Kto ustawia znaki drogowe w Poznaniu i czy jest to Swawolny Zyzio? Cd.

Najpierw przypomnijmy co to jest droga. Posłużymy się definicją „żywcem zerżniętą” z ustawy z dnia 20 czerwca 1997 Prawo o ruchu drogowym.

„Droga – wydzielony pas terenu składający się z jezdni, pobocza, chodnika, drogi dla pieszych lub drogi dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczony do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt”.

Swoistą ciekawostką jest fakt że w/w definicja drogi zawiera w sobie drogę drugą i trzecią czyli drogę, drogę rowerową i drogę dla pieszych. Czyli możemy mieć nawet trzy drogi w jednej drodze i gdyby je rozbierać w trybie logiki praktycznej to mogłaby to być jedna droga ale jakby trzydrożna. Przykład ten wskazuje, że można jakieś pojęcie doprowadzić do absurdu.

Szczególnie spodobał się fragment, że droga jest przeznaczona także do „jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt”. Jednak ustawodawca nie określił co to znaczy „ jazda wierzchem” co może prowadzić do poważnych nadużyć. Już widzimy jak na Emilu, sławnym łowcy fotoradarów, jedzie wierzchem jego skoda.

Nie określił też ustawodawca definicji „pędzenia zwierząt” –  co, przy skomplikowanym ustawodawstwie unijnym, może doprowadzić do masowego pędzenia żab albo kijanek drogami polskimi. Nawet boimy się pomyśleć co by było gdyby do tej interpretacji zabrał się bałwan, bławat albo inny klocek… Przeszkody na tych drogach są różne i różniste jak mawiał klasyk. A to muldy wzdłużne, a to poprzeczne, a to oczka wodne, nawet z karasiami, a to brak kawałka asfaltu bo zima była groźna…itd. itp. Specjalnością poznańskich dróg są studzienki kanalizacyjne sprytnie ukryte jako raz wystające, a raz zapadnięte. Te wystające, to jakby wieże pancerne z Wału Pomorskiego. To absolutna doskonałość inżynierska.

Kto ma dość wątpliwą przyjemność poruszania się po poznańskich drogach, to musi się zastanawiać ki diabeł je oznakowuje. Jaki to Dyl Sowizdrzał, Zyzio albo Szwejk, albo może sam baron Munchausen?

Musimy zastrzec że określenie „droga” w Poznaniu jest – w znacznej części – określeniem umownym, a nawet tylko domyślnym, albowiem znaczna część tego, co szumnie nazywa się drogą, a co powyżej opisaliśmy, nadaje się głównie do celów wojskowych czyli np. szarży czołgów – ale powolnej, aby nie straciły gąsienic, czy Rosomaków – też jazdy powolnej, aby desant żołnierzy sam się nie zabił we wnętrzu. Uwaga ta dotyczy wszystkich dróg zawartych w drodze czyli także dla pieszych i rowerów.

Ale jaki ma to związek z oznakowaniem tychże dróg? Ano jakość tego oznakowania jest wprost proporcjonalna do jakości dróg. Mamy więc obwieszone girlandami znaków pobocza. Mamy obwieszone girlandami znaków różne bramy, bramki nad drogami dodatkowo wzmocnione potężnymi bateriami kamer. Mamy piękne szeregi znaków na pasach rozdzielających jezdnie. Mamy też znaki pnące się seriami w górę, ku Słońcu, ale i są inne, rozłożyste, jako ta niewiasta mająca na czym usiąść. Często stoją jeden tuż za drugim jako ci wojownicy z terakoty. Nie przestrzega się, na skale masową, nawet odległości i wysokości tak łopatologicznie pokazanych w poniżej wykazanych „Szczegółowych warunkach…”. Wyobraźnia ludzi mających związek z ustawianiem jest tu wprost nieograniczona i wcale nie skrępowana tymi paskudnymi przepisami czyli np. „Szczegółowe warunki techniczne dla znaków drogowych pionowych i warunki ich umieszczania na drogach” (Dz.U z 2003, Nr 220, poz.2181).

Znakami poziomymi zajmiemy się kiedy indziej, bo to osobna gałąź wiedzy. Można postawić pytanie, kto za to odpowiada i  „w czyim interesie” taki bałagan? Ano problem zauważono przynajmniej w ubiegłym roku i z początkiem 2015 r. powołano super grupę pod nazwą Miejski Inżynier Ruchu, który miał się zająć m. in. uporządkowaniem tej anarchii. Nie będziemy tu podawać żadnych nazwisk, bo nie o to chodzi, ale zwróćmy uwagę tylko na jeden fakt, że część tego nowego zespołu stanowią pracownicy Zarządu Dróg Miejskich przeniesieni do MIR. Czyli ci sami, którzy decydowali w ZDM o oznakowaniu dróg w Poznaniu, już w innej komórce, mają naprawiać co kiedyś schrzanili. Wg. szefa MIR jego inspektorzy już udokumentowali 400 nieprawidłowych oznakowań w mieście. Jednak poproszony przez SPnD o pisemny wykaz tych miejsc zaprzeczył (na piśmie), że w ogóle taki spis istnieje. Zauważmy przy tym że i ZDM i MIR podlegają pod prezydenta miasta Poznania. Istnieje też hipoteza że część oznakowań ustawiano tworząc tzw. zasadzki na kierowców – i to z pełnym wyrachowaniem, a miano tego dokonywać także na „życzenie” szefów poznańskiej straży miejskiej biznesowej.

Klasycznym przykładem było obstawienie znakami zakazu rejonu skrzyżowania ulic Grunwaldzkiej i Marcelińskiej pod oknami redakcji „Głosu Wielkopolskiego” – tak, że zawsze SMMP miała swój łup, co zgrabnie opisał redaktor Leszek Waligóra w artykule pod znamiennym tytułem „Ten kraj to ściema” ( Głos Wielkopolski z dnia 11.04. 2014). Tyle, że wyzwanie podjął poznański oddział Stowarzyszenia Prawa na Drodze i oznakowanie, jako niezgodne z prawem, zostało zmienione i pułapka umarła, co zresztą wypominają piszącemu te słowa niektórzy strażnicy-stachanowcy z SMMP. Ale i poznańska policja biznesowa też nieraz z zasadzek korzysta, szczególnie gdy chodzi o podreperowanie statystyk, których formalnie przecież nie ma.

Klasycznym przykładem było skrzyżowania ul. Szpitalnej z ul. Szamarzewskiego, gdzie ustawiono tymczasowe znaki – tak, aby ich przypadkiem kierujący nie zobaczył. I na potęgę chłopcy i dziewczęta z poznańskiej policji wlepiali mandaty. I znów po interwencjach SPnD oznakowanie zmieniono, ale aż 4 x mimo, że SPnD od razu sugerowało takie rozwiązanie, które i tak na końcu zrobiono.

W międzyczasie SPnD monitorowało to skrzyżowanie, pomagając ludziom, aby je bezpiecznie przebyli – także pieszym, także przysłowiowym staruszkom, matkom z wózkami, a także życzliwie informowało przyjezdnych, jak w tej sytuacji dojechać do okolicznych szpitali i cmentarza (za co zresztą otrzymywali równie życzliwe podziękowania). Ta pomoc była tak skuteczna, a i wpływ na bezpieczeństwo też, że policjanci przestali się tam pokazywać. Może docenili nasze wysiłki, do których zresztą NIGDY się nie przyłączyli? Pewną wskazówką może być, że jeden z nich, w przypływie szczerości, rzekł, że wpływy stały się zerowe, co podobno wywołało nieukrywaną wściekłość wśród czyhających na ofiary innych policyjnych parek. Oczywiście nam nawet do głowy nie przyjdzie, że to może być prawda, bo przecież doskonale wiemy, że działania policji służą tylko i wyłącznie bezpieczeństwu na drodze…

Kilka innych podobnych miejsc, dzięki determinacji SPnD, zlikwidowano ku nieukrywanemu niezadowoleniu frakcji tzw. onanistów z poznańskiej straży miejskiej-biznesowej. Nadal jednak działa, oznakowana niezgodnie z prawem, zasadzka w rejonie Politechniki Poznańskiej, tj. Serafitek/Rocha. Budzi ona taki sprzeciw społeczeństwa, że została opisana w lokalnej prasie.

Pytanie co jeszcze ma robić SPnD, grupa społeczników, w dziedzinie poprawy szeroko pojętego prawa i bezpieczeństwa na drodze? A także ujawnianiu nieprawidłowości np. w straży biznesowej? A od czego są dziesiątki instytucji do tego powołanych z MIR i policją na czele? Powoli czujemy się zmęczeni nieustannymi utarczkami z SYSTEMEM, który za nasze pieniądze ma gdzieś społeczeństwo .

Część II,wstrząsająca , bo jest jeszcze gorzej choć wydawałoby się że to niemożliwe

Ano w Poznaniu miłościwie nam panująca ekipa na Ratuszu, pod światłym przywództwem Beretki z Jacusiem w środku, znanego pedalisty (od pedałów rowerowych), wymyśliła poszerzenie tzw. Strefy 30. I co postanowili, to zrobili – czyli dla ok. 800 poznańskich pedalistów wymalowali tysiące metrów tzw. ścieżek rowerowych, wprowadzili 30 km/godz nie tylko już w Centrum, pozamykali pasy na ulicach blokując je tzw. szykanami, wprowadzili pierwszeństwo z prawej, poustawiali dziesiątki nowych znaków i zlikwidowali znaczną część miejsc postojowych dla samochodów. Skutkiem tego centrum miasta jest zablokowane w każdym kierunku. No i powstały nowe zasadzki na kierowców, które skrzętnie wykorzystuje biznesowa Straż Miejska Miasta Poznania, pod światłym dowództwem komedianta Waldemara Matuszewskiego herbu Eeee.

Jako SPnD wskazujemy Miejskiemu Inżynierowi Ruchu, policji, straży miejskiej, surrealistyczne, całe ciągi oznakowań poznańskich ulic – choć obecnie te uwagi przyjmują z uwagą i zmieniają, to twa to potwornie wolno. Podjęliśmy więc dość radykalny sposób na przyspieszenie biegu spraw, czyli poinformowaliśmy Zbigniewa Ziobrę (w formie zawiadomienia o podejrzeniu o popełnieniu przestępstwa przez SMMP ) o szczególnie brutalnym wyłudzaniu mandatów i tzw. lawetowania samochodów na kopercie w 100 % niezgodnej z prawem.

Podróżni, którzy będziecie w Poznaniu, uważajcie na las pionowych znaków drogowych, wielkie pola znaków poziomych (często sprzecznych) i na czające się za węgłem czarownice z tzw. strefy płatnego parkowania. A także pachołków miejskich zwanych strażą miejską, która też was oskubie a i wywiezie.

Poza tym uważam że wszystkie straże gminne i miejskie powinny być, w obecnym kształcie, zlikwidowane.

                                                                                                                  31 węzłowy Burke

Ten wpis został opublikowany w kategorii Inżynieria ruchu, Organizacja ruchu, Policja, Stowarzyszenie Prawo na Drodze, Straż gminna (miejska), Strefa płatnego parkowania, Zarząd dróg, Znaki drogowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Kto ustawia znaki drogowe w Poznaniu i czy jest to Swawolny Zyzio? Cd.

  1. 31wB pisze:

    Jest gorzej jak przedtem. Czy ma ktoś pomysł co z tym zrobić skoro ok.80 % znaków ustawiono niezgodnie z prawem?31

  2. wwm pisze:

    „ty” to sobie osobnik „y(…)” może mówić do posterunkowego „z(…)” – albo krawężnikowego „ś(…)”. A „wyjaśnień” (na dowolny temat) może żądać od konkubiny – ewentualnie od potomstwa.

  3. yeloł pisze:

    A co znaczy ten pierwszy wpis pod tekstem? @wwm wyjaśnij, ty się na tym znasz najlepiej.
    Artykulik to dzieło @redakcji, czy tylko się pan podpisał pod tekstem @31?

  4. 31wB pisze:

    Ps. Na prawie wczoraj oddanej tzw. Kaponierze były już 3 wypadki. Co dalej , nie wiadomo.31

    • Lubuszanin pisze:

      Dalej – będą kolejne wypadki 😈

      • 31wB pisze:

        Niestety, po zmianach organizacji ruchu w związku ze tzw. strefą 30 i oddaniem do użytku tzw. kaponiery zrobił się wielki galimatias . I bardzo niebezpiecznie. Tego nie da się opisać ale każdy kto tam się porusza wie o co chodzi. Grupka pedalistów ( ok. 800) ma wielkie poparcie u prezydenta miasta i sparaliżowała centrum Poznania. O kosztach nawet nie wspomnę….31

Skomentuj 31wB Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *