Sprawa pana Tomasza przed Sądem Okręgowym, czyli jak działa Imperium Zła

Artur Mezglewski

Tydzień temu Sędzia Jacek Satko (Sąd Okręgowy w Tarnowie) rozpatrywał apelację od wyroku skazującego wydanego bez żadnych dowodów winy przez Sędzię Katarzynę Kozicką-Kania (Sąd Rejonowy w Tarnowie) za jazdę motocyklem w stanie nietrzeźwości.

Czy Sędzia Satko uniewinnił oskarżonego? Otóż nie. Sędzia Satko dziarsko przystąpił do poszukiwania nowych dowodów winy. Wydał postanowienie o przeprowadzeniu dowodu z ekspertyzy Instytutu im. prof. Sehna. Uczynił to bez wskazania jakichkolwiek podstaw faktycznych oraz prawnych. Bo przecież opinia lekarza sądowego w aktach sprawy już jest. Tylko problem w tym, że jest ona jednoznacznie korzystna dla oskarżonego…

O sprawie pisaliśmy w ostatnim materiale:

Wyrok skazujący „na zamówienie prokuratury”…

Zanim przejdziemy do szczegółowego omówienia rozprawy z dnia 15 września 2017 r. (sygn akt II Ka 248/17), prześledźmy mechanizmy działania Imperium Zła – od początku.

  1. Na początku jest zawsze jakiś łajdak w mundurze

Proces karny inicjuje zwykle notatka urzędowa, sporządzona przez policjanta, w której

Komisariat Policji w Ciężkowicach, czyli tam, gdzie rodzi się zło

„stwierdzi się popełnienie przestępstwa”. Taka notatka niby nie jest dowodem, ale jest… Jest umieszczana w aktach sprawy i na nią powołuje się prokurator w akcie oskarżenia. Nie inaczej było w sprawie pana Tomasza.

Jeden z policjantów z KPP w Gorlicach sporządził w dniu zdarzenia notatkę następującej treści:

„W dniu 23.03.2016 około 17.30 w miejscowości T. rejon posesji […] droga publiczna jechał jako kierujący motocyklem marki Kawasaki […] będąc w stanie nietrzeźwości I badanie 0,63 mg/l badanie wykonane przez policjantów KPP Gorlice w Szpitalu na urządzeniu Alkosensor IV”.

Nie podaję nazwiska tego łobuza, a to z tego powodu, że był on na miejscu zdarzenia i jako pierwszy ratował życie Tomaszowi (usztywniał głowę, kazał przynieść koce aby go okryć, utrzymywał kontakt słowny). To on w końcu wezwał pogotowie. Czyli najpierw ratował Tomaszowi życie, aby później mu go zgnoić. Taka policyjna natura…

2. Badania na stężenie alkoholu w organizmie dla obliczeń retrospektywnych

Aby można było ustalić czas oraz ilość spożytego alkoholu przez osobę, która oddaliła się z miejsca zdarzenia należy wykonać badania według ściśle określonych metod: urządzeniem działającym na zasadzie pomiaru sketrofotometrycznego w podczerwieni (bada się wydychane powietrze) lub badaniem metodą chromatografii gazowej (badanie krwi). Natomiast powszechnie stosowane przez policję przenośne analizatory, wyposażone są jedynie w detektor półprzewodnikowy, który jest owszem przydatny w sytuacji, gdy sprawca został zbadany bezpośrednio po dokonania czynu, natomiast ich przydatność dla obliczeń retrospektywnych jest mało miarodajna.

Obowiązujące rozporządzenie w sprawie badań na zawartość alkoholu w organizmie dopuszcza wprawdzie przeprowadzenie analiz retrospektywnycvh jedynie na podstawie pomiarów dokonanych analizatorem wydechu, jednakże muszą to być badania czterokrotne, przeprowadzone w odpowiednich odstępach czasu: II pomiar należy wykonać po ok. 15 minutach po pierwszym, a następnie dokładnie po 30 minutach kolejny pomiar i po upływie kolejnych 30 minut – czwarty pomiar.

Natomiast pojedyncze badanie analizatorem wydechu nie ma żadnej wartości dowodowej . Analalizator wydechu nie rozróżnia bowiem alkoholu pochodzącego z organizmu człowieka od alkoholu zalegającego np. w jamie ustnej – tuż po wypiciu napoju zawierającego alkohol.

W przypadku pana Tomasza jest wprawdzie pewność, że na 15 minut przed badaniem nie spożywał żadnego alkoholu, jednakże bezspornym jest także fakt, że przed badaniem Tomasz wymiotował – a zatem analizator mógł „zmierzyć” alkohol resztkowy, zalegający w żołądku.

Panu Tomaszowi pobrano ponadto w szpitalu krew, w której składzie niewątpliwie był alkohol, jednakże z pobranych próbek nie przeprowadzono badania żadną z metod przydatnych dla badań retroospektywnych.

Z powyższych dowodów wynika zatem jedynie, że w dniu 23 marca 2016 r. – będąc w szpitalu – Pan Tomasz był pod wpływem alkoholu. Ale też temu nikt nie zaprzecza. Na podstawie powyższej dokumentacji nie jest jednak rzeczą możliwą dokonanie jakichkolwiek ustaleń na okoliczność kiedy ten alkohol został przez niego wypity – przed jazdą na motorze, czy po zakończeniu jazdy.

3. Prokuratorzy Szeryfa

Zarówno policjanci, jak i prokuratorzy rozliczani są ze statystyk. Prawda, rzetelność, uczciwość nie ma w ich pracy żadnego znaczenia. Szeryf oczekuje od swoich prokuratorów wyników. Bandyci mają być ścigani, rozliczani i skazywani. Szeryf jest socjopatą, dlatego się nie nie przejmuje, że jego prokuratorzy oskarżają niewinnych ludzi.

Stowarzyszenie Prawo na Drodze wniosło za pośrednictwem Klubu Kukiz15 projekt ustawy, wprowadzający gwarancje procesowe, dla osób bezpodstawnie oskarżanych przez „stróżów prawa”. Niestety, zarówno Szeryf, jak i Pieszczoch Policjantów vel Ucho Prezesa, a także Jarosław Bez Prawa Jazdy wyrzucili ten projekt w kosz – nie racząc nawet skierować go do komisji. I mamy to, co mamy…

Przykład Pana Tomasza jest dowodem na to, że Imperium Zła  może „wspólnymi siłami” doprowadzić do skazania każdego człowieka – bez żadnych dowodów winy. W majestacie prawa.

4. Akt oskarżenia

Prokuratura w Tarnowie, czyli tam, gdzie zło dojrzewa

Projekt aktu oskarżenia w sprawie Pana Tomasza przygotowali policjanci z Komisariatu Policji w Ciężkowicach, a zatwierdził go prokurator Jacek Świeczek z Prokuratury Rejonowej w Tarnowie. W akcie oskarżenia zawarto jedynie dane Pana Tomasza, opis zarzucanego mu czynu, listę osób podlegających wezwaniu na rozprawę oraz wykaz dowodów do odczytania: dwie notatki urzędowe, protokół badania trzeźwości, dane o karalności (nie karany), informacje o stanie posiadania. I nic więcej!! Ani słowa uzasadnienia. Żadnego dowodu winy!!!

Po co więcej pisać? Dla Pani Kasi to wystarczy. Notatka urzędowa i akt oskarżenia – jakich dowodów jeszcze trzeba w pisowskim państwie prawa, aby doprowadzić do skazania??? Po co jakieś dowody? Szeryf ściga przestępców? Ano ściga. A jak trzeba to i z Ciebie zrobi przestępcę. W czym problem?

5. Proces w Sądzie Rejonowym w Tarnowie – SPnD wchodzi do gry

Do skazania bez dowodów winy potrzebny jest jeszcze „uczynny sędzia”. Takich mamy sporo. Ośmielam się stwierdzić, że co drugi Sędzia Rzeczypospolitej wydał by wyrok skazujący w sprawie pana Tomasza. Czym różnią się zatem ci sędziowie od stalinowskich? Ano tym, że tamci czasami mieli sumienie, ale skazywali ze strachu i pod presją. Nasi Sędziowie Rzeczypospolitej skazują, bo  nie mają sumienia.

Sędzia Jacek Satko – rozprawa w sprawie Tomasza S. (fot. E. Rau)

Sędzia Katarzyna Kozicka-Kania prowadziła proces w taki sposób, aby wydać wyrok skazujący. Od początku do końca nie miała innego wyroku w głowie – tylko skazujący.

Stowarzyszenie Prawo na Drodze zostało powiadomione o toczącym się postępowaniu w grudniu 2016 r. – kiedy proces I-instancyjny zmierzał już do końca.  Sędzia Kozicka-Kania miała już zamykać przewód. W dniu rozprawy Zarząd SPnD podjął uchwałę, że sprawę należy monitorować. Na rozprawę w dniu 19 grudnia pojechali członkowie SPnD – w tym piszący te słowa. Na stole prezydialnym wylądowało żądanie Stowarzyszenia o dopuszczeniu do udziału w postępowaniu na prawach strony amici curiae. Przewodnicząca ogłosiła przerwę w rozprawie i poszła się radzić. Po przerwie ogłosiła, że odmawia uwzględniania wniosku Stowarzyszenia, a to z tego powodu, że został złożony za późno. Nie przyjechaliśmy jednak na darmo. Pani Sędzia zamiast kończyć przewód – z urzędu postanowiła powołać biegłego lekarza sądowego – na okoliczność wiarygodności pomiaru stężenia alkoholu.

Najbardziej znamienny był jednak dialog jaki nastąpił na sali sądowej pomiędzy Panią Sędzią, a piszącym te słowa:

Przewodnicząca: – dlaczego państwo zgłaszacie się do udziału w postępowaniu dopiero teraz?

AM – bo dopiero teraz dowiedzieliśmy się o sprawie. Ale od teraz będziemy już z oskarżonym aż do końca, czyli aż do wydania wyroku uniewinniającego.

Przewodnicząca: Jakieeegooo?!!

AM: uniewinniającego…

6. Opinia biegłego z dnia 14 lutego 2017 r.

Do przygotowania opinii w sprawie Pana Tomasza powołany został lek. med. Mariusz Wadas – biegły z listy Sądu Okręgowego w Tarnowie. Przygotowana przez niego opinia była jednoznacznie korzystna dla Pana Tomasza. We wnioskach opinii biegły stwierdził, że:

  1. Na podstawie analizy całości akt sprawy nie można określić w sposób jednoznaczny zawartości alkoholu w organizmie Tomasza S. w dniu 23 marca 2016 r. około godz. 17.00
  2. Brak jest przesłanek do uznania z wymaganym w opiniowaniu sądowo-lekarskim dla potrzeb postępowania karnego stopniem pewności, by stwierdzona podczas badania zawartość alkoholu u Tomasza S. wskazywała na to, iż w dniu 23 marca 2016 r. koło godz. 17.30 znajdował się on w stanie nietrzeźwości lub nawet w stanie po użyciu alkoholu. Wykonano tylko jedno badanie na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu za pomocą analizatora podręcznego (przenośnego), dopiero po upływie trzech godzin od zdarzenia, nie przeprowadzono badań przy użyciu dowodowego analizatora wydechu, ani nie pobrano krwi do badań na zawartość alkoholu etylowego. Dodatkowo oskarżony miał spożywać alkohol po zdarzeniu.
  3. W ocenie sądowo-lekarskiej nie można wskazać okresu kiedy oskarżony mógł spożywać alkohol. Z uwagi na wykonanie tylko jednego badania nie można ocenić toksykokinetyki alkoholu, nie można określić w jakiej fazie znajdowała się alkohol w organizmie Tomasza S. w trakcie badania.
  4. Podane przez Tomasza S. ilość i czas spożytego alkoholu są prawdopodobne w kontekście wyniku badania jego stanu trzeźwości. Do wystąpienia stężenia alkoholu w ilości stwierdzonej w badaniu Tomasza S. konieczne było spożycie przez niego 260-280 ml 40% obj. alkoholu.
  5. Ocena wiarygodności wyjaśnień Tomasza S. i analiza innych dowodów, w tym zeznania świadków, pozostają poza kompetencją biegłego i należy do organu procesowego.

7. Opinia dodatkowa, czyli zła kobieta drąży dalej

Pomimo, iż opinia biegłego była jednoznaczna i nikt (w tym prokurator) nie wnosił o jej uzupełnienie, Sędzia Katarzyna Kozicka-Kania postanowiła wezwać biegłego na rozprawę i wywołać kolejną – tym razem ustną – opinię.

Wiadomo było, że zła kobieta zamierza ukręcić jakiś wałek, dlatego na rozprawę, na którą wezwano biegłego przyjechało ośmiu członków SPnD – w tym piszący te słowa. Pani Sędzia, miłym ciepłym (acz fałszywym) głosikiem zadała biegłemu serię podstępnych pytać, aby wyciągnąć od niego jakieś wyrwane z kontekstu zdanie – akuratne pod wyrok skazujący.

Jeśli ktoś nie wierzy powyższym słowom, niech poszuka w Internecie nagrania z rozprawy. Na szczęście jednemu z naszych kolegów (nie wiadomo któremu) włączyła się funkcja dyktafonu w telefonie komórkowym. Gdy się zorientował nie wiedział, gdzie to nagranie wyrzucić i wyrzucił do Internetu…

W każdym razie biegły podtrzymał swoje stanowisko wyrażone w opinii pisemnej i wyczerpująco odniósł się do wszystkich wątpliwości i pytań. W szczególności stwierdził, iż „nie można w żaden sposób określić w sposób jednoznaczny czaso-okresu w który miał oskarżony spożywać ten alkohol”.

8. Posunęli się nawet do fałszowania protokołu rozprawy. Nikogo się nie boją

Po zakończeniu rozprawy wszyscy wyszli na korytarz – wszyscy oprócz prokuratora Krzysztofa Miłka. W tym czasie dopisano do protokołu wypowiedzi prokuratora Miłka, których na rozprawie nie było…

Kiedy prokurator Miłek wyszedł z sali rozpraw zobaczył  stojąca pod salą publiczność –  przez nikogo nie zaczepiany ani nie prowokowany – odwrócił do stojących okazując im grymas pogardy i politowania. Niczym przedszkolak.

Panie Profesorze Janie, mój niezapomniany Dziekanie! Po co woziłeś tego Miłka przez całą Polskę, aż do Olsztyna po doktorat? Przecież to jenot skończony! On na rozprawie nie potrafi głosu zabrać, a żeby zaistnieć w protokole, to musi go sfałszować… I jeszcze takie gówniarskie zachowanie wobec kulturalnych ludzi….

9. Rozprawa w Sądzie Okręgowym

Rozprawa odwoławcza w Sądzie Okręgowym trwała bardzo krótko. Sędzia Jacek Satko w ogóle nie zreferował sprawy, nie odniósł się ani jednym słowem ani do zaskarżonego wyroku, ani do zarzutów apelacji. Oznajmił tylko, że dopuszcza z urzędu dowód z Instytutu Ekspertyz Sądowych.

Następnie podyktował do protokołu, że opinia zostanie wywołana „na okoliczność, czy:

  1. biorąc pod uwagę wykonane badania, tak co do czasu, jak i ich wyników, za pomocą analizatora podręcznego oraz we krwi, wykazane w karcie informacyjnej, zawartości [etanolu] uwzględniając okoliczności, w jakich wykonano te badania, m. in. w szpitalu, w toku podejmowania czynności ratujących życie te wyniki cechuje poprawność, a to oddają one rzeczywiste stężenie alkoholu u oskarżonego Tomasza S. w czasie, gdy były dokonywane
  2. można stwierdzić, czy oskarżony Tomasz S. kierował motocyklem marki Kawasaki znajdując się w stanie nietrzeźwości, względnie po użyciu alkoholu lub nie będąc w tym stanie, a więc trzeźwy, w wariantach:
  3.  a) oskarżony kierował nim około godziny 17.00 i później po zakończeniu jazdy a przed wypadkiem jakiego doznał w domu [państwa] H. w Turzy nie spożywał alkoholu,
  4. oskarżony kierował nim około godziny 16.00 i po zakończeniu jazdy, a przed wypadkiem jakiego doznał w domu [państwa] H. w Turzy spożywał tam alkohol w postaci drinków z wódki, o czym wyjaśniał”.

Panie Sędzio Jacku Satko. Przecież wszystkie te kwestie precyzyjnie i szczegółowo wyjaśnił już biegły Wadas i nikt nie kwestionował jego ustaleń…

Na koniec rozprawy Sędzia Satko oznajmił, że Sąd zwróci się z pismem do szpitala o doprecyzowanie w jakich okolicznościach była przeprowadzona, co do ewentualnych środków dezynfekcji , które by miały znacznie dla opiniowania”.

Czyli prezes Satko postanowił poszukać dowodów pod wyrok skazujący Pana Tomasza? Nie znajdzie. Instytut Ekspertyz Sądowych to poważna firma. Napiszą to samo co biegły Wadas, tylko parę kartek więcej. No i wezmą za to cztery razy tyle. Ale przecież prezes Satko nie płaci za te figle. Zapłacimy my wszyscy. Dla Pana Tomasza istotne jest także i to, że jego sprawa przedłuży się o kolejny rok.

Sędzia Jacek Satko nie podał żadnych motywów swojej decyzji. Ba, nie podał nawet podstaw prawnych wywołania nowej opinii. Żadne argumentacji. Nic! Trudno oprzeć się wrażeniu, że jedynym powodem wywołania nowej opinii, jest to, że pana Tomasza na razie nie ma za co skazać, a przecież nie wypada naszej kochanej pani Kasi tak po prostu uchylić wyrok… Było by jej przykro….

Zastanówmy się jednak, czy Sędzia  Jacek Satko miał prawo – ot tak po prostu – podjąć decyzję o wywołaniu kolejnej opinii?

Kwestię wywołania kolejnej opinii reguluje art. 201 k.p.k. Brzmi on następująco:

„Jeżeli opinia jest niepełna lub niejasna albo gdy zachodzi sprzeczność w samej opinii lub między różnymi opiniami w tej samej sprawie, można wezwać ponownie tych samych biegłych lub powołać innych”.

Jeżeli opinia jest niepełna wzywa się na rozprawę tego samego biegłego – celem jej uzupełnienia. Takie prawo i takie zasady stosują sądy, gdy oskarżeni wnoszą o powołanie innych biegłych – w sytuacji gdy aktualna opinia nie jest dla nich korzystna. A jeśli jeśli jest dla nich korzystna to analogicznej zasady się nie stosuje?!!!

Natomiast jeśli opinia jest nierzetelna, wtedy można powołać innego biegłego.

Sędziemu Satko polecam lekturę Komentarza do Kodeksu Postępowania Karnego autorstwa prof. Lecha Paprzyckiego – byłego Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego. Polecam też orzecznictwo Sądu Najwyższego w tej materii. Wstyd Panie Satko, wstyd. Pan nie masz honoru za grosz…

Sytuacja jest beznadziejna. Kiedyś to jeszcze szła na ratunek telewizja publiczna i dziennikarze, którzy reagowali na nieprawidłowości w policji. Dziś możemy jedynie usłyszeć w publicznych mediach, że:

„Dziś to wszystko się zmieniło. Ludzie biją polskiej policji brawo i dzisiaj Jan Kowalski jest tak samo równy wobec prawa jak Donald Tusk, czy Hanna Gronkiewicz-Walz. Dzięki skuteczności działań Ministra Błaszczaka…”

Jestem przekonany, że gdyby nie Stowarzyszenie Prawo na Drodze oraz obecność Emila Rau na rozprawie apelacyjnej, Tomasz S. Byłby już dzisiaj prawomocnie skazany. Na skutek naszych interwencji Imperium Zła zagrało na czas. Co stanie się ze sprawą Pana Tomasza za rok?…

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Badanie trzeźwości, Bezstronność sądu, Domniemanie winy, Postępowanie dowodowe, Prokuratura, Protokoły rozpraw. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Sprawa pana Tomasza przed Sądem Okręgowym, czyli jak działa Imperium Zła

  1. Znafca pisze:

    Jak to mawiano już dawno ze nie należy mylić sądów z cyrkami.Ale jeszcze jest nadzieja w rewolucji.niestety nie ma raczej szans na to że będzie bezproblemowa.Dodam ze słyszalem o przypadku skazania pijanego nie za jazdę na rowerze ale za prowadzenie roweru.Ale mnie już przestały tego typu przypadki dziwić.

  2. deV pisze:

    Brak słów … I jeszczę będę płacił emeryturę tym ….

  3. 31wB pisze:

    Nic nowego. 31

  4. wwm pisze:

    Oczywiście, że pan Jacek nie zrobi przykrości „naszej kochanej pani Kasi” (nie uchyli jej wyroku) – wszak „pracuje” w tej samej firmie. Parafrazując Fredrę: pan Jacek i pani Kasia w jednym stoją domku. Ten domek znajduje się w Tarnowie przy ulicy Dąbrowskiego 27.

    Dane teleadresowe tarnowskiego sądu rejonowego:

    ul. Dąbrowskiego 27
    33-100 Tarnów
    tel.: (014) 688-74-00 – centrala

    http://www.tarnow.sr.gov.pl

    A tu dane teleadresowe tarnowskiego sądu okręgowego:

    ul. Dąbrowskiego 27
    33-100 Tarnów
    tel.: (014) 688-74-00 – centrala.

    http://www.tarnow.so.gov.pl

  5. zenker pisze:

    Instytut Sehna – Skarb Państwa, sąd – Skarb Państwa, a więc pieniądze za opinię tylko przepłyną z jednego r-ku na drugi.

    • Krzysiek pisze:

      Instytut nie będzie robił z siebie błazna jak te ścierwa w togach i zapewne napisze to samo co pierwszy biegły. W moich tekstach o biegłych sądowych zawsze mówiłem, że jak sąd dostanie pierwszą opinię „pod wyrok” to wnioski oskarżonego o powołanie innego biegłego są ZAWSZE oddalane.
      Teraz zaistniała jednak o dziwo sytuacja odwrotna, bo biegły okazał się być uczciwym Człowiekiem i dał opinię korzystną dla oskarżonego, to sąd będzie tak długo wywoływał biegłych, aż w końcu któryś może okaże się takim samym skur…..lem jak sąd i wypoci „opinię pod wyrok”.
      Moim zdaniem wybór padł na IES dlatego, że tam „opinie są bardziej obszerne i dłużej sporządzane” (przez co też i droższe…) ale dają sądowi czas na doprowadzenie sprawy do ….przedawnienia. A to oznacza, że „sędziowska cnotka pani Kasi” oraz „prokuratorski honor” pana Krzysia (tfu, mój imiennik 🙁 ) zostaną uratowane.

Skomentuj 31wB Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *