Proces po polsku

Artur Mezglewski

Wielu policjantów nie wykonuje pomiarów prędkości, bo ani im się nie chce, ani tego nie potrafią. Wiedzą, że mogą naopowiadać w sądzie co chcą i sąd da im wiarę. Sędziowie nawet jeśli mają niezbite dowody składania fałszywych zeznań przez policjantów – nawet im oko nie drgnie. Uznają je za wiarygodne, konsekwentne, logiczne i spójne. Takie mamy sądy w Polsce. I takich policjantów.

Sąd Rejonowy w Lesznie skazał kierowcę za przekroczenie prędkości, chociaż miał w aktach materiał video, z którego wynikało niezbicie, że żadnego pomiaru nie było. Sąd Okręgowy w Poznaniu dostrzegł to, ale utrzymał wyrok, bo wyszukał sobie na nagraniu z kamerki inny czyn – nie objęty wnioskiem o ukaranie. I skazał człowieka za ten inny czyn, nie dając mu możliwości obrony…

1. Zdarzenie

Pan Zdzisław został zatrzymany do kontroli drogowej w miejscowości Kąkolewo (wielkopolskie) pod zarzutem przekroczenia prędkość o 52 km/h na obszarze zabudowanym. Zatrzymany kierowca nie kwestionował faktu, że jechał za szybko, ale nie aż tak szybko. Był gotów przyjąć mandat, ale za prędkość o 30 km/h mniejszą. Policjanci byli jednak nieugięci i zatrzymali mu prawo jazdy na 3 miesiące oraz skierowali wniosek o ukaranie do sądu. Pan Zdzisław, chcąc udowodnić, że ma rację, dostarczył do sądu nagranie z rejestratora. I tu popełnił błąd…

A oto miejsce zdarzenia:

https://www.google.pl/maps/@51.8624232,16.691831,3a,75y,253.52h,65.8t/data=!3m6!1e1!3m4!1s89YL4pxBZo80pKH5Qvx-0Q!2e0!7i13312!8i6656

2. Zeznania policjanta

Sierżant Robert Brychczy będąc przesłuchiwany w sądzie w charakterze świadka zeznał, że:

w dniu 31 stycznia 2017 r. w miejscowości Kąkolewo – wraz z sierżantem sztabowym Sebastianem Rybarczykiem – dokonywał pomiarów prędkości samochodów nadjeżdżających – stojąc w miejscu parkingowym między stacją benzynową a miejscem noclegowym (naprzeciwko przystanku autobusowego) oraz między radiowozem a jezdnią w odległości 2,5 metrów od krawędzi jezdni.

W pewnym momencie zauważył pojazd, który po minięciu miejsca, w którym stali policjanci, zaczął gwałtownie przyspieszać.

Wówczas wykonał pomiar prędkości pojazdu odjeżdżającego i uzyskał wynik ponad 100 km/h.

Funkcjonariusze wsiedli do radiowozu i pojechali za tym samochodem – a po jego zatrzymaniu zaproponowali kierowcy mandat karny oraz zatrzymali mu prawo jazdy na 3 miesiące.

3. Ocena zeznań policjanta

Na podstawie powyższych zeznań kierowcę należało by uniewinnić, gdyż skoro Iska -1 nastawiona była na pojazdy nadjeżdżające, to wykonany pomiar mógł dotyczyć TYLKO I WYŁĄCZNIE POJAZDÓW NADJEŻDŻAJĄCYCH, a nie pojazdu odjeżdżającego.

W rzeczywistości policjanci nie wykonywali jednak żadnych pomiarów, a nawet nie stali z urządzeniem pomiarowym przy drodze. Oto zdjęcie z kamery samochodowej wykonane w chwili, kiedy obwiniony kierowca przejeżdżał przez Kąkolewo na wysokości zaparkowanego radiowozu. Czy widzi tam ktoś stojącego policjanta?!

Radiowóz stoi po lewej stronie. Policjanci są w środku i nic nie mierzą.

 

 

 

 

 

 

 

4. Wyrok I instancji

Sędzia Dominik Szufnarowski (Sąd Rejonowy w Lesznie) zasądził od Pana Zdzisława 1000 zł grzywny oraz kolejny 1000 zł tytułem kosztów sądowych. W uzasadnieniu wyroku z dnia 12 stycznia 2018 r. (II W 497) Szufnarowski napisał:

„Sąd nie kwestionuje wiarygodności zeznań świadków Roberta Brychczy oraz Sebastiana Rymarczyka, albowiem w ocenie sądu były one konsekwentne, logiczne i spójne, a nadto w pełni korelowały ze sobą. Co istotne świadkowie ci są osobami obcymi dla obwinionego, nadto funkcjonariuszami publicznymi, dlatego też brak było podstaw do przyjęcia, aby mogli oni fałszywie zeznawać w celu uzyskania niekorzystnego dla obwinionego rezultatu procesu”.

Głównym dowodem winy było jednak nagranie z kamerki samochodowej, które Pan Zdzisław dostarczył do Sądu. Sędzia Szufnarowski przekazał to nagranie biegłemu, a ten „na piechotę” poobliczał Panu Zdzisławowi prędkość na poszczególnych odcinkach drogi. Biegły wskazał, że obwiniony na różnym odcinkach jechał z różną prędkości, a najwyższą jaką osiągną Pan Zdzisław była prędkość 84 km/h.

Okazało się, że Pan Zdzisław w miejscu pomiarowym rzeczywiście jechał z prędkością o 3o km/h mniejszą od przypisanej we wniosku o ukaranie. Sędzia Szufnarowski skazał go jednak za przekroczenie prędkości o 52 km/h. A oto jak to uzasadnił:

„Ponieważ przedstawione przez obwinionego nagranie kończyło się nie za znakiem koniec  terenu zabudowanego, lecz około 120 metrów przed końcem terenu zabudowanego, nie można było na jego podstawie podważać rzetelności pomiaru prędkości dokonanego przez policjantów. Skoro obwiniony przyspieszał, to wysoce prawdopodobnym jest to, że na końcu terenu zabudowanego mógł on przekroczyć prędkości, jak wskazał to ręczny miernik prędkość 100 km/h”.

5. Apelacja

W apelacji obwiniony podniósł m. in., że skoro sąd I instancji ustalił, że przekroczenie prędkości dokonane zostało w miejscu, które nie zostało zarejestrowane przez kamerę samochodową, to dlaczego sąd powoływał biegłego do oceny tego nagrania i dlaczego kosztami tej niepotrzebnej opinii (ponad 1000 zł) został on obciążony?

Obwiniony wniósł, aby sąd okręgowy bądź zwolnił go z tych  kosztów i ukarał sprawiedliwą grzywną bądź uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji.

Niestety tej sprawiedliwości się nie doczekał…

6. Wyrok Sądu II instancji

Kontrolę instancyjną w przedmiocie złożonej apelacji przeprowadzał Sąd Okręgowy w Poznaniu – w osobie SSO Doroty Maciejewskiej-Papież.

Sąd Okręgowy nie pozostawił suchej nitki na zaskarżonym orzeczeniu Sądu Rejonowego w Lesznie, ale wyrok ten z nieznacznymi korektami utrzymał. Okręg uznał, że przekroczenie prędkości w rozmiarze 102 km/h nie zostało udowodnione i skazał obwinionego za przekroczenie prędkości – 34 km/h.

Problem jednak w tym, że przekroczenie o 34 km/h  miało miejsce nie w miejscu, w którym rzekomo prędkość jego pojazdu była mierzona przez policjantów, ale znacznie wcześniej – zanim Pan Zdzisław zbliżył się do radiowozu.

Sąd Okręgowy w Poznaniu w osobie SSO Doroty Maciejewskiej-Papież wyrokiem z dnia 29 maja 2018 r. (XVII Ka 329/18) skazał zatem człowieka za inny czyn, niż ustalił to sąd I instancji. Pan Zdzisław nie jechał przecież przez Kąkolewo z jednakową prędkością 84 km/h, ale ta prędkość cały czas się zmieniała. Ponadto został on obwiniony o przekroczenie prędkość po minięciu patrolu policji, a nie przed jego minięciem.

Wyrok Sądu Okręgowego narusza zatem w sposób istotny zasadę prawa do obrony, zasadę państwa prawa oraz zasadę dwuinstancyjności postępowania sądowego. Skazał człowieka za czyn, który nie został  objęty skargą uprawnionego oskarżyciela. Jeśli Pani Sędzia Dorota Maciejewska-Papież w trakcie procesu ujawniła inny czyn zabroniony, to mogła zawiadomić uprawnionego oskarżyciela (policję) o jego popełnieniu – a ten mógłby wtedy o ten czyn oskarżyć kierowcę. Sędzia nie miała jednak prawa skazywać człowieka, bez skargi uprawnionego oskarżyciela i bez możliwości przygotowania obrony wobec nowego zarzutu.

Takiego oto Brukselo mamy sądy w Polsce. Nie ma kogo żałować, oj nie ma…

 

 

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Iskra-1, Policja, Postępowanie przed sądem, Postępownaie mandatowe, Ręczne mierniki prędkości, Sądownictwo. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

16 odpowiedzi na Proces po polsku

  1. Marek pisze:

    Wcześniej już na YouTube pisałem, że proces będzie przegrany. Niestety, ale zawalił mecenas, który do sądu się nie bardzo nadaje.
    Zapamiętajcie sobie raz na zawsze: sąd to jest teatr.

  2. 31wB pisze:

    Moje obserwacje spraw o wykroczenia wskazują na kompletny brak wiedzy technicznej u sędziów. Do tego kompletny brak znajomości przepisów prawa ruchu drogowego. A przecież to także kierowcy! Toż to abstrakcja. Tak, sąd pod sąd. Najlepiej Porucznika Bushyhead…31

  3. Krzysiek pisze:

    …”Głównym dowodem winy było jednak nagranie z kamerki samochodowej, które Pan Zdzisław dostarczył do Sądu.”… – nie zgodzę się z tym zdaniem, chyba, że to taki sarkazm. Wadą tego nagrania było to, że nie obejmowało całego odcinka terenu zabudowanego, chociaż ostatnie 300 metrów w kierunku Leszna to już jest „teren zabudowany lasem”, więc tam nasza ofiara mogła ewentualnie „dobić” do tych 102 km/h.
    Drugą wadą był brak GPS i tym samym ujawnienia na nagraniu faktycznej prędkości pojazdu w czasie jazdy na całym odcinku obszaru zabudowanego miejscowości Kąkolewo, który wynosi około 1200-1300 metrów. W praktyce przy prędkości 50 km/h jest to nagranie o długości 1,5 minuty.
    Ta sprawa pokazuje jak bardzo PRZESTĘPCZYM PAŃSTWEM wobec własnych Obywateli jest obecna forma okupacyjna Polski zwana dla zmyłki „Rzeczpospolita Polska”, w której policja i sądy działają w zmowie jako zorganizowana grupa przestępcza o charakterze zbrojnym. Jedynym sensownym działaniem Narodu jest w tej sytuacji jedynie doprowadzenie do LIKWIDACJI tej parodii „państwa prawa” i zbudowanie faktycznego państwa prawa od nowa, gdyż pudrowanie obecnego trupa go nie ożywi. Niestety działania obecnej władzy w reformowaniu „sądownictwa” nie gwarantuja jakiejkolwiek poprawy w tym zakresie, gdyż „reforma” ma polegać na zastąpieniu jednych sprzedajnych sędziów innymi równie lub nawet bardziej sprzedajnymi. Co do policji, to od 10 lipca ma podjąć „strajk” w celu przywrócenia przywilejów branżowych. Faktycznie – uprawianie bandytyzmu w końcu odbija się na zdrowiu psychicznym przydrożnych zbójców, bo niektórzy tego nie wytrzymują i na służbie z broni służbowej strzeja sobie w łeb, ale inni najchetniej uciekliby na jak najszybszą mundurową (czytaj: sutą) emeryturkę.
    Takie oto mamy „demokratyczne państwa prawa” w całej swoojej krasie, od której normalnemu człowiekowi rzygać się chce.
    Na zakończenie porada: oprócz kamerki z GPS trzeba mieć chociażby Yanosika na pokładzie. Mam nagranie sprzed paru dni jak Yanosik ostrzega mnie przed przydrożnymi zbójami, więc zwalniam do tych debilnych w tym miejscu 70 , ale facio obok mnie „pędzi” może ze 20 więcej ode mnie i za chwilę „piękna zbójniczka” zaprasza go lizakiem na pobocze.

  4. kwiatul pisze:

    Czyli zorganizowana grupa przestępcza o charakterze zbrojnym, działająca w zmowie i porozumieniu juz zupełnie oderwała się od rzeczywistości. To może w takim razie należaloby ukarac pania przewodnicząca o kradzież paczki cukierkow ze sklepu… w końcu to modne wśród sędziów.. takie to roztrzepane gapy. A, że nie ma nic wspólnego.. jak widac po tym materiale nie musi.
    „Sąd nie kwestionuje wiarygodności zeznań świadków Roberta Brychczy oraz Sebastiana Rymarczyka, albowiem w ocenie sądu były one konsekwentne, logiczne i spójne, a nadto w pełni korelowały ze sobą.” Czyli te dwa kulsony współdziałały ze sobą, daiałając w zmowie i porozumieniu…co jest czynem karalnym do lat…
    I to wszystko w majestacie prawa – a ciekawe czy Brychcza i Rymarczyk w domu tez tak kłamią? A może to sa jakies zakompleksione dupki, ktore posz do polucji tylko dlatego, ze nigdzie indziej nikt nie chcial tych oszustów?

  5. 31wB pisze:

    Trochę się dziwię bo ta sędzia takiej wpadki dotychczas nie miała. Klimakterium czy pomroczność…

  6. Lubuszanin pisze:

    Oj zapłoną sądy jeszcze w tym dziesięcileciu – tak mi się zdaje.

    • Krzysiek pisze:

      Każdemu debilowi co pali pod sądami znicze w ich obronie życzę, aby przydrożni zbóje zawlekli go do sądu jak w omawianym artykule, nałgali jak bure suki, a sąd „sprawiedliwie” przywalił im karę. Może wtedy durnie otrzeźwieją ….

Skomentuj Krzysiek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *