://www.euroinfrastructure.eu/bezpieczenstwo/fotoradary-w-polsce-i-w-europie/?doing_wp_cron=1366232542.5873410701751708984375

    • RP pisze:

      /w-szwecji-budujemy-bezpieczne-drogi-i-zdejmujemy-fotoradary/ – czytać i zrozumieć. Nie można porównywać szwedzkich i polskich realiów infrastruktury drogowej. Od dziesięciu lat każdego lata przemierzamy Skandynawię z południa na północ i z powrotem. Nasza trasa 1700 km zajmuje nam 22 godziny z krótkimi przerwami w drodze. We wszystkich trzech krajach obowiązują ograniczenia dozwolonej prędkości i nie ma powodu jej przekraczać bo i tak prędkość przeciętna równa się dozwolonej. Możliwe dzięki wspaniałej organizacji ruchu drogowego – dużo dróg z jezdniami 1+2,bardzo dobra jakość dróg i brak absurdów w ich oznakowaniu. U nas jest to
      niemożliwe. Jeżdżąc po naszych drogach, trudno uwierzyć że ktoś w tym temacie prowadzi jakieś badania naukowe. Badać to należy projektantów naszych dróg – psychiatrycznie. Przebudowy dróg wg. zasady „co by tu jeszcze spieprzyć panowie”- W. Młynarski. Szkoda na to pieniędzy. Wyważa się otwarte drzwi a wystarczy skorzystać metodą kopiuj-wklej z rozwązań skandynawskich. W Polsce ostatnio spotkałem około 10 km drogi 1+2 – okolice Grójca – pierwsza maleńka jaskółka. Wszystkie inne przebudowywane drogi to wielkie nieporozumienie. Szerokość wystarczająca na 1+2 ale po co – zbyt proste i tanie. Jeśli twarde pobocza to koniecznie oddzielone ciągłym marginesem, środkiem koniecznie dwie linie,wysepki,krawężniki,kamienna kostka, znaki pionowe z ogniwami i wszelkie inne spowalniacze. Do tego gąszcz znaków i maszty fotoradarów. GDDKiA to specjalista od trwonienia pieniędzy i nie może wzorować się na Szwecji, ilu kolesi straciłoby robotę?

      • komendant SM pisze:

        można się wzorować na Szwedach i NALEŻY, tylko, że polskie kierowca „miszczu” kierownicy ile rura dała i CB na dachu….. a poza tym Szwed jak widzi znak 50 km/h to tyle jedzie i już. Nasza mentalność jest spaczona w tym zakresie. Tolerujemy łamanie prawa i mamy do wszystkich pretensje, ale nie do tych co je łamią.

    • redakcja pisze:

      Szczerze mówiąc nie zauważam znaczącej róznicy pomiędzy naszymi stanowiskami (stad dziwi mnie kategoryczne stwierdzenie „nie ma Pan racji”). Otóż fotoradary – co napisałem – mają wpływ na poprawę bezpieczeństwa jedynie w tych miejscch, w którym stoją. Szczerze mówiąc myślałem, że wpływ ten jest większy niż 1/3. Oczywiście mówimy tutaj o fotoradarach stacjonarnych – dobrze oznakowanych i dobrze widoczncyh dla kierowców. Szkoły i przedszkola wskazałem przykładowo – bez intencji dokonania wyliczenia taksatywnego.
      Fotoradary oznakowane i dobrze widoczne nie bulwersują społeczeństwa. Ja też przeciko tej infrastruktirze nie występują. Ludzie oburzeni są szeroko zakrojonymi „łapankami” na kierowców organizowanymi przez straże gminne oraz ITD – czesto organizowanymi w miejscach, które do szczególnie niebezpiecznych zaliczyć nie można. Mnie dodatkowo bulwersują poważne nadużycia procreduralne, naruszające podstawowe prawa chronione konstytucją oraz całkowity brak troski organów o to, aby karę ponosili rzeczywiści sprawcy wykroczeń. Odrębnym problemem jest to, czy służby publiczne są prawnie umocowane do dokywania mniektórych działań. Rzekomo żyjemy w państwie prawnym, ale to zdaje się jest tylko fikcja literacka twórców Konstytucji?…
      Pozdr.
      Artur Mezglewski

  6. Lubuszanin pisze:

    Bezczelny Rabunek Drogowy – czyli BRD inaczej.

    Po przeczytaniu wyjaśnień strażników, na miejscu pana Emila poprosiłbym sąd, aby wysłał ów panów (świadków w procesie – jak sadzę) na stosowne badania, celem weryfikacji ich poczytalności umysłowej.
    Natychmiast też zakwestionowałbym uprawnienia strażników do wykonywania pracy, a to z powodu, iż – jak to wynika z ich zeznań – kiedy nie mogli nikogo złapać na przekroczeniu prędkości, dostali rozstroju nerwowego, wpadli w apatię, uznali że ich praca jest bezsensowna i bezskuteczna. Już bowiem z tych ich słów wynika, iż zajmowanie się sprawami BRD przerasta predyspozycje emocjonalne panów strażników.
    Zdawałoby się, że zdrowy na umyśle człowiek odpowiedzialny za BRD to się cieszy, kiedy samochody jadą przepisowo i bezpiecznie przez jego podwórko (niezależnie co je do tego skłania). Tych dwóch dziwaków postawiło jednak „sprawcę” normalności przed sądem, ponieważ uznali, że stan normalny w BRD jest… nienormalny.

    Zdarzenie w Kożuchowie pokazuje jawnie i nadto werbalnie – bo ustami samych panów strażników -rzeczywiste ich intencje w temacie BRD.

    Ciekaw jestem gdzie tu sąd dopatrzy się szkody pana Emila, skoro Ten jedynie wzmocnił (i to skutecznie) działania BRD w miejscu zdarzenia całej tej kuriozalnej historii.
    Zrozumiałbym szkodę, gdyby na widok żółtego kubraczka pana Emila z napisem „Uwaga fotoradar” samochody przyspieszały i pędziły na złamanie karku. Chociaż zakładając taką hipotetyczną sytuacje, posługując się logiką panów strażników, była by to sytuacja przez nich pożądana. Jej konsekwencje też nie trudno w tej logice na opak przewidzieć. Zamiast zanosić pozew do sądu, nosiliby pana Emila na rękach.

    PS. Panie Arturze, można wiedzieć kiedy sprawa staje na wokandzie? – czy w Zielonej Górze?

    • Jancio pisze:

      By Sąd miał pełna wiedzę to wnioskował bym jeszcze na badania i komendanta składającego taki wniosek wysłać. Na marginesie to czy po tym złośliwym zaniepokojeniu strażników nie można by wywieźć tezy, że byli nastawieni komercyjnie do sprawy bezpieczeństwa na drodze i w związku z tym, doprowadzili do szykanowania obywatela.

  7. wirecki pisze:

    Można mieć nieodparte wrażenie, że kamizelka odblaskowa jest skuteczniejsza od fotoradaru, a więc jaki sens jest popadać w konflikt z kierowcami, kiedy urządzenia rejestrujące da się zastąpić strażnikami – statystami w żółtych kubraczkach. Tyle że z tego kasy dla samorządu już nie będzie. Zatem jeszcze jeden przykład na to, że nie o bezpieczeństwo tu chodzi. Poza tym związku przyczyno – skutkowego między ilością fotoradarów a liczbą wypadków nie widać nawet w rządowym Programie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego do 2020 r., co podaje „Rządowy falstart w fotoradarowym błysku” oraz „Fotoradarowy pasztet” do przekrętach na http://www.autosalonpomorski.pl

Skomentuj euroinfrastruktura Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *