Czy istnieje prawo do obrony przed…. sądem?

Artur Mezglewski

Ciągle słyszymy o „zbawiennych” nowelizacjach prawa karnego. Tymczasem to nie prawo w Polsce jest złe. Źli są ci, co go stosują. Do wymiany jest większość sędziów orzekających w wydziałach karnych: od sadów rejonowych począwszy po Sąd Najwyższy. Poszczególni sędziowie łamią nagminnie i bez żadnych konsekwencji prawa uczestników postępowania. W poniżej opisanej sprawie Sąd Rejonowy w Kościanie kilkakrotnie uniemożliwił obwinionemu zapoznanie się z materiałem dowodowym – z wrzaskiem wyrzucając go z sekretariatu, a obecnych na sali sądowej obserwatorów nazwał „ciołkami”. Na koniec skazał obwinionego bez przeprowadzenia istotnego dowodu, o który wnioskował adwokat.

1. Prawo do przeglądania akt sprawy na etapie sądowym

Przepisy określające dostęp obwinionego do akt postępowania są jasne i jednoznaczne:

Stronom, podmiotowi określonemu w art. 416, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta sprawy sądowej i daje możność sporządzenia z nich odpisów. Za zgodą prezesa sądu akta te mogą być udostępnione również innym osobom (art. 156 § 1 kpk)

Z przepisów tych wnika, że obwiniony (oskarżony) ma prawo – na każdym etapie postępowania sądowego – przeglądać akta sprawy (nawet wielokrotnie) i robić z nich odpisy. Od lipca 2015 r. nastąpiło drobne poszerzenie tego uprawnienia, ale tym wątkiem tutaj zajmować się nie będziemy.

Z punktu widzenia prawa do obrony, szczególnie istotne jest to, aby obwiniony miał możliwość poznać – jeszcze przed rozprawą – jakie dowody zostały zgromadzone w aktach sprawy. Z kolei prawo do uzyskania przez obwinionego odpisów tych akt jest szczególnie istotne wówczas, gdy korzysta on z pomocy kancelarii prawnej, której siedziba znajduje się poza miejscowością, w której ma siedzibę sąd. Nie można bowiem mówić o skutecznej pomocy adwokata, jeśli nie może on zapoznać się z materiałem dowodowym zgromadzonym w sprawie.

2. Udostępnianie akt postępowania: teoria a praktyka

Pomimo jasnych i oczywistych podstaw normatywnych, w zakresie udostępniania akt sprawy na etapie sądowym, w praktyce zauważa się cały szereg nielegalnych i podstępnych praktyk stosowanych przez niektóre sądy. Otóż obwiniony, który uda się do sądu w celu zapoznania się z aktami, często usłyszy słowa: „akt nie ma, są u sędziego”. A gdy w końcu uzyska dostęp do akt okazuje się, że uzyskanie odpisów w terminie umożliwiającym realną obronę nie jest możliwe. Jest zjawiskiem nagminnym, że opinie biegłych nie są doręczane stronom w postaci kopii. Ponadto opinie te bardzo często – dziwnym trafem – pojawiają się w aktach sprawy dopiero na rozprawie, a obwiniony – co najwyżej – może sobie podejść do stołu prezydialnego i opinię przeczytać (na 5 minut przed wyrokiem skazującym).

Zdarza się też tak, że podsądni spławiani są z sądu w sposób arogancki i opryskliwy – z pouczeniem, że nie mają prawa do zapoznania się aktami sprawy. Jeden z takich skandalicznych przypadków opisany zostanie poniżej. Dotyczy on sprawy, rozpatrywanej w I instancji przez Sąd Rejonowy w Kościanie.

3. Wymiar „sprawiedliwości” w Kościanie. Sprawa II W 481/14

a) Opis zdarzenia (relacja Patryka)

„W dniu 6 sierpnia 2014 r. jadąc ulicą Surzyńskiego w Kościanie skręciłem w prawo, wjeżdżając na posesję nr 31 – tj. na teren Komendy Powiatowej Policji. Po wjeździe na posesję odpiąłem pasy bezpieczeństwa i zaparkowałem samochód.  Po wyjściu z samochodu skierowałem się w stronę budynku komendy, jednak zanim do niego wszedłem, siedzący w radiowozie zaparkowanym przy wejściu do budynku st. sierżant Wiktor Tota  zawołał mnie do siebie i zażądał okazania dowodu rejestracyjnego oraz prawa jazdy. Gdy zapytałem w jakim celu żąda ode mnie okazania dokumentów, nie udzielił mi żadnej odpowiedzi, ponadto nawet się nie przedstawił. Po okazaniu tych dokumentów policjant stwierdził, że nakłada na mnie mandat za „wjazd pod zakaz” oraz „brak zapiętych pasów”. Za każde z tych wykroczeń nałożył na mnie mandat w wysokości po 100zł. Tłumaczyłem, że jadąc drogą publiczną posiadałem zapięte pasy i odpiąłem je dopiero znajdując się na terenie komendy, zakwestionowałem również ustawienie znaku, którego nie zauważyłem, ponieważ był ustawiony zbyt nisko a w tym czasie przechodziła grupa pieszych, która poruszając się chodnikiem zasłoniła tarczę znaku. Moje tłumaczenia na nic się nie zdały, więc odmówiłem przyjęcia mandatu”.

O niniejszej sprawie pisaliśmy już na naszych łamach. Oto linki do tych materiałów:

https://prawonadrodze.org.pl/wszystkie-znaki-komendanta/

https://prawonadrodze.org.pl/wszystkie-immunitety-komendanta/

b) Wniosek o ukaranie

We wniosek o ukaranie z dnia 22 sierpnia 2014 r. (RSOW – 617/1) Komenda Powiatowa Policji w Kościanie sformułowała wobec Patryka dwa zarzuty:

  1. Niepodporządkowanie się znakowi B-2;
  2. Prowadzenie pojazdu bez zapiętych pasów bezpieczeństwa.

We wniosku o ukaranie zamieszczony został następujący opis czynu:

W dniu 6 sierpnia 2014 r. ok. godziny 18.00 w Kościanie na ul. Surzyńskiego naruszył przepisy ruchu drogowego w ten sposób, że jadąc samochodem osobowym marki Opel Corsa nr rej. (…), nie korzystał z pasa bezpieczeństwa, ponadto wjeżdżając na teren Komendy Powiatowej Policji w Kościanie nie zastosował się do znaku drogowego pionowego B-2 „zakaz wjazdu”.

Wniosek o ukaranie podpisali: asp. szt. Bogusław Brukiewicz oraz mł. asp. Jakub Czerwiński. Do wniosku o ukaranie dołączono notatkę urzędową, którą sporządził st. sierżant Wiktor Tota. We wniosku wskazano, że dowodem wystarczającym do udowodnienia winy w zakresie obu zarzutów będą zeznania sierżanta Wiktora Toty.

c) Wyrok nakazowy

Wniosek o ukaranie został przekazany do postępowania nakazowego. Do rozpatrzenia sprawy w tym trybie wyznaczona została sędzia Joanna Nyczka pełniąca funkcję Prezesa Sądu Rejonowego w Kościanie (a ściślej mówiąc Pani Prezes sama siebie wyznaczyła do jej rozpatrzenia). Sędzia J. Nyczka, wyrokiem z dnia 4 września 2014 r. – w obecności protokolanta Grażyny Toś i bez udziału stron – uznała winę Patryka w zakresie obu zarzucanych mu czynów i wymierzyła mu karę grzywny w wysokości 300 zł (+ 80 zł kosztów sądowych).

Wyrok nie uprawomocnił się na skutek sprzeciwu złożonego przez obwinionego.

d) Inicjatywa dowodowa przeprowadzona przez Patryka

Po otrzymaniu wyroku nakazowego Patryk zrozumiał, że jeśli sam nie weźmie sprawy w swojej ręce, to nikt nie rozpatrzy jego sprawy rzetelnie i uczciwie. Zrozumiał – że policja, sądy i inne instytucje pełnią jedynie wobec społeczeństwa funkcje represyjno-wychowawczą oraz fiskalną i żadna z tych instytucji nie jest zainteresowana rzeczywistym stanem faktycznym oraz prawnym.

Patryk podjął następujące działania:

– wykonał dokumentację fotograficzną „obejścia” Komendy Powiatowej Policji w Kościanie;

– ustalił, że oznakowanie wokół komendy wykonał Komendant Powiatowy Policji;

– ustalił w Powiatowym Zarządzie Dróg, że oznakowanie to wykonane zostało nielegalnie;

– zwrócił się o zabezpieczenie zapisów monitoringu z dnia 6 czerwca 2014 r. wokół Komendy Powiatowej Policji.

Przypomnieć warto, że wykonanie dokumentacji fotograficznej do prostych zadań nie należało. Dzielni policjanci chcieli mu bowiem zarekwirować zdjęcia.

Na szczęście dokumentacja stanu oznakowania, jak też stanu zadrzewienia (zakrzewienia) zachowała się. Ma to duże znaczenie dla oceny sprawy -, gdyż komendant zmienił oznakowanie oraz przerzedził krzewy oddzielające dziedziniec Ko-mendy od ulicy Surzyńskiego.

e) Postępowanie zwyczajne

Na skutek złożenia sprzeciwu sprawa została przekazana do postępowania zwyczajnego, a do rozpatrzenia sprawy wyznaczona została sędzia Joanna Matuszewska-Potocka. Pierwszą rozprawę Sąd wyznaczył na dzień 12 grudnia 2014 r.

                    odmówiono mu po raz pierwszy….

Kilka dni przed rozprawą Patryk udał się do sekretariatu II Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Kościanie, aby zapoznać się z aktami sprawy. Zależało mu przede wszystkim na obejrzeniu i skopiowaniu nagrania z monitoringu Komendy Powiatowej Policji w Kościanie, zarejestrowanego w dniu zdarzenia – o które wnioskował. Pozostałe akta sprawy znał. Liczył na to, że na nagraniu będzie wyraźnie widać, że gdy w dniu 6 sierpnia 2014 r.  wjechał na teren Komendy Powiatowej Policji w Kościanie – mając zapięte pasy bezpieczeństwa.

W sekretariacie Patryka poinformowano, że nie przysługuje mu prawo obejrzenia nagrania, „gdyż jest to dowód materialny”. Poinformowano go, że obejrzy to nagranie na rozprawie.

                  odmówiono mu po raz drugi….

W czasie rozprawy w dniu 12 grudnia 2014 r. nagrania jednak nie odtworzono – pomimo, że obwiniony tego żądał. Sędzia Matuszewska-Potocka zapisała w protokole rozprawy następujące postanowienie:

„Sąd postanowił z uwagi na opóźnienie w sprawie oraz problemy w odtworzeniu dołączonego do akt nagrania rozprawę odroczyć do dnia 20 marca 2015 roku godz. 12.00”

Odnosząc się do powyższego postanowienia stwierdzić należy, co następuje:

1) Opóźnienie w procedowaniu wynikało przede wszystkim z faktu, że Przewodnicząca Matuszewska-Potocka przez ok. pół godziny zajmowała się spisywanie z dokumentów tożsamości wszystkich osób spośród publiczności – do czego zresztą nie miała podstaw prawnych (w rozprawie, na prawach publiczności uczestniczyła 8-osobowa grupa członków SPnD oraz: Emil Rau reprezentujący TVN,  dziennikarze z „Faktów Kościańskich” i „Głosu Wielkopolskiego”) oraz wypytywaniem poszczególnych osób o powody ich przybycia na rozprawę.

2) Przewodnicząca nie podjęła żadnej próby odtworzenia nagrania z monitoringu. Na sali rozpraw nie było nawet żadnego monitora, którym można się w tym celu posłużyć. Prawdopodobnie Przewodnicząca zamierzała w dniu 12 grudnia 2014 r. wydać wyrok skazujący, bez ujawniania dowodu z zapisów monitoringu. W tym zamierzeniu przeszkodziła jej grupa obserwatorów, przybyłych na rozprawę.

             odmówiono mu po raz trzeci….

Bezpośrednio po rozprawie w dniu 12 grudnia 2014 r. Patryk ponownie udał się do sekretariatu Wydziału, aby zapoznać się z nagraniem. Pani sekretarka (Maria Grzelczyk) powiedziała mu, że nie może się z nim zapoznać oraz, że nagranie zostanie odtworzone na kolejnej rozprawie. Na pytanie Patryka „dlaczego nie może się z nim zapoznać”  odpowiedziała Pani sędzia Matuszewska-Potocka, która znajdowała się w sąsiednim pomieszczeniu. Pani Sędzia weszła następnie do sekretariatu, podeszła do Patryka i zaczęła głośno krzyczeć, że nie ma on prawa zapoznawać się z tym nagraniem oraz, że ma sobie pójść i czekać do rozprawy. Wrzask Pani Sędzi Matuszewskiej-Potockiej roznosił się przez otwarte drzwi sekretariatu po całym sądowym korytarzu. Słyszał go także piszący te słowa.

Patryk zapytał Pani Sędzi grzecznym głosem jaka jest podstawa prawna tego, że nie może on zapoznać się z dowodami znajdującymi się w aktach sprawy? W odpowiedzi pani Sędzia zaczęła jeszcze głośniej wykrzykiwać, że nie ma on do tego prawa, a ona nie ma przy sobie Kodeksu i nie pamięta jaki to artykuł.

Wówczas Patryk powiedział, że „skoro Pani Sędzia na mnie krzyczy jako do osoby prywatnej to znaczy, że jest do mnie uprzedzona i wrogo nastawiona przez co nie mogę liczyć na obiektywizm i bezstronność przy rozpoznawaniu mojej sprawy”. Na to Sędzia  odpowiedziała: „pan nie jest żadną osobą prywatną, tylko obwinionym”.

Po tych słowach Patryk poinformował, że zostanie złożony pisemny wniosek o udostępnienie nagrania. Sędzia odpowiedziała, że jak zostanie złożony pisemny wniosek to w odpowiedzi poda podstawę prawną na piśmie, w oparciu o którą obwiniony nie może się zapoznać z nagraniem.

            po raz czwarty mu nie odmówiono….

W dniu 13 grudnia Patryk złożył w Sekretariacie II Wydziału karnego  pisemny wniosek o wydanie kopii nagrania. Po dwóch dniach, gdy poszedł do Sekretariatu Sądu, płyta z nagraniem już na niego czekała…

Powyższe nagranie zostało odtworzone na rozprawie w dniu 22 maja 2015 r.

Co widać na nagraniu z monitoringu?

Na nagraniu został zarejestrowany moment, gdy Patryk wjechał na teren Komendy Policji. Dokładnie widać, w którym miejscu zaparkował pojazd oraz w którym miejscu stał zaparkowany radiowóz z sierżantem Totą za kierownicą. Niestety nagranie jest zbyt słabej jakości, aby dojrzeć, czy Patryk wjeżdżając na teren Komendy miał zapięte pasy, czy też nie.

Oto to nagranie:

 

zostały tylko zeznania…

Treść zeznań sierżanta Toty, jakie złożył on w Sądzie w dniu 12 grudnia 2014 r.:

„Było to w sierpniu tego roku ok. godziny 18.00, w trakcie pełnienia służby podjąłem czynności w stosunku do mężczyzny, który jadąc ulicą Surzyńskiego od strony ulicy Śmigielskiej nie korzystał z pasów bezpieczeństwa oraz wykonując manewr skrętu w prawo nie zastosował się do znaku „zakaz wjazdu”. Zdarzenie to miało miejsce w rejonie Komendy  Powiatowej Policji w Kościanie. Byłem nieopodal tego wjazdu, byłem poza budynkiem, kilka metrów od tego wjazdu (…). Ja widziałem ten samochód jeszcze na ulicy Surzyńskiego bezpośrednio przy wjeździe jak wykonywał manewr skrętu (…) ja w tym momencie, kiedy zauważyłem samochód nie wykonywałem żadnych innych czynności związanych z kontrolą pojazdu. Ja miałem zamiar wyjeżdżać z terenu komendy i w tym czasie obserwowałem ruch pojazdów, żeby ustalić czy mogę wyjechać, siedziałem wówczas w radiowozie. Z tego samochodu ja nie widziałem całej ulicy Surzyńskiego, ale widziałem pewien jej odcinek”.

Po złożeniu zeznań przez sierżanta Totę, Patryk wniósł do akt sprawy zdjęcia budynku Komendy od strony ul Surzyńskiego, zrobione na odcinku, którym jechał, przed wjazdem na Komendę. Oto te zdjęcia:

Drzewa i krzewy wokół KPP w Kościanie.

Drzewa i krzewy wokół KPP w Kościanie.

:Ulica Surzyńskiego. Po prawej stronie - za drzewami wejście do Komendy i zaparkowany radiowóz sierżanta Toty

Ulica Surzyńskiego. Po prawej stronie – za drzewami – wejście do Komendy i zaparkowany przy nim  radiowóz sierżanta

 

Za drzewami widoczny przód radiowozu sierżanta Toty

Za drzewami widoczny przód radiowozu sierżanta Toty. Sierżant Tota właśnie „ma zamiar wyjechać z komendy i obserwuje ruch pojazdów, żeby ustalić, czy może wyjechać”…

 

 

 

 

 

 

 

Na rozprawie w dniu 22 maja 2015 r. obrońca obwinionego wniósł o przeprowadzenie oględzin miejsca zdarzenia celem ustalenia czy funkcjonariusz policji miał fizyczną możliwość  zaobserwowania, czy obwiniony porusza się bez zapiętych pasów po ulicy Surzyńskiego.

Sędzia Matuszewska-Potocka oddaliła ten wniosek uznając wniosek za chybiony „albowiem w ocenie Sądu okoliczności, które miałyby być udowodnione zostały już przeprowadzone w toku przedmiotowego postępowania w tym również z inicjatywy samego obwinionego albowiem on sam przedłożył do akt zdjęcia z miejsca zdarzenia co do których świadek Wiktor Tota się wypowiadał”.

W dniu 25 maja 2015r. obwiniony poszedłem do Sekretariatu Wydziału, aby uzyskać   kserokopię protokołu rozprawy z dnia 22 maja. Napisał odpowiedni wniosek i opłacił należną kwotę. Gdy wrócił do sekretariatu protokół był już skserowany i zapakowany w kopertę. Po wyjściu z sekretariatu otworzył kopertę i zobaczył, że na protokole nie ma podpisów Sędziego ani protokolantki. Wrócił do Sądu aby wyjaśnić tę kwestię. Pani z sekretariatu powiedziała: „po co tu Panu jakieś podpisy jak to jest tylko do Pana wiadomości”. Obwiniony zwróciłem jej uwagę na fakt, że przepisy wyraźnie mówią, że protokół rozprawy podpisuje się niezwłocznie po jej zakończeniu. Pani protokolantka nie wyjaśniła mu dlaczego podpisy nie zostały złożone, podniesionym tonem powtarzała w kółko „a na co to Panu”. Wówczas zażądał poświadczenia zgodności z oryginałem.  Sekretarka uważała to za zbędne i również nie chciała tego uczynić. Dopiero w wyniku po  nieustępliwości obwinionego otrzymał on pieczątkę Sądową z poświadczeniem zgodności z oryginałem.

Skan niepodpisanego protokołu jest w posiadaniu Redakcji, jednakże plik jest zapisany w PDF i nie mieści się na stronie. Nie wiadomo też, czy niepodpisany protokół nie został podmieniony.

wyrok

W dniu 28 maja sędzia Joanna Matuszewska-Potocka ogłosiła wyrok w sprawie Patryka.

Sąd uniewinnił Patryka od zarzutu nie zastosowania się do znaku drogowego „B-2” „zakaz wjazdu, gdyż znaj drogowy „B-2” został  ustawiony przez nieuprawniony podmiot (czyli nielegalnie).

Sąd uznał Patryka za winnego tego, że w dniu 6 sierpnia 2014 r. prowadząc pojazd na ul Surzyńskiego jechał bez zapiętych pasów bezpieczeństwa i za ten czyn ukarał go grzywną w wysokości 300 zł (+130 zł kosztów).

W opinii Sądu Rejonowego w Kościanie „w świetle zgromadzonego w sprawie materiału dowodowego nie budziło wątpliwości, że obwiniony Patryk T. w dniu 6 sierpnia 2014 r. o godz. 18.00 wjeżdżając na teren Komendy Powiatowej Policji naruszył przepisy ruchu drogowego w ten sposób, że jadąc jako kierujący samochodem marki Opel Corsa nie korzystał z pasa bezpieczeństwa czym naruszył przepis art. 97 kw.”

W uzasadnieniu wyroku z dnia 28 maja 2015 r. Sąd Rejonowy stwierdził:

„Sąd uznał wyjaśnienia za prawdziwe jedynie w części. Odmówił im wiary w zakresie w jakim obwiniony twierdził, iż poruszając się ulica Surzyńskiego miał zapięte pasy bezpieczeństwa (…). W ocenie Sądu odmienne wyjaśnienia obwinionego w tym zakresie były całkowicie gołosłowne i stanowiły jedynie przyjętą przez niego linię obrony.

Podanej przez obwinionego linii obrony nie potwierdza przesłuchany w charakterze świadka funkcjonariusz Policji Wiktor Tota, który znajdował się na parkingu w czasie, w którym wjeżdżał na niego obwiniony.  Nadto do do odmiennych wniosków doprowadziła Sąd ocena całokształtu okoliczności ustalonych w niniejszej sprawie. Świadek Wiktor Tota w sposób obszerny i szczegółowy opisał w jaki sposób zachowywał się obwiniony wjeżdżając na teren parkingu, a także wcześniej, kiedy to poruszał się jeszcze ulicą Surzyńskiego. Jak wynika z relacji tego świadka w momencie, w którym obwiniony wjeżdżał na teren parkingu znajdował się on w pojeździe zaledwie kilka metrów od wjazdu na parking. Miejsce to zaznaczone zostało dokładnie przez tego świadka na zdjęciu umieszczonym na karcie 33. Niewątpliwie świadek ten miał doskonałą widoczność na cały wjazd na parking. Poza tym świadek przygotowywał się do wyjazdu z parkingu i dokładnie obserwował teren wjazdu. Co więcej świadek ten, jak sam podał, widział obwinionego, kiedy ten poruszał się ulicą Surzyńskiego jeszcze zanim obwiniony skręcił na teren Komendy Powiatowej Policji w Kościanie”.

Zamiast zakończenia

1) Komendant Powiatowy Policji w Kościanie nie poniósł żadnej odpowiedzialności za wykroczenie z art 85 kw (samowolne ustawienie znaku „B-2” „zakaz wjazdu”) – chociaż popełnienie przez niego tego czynu zostało udowodnione. Komenda Powiatowa Policji w Pile, która prowadziła czynności w tej sprawie postępowanie umorzyła z powodu przedawnienia karalności czynu.

2) Sierżant Wiktor Tota, który w dniu 8 sierpnia 2014 r. (w czasie gdy dokonywał kontroli Patryka) popełnił wykroczenie z art. 97 kw parkując swój radiowóz na zakazie zatrzymywania się i postoju – został jedynie pouczony za swoje wykroczenie;

3) Ani sierżant Tota ani autorzy wniosku o ukaranie nie ponieśli odpowiedzialności za fałszywe oskarżenie Patryka za czyn polegający na niezastosowaniu się do znaku „B-2”

4) Nikt nawet nie próbował ustalić ilu ludzi zostało bezprawnie „upolowanych” przez sierżanta Totę i innych funkcjonariuszy KPP w Kościanie na wjeździe pod nielegalny zakaz wjazdu.

5) Sąd Rejonowy w Kościanie oparł skazujący wyrok tylko i wyłącznie na zeznaniu świadka Wiktora Toty, które jednocześnie okazały się zupełnie niewiarygodne w zakresie zarzutu niezastosowania się do znaku „B-2”. Sąd nie wziął też pod uwagę, że sierżant Tota ma lekceważący stosunek do obwiązującego prawa i nie stosuje się do znaku „zakaz zatrzymywania”.

6) Jest rzeczą oburzającą, ze sędzia Joanna Matuszewska-Potocka – bez żadnego powodu – nazwała uczestników procesu „ciołkami”.

Wyrok Sądu Rejonowego w Kościanie jest prawomocny w tym zakresie, w jakim Sąd uniewinnił obwinionego od zarzutu niezastosowania się do znaku „B-2”. W pozostałym zakresie wyrok został zaskarżony apelacją obwinionego. Posiedzenie Sądu Okręgowego w Poznaniu w przedmiocie rozpatrzenia tej apelacji wyznaczono na dzień 7 października 2015 godz. 9.30 (sala 210) r. Przedstawiciele SPnD oraz przedstawiciele mediów będą na rozprawie. Pojawią się także na ogłoszeniu wyroku, który zapewne będzie ogłoszony w innym terminie. Przebieg rozprawy będzie nagrany i zostanie opublikowany. W najbliższych dniach zostaną także opublikowane na YouTubie obszerne fragmenty rozpraw, które odbyły się przed Sądem Rejonowym w Kościanie.

Informacja o publikacji nagrań pojawi się na niniejszej stronie – poniżej.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bezstronność sądu, Postępowanie przed sądem, Protokoły rozpraw, Sądownictwo, Znaki drogowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

28 odpowiedzi na Czy istnieje prawo do obrony przed…. sądem?

  1. Krzysiek pisze:

    Polecam bardzo dobry artykuł dotyczący polskiego sądownictwa karnego napisany przez aktualnego sędziego:
    http://www.rp.pl/Prawo-karne/312139982-Sedzia-o-reformie-procesu-karnego-Trzymetrowy-skok-przez-pieciometrowa-kaluze.html
    Opis stanu i roli polskiego sądownictwa karnego zawarty w tym artykule dokładnie odpowiada rzeczywistości. W tej rzeczywistości Obywatele Polski AD 2015 są skazywani tylko i wyłącznie na podstawie oskarżenia prokuratora bądź policji albo SM/SG.
    Dodajmy, że są to w większości wyroki kapturowe zwane „nakazowymi”. No bo jak prokurator czy inny oskarżyciel „nakazał” tak „niezwisły” sąd skazał.
    W moim przypadku było dokładnie tak samo – sąd wykonywał polecenia prokuratora bez zająknięcia i najmniejszej zwłoki (przykładowo oddalił wniosek obrony w sprawie powołania innego biegłego sądowego, gdyż ten pierwszy był po pierwsze stronniczy, a po drugie jego opinia nie była rekonstrukcją zdarzenia, lecz uzasadnieniem wersji policyjnej). Kiedy oskarżony, czyli ja, udowodnił na sali sądowej, że zarówno rzekomo poszkodowany jak i rzekomy „naoczny świadek” kłamią, to sądowi nie pozostało nic innego jak …stać się adwokatem „poszkodowanego” i jego „świadka” co też z uczynił uzasadniając, że : „poszkodowany i świadek mogli wszystkiego dokładnie nie widzieć, bo sytuacja była dynamiczna”.
    PS: no cóż – spisane mam imiona i nazwiska wszystkich łotrów, którzy doprowadzili do mojego skazania i nie zamierzam na samym spisani poprzestać …

    • wwm pisze:

      „Kiedy oskarżony, czyli ja, udowodnił na sali sądowej, że zarówno rzekomo poszkodowany jak i rzekomy „naoczny świadek” kłamią, to sądowi nie pozostało nic innego jak… stać się adwokatem „poszkodowanego” i jego „świadka” co też z uczynił uzasadniając, że: „poszkodowany i świadek mogli wszystkiego dokładnie nie widzieć, bo sytuacja była dynamiczna””.
      W moim przypadku było tak: pewien miś zatrzymał mnie „do kontroli”, po czym zaproponował „mandat”. Odmówiłem. Miś mnie od razu „przesłuchał” (drugi miś stał w tym czasie na poboczu z suszarką) – po czym skierowano do sądu wniosek „o ukaranie” („przesłuchanie” przy drodze polegało na tym, że odmówiłem odpowiedzi na zadawane pytania i „protokołu” nie podpisałem). We wniosku podano nazwisko jednego „świadka” – to ten miś, który mnie zatrzymał i przy drodze „przesłuchiwał”. Miś ten stawił się w sądzie (pomijam tu wcześniejszy wyrok nakazowy) i z wielką pewnością siebie opowiedział co „widział”. Wysoki sąd (niewiasta) zapytał mnie, czy mam pytania do „świadka” – miałem. Z każdym kolejnym pytaniem miś (wykształcenie „średnie”) tracił pewność siebie – na koniec ratował się odpowiedziami „nie wiem”, „nie pamiętam”, „nie przypominam sobie”. Po wyjściu „świadka” wysoki sąd (niewiasta) zapytał mnie, czy składam jakieś wnioski. Odpowiedziałem, że składam – żeby mianowicie wezwać drugiego misia (misie – jak wiadomo – chodzą/jeżdżą parami), którego to misia z jakichś powodów nie wymieniono we wniosku „o ukaranie”, ale był w „notatce”. Wysoki sąd (niewiasta) przychylił się do wniosku. „Świadek” stawił się grzecznie, wysoki sąd (niewiasta) zapytał „świadka”, czy pamięta „sprawę” i poznaje „obwinionego”. Na to miś: a jakże, doskonale pamięta – po czym opowiedział, co „widział”. Zadałem misiowi (wykształcenie „średnie”) kilka pytań. Pomimo pytań „pomocniczych” zadawanych przez wysoki sąd (niewiasta) miś wysypał się już na pierwszym pytaniu, a na kolejne już odpowiadał „nie wiem”, „nie pamiętam”, „nie przypominam sobie”, po czym za zezwoleniem niewiasty się oddalił. Wysoki sąd (niewiasta) zapytał mnie, o co wnoszę. Odpowiedziałem, że o uniewinnienie – a to z tego powodu, że zeznania „świadków” są sprzeczne (takie w istocie były – i to do granicy śmieszności), a na większość moich pytań – pomimo wcześniejszych zapewnień, że wszystko doskonale pamiętają – „świadkowie” nie odpowiedzieli (nagle pamięć utracili). Wysoki sąd (niewiasta) zażyczył sobie, abym wyszedł z sali, po chwili mnie wezwano. Wysoki sąd (niewiasta) ogłosił, że uznaje mnie winnym etc., po czym dobrotliwie mnie pouczył w te słowa: „to, że zeznania policjantów są sprzeczne, to tylko świadczy o ich uczciwości – bo gdyby chcieli, to by się wcześniej umówili i zeznali to samo, poza tym policjanci nie mają żadnego powodu, żeby kłamać”.
      No i tak to działa: jeśli misie mówią to samo – to znaczy mówią prawdę (zeznania są „spójne i logiczne”). Jeśli mówią coś innego – w żadnym wypadku nie kłamią (ani jeden, ani drugi!). A nawet bardziej: to dobrze o nich świadczy, że mówią coś innego!

      • Krzysiek pisze:

        Zanim dostąpiłem „zaszczytu” spotkania bliskiego stopnia z polskim „wymiarem sprawiedliwości” byłem zwolennikiem stosowania kary śmierci (KŚ), ale jedynie w stosunku do morderców. Po tym bliskim spotkaniu z „wymiarem sprawiedliwości inaczej” już zwolennikiem KŚ nie jestem, a jestem jej przeciwnikiem. Z tego prostego powodu, że polski wymiar niesprawiedliwości jest wprost NIEPOCZYTALNY i jest w stanie skazać całkowicie NIEWINNĄ osobę i jednocześnie uniewinnić każdego mordercę, którego czyn nie podlega żadnej wątpliwości. W Polsce AD2015 nie ma żadnego „wymiaru sprawiedliwości”. Jest za to inkwizycyjny i bolszewicki system represji realizowany bezwzględnie przez aparat represji, na czele którego stoi polski sąd. Sąd przez ponad 25 lat nie zdekomunizowany. I właśnie w obronie tych nie zdekomunizowanych sądów, włącznie z samym TK, manifestuje wszelka bolszewicka swołocz, całe tabuny POmrocznych z jej łże-elitami, postkomusze POpłuczyny po PZPR-SDRP-SLD oraz Nowoczerska banksterka reprezentowana przez lokaja Balcerowicza niejakiego Petru. Oni właśnie oderwani od koryta wrzeszczą o zagrożeniu demokracji i niezawisłości sądów. Tych sądów, które skazują niewinnych ludzi i uniewinniają przestępców w swoim starym, dobrym stalinowsko-hitlerowskim stylu.
        To oni bronią tego właśnie „demokratycznego państwa prawa”, które nie jest w stanie nawet obronić swych funkcjonariuszy przed przestępcami, za to potrafi latami prowadzić dochodzenie i skazywać „słupy” za nie ich winy. Tak się dzieje wtedy, kiedy funkcjonariusz ośmielił się naruszyć interesy ubeckich dynastii i te wydały na niego wyrok.
        Dowód na powyższe słowa ? Proszę bardzo:
        http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/historia-igora-m-czyli-kto-chce-zlamac-patyka/xtd6t4

  2. zebi pisze:

    powiem jak w moim przypadku gdzie zostałem ”nie słusznie oskarżony przez sąd grodzki w Oleśnie ” Każdy może wpisać na google ;zostałem nie słusznie oskarżony przez sad grodzki ” zebi

  3. Krzysiek pisze:

    Sitwa sędziowska podniosła kwik na wieść, że planowany jest zamach na ich „niezawisłość” czyli całkowitą bezkarność za ich haniebne czyny:
    http://www4.rp.pl/Sedziowie-i-sady/311089973-Iustitia-krytykuje-pomysly-ograniczenia-niezawislosci-sedziowskiej.html
    Warto zacytować jedyny jak dotąd komentarz (bo może „przypadkiem” zniknąć …):

    ” misiek
    11.8.2015, 23:10
    środowisko sędziowskie uważa siebie za półbogów, których nikt nie ma prawa oceniać, no może poza nimi samymi. A w końcu są to dokładnie tacy sami ludzie jak np. urzędnicy wydający decyzje i nikt nie ma pretensji, że urzędnik jest niezależny i ma odpowiednią pozycję wobec innych.
    Tak jak urzędnicy, tak i sędziowie są głupi, skorumpowani czy po prostu leniwi. Dlaczego zatem jedni mogą być oceniani i odwoływani za swoje błędne decyzje, natomiast sędzia, którego nawet wszystkie wyroki są uchylane, dalej może pełnić swoje obowiązki i jest nie do ruszenia, ponieważ nikt nie ma prawa oceniać jego pracy ?
    Może sędziowie przeczytają Konstytucję RP, gdzie jak byk jest napisane, ze suwerenem czyli najwyższą władzą jest Naród. I Naród ma prawo oceniać przedstawicieli wszystkich władz, od ustawodawczej i wykonawczej na sadowniczej kończąc. A jeżeli sędziom się to nie podoba, to w każdej chwili mogą zrezygnować i szukać innej pracy. Tylko większość z nich zostałaby bezrobotnymi.”

    Nic dodać, nic ująć.

  4. Krzysiek pisze:

    Dopiero co wprowadzono nową procedurę karną, a już widać jej efekty:
    http://www4.rp.pl/Opinie/311049994-Pietryga-Nieudana-reforma-procedury-karnej.html
    Reforma ta jest z oczywistych i „niebudzących najmniejszej wątpliwości” powodów nieudana, gdyż „zawiodły” dwa podstawowe ogniwa, które były odpowiedzialne za „wydrukowanie” aktu oskarżenia.
    Nagle okazało się, że szeregowy policjant co najwyżej może się po łepetynie swoją służbową pałką podrapać, a nie przeprowadzać jakiekolwiek rzetelne i zgodne z prawem przesłuchanie świadka czy nie daj Boże „oskarżonego” ! Po prostu – w szkole policyjnej nauczyli go „drapania pałką” do łepetynie swojej lub cudzej i to potrafi, nic więcej.
    Podobnie ma się rzecz z prokuratorami, którzy w swoim mniemaniu „stanowią prawo”, ale jak przychodzi do jego stosowania to już „wicie, rozumicie, etc.”.
    Kiedy więc przyszło w nowej procedurze karnej sklecić jakiś sensowny akt oskarżenia na podstawie jakiś sensownych dowodów, a nie wydumanych czy wyssanych z palca pomówień czy innych majaczeń, to nagle okazało się, że jednak matura zrobi z ciebie policjanta czy prokuratora, a nie tylko chęć szczera.
    A było tak wspaniale – wystarczyło w mendowni nabazgrać jakieś dowolne oskarżenie i wysłać prokuratorowi, którzy w pocie czoła dokonał operacji „kopiuj-wklej” i tym sposobem akt oskarżenia trafiał do sądu. A tam sędzia-bidula, co to nawet kilometrówki nie ma, aby dojechać do „zakładu pracy”, zawalony tysiącami spraw co miał niby zrobić ? Ano jedynie skazać wszystkich jak leci ! Winny-niewinny, a co tam, skoro oskarżony to winny. Chyba, że sami „wicie, rozumicie…”
    No cóż – zobaczymy jak się dalej potoczy los tej „reformy”

    • 31węzłowy Burke pisze:

      A może to dobrze że spadła ilość spraw do sądów ? Przecież i tak ponad 50 % spraw było naciąganych ? 31

      • Krzysiek pisze:

        Skoro przed reformą ponad 50% spraw było naciąganych to oznacza, że ponad 50% oskarżonych skazano za niewinność.
        Takie były zatem faktyczne „osiągnięcia” polskiego wymiaru niesprawiedliwości. Dodać do tego należy uniewinnionych niesłusznie, bo rzeczywiście byli winni, ale „wicie, rozumicie” … „kogoś” trzeba uniewinnić.
        Reforma kpk nie udała się dlatego, że w jej założeniu sprawy sądowe miały toczyć się i wyroki zapadać szybciej niż dotychczas. Przecież cały czas obowiązuje „plan skazań Obywateli” oraz „budżet mandatów i grzywien”, które dzielny „wymiar sprawiedliwości” ma wydusić ze Społeczeństwa niczym sok z cytryny. A tu nagle okazało się, że to wszystko „lipa”, bo teraz akt oskarżenia TRZEBA PRZED SĄDEM UDOWODNIĆ, a nie tylko przekazać byle jakie insynuacje pod adresem oskarżonego i przekazać je sądowi Z PEWNOŚCIĄ, że zostanie przyjęty jako „najprawdziwsza prawda” i bez najmniejszej wątpliwości oskarżony zostanie skazany. A jak mówią starzy górale – od najprawdziwszej prawdy jeszcze „prawdziwsza” jest – g…o prawda !
        Przecież to wiedział przed reformą każdy krawężnik, który wręcz śmiał się Obywatelowi w twarz mówiąc, że sąd i tak stanie po stronie funkcjonariusza i Obywatel zostanie skazany.
        Teraz to się jak widać nieco zmieniło, bo ci „funkcjonariusze” zaczęli się zwyczajnie bać wysyłać do sądów lipne akty oskarżenia. Co będzie dalej wkrótce się dowiemy ….

  5. Krzysiek pisze:

    „Tymczasem to nie prawo w Polsce jest złe. Źli są ci, co go stosują. Do wymiany jest większość sędziów orzekających w wydziałach karnych: od sądów rejonowych począwszy po Sąd Najwyższy. Poszczególni sędziowie łamią nagminnie i bez żadnych konsekwencji prawa uczestników postępowania.” – z powyższą tezą Redakcji chciałbym co nieco popolemizować.
    Otóż gdyby prawo w Polsce było PRAWEM dobrym, to ci „źli co je stosują” oglądaliby świat zza więziennej kraty. A tak niestety nie jest. Dobre prawo to takie, które nie tylko karze za popełnione występki, ale działa również zapobiegawczo w stosunku do osób, które to prawo mogliby naruszyć. Ponieważ nie wiadomo z jakiego powodu przedstawiciele tzw „wymiaru sprawiedliwości” zostali wyłączeni z odpowiedzialności karnej za ewidentne naruszenia obowiązującego ponoć „dobrego” prawa, no to hulaj dusza – Piekła nie ma !
    No i robią co, gdzie, jak i kiedy tylko chcą bez oglądania się na cokolwiek ! Bezkarność jest bowiem najstraszniejszym przywilejem, który niszczy każdego człowieka obdarzonego bezkarnością. Natomiast prawo, które nie przewiduje kar dla wybrańców za ewidentne naruszenia prawa jest prawem ZŁYM !
    Udowodnić moją tezę można łatwo na następującym przykładzie:
    http://www4.rp.pl/W-sadzie-i-urzedzie/310309923-Przywrocenie-terminu-w-sadzie-a-brak-srodkow-do-zycia.html
    Gdyby prawo w Polsce było dobre, to działanie sędziego i prezesa sądu z powyższego tekstu byłoby zagrożone jakąś konkretną karą, a nie jak obecnie „kiwnięciem palca w bucie”. A dobre prawo powinno za to co zrobił ten konkretny prezes sądu spowodować wywalenie prezesa nie tylko z sądu, ale z zawodu sędziego i pokazaniu mu drogi do najbliższego Urzędu Pracy, aby się zarejestrował jako bezrobotny, bo o żadnym „stanie spoczynku” (chyba, że 2 metry pod poziomem gleby) nie powinno być najmniejszej mowy !
    I może wtedy ten pan prezes sądu i jemu podobny sędzia dowiedzieliby się, jak trzeba żyć, aby przeżyć za ostatnie 10 złotych w kieszeni.
    Tak więc to nie prawo w Polsce jest dobre, a wykonawcy źli, lecz właśnie prawo jest złe, przez co jego wykonawcy są jeszcze bardziej bezczelni. Bo dobre prawo poskramia złych ludzi, a dobrym nie szkodzi.

  6. Pingback: Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił wyrok Sądu Rejonowego w Kościenie | Stowarzyszenie Prawo na Drodze

  7. Pingback: Rozprawa w Poznaniu | Stowarzyszenie Prawo na Drodze

  8. mo do pisze:

    Nazwanie wolontariuszy SPnD „ciołkami” świadczy o poziomie sądu!!!
    Jak wiadomo Stowarzyszenie oraz osoby związane ze Stowarzyszeniem nic nie zarabiają na swojej działalności.
    Przewodnicząca pewnie ma około 10 „tysi” za traktowanie Obywateli jak „debili”

    Piękny jest mój kraj 🙂

    • Krzysiek pisze:

      No to wolontariusze SPnD obrażeni przez sędzinę mają podstawę prawną do wniesienia pozwu przeciwko niej:
      Zgodnie z art. 216 § 1. Kodeksu karnego : Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze graniczenia wolności.
      http://www.prawnik-online.eu/zniewaga-zaczepki-slowne-obrazanie—jak-postepowac,3,3176.html

      Te kilka-kilkanaście pozwów prywatnych powinno ostudzić niewyparzoną gębę sędziny Matuszewskiej-Potockiej.
      Mamy tu do czynienia z ewidentnym PRZESTĘPSTWEM i kolejny sędzia wydający wyrok skazujący ww sędziny nie będzie miał najmniejszych wątpliwości, że „wina oskarżonej i okoliczności czynu nie budzą najmniejszej wątpliwości”.
      Ciekaw jestem jak w „państwie prawa” oraz konstytucyjnej ochrony godności Obywatela zachowają się organa tzw „wymiaru sprawiedliwości”. Dodać należy, że czyn obrażenia godności woluntariuszy SPnD dokonany został przez osobę publiczną posiadającą tzw. „immunitet sędziowski”. Czy z tego „immunitetu” wynika bezkarność sędziego za popełnione przestępstwo w trakcie wykonywania czynności służbowych to już jest specyfika polskiego wymiaru sprawiedliwości inaczej ?
      Dlatego proponuję złożenie pozwów, nagłośnienie sprawy i sfilmowanie sędziny Matuszewskiej-Potockiej na ławie oskarżonych.

      • Lubuszanin pisze:

        Nic z tego Krzyśku. Sędzina działała w pomroczności jasno niejasnej, co zwalnia ją od odpowiedzialnosci przed sądem za wszelkie brzydkie słowa wydobywajace się z jej otworu gebowego. Przepis dotyczy wyłacznie sędziów pci pieknej, w zaawansowanym wieku o niewyparzonej gębie.

    • deV pisze:

      Jaki Twój ??
      Twój to on jest jak trzeba płacić podatek.
      Poza tym jest ich.

  9. BB pisze:

    Nie znam się więc pytam: Jak to jest gdy na rozprawę przyjdzie większa widownia niż pomieści sala rozpraw? Jest obowiązek wyznaczyć większą salę?

  10. egon pisze:

    Sendzia daniel Z w jednym z sondów rejonowych oraz sendzia Jerzy K z sądu okręgowego nie tylko takie zachowania mają .Nie może być żadnej niezawisłości . Za błędny wyrok wydalenie z zawodów prawniczych oraz społeczna kontrola sądów z wyborami sędziego jak do sejmu .Poza tym kandydatury składać mogli by absolwenci studiów prawniczych . Po prostu konkurencja wymusi rzetelność .Jak nie to będzie jak na ukrainie . Za dużo sobie tych dwóch typków pozwoliło . Ale co się odwlecze …to nie ….

  11. zenker pisze:

    A kiedy padły słowa o tych „ciołkach”, na rozprawie ?

  12. 31węzłowyBurke pisze:

    Mnóstwo materiału na temat w prasie kościańskiej i koscian.net. Dodając powyższy tekst wyłania się przerażający obraz kościańskich elit które okazały się lumpen – elitami w tym konkretnym przypadku. Jeśli ” sendzia” o obserwujących sprawę wyraża się że to „ciołki” to znaczy to że nie ma dla tej ” sendzi” miejsca w sądzie innego jak na ławie oskarżonych. Skandal nad skandale ! Jeśli opis jest prawdziwy to wszyscy występujący w sprawie milicjanci powinni już otrzymać zarzuty prokuratorskie . „Sendzia ” też. Za to sierżant Tota zapłacił już wielką cenę : jest powszechnie uważany za błazna i za symbol obciachu co zresztą bardzo przeżywa. Jego przełożeni zostawili go samemu sobie a koledzy za plecami także się z niego podśmiechują . A przed nim już koniec żartów bo sąd w Poznaniu to znacznie wyższy poziom , w tym niezależności, i tu żaden grill nic nie pomoże. Za to ” sendzia ciołek” może mieć poważne kłopoty gdy się sprawą zainteresują media ogólnopolskie. Jeśli sprawę monitoruje SPnD to zapewne tak będzie i znów sierżant Wiktor Tota będzie sławny ; może nawet liczyć się z nominacją do Wiktora. 31

  13. deV pisze:

    Wirus SLD normalnie.

  14. myślący pisze:

    Polska i Polacy przez dekady walczyliśmy z durnymi babami urzędniczkami, ale udało się to zrobić dzięki zmianie pokoleniowej oraz naciskom. W sądach będzie z tym trudniej o wiele wiele, ale to też jest możliwe. Byłoby łatwiej gdyby nastąpiła jakaś zmiana prawa i praktyki w zakresie tzw. niezawisłości sędziowskiej. Sędzia powinien byc niezawisły tylko w zakresie orzekania, za całą resztę w tym zwłaszcza za nieobyczajne zachowanie czy lekceważace podejście do procedur i klientów jeszcze nie skazanych, powinien powszechnie lądować w archiwum….

    • Lubuszanin pisze:

      Do Redakcji.
      Na takie rozprawy powinno się zapraszać licealistów klasy maturalnej. Z dwóch powodów – po pierwsze aby się przekonali co to jest w praktyce „mniej niż zero” a po drugie, aby dojrzeli (cokolwiek się pod tym słowem kryje) jeszcze przed egzaminem dojrzałości.
      Moja propozycja jest całkiem poważna. Edukacyjna rola SPnD po zawiłych drogach prawa i polskiego wymiaru bezczelności.

    • Grave pisze:

      Wszyscy widzą jak jest, wszyscy wiedzę jak być powinno….. i chu… z tego wszystkiego.

      • Lubuszanin pisze:

        a własnie że nie ch..ja. Już nie raz sie okazało że przed publiką butnym sędziom rura mieknie. Co innego być chamem przy zamknietej kurtynie, co innego gdy kurtyna opada i pojawia się publika. Na dziś nie ma innego sposobu na „uzdrawianie” tej kasty.
        Tu znowu musi zadziałać zasada „kropla drąży skałę”. I to o co należy się starać, to aby tych kropelek było jak najwięcej.

Skomentuj Krzysiek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *