Istota trzech podstawowych zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego

Krzysztof Thol

 Ustawodawcy na całym świecie wprowadzili reguły ruchu drogowego i zebrali je w formie prawa o ruchu drogowym zwanym potocznie kodeksem drogowym.

 Przepisy te regulują szczegółowo wszystkie możliwe sytuacje, co powoduje, że kandydaci na kierowców mają wielkie problemy z opanowaniem tych wszystkich przepisów ruchu drogowego.

 Zarazem wszyscy ustawodawcy wprowadzili do kodeksów drogowych trzy podstawowe, kardynalne wręcz, zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Nie uczynili tego, aby kodeks był „ładniejszy” ani nie przypięli tych zasad do kodeksu, jak przysłowiowego „kwiatka do kożucha”.

Zrobili tak dlatego, że te trzy zasady stanowią cały sens i istotę każdego kodeksu drogowego.

I tak:

I zasada bezpieczeństwa ruchu drogowego, czyli zasada prędkości bezpiecznej, jest praktycznie dla każdego kierowcy zrozumiała.

Mówi wyraźnie – jedź z taką prędkością, abyś w danych warunkach panował nad pojazdem i mógł go zatrzymać w tym miejscu, w którym ty chcesz, a nie w którym chciałby twój samochód.

 II zasada – zwana zasadą ostrożności lub szczególnej ostrożności w niektórych sytuacjach, również jest dla większości kierowców zrozumiała.

Mówi wyraźnie – patrz na drogę, uważaj na to, co dzieje się na drodze, a nie poza nią, a szczególnie na skrzyżowaniach, gdzie przecinają się kierunki ruchu pojazdów i pieszych.

 III zasada – zwana „zasadą ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu drogowego” jest przez większość kierowców najmniej rozumiana i najtrudniejsza do nauczenia.

Jest to zasada wymagająca umiejętności przewidywania przyszłej sytuacji na drodze i umiejętności jej stosowania nabywa się w trakcie długiego doświadczenia w prowadzeniu pojazdów w różnych warunkach i sytuacjach drogowych.

Tej zasady nie można tylko zrozumieć – jej stosowania trzeba się nauczyć w praktyce.

 Jako kierowca o ponadprzeciętnym doświadczeniu, mogę tak powiedzieć, gdyż mam prawo jazdy od 31 lat, w tym 20 lat bardzo intensywnej jazdy, mogę udokumentować około 800 000 kilometrów przejechanych bezkolizyjnie i bezwypadkowo różnymi pojazdami, na drogach polskich i europejskich, i nie będąc nigdy ani sprawcą, ani poszkodowanym w kolizji czy wypadku, mogę z mojego doświadczenia postawić następujące twierdzenia:

 – naruszenie jednej z trzech zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego może skutkować kolizją lub wypadkiem, ale nie musi.

Mówimy wtedy potocznie – „jechałem zbyt szybko, ale miałem szczęście i udało się uniknąć nieszczęścia”.

 – naruszenie dwóch z powyższych zasad z reguły prowadzi do wypadku, ale nadal możliwe jest jego uniknięcie w bardzo szczęśliwym przypadku.

Tak jest najczęściej wtedy, gdy na drodze jesteśmy sami i udział innego uczestnika ruchu nie stanowi dodatkowego zagrożenia. Przykładowo: zagapiliśmy się jadąc zbyt szybko, zjechaliśmy na przeciwległy pas ruchu wpadając w poślizg, ale nikt nie jechał z naprzeciwka, więc „znowu się udało”.

 – jednak jednoczesne naruszenie wszystkich trzech zasad prowadzi nieuchronnie w każdym przypadku do wypadku lub kolizji !

 Jest też druga strona medalu – przestrzeganie wszystkich trzech zasad jednocześnie – daje duże szanse na to, że nawet w sytuacji ekstremalnie trudnej, kierowca może uniknąć wypadku wydawałoby się całkowicie już nieuchronnego.

 Aby te twierdzenia dowodnić, przedstawię jedną, jedyną sytuację drogową, jaką z bardzo wielu już przeżytych, zapamiętam do końca życia.

 Kilka lat temu, w Częstochowie, letnią porą, jechałem ul. Pułaskiego od Stradomia w kierunku na Północ.

 Kiedy zbliżałem się do skrzyżowania z ul. Kopernika, na wysokości charakterystycznego budynku przedsiębiorstwa budowlanego „Przemysłówka”, jechałem, jako pierwszy wewnętrznym pasem ruchu z prędkością, z jaką przeciętnie wszyscy tam jadą, czyli „raczej  szybciej, niż wolniej”.

 W tym czasie na przejściu dla pieszych, znajdującym się zaraz za skrzyżowaniem, przechodził mężczyzna z małą dziewczynką, zapewne ojciec ze swoją córeczką, w wieku około 3 lat.

 Znajdowali się na środku mojego pasa ruchu.

W reakcji na to natychmiast zdjąłem nogę z gazu i zacząłem delikatnie hamować.

Tym samym zredukowałem prędkość do bezpiecznej, zgodnie z pierwszą zasadą.

 Cały czas obserwowałem tych dwoje ludzi, gdyż to oni byli w tym momencie najważniejszym innym uczestnikiem ruchu.

W ten sposób dopełniłem drugiej zasady.

 Natomiast posiadana umiejętność zastosowania w praktyce trzeciej zasady nakazała mi kontynuować hamowanie i obserwację do momentu, kiedy ci ludzie całkowicie opuszczą przejście dla pieszych.

 Ta zasada nie pozwoliła mi na przyjęcie założenia, że skoro przechodzą – no to jestem przekonany, że zaraz przejdą i dla mnie droga wolna, można przejechać im tuż za plecami, co najwyżej pęd mojego auta owieje ich wiatrem !

 I kiedy byłem już na środku tego skrzyżowania, w odległości zaledwie kilku, góra kilkunastu metrów od przejścia, a ojciec z córeczką wykonywali już ostatni krok dzielący ich od chodnika na wysepce między jezdniami – dosłownie jedną nogą byli już na chodniku, a drugą już zdejmowali z jezdni – wtedy nastąpiła zupełnie niespodziewana dla wszystkich sytuacja.

 Nagle dziewczynka wyrwała się ojcu z ręki i biegiem ruszyła z powrotem na jezdnię, jakby chciała wrócić na stronę, z której przyszli !!!!

Ojciec również natychmiast dosłownie rzucił się za nią by ratować dziecko !

 I tak w ułamku sekundy znaleźli się razem z powrotem na środku mojego pasa ruchu – dokładnie na „linii strzału” mojego auta, który w tym momencie stał się jakby niosącym śmierć pociskiem.

I w tej samej chwili los uczynił mnie, i mówię to bez zbędnego patosu, panem życia i śmierci tych dwojga ludzi !!!

 Ale ja właśnie ten moment wyrwania się dziecka ojcu WIDZIALEM, bo ich cały czas obserwowałem !

Miałem nogę na hamulcu, więc instynktownie, bo na jakiekolwiek myślenie co robić nie było już żadnego czasu, bo ten czas na myślenie już dawno minął, więc instynktownie wcisnąłem go dosłownie „w dechę”, aż na nim prawie stanąłem !

 I zdążyłem zatrzymać się dosłownie z pół metra od tych dwóch przerażonych już ludzi !!!

 Wszyscy troje byliśmy zszokowani, mężczyzna podszedł do mnie i przepraszał za córkę i dziękował, za to, że udało mi się zatrzymać.

Ja sam byłem w szoku, że uniknąłem tragedii, która była już właściwie nieuchronna.

Machnąłem na wszystko ręką i pojechałem dalej…

 Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało…

 Kiedy przypominam sobie to zdarzenie, to zawsze robi mi się miękko na sercu i mokro w oczach, a głos załamuje……

 I za każdym razem, gdy to sobie przypominam zadaję sobie pytania:

– człowieku, co by wtedy było, gdybyś wcześniej nie hamował i nie zwolnił ?

Najprawdopodobniej musiałbym ratować się ucieczką na prawo i być może stuknąłbym nawet w biurko prezesa „Przemysłówki” ?!

– a gdybyś nie tylko nie zwolnił, ale nawet nie obserwował tych ludzi i spostrzegł dziecko już w ostatniej chwili ?

No to wtedy mógłbym ich albo potrącić, albo tak gwałtownie skręcić w prawo, że stuknąłbym się z innym pojazdem lub rozjechał kogoś innego !

– no a gdybyś nie tylko nie zwolnił, ani nie obserwował, ani już w ostatniej chwili nie zauważył ?

No to wtedy nawet bym nie wiedział, że właśnie zabiłem dwoje ludzi…..

 Ci ludzie są dla mnie nadal anonimowi i anonimowi pozostaną, ale wiem, że to są ludzie, dla których tamten dzień mógł być ostatnim w ich życiu i dzięki temu, że w tamtym dniu byłem człowiekiem odpowiedzialnym za swój sposób jazdy, to „cud”, jaki się wtedy wydarzył nie był tak naprawdę żadnym cudem, tylko przewidywalnym skutkiem konkretnego sposobu jazdy i przestrzegania zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego.

 WSZYSTKICH TRZECH ZASAD JEDNOCZEŚNIE !

 I w tym sensie wyjeżdżając codziennie w drogę musimy mieć na uwadze, że sentencja „memento mori” nie dotyczy tylko nas i naszych pasażerów, ale również wszystkich innych użytkowników drogi, którzy mogą się pojawić na naszej drodze.

 Ta autentyczna historia dowodzi prawdziwości moich twierdzeń o prymacie trzech kardynalnych zasad bezpieczeństwa ruchu nad wszystkimi innymi przepisami i ich decydującym znaczeniu przy analizowaniu przyczyn ewentualnych kolizji i wypadków drogowych.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Uncategorized. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *